Historia

01 Wrz 2020

A więc wojna… Kościan 1939

Wiosną 1939 roku wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że wojna z Rzeszą Niemiecką jest nieunikniona. Nasi politycy, wiecznie skłóceni, dbający o interesy partyjne, jakby zapomnieli o pruskim dążeniu na wschód - o obsesji „Drang nach Osten”. Uwierzyli za to papierowym sojuszom, liczyli na to, że Anglia i Francja nie pozostawią nas samych sobie; nie wiedzieli, że spodziewanie się pomocy jest mrzonką i nie przewidzieli zdradzieckiej agresji ze Wschodu. Warszawa nie słuchała głosu wielkopolskich narodowców, którzy od dawna sygnalizowali zagrożenie ze strony niemieckiej. Czy Warszawa mogła wtedy pomyśleć inaczej? Kto to teraz wie. Ale tak właśnie było. Po prostu – stało się.


Ofiarność dla FON

Tak więc wojna zbliżała się do nas szybkimi krokami. Kościan liczył 12 980 mieszkańców, w tym 114 Niemców. Tutaj – na prowincji – wobec niebezpieczeństwa przycichły spory partyjne. Zwiększała się ofiarność na rzecz dozbrojenia polskiej armii. Dary na Fundusz Obrony Narodowej, utworzony w 1936 roku, napływały szerokim strumieniem. Czegoż to ludzie nie przynosili do kościańskiego starostwa, gdzie rejestrowano i gromadzono dary: gotówkę, papiery wartościowe, kosztowności, obcą walutę, stare monety, przedmioty z metali szlachetnych. Jeden dolar amerykański równał się wtedy mniej więcej 5 złotym.

Dr Piotr Bauer ustalił, że do maja 1939 roku w powiecie kościańskim zebrano w gotówce 82,7 tys. zł.
 - Poza tym – wyliczał  – oddano 267,5 kg monet niklowych i 320 kg żelaznych, 200 monet srebrnych, 20 monet złotych i 200 monet o wartości numizmatycznej; jako dary złożono także złote zegarki, obrączki ślubne, cenną złotą i srebrną biżuterię; 350 kg przedmiotów z miedzi i mosiądzu, 22 szable, 49 bagnetów, 3 karabiny, 4 sztucery, hełmy i pancerz…

Żywe torpedy

Miarą najwyższego poświęcenia było ofiarowanie, jeszcze w kwietniu 1939 roku,  własnego życia w obronie w obronie Ojczyzny. Akcję „żywe torpedy” podjęła Marynarka Wojenna, a rozpropagował krakowski Ilustrowany Kurier Codzienny. Planowano produkcję  polskich torped morskich z jednoosobową obsługą dla zwalczania okrętów Kriegsmarine i poszukiwano ochotników.

Zgłosiło się 4 700 młodych kandydatów, w tym najwięcej – 939 z krakowskiego i 701 z województwa poznańskiego. 35 ochotników pochodziło z powiatu kościańskiego, wśród nich: Franciszek Judek ze Śmigla, Eugenia Mikucka z Cukrowni „Kościan”, Wawrzyn Puziak z Kościana z ul. Chociszewskiego 20 i Franciszek Wojtyniak z Kościana z ul. Wielichowskiej 3.

Trzydzieści lat temu rozmawiałem w Śmiglu z Franciszkiem Judkiem – był tam  wiceprezesem Gminnej Spółdzielni, działaczem harcerstwa i straży pożarnych. Przyznał się, że zgłosił się do „żywych torped”, ale uważał, że niczego szczególnego nie zrobił:
 - Tak mnie wychowano, Ojczyzna w potrzebie, więc trzeba iść. Ojciec pochwalił wybór, matka się spłakała. Tak mnie wychowano…
O statecznie w sierpniu 1939 roku z pomysłu użycia żywych torped zrezygnowano. I dobrze się stało.

Zdyszane pociągi

Mobilizację ogłoszono 23 sierpnia 1939 roku. Na stacji w Kościanie tłum. Uściski, płacz, pożegnania. Tak będzie przez dziesięć dni. Większość przydziałów blisko, do Leszna – do 55 pułku piechoty i do 17 pułku ułanów; są także dalsze, do Poznania, Wrześni, do Gdyni.

Emigracyjny pisarz Adam Tomaszewski w „Młodości została nad Obrą” zanotował:
  „Na stację w krótkich interwałach wpadają zdyszane pociągi. Ramiona semaforów zamykają się na krótko. I już gdzieś daleko gwiżdżą niecierpliwe lokomotywy. Długie zestawy. Konie, wojsko, kuchnie polowe. Na lorach podłużne przedmioty obciągnięte brezentem, maszyny rolnicze, działa, części samolotów. Na dworcu tłumy ludzi. Wyjeżdżają cale rodziny. Perony zawalone pakunkami, skrzyniami, meblami. Pożegnania. Ktoś kogoś obejmuje, ktoś trzyma chustkę przy oczach. Nie zatrzymując się, przemknął z hukiem sznur wagonów. W oknach hełmy, furażerki, połówki. Czyżby naprawdę wojna?”    

Młodzież przedpoborowa – na apel starosty Tadeusza Karpińskiego – stawiła się kopania umocnień obronnych.  Uczeń gimnazjum i liceum Marian Koszewski miał 15 lat.:
- Jeździłem codziennie, z własną łopatą i całym wiktem, rowerem do Czacza, gdzie wśród łąk kopaliśmy umocnienia obronne, rowy strzeleckie itp. Obrona Kościana miała polegać m.in. na spiętrzeniu wód w dopływach Obry, w tym Samicy przepływającej za Czaczem i spowodowanie zalania dróg, aby w ten sposób utrudnić przejście zmotoryzowanych jednostek niemieckich. Po latach wiem, że koncepcja ta była irracjonalna i miała nas tylko zagrzewać do pracy; nie zdążyliśmy nawet zakończyć kopania rowów…

Jak trwoga

Jak trwoga to do Boga. Kto żyw spieszył do kościołów. Księgarz Stefan Prozorowski wspominał, że w miarę upływu czasu ludzi w kościańskiej farze przybywało, a na wieść o wojnie świątynie były przepełnione, modlitwy trwały przez 24 godziny. Kościańska „Gazeta Polska” z datą 30 sierpnia 1939 roku donosiła:
  „Po raz drugi w roku bieżącym rozpoczęliśmy w prastarej świątyni kościańskiej oktawę modlitwy i błagań do Stwórcy Najwyższego o pokój, o błogosławieństwo dla ukochanej Ojczyzny”.  

Syn kościańskiego kupca Czesław Wenski – autor książki wspomnieniowej „Poniżenie i poniewierka” – napisał:
  „W piątek 1 września o 6-tej rano wybrałem się jak zwykle do kaplicy, aby służyć do Mszy św. Piękna pogoda, powietrze rześkie, ale w otoczeniu wyczuwało się coś niepokojącego i niezwykłego. Ksiądz Profesor [Antoni Berek – dop. J.Z.] poinformował nas o wybuchu wojny i prosił o zachowanie spokoju, rozwagi i posłuszeństwa wobec rodziców. Po odprawieniu Mszy św. polecił nam udać się do domu. Tam zgiełk i zamieszanie. Mamusia zdenerwowana, sama z gromadą dzieci. Ojca nie było…

Internowanie Niemców

31 sierpnia 1939 roku zarządzono w Kościanie ostre pogotowie w obronie cywilnej miasta, na słupach ogłoszeniowych ukazało się obwieszczenie o sposobie ratowania się przed nalotami. Harcerze roznosili ulotki, zawierające zasady posługiwania się maskami przeciwgazowymi. Pełnili też funkcje obserwatorów, informatorów i łączników. Przeprowadzono rewizje w instytucjach niemieckich i w domach prywatnych Niemców. Rozeszła się wieść, że w kościele ewangelickim znaleziono broń. Policja polska internowała w mieście 30 Niemców.

Internowanie zarządzono w wielu przygranicznych powiatach Wielkopolski. Informacje kontrwywiadowcze wskazywały, że na tym terenie tworzą się grupy dywersyjne V Kolumny. Wydarzenia w Lesznie i Święciechowie rankiem 1 września 1939 roku dowiodły, że obawy były słuszne. Aresztowano więc i „marszem pieszym” miano skierować do Berezy Kartuskiej mężczyzn – Niemców zdolnych do noszenia broni.
 Z  kościańskiej trzydziestki do domu nie wróciło ośmiu. Ich ciała znaleziono później pod Kołem.  Polskie świadectwa dowodzą, że kolumna z internowanymi – poprzez Czempiń, Śrem, Środę Wielkopolską zdołała dotrzeć do miejscowości Tuliszków w pobliżu Koła, tam dostała się pod bomby Luftwaffe i padła ofiarą własnych lotników; niemieckie wspomnienia i publikacje w większości odpowiedzialnością za śmierć obciążają konwojujących kolumnę żołnierzy polskich, twierdząc, że to oni zastrzelili internowanych. Tak słowo przeciwko słowu, relacje polskie przeciw relacjom niemieckim. W skali powiatu z internowania nie wróciło 80 Niemców, co stało się pretekstem do masowych zbrodni na polskiej ludności cywilnej.

Byle za Wartę

W życie miasta i powiatu wkradał się chaos. Burmistrza Kościana kpt. WP Franciszka Ferfeta – jak wielu innych urzędników - wcielono do wojska; wezwano do Warszawy starostę powiatowego Tadeusza Karpińskiego. Od 1 do 3 września 1939 roku specjalnymi pociągami ewakuacyjnymi wywożono rodziny pocztowców, kolejarzy, oficerów WP, także niektórych urzędników oraz archiwa i ważne dokumenty miejskie. Panika wzmogła się, kiedy do Kościana dotarła fala uciekinierów z okoli Grodziska, Nowego Tomyśla i Wolsztyna. - Nadchodzą Niemcy. Są już blisko – ta wiadomość potęgowała niepokój.

I tak kościaniacy włączyli się do fali uciekinierów. Kierunek? Byle dalej, za Wartę. Na drogach od Kościana do Śremu, Środy Wielkopolskiej, Koła i Kutna zapanował niewyobrażalny bałagan. Wojsko mieszało się cywilami. Marian Koszewski w książce wspomnieniowej pt. „Pamięć” pisał:
 „Nastąpiło pierwsze zderzenie z wojną, z jej okrucieństwem, bombardowanie pod Środą i Kutnem. Pierwsza moja wyprawa tak daleka. Trupy ludzi i zwierząt. Nieopisany lęk przed samolotami. Niemieccy lotnicy strzelali do nas jak do kaczek. Kładliśmy się w radlonkach ziemniaków, kryliśmy w rowach i za drzewami. Dotarłem do Gąbina, do wsi Świniary tuż przy wałach Wisły”.

Chaos w mieście udało się opanować polskiej straży obywatelskiej, którą stworzył 2 września 1939 roku i którą kierował kupiec, radny miejski, działacz narodowy Feliks Makowski. Był on właściwie kilkudniowym burmistrzem miasta.  4 września 1939 roku w Kościanie zjawili się ułani z leszczyńskiego 17 pułku, którzy wysadzili w powietrze mosty drogowe na Obrze i most kolejowy na linii Poznań – Wrocław i wycofali się w kierunku na Śrem. Teraz pozostało tylko czekać.

Stadt Kosten
7 września 1939 roku na kościański rynek wjechał motocyklowy patrol Wehrmachtu. A z nim majora Hans Scheffer – dowódca jednego z batalionów 13 Rejonu Ochrony Pogranicza. Feliks Makowski był w Ratuszu. Scheffer mianował go komisarycznym burmistrzem i polecił zorganizować ludzi do naprawy mostów tak, by główne siły niemieckie mogły dostać się miasta.

Następnego dnia Wehrmacht opanował miasto. Grupka obywateli kościańskich witała Niemców chlebem i solą. Wojennym komendantem został Oberleutnant Otto Sinz, burmistrzem - właściciel i nauczyciel szkoły niemieckiej Wilhelm Heinze. Pierwszą decyzją nowego burmistrza była zmiana nazwy miasta z „Kościan” na „Kosten”. Rozpoczynał się nowy okres w dziejach miasta – okupacja niemiecka.

JERZY ZIELONKA 

Tekst ukazał się w Gazecie Kościańskien nr 35/2009

Fotografie ze zbiorów Muezum Regionalnego w Kościanie

 

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (5)

w dniu 09-10-2011 13:02:56 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Do Kom. 4 Pierwsze zdjęcie to jest rynek w kościanie od strony ul. Wrocławskiej!!! Drugie o które pytasz to wejście do senatorium od strony ul. Kościuszki!! A trzecie to rozejście sie Obry od strony ul. Łąkowej!!!

Do Kom. 4 Pierwsze zdjęcie to jest rynek w kościanie od strony ul. Wrocławskiej!!! Drugie o które pytasz to wejście do senatorium od strony ul. Kościuszki!! A trzecie to rozejście sie Obry od strony ul. Łąkowej!!!

w dniu 11-03-2012 18:05:31 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

wszyskich pacjetow z sanatorium rozstrzelano w lesie,jeszcze we wrzesniu ,wtedy sobie szfaby zrobily szkole podoficerska.

wszyskich pacjetow z sanatorium rozstrzelano w lesie,jeszcze we wrzesniu ,wtedy sobie szfaby zrobily szkole podoficerska.

w dniu 01-09-2020 20:02:36 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Popsuli most

Popsuli most

w dniu 02-09-2020 15:51:24 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

" Wawrzyn Puziak z Kościana z ul. Chociszewskiego 20" To mój pradziadek . mąż mojej prababci Marianny Puziak .

" Wawrzyn Puziak z Kościana z ul. Chociszewskiego 20" To mój pradziadek . mąż mojej prababci Marianny Puziak .

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.219.253.199

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.