Magazyn koscian.net

12 sierpnia 2020

Ambasador Polskiej Wódki

W Turwi działa ostatnia w regionie rolnicza gorzelnia. Upadły czterdzieści trzy, a przy tej powstało na dodatek muzeum. - U mnie była połowa świata: Japończycy, ortodoksyjni Żydzi, delegacje z Wenezueli, Portugalii, Chin, Argentyny, Chile, Urugwaju, Kenii, Maroka, Meksyku, Hondurasu, oczywiście Ameryki, Rosji i wszystkich państw europejskich – uśmiecha się mrużąc oczy Grzegorz Konieczny, kierownik gorzelni i kustosz muzeum. - Cieszę się z każdego kolejnego roku, kiedy ruszamy z produkcją... Żyjemy!

Tak miało być

Szukał gorzelni. Marzył o takiej właśnie pracy. Był rok 1993, gorzelnia w Oporowie, gdzie uczył się fachu, właśnie została zamknięta. Pojechał więc do zarządu gospodarstwa w Czempiniu, przedstawił się i kilka tygodni później „przesadził” się razem z żoną i dziećmi kilkanaście metrów od małej fabryczki spirytusu w Turwi. Tak to się zaczęło.

- Żona mówi czasem, że ja się z gorzelnią ożeniłem, a nie z nią. Trochę mnie w domu nie było... Na wesele nawet pojechałem raz prosto z gorzelni, i jeszcze nocą jechałem do niej, i oczywiście o trzeciej trzydzieści, jak zwykle, byłem na miejscu – śmieje się Grzegorz Konieczny. - Lekko ci moi ze mną nie mają... - uśmiecha się.

Kiedy zaczynał pracę jako gorzelnik, w regionie leszczyńskim (byłym województwie leszczyńskim) działały jeszcze 44 rolnicze gorzelnie. Dla wyobraźni: na początku XX wieku było ich znacznie więcej. Gorzelnie stały w każdym majątku. Do dziś ruiny po nich spotkać można w co trzeciej wsi. W 1939 roku w Polsce działało ich około 1400, a w Wielkopolsce 405. Po wojnie znacjonalizowane pracowały nadal. Pierwsze ,,wymieranie’’ rolniczych gorzelni nastąpiło w czasach transformacji. Drugie, powolne, odbywa się od kilkunastu lat.

- Jeszcze dwa lata temu w byłym leszczyńskim były dwie: nasza i w Długich Starych, ale ta w Długich już nie działa. Zrezygnowali. Nie opłacała się. Zamknęli. Koniec. Jesteśmy już tylko my...
Ile gorzelni działa jeszcze w całej Wielkopolsce i w Polsce? W jakim tempie i gdzie po kolei je zamykano? Stowarzyszenie Gorzelników Polskich tego nie wie. Dane ma tylko ministerstwo finansów, bo to ono za pośrednictwem służb celnych pieczętuje każdy urobek. List w tej sprawie wysłaliśmy 26 czerwca, ale do 20 lipca nikt na niego nawet nie odpowiedział.

- Gospodarstwo jest pod pieczą Top Farms Wielkopolska Sp. z o.o. – dzierżawcy gospodarstwa. Mój szef ostatnio powiedział mi, że ma nadzieję, że zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy przede wszystkim zakładem utylizacyjnym – bo przerabiamy ziemniaki, które mają nieodpowiedni rozmiar na sprzedaż do spożywki, w drugiej kolejności jesteśmy muzeum, a dopiero w trzeciej zakładem produkcyjnym. Zdaję sobie – odpowiedziałem. Trudno. Jest jak jest, ale ciągle działamy, i to jest najważniejsze.


Historia

Pierwsze wzmianki o gorzelni w Turwi pochodzą z drugiej połowy XVIII wieku, ale prawdopodobnie była ona tam dużo wcześniej. Była mała i produkowała spirytus na potrzeby własne gospodarstwa. Zmiany zaczęły się, gdy zadłużone niebotycznie gospodarstwo od ojca odkupił, wówczas 25-letni, Dezydery Chłapowski. Lat miał niedużo, ale bagaż doświadczeń w wojnach napoleońskich godny niejednego życiorysu. Do sprawy podszedł metodycznie - by się nauczyć nowoczesnego gospodarzenia wyjechał do Anglii gdzie zatrudnił się jako robotnik. Wróciwszy po trzech latach, w kilka lat przekształcił rodzinne dobra w najnowocześniejsze gospodarstwo w Wielkopolsce. W kilkanaście lat spłacił wszystkie długi. Nowoczesną gorzelnię postawił około 1843 roku. Prawdopodobnie stała bliżej pałacu, w okolicy dzisiejszej oficyny. Jak długo działała, nie wiadomo. Gorzelnię jubilatkę (dwa lata temu świętowano jej stulecie) zbudował wnuk Dezyderego – Zygmunt Chłapowski. Datę 1918 rok, widniejącą na jednej z belek, traktuje się jako datę startu gorzelni. Zygmunt już rok później zginął w wypadku. Jego żona usynowiła Krzysztofa Morawskiego i jemu powierzyła rodowe gospodarstwo. Zarządzał majątkiem do 1939 roku, i rozbudował gorzelnię. Po wojnie, gdy majątek został znacjonalizowany, a Morawskiemu odmówiono prawa do powrotu do rodzinnego domu, schronił się na jakiś czas właśnie u zatrudnionego przez siebie i ciągle pracującego na turewskiej gorzelni – Antoniego Czerwińskiego.

- Pracowali tu niezwykli ludzie. Z kierowników mamy tu wszystkich, których tylko udało się opisać. Czasem ze zdjęciem, czasem bez, ale nie zapominamy, że te sto lat, to sto lat pracy mnóstwa ludzi. Oni tu są ich reprezentantami – mówi Konieczny pokazując pamiątkowy zakątek z fotografiami swoich poprzedników. Za nami piętrzą się menzurki do badań w gorzelnianym laboratorium.

Jest więc Władysław Zgierski (pierwszy), jest Czerwiński, Wojciech Mazurkiewicz, Zdzisław Kołpowski, Edmund Steffan i Zdzisław Czarnota, a wreszcie od 1993 roku Grzegorz Konieczny.

Łowy

- Nie, nawet mi do głowy nie przyszło, że będę robił muzeum. Stała tu ta płuczka do ziemniaków z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jeszcze w dziewięćdziesiątych jej używaliśmy! Pomyślałem, że ją wyczyszczę i postawię, żeby pusto nie było. Postawiłem. Wagi skrobiowej też zrobiło mi się żal... O, i ten licznik do spirytusu! Z 1926 roku! I działa! Potem były aparaty Sallerona i kwasomierz Delbruecka. Dowiedziałem się, że w Goli w czasie remontu gorzelni wyciągnęli maszynę parową z 1906 roku! Miała trafić do Muzeum w Szreniawie, ale muzeum czasu na wszystko potrzebuje, a najlepiej, jakby im to ktoś przywiózł. To ja w samochód i do Goli. Mówię, że biorę od ręki i wszystkim sam się zajmę. I to był nasz pierwszy duży eksponat przed budynkiem. Tak to się zaczęło...

Konieczny zaczął uprawiać turystykę eksploracyjną. Zbierał informacje, jeździł na drugi koniec kraju, umawiał się, albo i nie. Zaglądał przez szpary w drzwiach, pisał pisma do właścicieli, syndyków i kupujących.

- Przyjeżdżam, wstępuję, przedstawiam się. Z reguły ludzie wpuszczają mnie do środka. Mogę zobaczyć, co tam jest. Potem zaczynają się rozmowy o tym, co mogę zabrać. Sentymentów raczej nie ma. Wszystko ma po prostu wartość złomu. Zwykle tak za to płacę i jeszcze koszty wyjęcia są po mojej stronie. Czasem to największy koszt. Tak było na przykład w Trzebinach. Trzeba było okno wyjąć, dźwig załatwić, który ten karkołomny wyczyn byłby w stanie wykonać... Osiem miesięcy za tą maszyną parową chodziłem, ale udało się. To jeden z moich ulubionych eksponatów.

Turewską maszynę parową niestety zdemontowano. W betonie jest jeszcze zalany fragment koła zamachowego. Konieczny marzy, że uda mu się go jeszcze wydobyć i pokazać.
Trochę eksponatów kierownik przywiózł ze swej pierwszej w życiu gorzelni w Oporowie. W Gołębinie znalazł kocioł parowy jednopłomienicowy (co ważne, bo w Turwi jest dwupłomienicowy) z 1905 roku. Z Goli wydostał niemiecką maszynę parową z 1906 roku wyprodukowaną w Cottbus, a z Trzebin zrobioną w Elblągu w 1902 r. Co roku coś nowego. Do tego przybywały dokumenty, papiery, książki produkcyjne, czasopisma branżowe.

- Co tylko udało się dostać, brałem. Długo moim najstarszym eksponatem były aerometry z Rotterdamu z 1863 roku. To do określania gęstości zacieru. Aż od Jerzego Szyguły dostałem ,,Słowianina’’ – Tygodnik dla rzemiosła, rolnictwa i handlu domowego z 26 września 1829 roku! Tam był artykuł o paleniu wódki z ziemniaków. Zaraz potem doszedł do tego ,,Dziennik Umiejętności, Wynalazków, Kunsztów i Rękodzieł’’ z 1826 roku! Za sześć lat będzie miał dwieście lat! Tam jest artykuł o paleniu wódki z jęczmienia.
Kustosz Konieczny darzy szczególną atencją miedziany alkoholomierz z Sankt Petersburga z 1917 roku. Przysłała go do Turwi pani, której ojciec był kierownikiem gorzelni na Litwie. Miała 90 lat i chciała, żeby pamiątka po tacie trafiła w dobre ręce.

- I tu stoi... Znalazłem potem zdjęcie jej taty w Internecie... - zamyśla się pan Grzegorz.

Zacier w każdej gorzelni był kiedyś zamykany na kłódkę akcyzową, i taką kłódkę Konieczny też ma w swoich zbiorach. Z 1914 roku! Jest tam też katalog produkcji gorzelni w Zbarzewie. Podbite metalem buty gorzelnianego palacza. Ulubiony eksponat – unikatowy, żeliwny aparat destylacyjny z początków XIX wieku. Zdobyty w Trzebinach.

- Ale najwięcej nachodziłem się w Smolicach za pompą parową do pomopowania spirytusu do beczek – snuje kustosz. - Byłem tam po nią chyba z pięć, albo i sześć razy. U szefostwa, u magazyniera... tylko po to, by zobaczyć. Gorzelnia nieczynna, ale zaplombowana przez Urząd Celny. Musiałem mieć zgodę ostrzeszowskiego urzędu, żeby plomby zdjąć. Musieli przyjechać celnicy. A gorzelnia od 10 lat zamknięta! Ale było warto. Jak tylko zobaczyłem tę pompę, to wiedziałem, że ja muszę ją mieć. To ja znów do szefostwa, znów spotkania, gadanie, prośby, wreszcie – a weź pan. Po cenie złomu, wiadomo...

Na dworze znajdują się aż 33 duże eksponaty – kotły, maszyny parowe. Tego, co znajduje się w środku, Konieczny nawet nigdy nie liczył, ale właśnie zabiera się za katalogowanie. Na pewno jest ponad dwieście eksponatów. Każdy zna, każdy pamięta, każdy zdobył. Ze Smolic, Oporowa, Gorzyczek, Szczepowic, Dąbcza, Długich Starych, Trzebin, Zbarzewa, Goli, Łęki Wielkiej, Parzęczewa, Kikowa i Bytynia, Dłoni, Smolic...

- Czas wszystko spisać – mówi Konieczny

Ambasador

Gorzelnia produkuje teraz destylat ziemniaczany. Miesięcznie wypala się tu 30 tysięcy litrów 100% spirytusu. Kampanijny licznik, kiedy się widzieliśmy wskazywał 220 tys. litrów. To jakieś 25% możliwości produkcyjnych tego obiektu.

- Nasza zdolność produkcyjna to około 1 mln 100 tys. stuprocentowego spirytusu , czyli 1 mln 250 tys. litrów płynu o mocy od 90 do 93 procent spirytusu. Kiedyś była to typowa, średnia rolnicza gorzelnia, a dziś w stosunku do działających nowoczesnych kolosów – maleńka. Grunt jednak, że działamy. Gorzelnia żyje...

Co tydzień przerabia się tu 80 ton ziemniaków. W miesiącu – 320 ton. Za litr surówki spirytusu ziemniaczanego gorzelnia dostaje 3,70 zł, a spirytusu ze zboża 2,60 zł. Obanderolowany i dopracowany w smaku, w sklepie kosztuje już około 100 złotych.

- Każdy myśli, że jak w gorzelni pracujemy, to my tu mamy pełen dostęp do naszych wyrobów. Nic z tego. System jest całkowicie zamknięty i zapieczętowany. Bardzo trudno też dzisiaj poczęstować naszych gości jakimkolwiek wyrobem spirytusowym, co do którego mógłbym z całym przekonaniem powiedzieć, że to z naszego spirytusu....

Turewska gorzelnia na 10 lat poczuła się pępkiem świata. Od 2004 do 2014 roku produkowała surówkę dla Wyborowej.

- Produkowaliśmy tylko dla nich, tylko z żyta dankowskiego złotego, tylko z okolicznych pól. Produkowaliśmy milion litrów rocznie. Na gorzelni pracowało wtedy 7 osób, a nasza i tylko nasza surówka w całości trafiała do produkcji jednej, jedynej luksusowej wódki Wyborowa Single Estate, która ruszyła na podbój świata. To wtedy z całego świata przyjeżdżać zaczęli do nas goście. Szli w pole z sierpami, cięli żyto, układali w mendle, a potem szli oglądać cały proces produkcyjny. Żeby mieć ich gdzie przyjąć wyremontowaliśmy salę na dole, potem dla ozdoby postawiłem tam płuczkę do ziemniaków...

Były tu wycieczki ze wszystkich państw europejskich. Chciały zobaczyć tradycyjną gorzelnię, dzięki której powstaje tak szlachetna wódka. Byli Japończycy, ortodoksyjni Żydzi. Delegacje z Hondurasu, Rosji, Wenezueli, Portugalii, Chin, Argentyny, Chile, Urugwaju, Kenii, Maroka, Meksyku, Ameryki i Rosji.

- Ambasador Federacji Rosyjskiej miał tu wejść na 20 minut, a wyszedł po dwóch i pół godzinie. Prezydent Komorowski też nas odwiedził... Jak się tak przyjmie u siebie pół świata, to widać, że naprawdę świat jest mały, i wielki jednocześnie. Różnimy się szczegółami: zwyczajami, wyglądem, strojem, ale wszyscy tak samo ciekawi jesteśmy świata i drugiego człowieka. Zawsze jest bardzo wesoło...

Kontrakt na wyłączność z Wyborową SA się skończył, ale gorzelnia działa dalej. Muzeum się rozpędziło. Akcja Noc Muzeów dodała mu fanów. W tym roku, w maju z wiadomych względów się nie odbyła, ale muzeum zaprasza w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia. W zeszłym roku na Noc Muzeum na godzinę 20-tą do gorzelni w Turwi zjechało 250 osób. Potem na szkolenie z procesu produkcyjnego spirytusu przyjechało tam 32 pracowników Muzeum Polskiej Wódki z Warszawy.

Od 2016 roku działa Stowarzyszenie Przyjaciół Gorzelni Turew. Liczy 73 członków i pomogło zdobyć środki na obchody 100-lecia w 2018 roku. Były huczne. W takcie uroczystości Andrzej Szumowski prezes Stowarzyszenia Polska Wódka, wręczył Grzegorzowi Koniecznemu Akt Nadania Godności Aqmbasadora Polskiej Wódki. Sama gorzelnia, jako unikatowy zakład produkcyjny na razie nie może liczyć na żadne specjalne traktowanie.

- Mówią mi, że to perełka. Też tak myślę, i ze wszystkich sił chcę ją utrzymać w ruchu... W promieniu 30 kilometrów było kiedyś czternaście takich gorzelni. Kiedyś, czyli jeszcze trzydzieści lat temu. Teraz jesteśmy tylko my. Cieszę się z każdego kolejnego roku produkcji.

Muzeum konkurencji wielkiej nie ma. Jeszcze jedno gorzelnicze muzeum znajduje się w Łańcucie na terenie Polmosu. Jest dział gorzelniczy w Muzeum Narodowym Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie. Pracujące, żywe muzeum jest jednak tylko to jedno, w Turwi.

- Moje marzenie? Żeby to się rozwijało, rozrastało. W Niemczech, z tego co wiem, tego typu działalność jest dotowana. U nas nie. Na razie nie przynosimy strat, szefostwo w Top Farms, dzierżawca tego majątku, spogląda na nas życzliwym okiem, więc mam nadzieję... Grunt, że działamy. Grunt, że to miejsce żyje. Oby jak najdłużej... (Al)

Już głosowałeś!

Komentarze (6)

w dniu 12-08-2020 21:12:35 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Brawo Panie Grzegorzu !!! Dzięki Panu ta gorzelnia żyje

Brawo Panie Grzegorzu !!! Dzięki Panu ta gorzelnia żyje

w dniu 14-08-2020 18:02:06 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Panie Grzegorzu wiadomym jest ze z podstawowego SUROWCA /surowka spirytusowa/ niema pieniędzy.Trzeba to przerobić na gatunkowy alkohol przelac w butelki i wtedy będą pieniądze - tak jak to robia na całym swiecie POZDRAWIAM

Panie Grzegorzu wiadomym jest ze z podstawowego SUROWCA /surowka spirytusowa/ niema pieniędzy.Trzeba to przerobić na gatunkowy alkohol przelac w butelki i wtedy będą pieniądze - tak jak to robia na całym swiecie POZDRAWIAM

w dniu 14-08-2020 19:26:41 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wszyscy wokoło mówią o ekologii a gorzelnia dymi. Wszędzie mandaty za dymienie a tu samowolka znajomości i można robić co się chce dlatego jak straż miejska przyjdzie do mnie to pogonie ich do gorzelni

Wszyscy wokoło mówią o ekologii a gorzelnia dymi. Wszędzie mandaty za dymienie a tu samowolka znajomości i można robić co się chce dlatego jak straż miejska przyjdzie do mnie to pogonie ich do gorzelni

w dniu 18-08-2020 23:46:14 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ciekawy artykuł. Za likwidacją gorzelni czy cegielni stoją nikt inny tylko "solidarnościowcy". Za komuny pomachali trochę szabelkami i myśleli, że są mistrzami w rządzeniu, i tak trwa to od 1989 roku. Ojca znajomy miał gorzelnię, musiał zamknąć gdyż jak stwierdził bardziej opłaca się sprowadzać spirytus z ameryki południowej niż produkować go tu u nas w kraju. Taka to polityka. Z działających obecnie gorzelni jakie sobie przypominam w bliższej i dalszej okolicy to chyba tylko Łukowo koło Obornik.

Ciekawy artykuł. Za likwidacją gorzelni czy cegielni stoją nikt inny tylko "solidarnościowcy". Za komuny pomachali trochę szabelkami i myśleli, że są mistrzami w rządzeniu, i tak trwa to od 1989 roku. Ojca znajomy miał gorzelnię, musiał zamknąć gdyż jak stwierdził bardziej opłaca się sprowadzać spirytus z ameryki południowej niż produkować go tu u nas w kraju. Taka to polityka. Z działających obecnie gorzelni jakie sobie przypominam w bliższej i dalszej okolicy to chyba tylko Łukowo koło Obornik.

w dniu 19-08-2020 18:22:40 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Mandat za sumienie węglem? Masz karolku z deklem ?

Mandat za sumienie węglem? Masz karolku z deklem ?

w dniu 04-09-2020 10:24:46 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

My głupi Polacy jesteśmy mistrzami w niszczeniu i marnotrawieniu całego naszego dorobku przemysłowo kulturowego, budowanych przez wiele pokoleń - oprócz rzecz jasna kościołów...

My głupi Polacy jesteśmy mistrzami w niszczeniu i marnotrawieniu całego naszego dorobku przemysłowo kulturowego, budowanych przez wiele pokoleń - oprócz rzecz jasna kościołów...

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 13.58.149.129

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.