Czekając na wyrok

Ciągle nie wiadomo, jaki los czeka polonistykę w kościańskim Kolegium Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Państwowa Komisja Akredytacyjna nie ogłosiła jeszcze ostatecznego werdyktu. – Trwają negocjacje, spory prawne. Myślę, że w najbliższych tygodniach sprawa się wyjaśni – mówi dziekan wydziału prof. dr hab. Józef Tomasz Pokrzywniak.

 Przypomnijmy, filologia polska wykładana w Kościanie  otrzymała w ubiegłym roku negatywną cenzurkę PKA. Taką samą dostały też polonistyki w innych ośrodkach zamiejscowych UAM: w Kaliszu i Słubicach. To bardzo surowa ocena, która może skutkować nawet zamknięciem kierunku.
  - To nieporozumienie. Jestem przekonany, że do tego nie dojdzie, gdyby nawet, studenci mogą być spokojni. Skończą na wybranym kierunku studia – zapewniał na naszych Łamach  prof. Pokrzywniak w październiku 2005 roku.

 Państwowa Komisja Akredytacyjna to instytucja powołana jest do badania jakości i warunków kształcenia   na wyższych uczelniach. Kościańskie kolegium kontrolowała pod koniec ubiegłego roku akademickiego. Członkowie komisji obejrzeli grafik zajęć i rozmawiali ze studentami. Ani PKA, ani uczelnia, nie chcą mówić o zarzutach komisji. Nieoficjalnie mówi się, że jednym z powodów jest brak czytelni i biblioteki w kolegium oraz fakt, że studenci w Kościanie nie mieli zajęć z profesorami.

  - Z tego powodu teraz musimy raz w tygodniu jeździć do Poznania na wykłady z profesorami. Nie wszystkim to się podoba -  mówił nam jesienią ubiegłego roku student II roku polonistyki.

 Profesor Pokrzywniak sprawę nazywał nieporozumieniem wynikłym z tego, że komisja nie otrzymała aktualnych dokumentów. Uczelnia odwołała się od decyzji PKA. W normalnym trybie już dziś pewnie znalibyśmy ostateczną cenzurkę, ale w trakcie procedury odwoławczej wprowadzono ustawowe zmiany. Teraz spór toczą prawnicy. Profesor Pokrzywniak oczekuje oceny pozytywnej. Jeśli filologia polska taką otrzyma, nic albo niewiele się zmieni. Jeśli zmiany będą, to jest szansa na pozytywne, czyli chociażby powstanie od lat obiecywanej biblioteki uniwersyteckiej. Jeśli ocena będzie jednak negatywna, sprawa trafi na biurko ministra edukacji, a ten może cofnąć lub zawiesić Uniwersytetowi uprawnienia do prowadzenia studiów wyższych na tym kierunku i poziomie. Przypomnijmy, studenci filologii polskiej kościańskiego kolegium kwitowali jesienią ubiegłego roku sprawę uśmiechem. Ich zdaniem komisja była ,,wredna’’, a wypytywanie o relacje z wykładowcami i ich obecność na zajęciach uznali za niestosowne.

 - To przecież nasza sprawa, jakie mamy relacje – przekonywała Asia. Studenci chwalili za to rodzinną atmosferę w kolegium. Brak biblioteki im doskwiera, ale nie bardzo.

  - Wykładowcy co trudniejsze do zdobycia artykuły nam przywożą albo kserujemy, albo pożyczamy sobie wzajemnie - wyjaśniała Kinga. - Od czasu do czasu jedziemy do czytelni lub biblioteki do Poznania, ale nie często, bo nie mamy na to czasu. Tylko jak potrzebne nam jest coś do pisania pracy na zaliczenie.

 Wyjazdy na wykłady do Poznania uderzyły studentów po kieszeni. Wyliczyli, że kosztuje ich to miesięcznie około 200 złotych. Natomiast każdą z gmin powiatu kościańskiego i samorząd powiatowy uniwersytet w Kościanie kosztuje dziesiątki tysięcy złotych rocznie. Gminy płacą za to, by nauczyciele akademiccy przyjeżdżali do Kościana wykładać na dziennych studiach (zaoczni studenci płacą sami). Kościan kupił na jej potrzeby największy budynek w mieście i teraz  utrzymuje go, remontuje i buduje sale wykładowe. (Al)

GK nr 6/2006

Już głosowałeś!