Wiadomości
27 czerwca 2023Gmina dostarcza wodę i odbiera ścieki, ale ceny ustala ktoś inny. Czym to grozi?
O rosnących dopłatach do gospodarki wodno-ściekowej w gminie Kościan z wójtem Andrzejem Przybyłą rozmawia Paweł Sałacki
Gdy robi się gorąco powraca temat oszczędzania wody, mnożą się apele o ograniczenie zużycia. Przed laty gmina wprowadzała zakaz podlewania trawników. Jak jest w tym roku?
Dzięki poczynionym w minionych latach inwestycjom wody, na szczęście, nie brakuje. Ale oszczędzać powinniśmy ją zawsze. Bez wody nie ma życia.
Skąd gmina czerpie wodę?
Przede wszystkim z własnych ujęć, ale kupujemy także wodę od miasta Kościana oraz z gmin Śmigiel, Kamieniec i niewielką ilość z Czempinia. Jesteśmy też sprzedawcą wody. Niewielkie ilości kupuje od nas gmina Krzywiń i Czempiń.
Wydobyta spod ziemi woda trafia do…
Pięciu gminnych stacji uzdatniania wody, które rocznie wtłaczają do sieci ponad 800 tysięcy metrów sześciennych wody. Mamy też zbiorniki retencyjne mogące pomieścić 2100 metrów sześciennych wody. Łączna długość sieci wodociągowej wynosi ponad 186 kilometrów. Ponieważ na niektórych odcinkach wodę trzeba tłoczyć na duże odległości mamy także dwie stacje podnoszące ciśnienie. Pobudowaliśmy także bajpasy łączące różne sieci, co podniosło bezpieczeństwo dostaw do odbiorców, których mamy w gminie ponad 4.600.
Tylu odbiera wodę, a ilu odprowadza ścieki?
Z sieci kanalizacyjnej korzysta 84 procent mieszkańców gminy, to 13 600 osób. Większość obsługują gminne oczyszczalnie w Racocie i Starych Oborzyskach. Około 10 procent mieszkańców obsługiwanych jest przez miejską spółkę Wodociągi Kościańskie. Aby licząca blisko 139 kilometrów długości sieć kanalizacyjna mogła sprawnie funkcjonować trzeba było wybudować 66 przepompowni ścieków.
Do 16 procent mieszkańców sieć kanalizacyjna nie dociera…
Na 37 miejscowości mamy skanalizowanych 27. Doprowadzenie sieci do pozostałych byłoby zbyt kosztowne. Tam ścieki trafiają do 200 przydomowych oczyszczalni i 387 zbiorników bezodpływowych. Ponieważ kilkanaście procent mieszkańców nie może skorzystać z gminnej sieci prowadzimy wobec nich politykę solidarnościową. Mogą skorzystać z gminnej dotacji na budowę przydomowej oczyszczalni oraz korzystają z preferencyjnej ceny za przyjęcie ścieków na oczyszczalni. Ci, którzy nie mogą podłączyć się do sieci zapłacą 3 złote za metr sześcienny, a ci którzy mają dostęp do sieci, ale się do niej nie przyłączyli zapłacą 20 złotych. Na dłuższą metę korzystniejsze będzie korzystanie z sieci kanalizacyjnej.
Dotarliśmy do finansów, w zasadzie to one są powodem naszej rozmowy. Jak we wszystkich gminach w Polsce, także u was rosną koszty prowadzenia gospodarki wodno-ściekowej. W wielu spółkach wodociągowych mówi się o zapaści prowadzącej do bankructwa. Nie ma pieniędzy na bieżącą działalność, a o remontach i inwestycjach można tylko pomarzyć.
To prawda, sytuacja w całym kraju staje się krytyczna. Gmina Kościan w ubiegłym roku dopłaciła do produkcji wody i odbioru ścieków blisko 3 miliony złotych. Na ten rok prognozujemy dopłatę w wysokości 4 milionów. Jak widać wzrost rok do roku jest ogromny. Przy czym nasza gmina ma większe możliwości elastycznego zarządzania tymi kosztami, niż większość gmin w kraju, ponieważ sprzedażą wody i odbiorem ścieków zajmuje się urząd gminy, a nie zakład lub spółka. Wszystkie wpływy i wydatki związane z wodą i ściekami są bezpośrednio w budżecie urzędu. Obsługą całej infrastruktury wodno-ściekowej zajmuje się 20 pracowników będących na etatach w urzędzie. Nie mając wydzielonego zakładu, nie mamy oddzielnej księgowości.
Trudniej mają gminy, które powołały spółki. Nagle zaczyna im brakować środków.
Spółki nie mając zysków zaczynają mieć kłopoty z obsługą kredytów, które są niezbędne aby inwestować. Jest naprawdę bardzo źle.
Dlaczego? Skąd te kłopoty wszystkich samorządów?
Osiem lat temu odebrano gminom prawo do ustalania taryf i przekazano je prezesowi państwowych Wód Polskich. Po centralizacji mamy taką sytuację, że gminy zobowiązane są zapewnić mieszkańcom wodę i odprowadzenie ścieków, ale taryfy opłat zatwierdza państwowy regulator. Co gorsza, zatwierdza je na trzy lata do przodu, co przy szybko zmieniających się cenach energii i rosnącej inflacji oznacza straty. Po ośmiu latach takiej polityki wiele spółek wodociągowych nie ma już z czego dokładać do działalności.
Czyli polityka góruje nad ekonomią. Trudno będzie przekonać mieszkańców, że to złe rozwiązanie, skoro dzięki niemu podwyżki za wodę i ścieki są niższe niż powinny.
To prawda, rachunki są niższe niż powinny, ale tracimy na tym jako wspólnota mieszkańców. Aby pokryć straty trzeba sięgnąć po pieniądze, które były przeznaczone na inne wydatki. Na przykład za kwotę, jaką dopłacimy w tym roku do wody i ścieków można wybudować od podstaw kilometr bardzo dobrej drogi. Będziemy musieli rezygnować z różnych planów z powodu polityki cenowej prowadzonej od ośmiu lat przez Wody Polskie.
Wcześniej gmina też dopłacała do ścieków.
Tak, ale to radni, czyli przedstawiciele mieszkańców decydowali o wysokości dopłat. Robiły to samorządy w takiej skali, na jaką było je stać. Zanim wprowadzono obecne regulacje prawne, w gminie Kościan ceny były tak skalkulowane, że na wodzie był mały zysk, a ścieki przynosiły straty. Sami ustalaliśmy jaką taryfę zatwierdzimy i ile dopłacimy do usług świadczonych mieszkańcom. Teraz stoimy przed faktem dokonanym. Państwowa instytucja ustala ceny i nie interesuje się kosztami jakie ponoszą gminy. Dzieje się tak od ośmiu lat. Teraz, po wzrostach cen wywołanych najpierw pandemią, a później wojną w Ukrainie i wysokiej inflacji te nożyce zaczynają się coraz bardziej rozwierać. To może doprowadzić do spowolnienia rozwoju gmin, zahamuje rozbudowę sieci i ograniczy remonty. Lekceważenie prawdziwych kosztów działalności wodno-kanalizacyjnej może w przyszłości odbić się także na odbiorcach, przyniesie bowiem drastyczne, skokowe, podwyżki cen wody i ścieków.
Skoro jest tak źle, to dlaczego ten system nie jest korygowany?
Dobre pytanie. W ostatnich miesiącach przez kraj przetoczyła się fala protestów zakładów i spółek wodociągowych. Jak dotąd na decydentach nie zrobiła wrażenia. Mam nadzieję, że doczekamy zmiany zanim cały system się zawali. Przypomnę, że w tym roku nasza gmina dołoży do bieżących wydatków 4 miliony złotych.
Na zdjęciu: wójt Andrzej Przybyła na tle oczyszczalni ścieków w Racocie. Fot. AKN
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Przecinki przed "oraz". Serio? Takie są zasady języka polskiego?