Magazyn koscian.net

2003-12-03 11:34:42

Mikołajek na Mikołaja?

Czy 76 tysięcy mieszkańców powiatu kościańskiego w roku 2004 nagle nie będzie miało gdzie leczyć kataru? Lekarze rodzinni zbojkotowali konkurs ofert Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedynym lekarzem rodzinnym w powiecie może być doktor Henryk Mikołajek z Czempinia.

W powiatach turkowskim, rawickim, chodzieskim, pilskim, międzychodzkim, nowotomyskim i szamotulskim wszyscy lekarze rodzinni zbojkotowali konkurs NFZ. W całym województwie na 1170 placówek podstawowej opieki zdrowotnej, zatrudniających często po kilku lekarzy rodzinnych, do konkursu stanęły tylko 74 niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Lekarze rodzinni nie zgadzają się na kolejną obniżkę kwot przeznaczonych na opiekę zdrowotną dla jednego pacjenta.

 - Z tej stawki płacimy za badania pacjentów i pokrywamy wszystkie wydatki, jak: badania diagnostyczne, dzierżawę lokalu, zakup sprzętu, utrzymanie gabinetu czy nasze pensje. - wyjaśnia Barbara Pruska, specjalista chorób wewnętrznych, diabetolog z kościańskiej Poradni Zespołu Lekarza Rodzinnego Centrum. - W tym roku na pacjenta przypadało 5 złotych i dziesięć groszy miesięcznie, a w 2004 proponuje się, by było to 3,76 złotego. To znaczy, że rocznie na podstawową opiekę zdrowotną na pacjenta miałoby starczyć 45,20 złotych. Tymczasem najprostsze badanie, morfologia krwi, kosztuje około 7 złotych, a za zdjęcie rentgenowskie trzeba zapłacić około 25-30 złotych. Ja naprawdę chcę pracować dla swoich pacjentów. Robię to już od 20 lat. Ale jak mam to robić? Już teraz nie ma mowy o prowadzeniu profilaktyki, na którą rzekomo kładzie się obecnie największy nacisk. Zwyczajnie nie starcza na nią pieniędzy. Zlecając badania muszę myśleć, że za chwilę przyjdzie kolejny pacjent, dla którego już może nie starczyć pieniędzy. W takich warunkach bardzo łatwo coś przeoczyć...

Doktor Mikołajek, tymczasem jedyny kandydat na lekarza rodzinnego w powiecie, ma za sobą 40 lat praktyki lekarskiej i przyjmuje pacjentów w Czempiniu w dawnej przychodni Korwity.
 - Jako jedyny złożyłem dokumenty, czyli teraz jestem ten najgorszy - kiwa głową Mikołajek. - Ja też uważam, że to, co proponuje Narodowy Fundusz Zdrowia - choć dokładnie nie wiadomo, co proponuje - też uważam, że to za mało. Tymczasem wymaga się od nas pracy na okrągło przez 12 miesięcy i 24 godziny na dobę. Wzięłem udział w konkursie, bo chcę pracować i dawać pracę, a tymczasem Urząd Miasta i Gminy chce mi jeszcze podnieść czynsz. Samo złożenie dokumentów w Funduszu jeszcze do niczego nie zobowiązuje. Ja liczę na negocjacje, jeśli one nie przyniosą skutku, zerwę umowę, zamknę przychodnię i uciekam.
 Henryk Mikołajek twierdzi, że na założenie przychodni musiał się zadłużyć. Zatrudnia pediatrę, ortopedę i dwie pielęgniarki. Twierdzi, że nie stać go na rezygnację z kontraktu.
 - Mam jeść kamienie? I po co było tyle lat się uczyć? - pyta zadziornie.
 - Najpierw będziemy rozmawiać z oferentami z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej, ustalać, czy mogą zapewnić opiekę większej liczbie pacjentów, niż zadeklarowali, jeśli okaże się, że ich możliwości nie wystarczą do zapewnienia świadczeń wszystkim uprawnionym, będziemy szukali pomocy w organach założycielskich SP ZOZ-ów - powiedział na konferencji prasowej 26 listopada Ryszard Stangierski, dyrektor Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.

 Doktor Mikołajek w 2001 roku miał 1100 pacjentów, a obecnie opiekuje się 1800 mieszkańcami Czempinia i okolicznych miejscowości. Owszem zakłada, że pacjentów będzie przybywać, ale chyba z siedemdziesięcioma ośmioma tysiącami nie da sobie rady. Organowi założycielskiemu kościańskiego SP ZOZ-u, starostwu, pomysł NFZ się nie spodobał.
 - Świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej powinni jak dotąd zapewnić pacjentom lekarze rodzinni - twierdzi Andrzej Jęcz, starosta kościański. - Akurat ten obszar opieki zdrowotnej uważam funkcjonował bardzo dobrze i był największym osiągięciem przekształceń w służbie zdrowia. Zmiana modelu byłaby cofaniem się. Jestem przeciwny temu, by szpital zajmował się podstawową opieką zdrowotną.
 - Ja sobie osobiście nie wyobrażam, jak pan prezes Panas to zrobi - stwierdza Zbigniew Szewczyk, dyrektor kościańskiego Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej. - Mówi publicznie, że nie można już z nikim podpisać kontraktu, jeśli ktoś nie wystąpił z ofertą. Z tego co ja wiem, to w Wielkopolsce żaden szpital nie złożył ofery na podstawową opiekę zdrowotną, bo w Wielkopolsce cała podstawowa opieka zdrowotna jest dawno sprywatyzowana. Jeszcze w ostatnim roku Gostyń miał jedną poradnię, ale już ją zlikwidował. Jeżeli by coś takiego miało być, Fundusz musiałby ogłosić konkurs, w których uczestniczyć przecież mogą wszyscy, też lekarze rodzinni, którzy wcześniej nie złożyli ofert. Przecież nie można nam, szpitalom narzucić zajmowania się podstawową opieką zdrowotną. Kto ma nam to narzucić i jakim prawem? Czy pan prezes może mi kazać, żebym ja przyjmował pacjentów?

 Zdaniem dyrektora Szewczyka, przejęcia przez szpitale prowadzenia podstawowej opieki zdrowotnej szpitalom by się opłaciło, ale pacjentom już nie.
 - Co by bowiem nie mówić, ta podstawowa opieka zdrowotna działa, raz gorzej, raz lepiej, ale spełnia swoją funkcję - twierdzi dyrektor. -  Pacjenci znają już swoich lekarzy. Kadra jest w naszej okolicy stabilna. A teraz co, znowu wracamy do rejonu?
 Lekarze, którzy podpisali się pod Porozumieniem Zielonogórskim mają nadzieję, że dojdą do porozumienia z Funduszem, ale tymczasem nic tego nie zapowiada. Wielkopolski oddział Funduszu ogłosił, że czeka na oferty lekarzy chcących podjąć się świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej. Ogłoszenie jednak, jak odnotowano, nie dotyczy lekarzy, którzy śmieli zbojkotować propozycje Funduszu. Dlaczego jednak, my pacjenci, z powodu urażonej dumy Funduszu mamy zmieniać lekarza rodzinnego?
 - Myślę, że Fundusz zmieni zdanie i odniesie się do nas pozytywnie - twierdzi Barbara Pruska.
 W porozumienie lekarzy rodzinnych z Funduszem wierzy też
dyrektor Szewczyk. Obawia się tylko, że kompromis finansowy Funduszu względem lekarzy rodzinnych odbędzie się kosztem szpitali. Jeśli jednak porozumienia nie będzie, po Sylwestrze nie będzie do kogo zgłosić się z chrypką, czy katarem.
 - W sytuacji bardzo awaryjnej jesteśmy w stanie przyjmować pacjentów na oddziale ratunkowym, ale z katarem to już nie wiem gdzie mieliby pacjenci pójść. Nie mam pojęcia - dyrektor Szewczyk rozkłada ręce.

W przychodni na osiedlu Jagiellońskim w Kościanie pacjentom rozdaje się do podpisania oświadczenia: ,,Życzę sobie, żeby pieniądze wpłacane przeze mnie na ubezpieczenie zdrowotne wydawane były zgodnie z moją wolą do wybranego przeze mnie Lekarza Rodzinnego’’.

ALICJA MUENZBERG

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.144.39.93

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.