Magazyn koscian.net

26 marca 2014

Nie doczekał narodzin dziecka

- Jestem winny – przyznał podczas poniedziałkowej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Kościanie Roman U. 49-letni mieszkaniec Gostynia we wrześniu ubiegłego roku spowodował wypadek na drodze wojewódzkiej pomiędzy Jerką a Łuszkowem, w wyniku którego zmarł pasażer prowadzonego przez niego auta 26-letni Marcin D.


Rover zatrzymał się w rowie
   
Notatka urzędowa detektywa Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Kościanie: „Jak ustalono, w dniu 11 września 2013 roku, około godz. 6 na drodze nr W432 Jerka – Śrem, pomiędzy miejscowościami Jerka – Łuszkowo na wysokości słupka kilometrowego 29/8 w odległości około 300 metrów od miejscowości Łuszkowo patrząc w kierunku Jerki po wyjściu z łuku w prawo z bliżej nieustalonych przyczyn kierujący samochodem marki rover 420 zjechał na prawe pobocze, a następnie powrócił na jezdnię, wjechał na lewy pas drogi i tyłem zderzył się z jadącym z przeciwka od miejscowości Jerka mercedesem sprinterem, po czym po zderzeniu pojazd marki rover zatrzymał się w rowie po lewej stronie drogi”.  
   
W rozbitym roverze oprócz kierowcy było dwóch pasażerów. Przednie siedzenie zajmował Michał K. Z tyłu siedział Marcin D. Cała trójka wracała z pracy, z nocnej zmiany. W takim składzie mężczyźni jeździli od około pięciu lat. Co tydzień inny z nich był kierowcą.
   
Na miejsce wypadku skierowano zastępy straży pożarnej i trzy karetki pogotowia. Pomoc wezwał świadek zdarzenia. Kierowca i jadący obok niego pasażer opuścili pojazd o własnych siłach. Marcina D. z wraku auta wydobyli strażacy. Niespełna trzy godziny później mężczyzna zmarł w szpitalu w Lesznie.
   
Prokuratura Rejonowa w Kościanie postawiła Romanowi U. zarzut naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, czego konsekwencją była śmierć Marcina D. w wyniku wielonarządowych obrażeń ciała. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Wyjaśniając okoliczności zdarzenia stwierdził, że drogę zajechał mu inny pojazd. Zmusiło go to do wykonania manewru, w wyniku którego stracił panowanie nad pojazdem. Prokurator prowadzący sprawę taką wersję zdarzeń uznał za niewiarygodną i sprzeczną z zebranym materiałem dowodowym.
    
Nie wiem, co się wtedy stało
   
Proces Romana U. ruszył w poniedziałek. Oskarżony zmienił zdanie, co do stawianego mu zarzutu.
   
- Przyznaję się do zarzucanego mi czynu. Na dzień dzisiejszy sam nie wiem, jak do tego doszło. Widziałem samochód jak ścina zakręt, ale nie potrafię tego udowodnić. Za mną jechał samochód. Kierowca mógłby potwierdzić moją wersję. Może popełniłem jakiś błąd, który spowodował moje zjechanie z drogi, ale już sam nie wiem. Jest mi z tym ciężko, bo Marcin był moim kolegą z pracy. Codziennie razem jeździliśmy. Nie mogę pogodzić się z tym, co się stało. Od tego czasu leczę się u psychologa i psychiatry – mówił oskarżony. - Ja kierowałem tym pojazdem. Jestem winny. Rozumiem żonę Marcina. Dzisiaj nie jestem pewien, czy ktoś ścinał zakręt, czy nie. Mam co do tego wszystkiego wątpliwości.
  
 Sprawca wypadku zgodził się odpowiadać na pytanie sądu i swojego obrońcy. Przyznał, że przez całe życie dostał jeden mandat za niewłaściwe parkowanie. Prawo jazdy ma od ponad trzydziestu lat.

Nie chcę, żeby poszedł do więzienia
   
Podczas poniedziałkowej rozprawy przesłuchanych zostało czworo świadków. Jako pierwsza zeznawała żona ofiary.
   
- 11 września 2013 roku o godzinie szóstej mój mąż kończy nocną zmianę. Kierowcą w tym dniu był Roman U. Przed godziną siódmą obudziła mnie teściowa, do której zadzwoniła żona Michała K, że był wypadek. Zadzwoniłam do szpitala w Kościanie, ale mojego męża tam nie było. Uzyskałam informację, że jest w szpitalu w Lesznie. Po godzinie dziewiątej dowiedziałam się, że mój mąż zmarł – mówiła przez łzy Judyta D. - Jedyne co wiem o tym zdarzeniu, to że Roman U. jechał bardzo szybko i wyrzuciło go na zakręcie. Trudno powiedzieć, kto mówił o tej prędkości. Każdy coś o tym zdarzeniu mówił. Każdy mógł coś dodać. Nie wiem tego z pierwszej ręki. Dowiedziałam się, że uderzył w nich mercedes sprinter, który przewoził gaz.
   
- Czy po zdarzeniu rozmawiała pani z pasażerem samochodu – pytał pełnomocnik Judyty D.
   
- Po przesłuchaniu na policji rozmawiałam z Michałem K. Był on szwagrem mojego męża. Chciałam się dowiedzieć, jak wyglądał Marcin podczas tego wypadku. Powiedział, że nie pamięta. Był bardzo wycofany. O nic więcej go nie pytałam – wyjaśniała wdowa. - Jak byliśmy w szpitalu w Kościanie i czekaliśmy na karetkę Michał mówił do swojego taty, że Roman U. wjechał w ten zakręt jak pojebany. Jak mnie zobaczył, to wyszli. Nie wiem, czy nie chciał mi robić przykrości.
   
Judyta D. opowiedziała także zdarzenie sprzed dwóch lat. Wówczas mężczyźni jechali do pracy na popołudniową zmianę w tym samym składzie. Kierowcą był oskarżony. Gdy wjeżdżał w zakręt samochód obrócił się i wpadł do rowu.
   
- Podobno kiedyś dachował swoim samochodem – mówiła żona ofiary wypadku. - Mój mąż zmarł, kiedy byłam w dziewiętnastym tygodniu ciąży. Nie chcę, żeby oskarżony poszedł do więzienia, ale chciałabym, żeby nigdy więcej nie wyrządził nikomu krzywdy. Chcę żeby miał odebrane prawo jazdy.
   
Roman U. zaprzeczył jakoby kiedykolwiek miał dachować autem. Przyznał, że zimą, jadąc do pracy z Michałem K. i Marcinem D. wylądował w rowie.
   
- Było bardzo ślisko. Nie jechaliśmy z dużą prędkością. Nawet się nie dało. Obróciło nas i wjechałem do rowu. Nikomu nic się nie stało. Nie było żadnych uszkodzeń samochodu. Pojechaliśmy do pracy – ustosunkował się do przedstawionej sytuacji oskarżony.

Nie panował nad pojazdem    
   
- Wykonałem manewr hamowania. Wytraciłem prędkość. Rover, uderzają w samochód którym jechałem, był cały czas w ruchu. Sunął bokiem po jezdni – opisywał zdarzenia kolejny świadek Krzysztof B. W środowy poranek, 11 września ubiegłego roku wracał mercedesem sprinterem z pustymi butlami po gazie do firmy, w której pracował. - Zniszczeniu uległ przód pojazdu, a butle które wiozłem porozrywały burty.
   
- Zauważyłem jadący z naprzeciwka pojazd, który wyrzuciło z zakrętu na mój pas jezdni. Kierowca próbował skontrować. Wrócił na swój pas, ale moim zdaniem już wtedy nie panował nad pojazdem. Zaczęło go obracać. Minął mnie na centymetry i uderzył tyłem w pojazd jadący za mną – przedstawił swoją wersję zdarzeń Rafał J., który wzywał pomoc do poszkodowanych dzwoniąc pod numer 112. - Początkowo myślałem, że są trzy osoby ranne. W międzyczasie okazało się, że jest czwarta osoba. Nie można było udzielić pomocy mężczyźnie w samochodzie. Służby ratownicze wyciągnęły go z samochodu.
   
Jako ostatni zeznawał Michał K., szwagier mężczyzny, który zginął w wypadku.
   
- Zeszliśmy z nocnej zmiany. Jechaliśmy do domu. Siedziałem z przodu jako pasażer. Przysnęło mi się. Ocknąłem się jak prawą stroną auta złapaliśmy pobocze. Roman próbował z powrotem zjechać na jezdnię. Zaczęło nami rzucać i obracać. Było wtedy ślisko i padało – wyjaśniał pasażer rovera. - Z naprzeciwka jechał bus. Nie pamiętam zderzenia. Straciłem przytomność. Jak się przebudziłem byliśmy na poboczu. Drzwi z mojej strony były otwarte. Wysiadłem z samochodu i zrobiło mi się słabo. Chyba straciłem przytomność. Karetka zawiozła mnie do szpitala w Kościanie.
   
Świadek nie potrafił powiedzieć z jaką prędkością jechał rover. Stwierdził, że wcześniej nie miał zastrzeżeń do prowadzenia pojazdu przez Romana U. Pamiętał zdarzenia sprzed około dwóch lat, gdy samochodem wpadli do rowu. Przyznała, że panowały wówczas trudne warunki drogowe.
   
- Teraz jeździmy inną trasą. Po drodze zabieramy kolegę – odpowiadał na pytanie o styl jazdy oskarżonego po wypadku Michał K. - Nie wzbudza we mnie zastrzeżeń. Nie odczuwam lęku jeżdżąc z nim samochodem.

Naruszył zasady bezpieczeństwa
   
- Zebrany materiał dowodowy i przewód sądowy w pełni potwierdzają fakt popełnienia przestępstwa – stwierdziła w mowie końcowej prokurator Marzena Tylińska. - Oskarżony nie potrafi powiedzieć w jaki sposób do wypadku doszło. Z zeznań świadków i materiału dowodowego wynika, że utracił on panowanie nad pojazdem.
   
Prokurator podkreśliła, że Marcin D. zmarł wskutek wielonarządowych obrażeń.
    - Wina nie budzi żadnych wątpliwości – uznała prokurator Tylińska i wnioskowała o wymierzenie kary 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i grzywnę w wysokości 1200 złotych. - Stoimy na stanowisku, że nie ma podstaw do orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów.
   
Pełnomocnik żony Marcina D. zgodził się z oceną prokuratury dotyczącą sprawstwa i kwalifikacji czynu. Wskazał jednak na pewne okoliczności zdarzenia. Jego zdaniem przyczyną wypadku była nadmierna prędkość.
  
 - To nie było pięćdziesiąt – sześćdziesiąt kilometrów na godzinę. Oskarżony znał tę drogę – mówił pełnomocnik Judyty D. - Prędkość była taka, że oskarżony nie był w stanie wyprowadzić pojazdu na normalny tor jazdy.
   
Zwrócił także uwagę na obiegową opinię o Romanie U. jako kierowcy. Wnioskował o wymierzenie dodatkowego środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów przez dwa lata.
   
- To osobista tragedia żony. Powinna to być także tragedia wszystkich kierowców. Lęk kierowców przed tym, kogo spotkamy na drodze jest lękiem publicznym – mówił mecenas.  
   
- Oskarżony zmienił nieco swoje stanowisko. Przyznał się i przyjął odpowiedzialność za to, co się stało. Zdarzenia komunikacyjne mają charakter nagły. Czy możemy jednoznacznie powiedzieć, że przyczyną tego wypadku była nadmierna prędkość? - pytał w mowie końcowej obrońca Romana U. - Świadek nadal jeździ z oskarżonym. Gdyby dostrzegał u niego wady w technice jazdy, to po takim zdarzeniu, instynkt samozachowawczy nie pozwoliłby mu na to, żeby wsiąść do samochodu. Oskarżony bardzo żałuje tego co się stało. Zakaz prowadzenia pojazdów spowoduje w jego życiu duże perturbacje. W mojej ocenie przewód sądowy nie wskazuje na to, żeby musiał był pozbawiony prawa jazdy. 

Wyrok w tej sprawie zapadnie w najbliższy piątek.  (h)

GK 11/2014

Już głosowałeś!

Komentarze (4)

w dniu 26-03-2014 12:09:44 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Smierc za smierc - kara smierci.

Smierc za smierc - kara smierci.

w dniu 26-03-2014 22:59:00 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

"gfg" - Ty myślisz, że ten pan chciał śmierci swojego kolegi ? Lepiej zamilcz bo nic mądrego nie napiszesz. Co do artykułu to współczuje obu stronom. I żonie i kierowcy osobówki, który będzie miał tego człowieka całe życie na sumieniu. Dużo zdrowia dla wszystkich i wzajemnego wybaczenia - nic więcej w tej sprawie nie da się zrobić, a można sobie tylko pomóc - spokój kochani jest najważniejszy. Trzymajcie się.

"gfg" - Ty myślisz, że ten pan chciał śmierci swojego kolegi ? Lepiej zamilcz bo nic mądrego nie napiszesz. Co do artykułu to współczuje obu stronom. I żonie i kierowcy osobówki, który będzie miał tego człowieka całe życie na sumieniu. Dużo zdrowia dla wszystkich i wzajemnego wybaczenia - nic więcej w tej sprawie nie da się zrobić, a można sobie tylko pomóc - spokój kochani jest najważniejszy. Trzymajcie się.

w dniu 27-03-2014 18:24:59 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

...Michał K. [...] Przyznała...!? BYK-POPRAWIĆ

...Michał K. [...] Przyznała...!? BYK-POPRAWIĆ

w dniu 29-03-2014 09:34:07 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Tak łatwo skazujecie ludzi- tak się składa, że znam Romana U. i to normalny, spokojny facet, żaden wariat. Czy nikt z was nie miał kiedyś takiej sytuacji, na która nie miał żadnego wpływu? Jemu trafiło się to najgorsze.

Tak łatwo skazujecie ludzi- tak się składa, że znam Romana U. i to normalny, spokojny facet, żaden wariat. Czy nikt z was nie miał kiedyś takiej sytuacji, na która nie miał żadnego wpływu? Jemu trafiło się to najgorsze.

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.225.149.136

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.