Magazyn koscian.net

30 października 2013

Rok w Kraju Kwitnącej Wiśni

Z rocznego kontraktu w Japonii wróciła niedawno kościanianka Maria Magdalena Kaczor. W sezonie 2012/2013 piastowała stanowisko organisty tytularnego w Sapporo Concert Hall. Był to rok ekscytujący i wypełniony intensywną pracą

 

Maria Magdalena Kaczor jest absolwentką Conservatoire National Superieur de Musique et de Danse w Lyonie. Studia na tej renomowanej francuskiej uczelni ukończyła z najwyższą notą, zdając egzamin przed międzynarodową komisją. Właśnie dzięki temu otrzymała zaproszenie do Japonii. Centrum kulturalne z Sapporo poszukiwało bowiem dobrze zapowiadającego się muzyka, kończącego właśnie naukę w jednym z francuskich konserwatoriów. 
    
- Rozmowy trwały od lutego, a ja dowiedziałam się o wszystkim po dyplomie i obronie pracy magisterskiej, w czerwcu. Byłam zaskoczona i nieco przestraszona, ale przyjęłam propozycję – wspomina organistka. - To dla mnie niesamowite wyróżnienie i wyzwanie, które mnie dodatkowo motywuje. Tym bardziej, że nie było jeszcze Polaka, który promował muzykę w Japonii. Gdy siedziałam w samolocie pomyślałam, że muszę dać z siebie wszystko, wykorzystać swoją szansę i pokazać się z profesjonalnej strony. I to się udało.
    
Do Kraju Kwitnącej Wiśni kościanianka wyjechała we wrześniu 2012 r. Była piętnastą osobą i pierwszą Polką, która dostąpiła zaszczytu piastowania stanowiska organisty tytularnego Sapporo Concert Hall. Grała – jak zapewnia – w jednej z najpiękniejszych sal koncertowych świata, na współczesnych organach, zbudowanych w latach 90. XX wieku z inicjatywy mieszkańców Sapporo. 
    
- Organy w tej sali to bardzo duży instrument, czteromanuałowy, który naprawdę pozwala się wykazać. Ten piętnasty sezony był najintensywniejszy z dotychczasowych, a wiele rzeczy udało się zrobić po raz pierwszy – przyznaje Maria Magdalena Kaczor, wyliczając, że dała w Japonii około 70 występów. Koncertowała głównie na wyspie Hokkaido, ale zagrała też trzy koncerty w Tokyo: w dwóch najważniejszych salach koncertowych Kraju Kwitnącej Wiśni, czyli Tokyo Metropolitan Theatre i Suntory Hall oraz w kościele Omori Megumi. – Właśnie w tym kościele w latach siedemdziesiątych zamontowano pierwsze organy sprowadzone z Francji. Jest to bardzo ważne miejsce dla Japończyków, choć organy nie są ich instrumentem tradycyjnym. 
    
Pierwsze kroki po przylocie do Sapporo skierowała do sali koncertowej Kitara, by poznać współpracowników i nowe miejsce pracy. Kitara Concert Hall zrobiła na niej piorunujące wrażenie. Zaskoczył ją jej ogrom, bo zdjęcia, które widziała wcześniej nie oddawały rzeczywistej wielkości. 
    
- Gdy dotarło do mnie jakie sławy grały tu przede mną, poczułam jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa i pomyślałam: ,,Mój Boże, jak ja wydam tutaj dźwięk?!?’’ – zdradza. 
    
Pierwsze dwa tygodnie pobytu w Japonii organistka spędziła na oficjalnych spotkaniach. Była gościem burmistrza Sapporo Fumio Uedy, który po raz pierwszy  poprosił, by organista tytularny spotkał się z nim raz jeszcze przed końcem kontraktu. Oficjalnie kościanianka zadebiutowała w Kitara Concert Hall 6 października 2012 r. Podczas tego koncertu zagrała m.in. kompozycje Bacha, Liszta i Mieczysława Surzyńskiego. 
    
- Sala koncertowa w Sapporo ma 2008 miejsc i prawie za każdym razem była pełna, a w Europie ciężko przyciągnąć 800 osób na koncert organowy – porównuje, dodając, że chodziła na prawie wszystkie imprezy tam organizowane. - To było niesamowite siedzieć w tym tłumie i obserwować, jak jedni się wyciszają, a inni śpią. 
    
Koncertowała także w tamtejszych szkołach, a podczas konferencji opowiadała o polskich tradycjach muzycznych, pieśniach, zwyczajach, tańcach i ludowych strojach. Spotkania te bardzo się uczniom spodobały i zyskały dobrą renomę, a kościanianka odbierała coraz więcej próśb o zorganizowanie kolejnych. W jednej ze szkół uczniowie przygotowali dla gościa prezentację z podstawowymi informacjami o Polsce. Było to coś wyjątkowego, bo dla większości młodych Japończyków był to pierwszy kontakt z naszym krajem.
    
Ponieważ w Japonii wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, nawet przygotowania do szkolnych koncertów trwały dość długo. Przed każdym występem była próba generalna, by sprawdzić czy wszystko mieści się w wyznaczonym czasie. Trzymanie się scenariusza sprawiało Polce problem, bo zawsze miała do powiedzenia dużo więcej. 
    
- Oczywiście nikt nie przerywał, ale po jednym ze spotkań podeszła do mnie moja najbliższa współpracowniczka i mówi: ,,Pani Magdaleno, było naprawdę pięknie, ale mówiła pani godzinę za długo. Musi się pani zmieścić w trzydziestu minutach’’. Obiecałam, że się postaram i umówiłyśmy się, że odtąd będzie mi dawała znak, że czas mija. Oczywiście nie mówiłam mniej, tylko szybciej – opowiada ze śmiechem. 
    
Programy koncertów musiały być gotowe na trzy, trzy i pół miesiąca wcześniej. Wszystko było konsultowane z osobą odpowiedzialną za organizację koncertów i prezentowany repertuar. Organistce przydzielono do pomocy dwie dziewczyny. Jedna była odpowiedzialna za kontakty z mediami i ustalanie terminów spotkań na Hokkaido, a druga za koncerty w całej Japonii. Na co dzień spotykała się również z wolontariuszami, którzy oferowali lekcje języka japońskiego, czy wieczorne wyjścia. Dzięki nim zwiedziła okoliczne muzea i świątynie, wzięła udział m.in. w festiwalu porcelany, festiwalu kwiatów, festiwalu piwa, koncertach japońskiej muzyki tradycyjnej, miała okazję założyć kimono i skosztować lokalnych przysmaków. Z nauki japońskiego zrezygnowała po sześciu spotkaniach z powodu natłoku zajęć, bo aby zgłębić ten trudny język potrzeba codziennych ćwiczeń. Ubolewała też, że zabrakło jej czasu na wyjazd do Kioto, dawnej stolicy Japonii i siedziby cesarza. 
    
- Ekipa była fantastyczna. Miałam szczęście, bo zaakceptowali wiele utworów, których nigdy nie słyszeli, a grałam także muzykę polską, między innymi Nowowiejskiego i Surzyńskiego. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu w pracy. Zżyliśmy się tak bardzo, że dwa dni przed moim powrotem do Polski przepłakaliśmy – nie kryje, przyznając, że utrzymuje z nowo poznanymi japońskimi przyjaciółmi częsty kontakt. – W pierwszym kontakcie z Japończykami czuje się dystans, ale także szacunek i życzliwość. To coś niesamowitego. Często wychodziłam z pracy przez główny hol, a publiczność widząc mnie żywo reagowała, prosiła o autografy i zdjęcia. Zawsze pytali czy mogą. To było bardzo miłe. Niektórzy przyjeżdżali specjalnie z Tokio na moje koncerty. 
    
Maria Magdalena Kaczor koncertowała m.in. w Sapporo, Tokyo, Asahikawa. Grała solo, w duecie ze skrzypaczką Mayumi Ohira, oboistką Ami Kaneko, sopranistką Aki Matsui, dwoma perkusistami, a także z orkiestrą symfoniczną. W czerwcu kościanianka zagrała koncert dla 2 tys. słuchaczy z okazji 50-lecia Japan Automobile Federation. Wraz z Sapporo Symphony Orchestra wykonała ,,Symphony No. 3 in c minor op.78’’ Camille’a Saint-Saënsa. Koncert będący połączeniem muzyki organowej i kameralnej udało się zorganizować dopiero po wielu staraniach.
    
- Połączenie muzyki kameralnej z organami to coś nieznanego dla Japończyków. Nowi słuchacze mogą się bać organów, może im się wydawać, że ich dźwięk będzie głośny, przytłaczający i nieprzyjemny, dlatego pomyślałam, że warto zaprosić do współpracy znanego tam artystę i w ten sposób przyciągnąć słuchaczy. I to był strzał w dziesiątkę, a na koncert przyszło 1500 osób – wylicza. – Okazało się, że z Mayumi Ohira mamy podobne podejście do muzyki, podobną energię i po prostu nadajemy na tych samych falach. Zaraz po próbie powiedziała, że chce nagrać ze mną płytę. Nasz koncert kameralny przeszedł oczekiwania wszystkich i dopiero wtedy mi uwierzono, że ten rodzaj muzyki można grać z organami, ale nie każdy ma taką odwagę.  
    
Organistka grała po trzy koncerty tygodniowo, w międzyczasie musiała się do nich przygotować i znaleźć czas na próby. Ćwiczyła nawet po 7 godzin dziennie. Za co zapłaciła przemęczeniem i kłopotami ze wzrokiem. Zajęć było tak dużo, że trudno było znaleźć czas na odpoczynek i zwiedzanie. 
    
- Podróżowanie po Japonii nie jest kosztowne, ale musiałabym mieć wolne przynajmniej ze trzy dni, a tego brakowało. Momentami byłam bardzo zmęczona, bo pomimo oficjalnych dwóch dni wolnych w tygodniu, pracowałam przez cały czas. Trudno było coś wygospodarować, ale mobilizowałam się widząc, że inni biegają, bo Japończycy nie chodzą, oni biegają – zwraca uwagę kościanianka. Jak przekonuje, sekret energii Japończyków tkwi w jedzeniu, piciu dużych ilości zielonej herbaty. Jak zapewnia, w Japonii czuła się bardzo bezpiecznie. Ujęła ją uczciwość i życzliwość ludzi. – Japończycy są bardzo weseli i pełni energii. Ciągle się śmieją. Wolałam pójść do biura niż siedzieć sama w domu. 
    
Polka zasmakowała w japońskich potrawach. Zajadała się wszelkiej maści rybami, w tym i sushi, zupami i lokalnymi serami. 
    
Maria Magdalena Kaczor współpracowała z Hokkaido-Poland Cultural Association,  działającym na uniwersytecie w Sapporo. Powstało ono w 1987 r. w celu promocji i wymiany kulturowej pomiędzy Polską a Hokkaido. Zrzesza obecnie 80 członków i jest jednym  z najaktywniej działających ośrodków promocji kultury polskiej w Japonii.
    
- Gdy dostałam propozycję spotkania z towarzystwem pomyślałam, że spotkam się z Polakami, a ku mojemu zdziwieniu przyszło dwoje Japończyków. Oboje świetnie mówili po polsku, bo pan Shinichi studiował w Krakowie polonistykę, a pani Asuda – w Warszawie fortepian – mówi. – Mieliśmy okazję zorganizować wspólnie koncert na uniwersytecie. To było w sierpniu tuż przed moim wyjazdem. Grałam tam muzykę polską i rosyjską, a wystąpiła ze mną wówczas śpiewaczka Aki Matsui. 
    
Ostatni recital w Sapporo instrumentalistka z Kościana zagrała 24 sierpnia br. Jak wspomina, był to przepłakany koncert i do dziś zastanawia się jak go zagrała. 
    
- Niesamowite, ile serca okazała mi japońska publiczność, jak odbierała mnie i moją polskość, bo choć dostałam tę posadę przez uczelnię francuską, reprezentowałam przecież Polskę i - co wielokrotnie podkreślałam - byłam tam ambasadorką Polski. Od słuchaczy dostawałam nawet upominki. Jedna z fanek ofiarowała mi własnoręcznie namalowany obraz zainspirowany moją muzyką. To był dar prosto z serca. Cieszę się, że mogłam wnieść coś nowego. Z tego co mówili moi współpracownicy, w porównaniu z dotychczasowymi organistami, byłam najbardziej otwarta, chciałam dużo zrobić i jak najwięcej zaproponować – przytacza opinie współpracowników. – Ja jako pierwsza zgodziłam się na spotkania z uczniami szkół z różnych części Japonii, którzy przyjeżdżali, by wysłuchać krótkiego programu i zapoznać się z organami. W ciągu roku było tych spotkań około 35 i często wypadały w moim dniu wolnym. Gdy jednak widziało się zachwyt tych młodych ludzi, którzy pierwszy raz widzieli z bliska organy, to rekompensowało wszystko. Robiłam to, by organy były coraz lepiej odbierane u japońskiej publiczności, by już młode pokolenie złapało tego bakcyla. Dyrekcja cieszyła się, że chętnie się w to angażuję, a ja z ochotą stawałam przed publicznością. Zdałam sobie wówczas sprawę, że zbieram właśnie owoce doświadczeń z poznańskiej fary, gdzie przez lata grałam darmowe koncerty promujące muzykę organową. 
    
Owocem pobytu Marii Magdaleny Kaczor w Japonii jest płyta. Nagranie jej było zapewnione w kontrakcie. To pierwszy krążek w karierze kościanianki i z pewnością nie ostatni. Do końca grudnia 2012 r. organistka miała czas na wybranie programu i wymyślenie tytułu płyty. Potem musiała napisać tekst do wkładki. Książeczka ukazała się w czterech wersjach językowych: francuskiej, angielskiej, japońskiej i polskiej. Początkowo dyrekcja nie chciała zgodzić się na dodatkową, polską wersję językową. Kościanianka była gotowa sama zapłacić za dodatkowe strony, lecz ostatecznie - po trzech miesiącach - dyrektor postanowił zrobić wyjątek. 
    
- Powiedział, że przemyślał to i wie, jak to dla mnie ważne – przytacza. 
    
Materiał na ,,Esprit des lumieres volantes’’ został zarejestrowany na organach Alfreda Kerna w marcu. Nagranie trwało zaledwie trzy dni, lecz jak zapewnia instrumentalistka, gdy jest się dobrze przygotowanym, to wystarczający czas. 
    
- Chciałam nagrać płytę z muzyką różnorodną, która pozwoli pokazać pełnię możliwości organów Kerna. Byłam bardzo zestresowana, bo było to moje pierwsze profesjonalne nagranie – nie kryje organistka, zdradzając, że na pierwszy ogień poszły utwory uspokajające, pozwalające wejść w instrument i się odprężyć. – Już pierwszego dnia doszło do awarii instrumentu – pękła jedna z piszczałek, a potem zerwało się wiązadło od połączeń pedałowych. Śmiałam się, że gdy ja się za coś biorę, to musi być mała demolka. Potem już jakoś poszło. Trzeciego dnia okazało się, że mamy za dużo materiału i trzeba było wymienić dłuższy utwór Bacha na krótszy. Stanęło na ,,Toccata und Fuge d moll BWV 565’’, chyba najbardziej znanym utworze Bacha, który wszyscy grają, więc ja nie chciałam. Zrobiłam własną interpretację, wkładając w to część swojej muzycznej osobowości, swoich przemyśleń i w końcu go polubiłam. Mam nadzieję, że zainspiruje to innych muzyków. Ostatecznie zarejestrowaliśmy 76 minut muzyki. To najdłuższy materiał z dotychczasowych. Jest tam muzyka polska, francuska, niemiecka, coś z baroku i współczesności. Zrobiłam też własną transkrypcję na organy utworu fortepianowego Liszta. Moja płyta została okrzyknięta najlepszą spośród dotychczasowych piętnastu płyt – podkreśla, wyliczając, że znalazło się na niej 10 utworów: André Raisona, Nicolasa de Grigny’a, Jana Sebastiana Bacha, Hermanna Schroedera, Franza Liszta, Mieczysława Surzyńskiego i Charlesa Tournemire’a. – Jestem bardzo dumna z tej płyty. 
    
W ciągu dwóch pierwszych tygodni w Japonii sprzedało się 250 egzemplarzy. Płytę można zamówić w internecie. Wkrótce ,,Esprit des lumieres volantes’’ będzie dystrybuowana także w Europie. 
    
- Japończycy mnie naprawdę pokochali. Na koncerty przychodziły te same osoby, wzruszone tym, że po raz pierwszy słyszą takie organy. Gdy pojechałam na pierwszy koncert po powrocie, przeżyłam szok. Koncert był w kościele w Niemczech, publiczność była wspaniała, ale organista był specyficzny i wyżywał się na mnie. To było niemiłe zderzenie z europejską rzeczywistością – stwierdza. 
    
Do Polski Maria Magdalena Kaczor wróciła we wrześniu br. Po powrocie zagrała już koncerty w Niemczech, Francji, Belgii i Luksemburgu. W listopadzie kościaniankę będzie można usłyszeć w Warszawie.  
    
Kontrakt w Japonii zaowocował także nowymi kontaktami i planami koncertowymi. Jest już projekt nowej płyty, jaką w przyszłym roku Maria Magdalena Kaczor chce nagrać w Luksemburgu z japońską skrzypaczką Mayumi Ohira. Na nowej płycie znajdą się m.in. utwory japońskie i hiszpańskie, które mają nawet poderwać do tańca. 
    
- Japonia dała mi taki szlif, otwarcie się i większą pewność siebie na scenie. Teraz wiem co chcę powiedzieć przez muzykę – konkluduje, zdradzając, że obiecała sobie, że gdy tylko będzie okazja wróci do Japonii. 

KARINA JANKOWSKA

GK  43/2013

Już głosowałeś!

Komentarze (11)

w dniu 30-10-2013 10:43:58 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

z gazet wiem,że wcale nie było tak 'wiśniowo',magda,polałaś wody...

z gazet wiem,że wcale nie było tak 'wiśniowo',magda,polałaś wody...

w dniu 30-10-2013 10:59:26 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Gratulacje. Szkoda że w Kościanie jest Pani mniej znana niż w Japonii czy zachodniej Europie. Ale jaki burmistrz taka kultura w mieście. Powodzenia poza Koscianem.

Gratulacje. Szkoda że w Kościanie jest Pani mniej znana niż w Japonii czy zachodniej Europie. Ale jaki burmistrz taka kultura w mieście. Powodzenia poza Koscianem.

w dniu 30-10-2013 13:34:21 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Super Gratuluje

Super Gratuluje

w dniu 30-10-2013 14:29:29 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Bez wątpienia jest to jedno z najbardziej spektakularnych osiągnięć w ostatnich latach, będące udziałem osoby z Kościana. Gratulacje!

Bez wątpienia jest to jedno z najbardziej spektakularnych osiągnięć w ostatnich latach, będące udziałem osoby z Kościana. Gratulacje!

w dniu 30-10-2013 19:50:59 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Madzia witaj w domu!!! Gratulacje !

Madzia witaj w domu!!! Gratulacje !

w dniu 30-10-2013 20:45:07 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Brawo Magda! W końcu może dowiedzą się w Kościanie jaką mamy utalentowaną artystkę:) Czapki z głów!

Brawo Magda! W końcu może dowiedzą się w Kościanie jaką mamy utalentowaną artystkę:) Czapki z głów!

w dniu 31-10-2013 11:26:44 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

przesłodzone,że aż mdli!!!

przesłodzone,że aż mdli!!!

w dniu 31-10-2013 11:30:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

to prawda że ją czarni wysłali tam?

to prawda że ją czarni wysłali tam?

w dniu 31-10-2013 11:31:57 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

mamuska u nich jest gosposia

mamuska u nich jest gosposia

w dniu 01-11-2013 22:27:13 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Brawo!

Brawo!

w dniu 10-11-2013 13:20:20 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

JEST PRAWDOPODOBIEŃSTWO,ŻE W JAPONII ZASERWOWANO CI SKAŻONE RYBY I INNE PRODUKTY MORSKIE. PRZEBADAJ SIĘ. A MOŻE ZAGRASZ W KOŚCIANIE?ZOBACZYMY NA CO CIĘ STAĆ....

JEST PRAWDOPODOBIEŃSTWO,ŻE W JAPONII ZASERWOWANO CI SKAŻONE RYBY I INNE PRODUKTY MORSKIE. PRZEBADAJ SIĘ. A MOŻE ZAGRASZ W KOŚCIANIE?ZOBACZYMY NA CO CIĘ STAĆ....

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.188.241.82

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.