Magazyn koscian.net
11 Wrz 2018Biznes z pianką
Krystian, Marek i Basia postawili na swój biznes. Troje przyjaciół w Krzywiniu uruchomiło Browar Psotnik. Teraz starają się podbić rynek. Ich piwa trafiły na sklepowe półki. Psotnik z beczki na stałe zagościł już w jednym z leszczyńskich pubów
Domowe piwowarstwo
Mieszkańcy gminy Krzywiń pierwsze próby warzenie piwa podejmowali w domach. Zaczynali od 20 litrów. Z ich rozprowadzeniem nigdy nie mieli problemów. Swoje produkty zaczęli zabierać na imprezy. Z czasem okazało się, że nikt ze znajomych piwa już nie kupuje. Wszyscy przerzucili się na domowe specjały.
- Zaczęliśmy od piwowarstwa domowego. Dobrze nam to wychodziło. Znajomi próbowali. Mówili, że nasze piwo jest bardzo dobre. Marek od zawsze chciał mieć własną firmę. W końcu stwierdziliśmy, że trzeba spróbować. Bez namysłu, bez planowania zaczęliśmy szukać działki – wspomina Basia Grzegorz z Lubinia.
- Coraz więcej ludzi zaczynało warzyć piwo. W internecie można było znaleźć bardzo dużo relacji. Studiowałem już wtedy w Poznaniu. Wiedziałem, że niektóre puby zapraszają na warzenie piwa. W sklepach zaczęło pojawiać się coraz więcej piw, nie tylko koncernowych. Było widać, że coś się zmienia – dodaje Krystian Glinkowski z Żelazna. - To bardzo fajna sprawa uwarzyć sobie piwo. Można dobrać smak pod siebie.
Inwestycja w browar
Troje przyjaciół kupiło kawałek gruntu w Krzywiniu. Zlecili wykonanie projektu. Mając w ręku dokument rozpoczęli budowę. Gdy budynek był gotowy zainwestowali w wyposażenie. W listopadzie ubiegłego roku przetestowali linię produkcyjną. Pierwsze piwo uwarzyli z tego, co pozostało im z produkcji w warunkach domowych. Pierwsza partia nie była przeznaczona do rozlania. Piwo do sprzedaży gotowe było ostatniego dnia grudnia.
Nazwa Psotnik miała być tylko na chwilę. Została wymyślona na etapie projektowania browaru. Projektantka chciała sprawdzić, jak nazwa będzie prezentowała się na budynku. Z czasem biznesowi partnerzy doszli do wniosku, że nic lepszego nie wymyślą.
Marek Glinkowski ukończył liceum ogólnokształcące. Poszedł do pracy, żeby mieć zdolność kredytową. To złota rączka. Jego brat Krystian skończył biotechnologię. Teoretycznie to dziedzina związana z piwowarstwem. W praktyce jednak warzenie trunku nijak ma się do wiedzy ze studiów. Basia Grzegorz studiowała ochronę środowiska. To cała kadra Browaru Psotnik. Biznesowi partnerzy dzielą się obowiązkami. Każdy z nich proces produkcji piwa zna od podszewki.
- W Polsce są już kierunki studiów związane z piwowarstwem. Mamy jednak tutaj tyle pracy, że nie dajemy rady, robić coś poza browarem – mówi Krystian.
- Przywożenie towaru, warzenie, sprzedaż, rozwożenie piwa, reklama – wszystko robimy sami – podkreśla Basia.
Edycje limitowane
Browar Psotnik wypuścił już na rynek dziesięć piw. W przygotowaniu są kolejne. To produkcja rzemieślnicza. Kolejne partie będą różnić się smakiem.
- Z piwem jest tak jak z winem. Co roku są inne warunki pogodowe. Zboże w inny sposób dojrzewa. Powstaje inni słód. Chmiel jest inny. Jeżeli rok jest słaby, to trzeba dorzucić go więcej, żeby otrzymać tę samą goryczkę. Więcej aromatów może wtedy przejść do piwa – wyjaśnia Krystian. - Duże koncerny produkują piwo mieszając trzy różne partie słodu. My, przy naszej ilości, nie możemy sobie na to pozwolić. Za każdym razem mamy edycję limitowaną. Smak może się odrobinę różnić. Ciężko u nas utrzymać powtarzalność.
Jedna partia piwa w Browarze Psotnik to tysiąc litrów. W zależności od gatunku rozlewana jest do beczek i butelek, lub wyłącznie do butelek. Krzywińscy piwowarzy są w stanie wyprodukować miesięcznie około pięciu tysięcy litrów piwa. Jeszcze się tak nie rozkręcili.
Trudny rynek
Na mapie przybywa punktów, w których można kupić Psotnika. Jeden z leszczyńskich pubów wprowadził do swojej oferty krzywińskie piwo z beczki. Małemu browarowi nie jest łatwo się przebić.
- Rynek trochę się popsuł. Pod Poznaniem powstał browar, gdzie każdy może uwarzyć swoje piwo. Dużo pubów stwierdziło, że po co mają kupować piwo z browaru, jak mogą mieć swoje – mówi Krystian. - Nie pomaga nam lokalizacja. Ani to Poznań, ani Wrocław. Jest z tym trochę problemów.
- Na początku trudno nam było nawet dostać się na Poznań. Jak wysyłaliśmy albo dzwoniliśmy z ofertą to pytano, gdzie można nasze piwo kupić, żeby najpierw spróbować – zdradza Basia. - Najważniejsze, że mamy punkty, które wracają do nas po piwo. Jest ciągłość produkcji. Psotnik dość dobrze sprzedaje się w Krzywiniu. Cały czas szukamy nowych odbiorców.
- Mamy w Polsce tradycje piwowarskie. Piwo zawsze miału u nas swoje miejsce. Niestety, ciągle pokutują wspomnienia z poprzedniej epoki, gdy mieliśmy zastój w tej dziedzinie. Jak ktoś chciał dobre piwo, to jechał do Czech. Do dzisiaj chętnie kupowane są piwa z niemiecką czy czeską nazwą, chociaż niektóre produkowane są w Polsce – zwraca uwagę Krystian. - Chcemy, żeby rozwijało się to w drugą stronę, żeby ludzie zaczęli pić piwa lokalne.
Piwne rymowanki
Piwowarzy początkowo sporo inwestowali w poprawę jakości i usprawnienie produkcji. Teraz zamierzają postawić na reklamę. Chcą, żeby ich browar był rozpoznawalny w okolicy. Nie zamierzają osiąść na laurach. Wkrótce wypuszczą na rynek pierwsze kwaśne piwo.
- Chcemy być najlepszym browarem w Polsce – mówi Krystian. - Skąd wiemy, że robimy dobre piwo? Staramy się wysyłać je do osób, które mają papiery sędziowskie. Oceniają piwa na konkursach. Dostajemy coraz lepsze oceny. Niektóre z naszych piw już mogłyby konkurs wygrać.
Butelka Psotnika to nie tylko coś dla podniebienia, ale też dla ducha. Na etykietach umieszczone są wierszyki mówiące o charakterze piwa.
- Wymyśla je moja siostra. Zawsze piszemy jej, jakie są cechy piwa i jak będzie smakowało – zdradza Basia.
- Browary często umieszczają na butelkach slogany. My stwierdziliśmy, że przy piciu piwa lepiej się pośmiać – dodaje Krystian. (h)
Goździlla
Z osobistego dziennika Psotnika:
Dziś nie w głowie są mi psoty
- warzę nowy napój złoty:
Piwo mętne z mnóstwem piany
(czuć goździki i banany)
Wtem przerywa mi warzenie,
huk i całej ziemi drżenie!
To Goździlla już się zbliża,
słychać ryk i jęk z pobliża!
Lewie krótka chwila mija,
potwór wyrób swój wypija!
„Stój, ja wcale się nie boję!
Zostaw piwo bo jest moje”
Stwór przystaje i się gapi,
ewidentnie coś go trapi.
Widać czynów swych żałuje,
bo swą pomoc oferuje,
Zamiast tępić więc szkodnika,
mam nowego pomocnika.
Psotnik Puka 2 razy
Z osobistego dziennika Psotnika:
Myśleć o nie nie przestaję
i otwarcie to przyznaję:
Na jej punkcie zwariowałem
bez pamięci zakochałem!
Dywan przez nią chce rozkładać,
stale o niej opowiadać.
Dać jej gwiazdkę
prosto z nieba
(albo wszystkie jeśli trzeba).
A gdy znów będziemy sami,
to obsypię ją płatkami.
Róż – pachnące i czerwone
to mej pani ulubione.
Gazeta Kościańska 36/2018
Zgłaszasz poniższy komentarz:
za dużo gadacie za mało polewacie -żart