Magazyn koscian.net
13 Gru 2013Czy jeleń miał brata bliźniaka?
Trzech mężczyzn oskarżonych o naruszenie przepisów prawa łowieckiego zasiadło ponownie na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Kościanie. W minioną środę odbyła się kolejna rozprawa w procesie, w którym dowodami są głowa i nogi jelenia
Oskarżeni
Dwaj mieszkańcy gminy Kościan Janusz D. i Waldemar D. w ręce policji wpadli podczas rutynowej kontroli drogowej. Zostali zatrzymani w okolicy Gniewowa w nocy z 7 na 8 maja 2012 roku. W ich samochodzie funkcjonariusze natrafili na nietypowy ładunek. W plastikowej skrzynce przewozili głowę i nogi jelenia. Twierdzili, że części ciała zwierzęcia znaleźli tuż po zmroku przy drodze prowadzącej do Chełkowa w gminie Śmigiel. Mundurowi nie dali wiary ich wyjaśnieniom. Mieszkańcy podkościańskiej miejscowości zostali zatrzymani i trafili do policyjnej celi.
Podczas przesłuchania na komisariacie policji w Kościanie Janusz D. i Waldemar D. przyznali, że uczestniczyli w polowaniu. Składając wyjaśnienia pogrążyli myśliwego z 25-letnim stażem. To mieszkaniec gminy Śmigiel Henryk K. miał ustrzelić jelenia. Funkcjonariusze przeszukali jego posesję. Znaleźli tam niewielkie ilości dziczyzny, głowy sarnie z porożem oraz broń myśliwską i amunicję. Mężczyzna zaprzeczył jakoby kiedykolwiek zabierał Janusza D. i Waldemara D. na polowanie.
Mieszkańcy gminy Kościan usłyszeli zarzuty bezprawnego pozyskania trofeum zwierzyny łownej w postaci głowy jelenia z porożem w scypule w trakcie obowiązywania okresu ochronnego. Natomiast Henrykowi K. Prokuratura Rejonowa w Kościanie postawiła cztery zarzuty. Dwa z nich dotyczyły odstrzału zwierzyny łownej w okresie ochronnym. Zdaniem prokuratury mężczyzna dokonał odstrzały kozła sarny w styczniu 2012 roku i byka jelenia 7 maja 2012 roku. Kolejne zarzuty dotyczą bezprawnego pozyskania trofeum zwierzyny łownej – ośmiu sztuk głów sarnich z porożem – w czasie obowiązywania okresu ochronnego tego gatunku oraz posiadania ponad stu sztuk amunicji bez wymaganego pozwolenia.
Świadkowie
Proces z głową jelenia w tle rozpoczął się w lutym br. Żaden z trójki oskarżonych nie przyznał się do winy. Mieszkańcy gminy Kościan jeszcze przed rozpoczęciem procesu zmienili treść swoich wyjaśnień. Stwierdzili, że części ciała zwierzęcia znaleźli wracając do domu z wędkowania. Waldemar D. tłumaczył, że to policjanci wymusili na nim poprzednie wyjaśnienia w sprawie.
W sprawie przesłuchano już kilkunastu świadków. Byli to: członkowie Koła Łowieckiego Ryś, do którego należy Henryk K.; policjanci i pasjonat łowiectwa Tomasz T., którego zeznania obciążyły mieszkańca gminy Śmigiel. Na wniosek obrony przesłuchano osoby, które miały podważyć wiarygodność zeznań Tomasz T.
Jako świadka na ubiegłotygodniową rozprawę wezwano ostatniego z policjantów, który zajmował się sprawą Janusza D. i Waldemara D. Obrona zgłosiła jeszcze jeden wniosek dowodowy.
Biegli
W toku śledztwa przeszukano samochód Henryka K. Śledczy natrafili w nim na zwierzęcą krew. Prokuratura zleciła wykonanie badania. Do Instytutu Zootechniki Polskiego Instytutu Badawczego w Balicach pod Krakowem przesłano materiał pochodzący ze szczątków jelenia przewożonych przez Waldemara D. i Janusza D. oraz krwi znalezionej w aucie Henryka K. Specjaliści od genetyki nie mieli wątpliwości, że pochodziły one od tego samego zwierzęcia.
- Miałem w tym czasie bardzo dużo psów. Było to siedem dorosłych wyżłów, z którymi intensywnie pracowałem – tłumaczył myśliwy na pierwszej rozprawie. - Psy chodzą wokół lasów. Dana sztuka mogła być ranna. Obowiązkiem psów jest znaleźć zwierzynę. Jeżeli dochodziły ją, to mogły ją podnosić i się upaprać.
Podczas środowej rozprawy obrońcy oskarżonych wnioskowali o możliwość zadania dodatkowych pytań biegłym z instytuty zootechniki, którzy przeprowadzili badanie.
- Nie chodzi o doprecyzowanie opinii. Wnioski są jasne. Brakuje odpowiedzi na jedno pytanie: czy mogło to być inne zwierzę o tym samym genotypie. Opinia byłaby wtedy pełna. Zdarza się, że w miocie jelenia są bliźniaki tej samej płci – mówił obrońca Waldemara D. i Janusza D.
Obrońcy oskarżonych zgodnie stwierdzili, że nie ma konieczności wzywania ekspertów do sądu. Wnioskowali o pisemną odpowiedź na zadane pytanie. Dla prokuratora Przemysława Rajcha opinia biegłych była jednoznaczna. Nie widział on podstaw do jej podważania i potrzeby zadawania kolejnych pytań.
Sąd uwzględnił wniosek obrony o uzupełnienie opinii biegłych. Pojawił się jednak problem. Obrońca mieszkańców gminy Kościan nie potrafił sprecyzować pytania, na które mają odpowiedzieć eksperci.
Czy możliwym jest wykluczenie, że materiał dowodowy i porównawczy mogły pochodzić od bliźniaka osobnika płci męskiej? - takie pytanie padło z usta prawnika. Ostatecznie nie zostało ono zapisane w aktach sprawy. Obrońca wniósł o siedem dni na sformułowanie tezy dowodowej dla biegłych.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 26. lutego 2014 roku. (h)
Gazeta Kościąńska 49/2013
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Tonący brzydko się chwyta.