Magazyn koscian.net
16 Gru 2017Las nie lubi rewolucji

Nadleśnictwo Kościan od kilku tygodni ma nowego szefa. To Maciej Cudak. Nowy nadleśniczy las pokochał w harcerstwie, jest miłośnikiem pieszych i rowerowych wędrówek. W nadleśnictwie nie planuje rewolucji. - Jestem tu po to, by tak przejąć ster, by jak najmniej zakołysać okrętem
Nadleśniczy Maciej Cudak pochodzi ze Stęszewa, ale ostatnie 29 lat spędził w Nadleśnictwie Grodzisk. Zaczynał tam jako leśniczy w leśnictwie Gnin. Potem był inżynierem nadzoru w obrębie Grodzisk-Rakoniewice, a ostatnie osiem lat pracował jako zastępca nadleśniczego. Miał też okazję zmierzyć się ze stanowiskiem nadleśniczego. Przez 11 miesięcy pełnił jego obowiązki.
- Nadleśnictwo Grodzisk znam, jak własną kieszeń, a kościańskiego ciągle jeszcze się uczę - mówi. - Pracuje się tu zupełnie inaczej. Przede wszystkim są tu lasy zdecydowanie bardziej rozdrobnione, co utrudnia nadzór, i być może przyczyniło się do tak dużych strat podczas ostatnich wichur. Lasy są tu też zdecydowanie bardziej różnorodne siedliskowo, z dużą domieszką drzew liściastych. Mamy tu i kanały, i jeziora, i torfowiska. Tu wyraźniej widać, jak negatywny wpływ na lasy mają ostatnie zmiany klimatyczne. Przez 30 lat pracy w Grodzisku nie spotkałem się z tak ekstremalnymi zjawiskami jak chociażby te z sierpnia tego roku. Niestabilny jest tu też poziom wód. Dwa lata temu była straszna susza, a w tym roku część lasów jest podtopiona. To leśnictwo to ogromne wyzwanie, nie tylko dla leśników, ale i dla ludzi wrażliwych przyrodniczo.
Nowy nadleśniczy pierwsze tygodnie spędził tonąc w papierach. Przeanalizowawszy podstawowe dokumenty, teraz zaczyna odwiedzać leśnictwa. Zaczął od Jurkowa, gdzie sierpniowa wichura powaliła najwięcej drzew. Potem odwiedził kolejnych kilka leśnictw.
- Staram się wejść w rolę administratora, czyli po prostu nie przeszkadzać leśniczym. Nie przyszedłem tu z gotowymi recepturami. Nie zamierzam uczyć tych, co znają się na swoim terenie lepiej, niż ja. Kościan ma szczęście do bardzo odpowiedzialnych i oddanych tym lasom leśniczych. Mierzą się na co dzień ze sporymi trudnościami, i mają ogromne doświadczenie. Nic, tylko z tego czerpać – uśmiecha się.
W gospodarce leśnej nie planuje żadnych rewolucji. Nie planuje też zmian kadrowych i deklaruje, że zamierza wspierać pracowników w ciągłym podnoszeniu kwalifikacji. Ceni sobie spójność zespołu.
- Użyję morskiej metafory: jestem tu po to, by tak przejąć ster, by jak najmniej zakołysać okrętem. Las nie lubi rewolucji – mówi. – Tak się złożyło, że na stanowisku zastępcy spotkałem tu koleżankę ze studiów. Zaczynaliśmy w różnym czasie, ale kończyliśmy studia w tym samym roku. Jest nieocenionym wsparciem.
Maciej Cudak nie poluje. Nie pochodzi też z leśniczego rodu. Miłości do lasu i szacunku do przyrody nabrał w harcerstwie. Najlepiej odpoczywa mu się podczas pieszych lub rowerowych wędrówek. Od tej strony kościańskie nadleśnictwo zna od lat, bo często zapuszczał się tu na wyprawy.
- Przyrodniczo jest tu bardzo ciekawie, różnorodnie i po prostu ładnie – wyjaśnia. – Interesuję się też historią – szczególnie średniowieczną. Pod tym względem te okolice też są intrygujące.
Nowy nadleśniczy ceni też sobie dobrą książkę (historyczną, polskie lub szwedzkie kryminały) i odpoczynek przy muzyce (poważna, blues, rock, ale i hip-hop).
- My, leśnicy, jesteśmy inżynierami. Zarządzamy produkcją, spełniamy normy, wypełniamy setki dokumentów. Wymagania wobec nas ciągle rosną. Gdy jednak stanie się o poranku na jakiejś polance... to ciągle robi wrażenie. Trudno w takim otoczeniu nie być choćby od czasu do czasu romantykiem - zamyśla się nadleśniczy. (Al)
Gazeta Kościańska 50/2017
Zgłaszasz poniższy komentarz:
uzyje takiej metafory ,, starych drzew się nie przesadza ,,