Magazyn koscian.net
2010-06-15Pod specjalnym nadzorem

Szeroki w barach, wysoki jak dąb stoi na lekko rozstawionych nogach. Chełm wciśnięty na kij tak, że prawie zasłania papierowe, błękitne oczy. Pas, kabura z bronią, pałka i na piersiach karabin. Do tego łagodne, pełne usta bez uśmiechu... Taki prywatny ZOMO-wiec w sypialni - Czuję się bardzo bezpiecznie – śmieje się Konrad Karolczak z Kościana. Kiedyś bardzo chciał być milicjantem, dziś zbiera co po nich zostało.
Tu nie ma podziałów na lepsze i gorsze Rzeczpospolite, wyższych i niższych rangą czy wzrostem. Nawet pory roku mieszają się. Starszy sierżant policji obok sierżanta milicji, kufajka, luźny, nowoczesny sweter, smukła, letnia, współczesna koszula, moro, stary płaszcz z podpinką, uszanka... Wiszą rzędami na dwóch ścianach. Pod nimi tapczan, ława i fotele. Siedzę na tapczanie i mam wszystko za sobą. Jeśli policzyć pagony z gablot i czapki z półek – to kilkudziesięciu funkcjonariuszy można by obdzielić. Przed sobą mam typową ścianę w pokoju: dwudrzwiowa szafa, telewizor, wieża, komputer. Normalnie, jak u wielu. Ale na telewizorze plastikowa, milicyjna ciężarówka, a nad nim – ogromne zdjęcie porucznika Borewicza.- Ta ciężarówka, to chyba jeszcze z czasów podstawówki. Tak sobie przemalowałem zabawkę i została – wyjaśnia trochę nieśmiało.
Pod telewizorem, na półce, samochodziki na resorach – niemieckie Polizei i wóz amerykańskich mundurowych. Wiercę się i za tapczanem, na półce, widzę makietę - kościańskiej komendy!
- Też stare... - uśmiech.
Zomowiec – manekin w pełnym rynsztunku (atrapa broni jak i sam sztuczny funkcjonariusz - domowej roboty) stoi na wprost drzwi wejściowych, pod oknem i niejako otwiera ekspozycję. Trochę straszy, ale rodzina już się przyzwyczaiła.
Pokój więc składa się z dwóch ,,normalnych’’ ścian i dwóch jakby wyrwanych z izby pamięci milicyjno-policyjnej szkoły. A to Kościan, kamienica blisko centrum. Tu mieszka Konrad Karolczak.
- To był milicjant. Bo wtedy byli milicjanci. Przyszedł do mojego przedszkola... Tak się zaczęło. Potem telewizja - ,,07 zgłoś się’’ i było po mnie – śmieje się. - Zawsze chciałem być policjantem... Nosić mundur i pomagać ludziom. Zawsze...
Regularnym czytelnikiem tygodnika ,,Gazeta Policyjna’’ został mając 13 lat. Ma wszystkie upolowane wówczas w kiosku numery i pokaźny zbiór następcy ,,Gazety’’ - miesięcznika ,,Policja 997”. W telewizji ogląda wszystkie programy i seriale policyjne – począwszy od 07- zgłoś się i Brudnego Harry’ego po 997, W11, Supergliny, Gliny, Adam 12 i co tam jeszcze pojawi się w ramówce... Najcenniejsza książka - ,,85 lat Polskiej Policji’’. To prezent od insp. Jacentego Bąkiewicza, komendanta Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.
- Bardzo często tu zaglądam. Opisy umundurowania, zdjęcia, zasady. Jak zmieniała się służba, jak się rozwijała. Tu jest wszystko. O, proszę – rota z 1990 roku. Kiedyś wisiała w centralnym miejscu na ścianie – wyjaśnia i nagle jednym tchem deklamuje: ,,Ja Obywatel Rzeczpospolitej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia...’’ - uśmiech.
Jest i rota milicjantów - ślubowali służyć socjalistycznej ojczyźnie, narodowi i PZPR (rota z 1985 roku) i policjantów II Rzeczpospolitej - ślubowali sumiennie wywiązywać się ze swoich obowiązków Bogu (roty z 1919 i 1928 roku).
- Tu jest wszystko... - zamyka książkę.
* * *
Trzy, cztery tygodnie – tyle czekał na odpowiedź. Czasem nie przyszła nigdy, czasem była odmowna, a czasem listonosz przynosił paczkę i była wielka radość. Pierwsza była Wyższa Szkoła Oficerska w Szczytnie. Miał 16 lat. Napisał, że chciałby mieć naszywkę słuchacza tej szkoły. Przysłali. Do szkoły w Pile – że marzy o policyjnej czapce.
- Napisali, że muszą mnie sprawdzić i rzeczywiście – przyszedł do mnie dzielnicowy. Spisał mnie. Czapkę dostałem, ale za pośrednictwem kościańskiej komendy. Zostałem zaproszony do komendanta!
Czapka była, to i marynarka by się przydała - pomyślał i napisał do Szkoły Policji w Katowicach. Potem znów do Piły (dostał sznur podoficerski, kaburę do kajdanek i służbowej broni P64) i … dwie ściany w pokoju obwieszone są dziś służbową odzieżą funkcjonariuszy. Jest więc zimowy i letni płaszcz MO, nowa, czarna raportówka milicyjna, milicyjna (do dziś jednak jeszcze używana) zimowa kurtka, milicyjne moro, marynarka ze sznurem podoficerskim i marynarka podinspektora oddziałów prewencji, i kolejna kurtka milicyjna. Są uszanki milicyjne, rogatywki nadkomisarza, komisarza, podinspektora i szeregowego milicji. Jest i szalik milicyjny.
- Nonajron!
- Oficerski! Nie grzał w ogóle – śmieje się pan Konrad.
Dalej: współczesna policyjna koszula z krótkim rękawem z wzorem nowej policyjnej legitymacji, olimpijka - letnia kurtka - wodnej policji (nie używana już), czarna koszulka z napisem policja, wyjściowa marynarka starszego sierżanta ze sznurem podoficerskim, kolejna olimpijka, służbowy sweter, marynarka podinspektora oddziałów prewencji antyterrorystycznej, czapka do współczesnej olimpijki i współczesnego ,,moro’’. W gablotach wiszą pagony mili- i policyjne, odznaki absolwentów policyjnych szkół, otoczki do czapek, znaczki okolicznościowe, orzełki z koroną i bez.
- Jeśli chodzi o styl, to milicyjne mundury wyjściowe ładniejsze były – zauważa fachowo. - No ładniejsze po prostu. Na czapkach orzełki ręcznie wyszywane i te piękne palemki podoficerskie w klapie... - pokazuje.
Na półkach wystawowych policyjne gadżety: długopisy, kubki, kalendarze, ale i: cztery kabury do broni, 3 lizaki, gwizdek MO, guziki do sportowych bluz, teczki z logo szkół i komend policyjnych, periodyki. Jest i książka ,,Duszpasterstwo policyjne’’ i bardzo ważna: ,,Służyć i chronić – prawa człowieka i prawa humanitarne dla policji i sił bezpieczeństwa państwa’’.
- Nie przeczytałem całej, ale wieczorami lubię sobie do niej zajrzeć – wyjaśnia gospodarz.
W osobnej gablotce pagony angielskiej policji (otrzymane za pośrednictwem szkoły w Szczytnie) i naszywki policyjne z Algierii, Anglii, Ukrainy, Niemiec i Rosji. Prawie wszystko – o dziwo - można dziś kupić na Allegro, ale on skusił się tylko na kilka zakupów – na przykład plastikowej atrapy broni do kabury i oryginalnych kajdanek.
- Wolę oficjalną drogę zdobywania eksponatów. Koresponduję ze wszystkimi szkołami. Najlepiej tuż po święcie policyjnym, bo wtedy następuje zmiana szarży i pagonów, albo pod koniec roku – wyjaśnia.
Teraz wszystko odbywa się szybciej – list śle e-milem, odpowiedź otrzymuje tą samą drogą i na ekranie komputera czyta kilka godzin później. Tylko paczki przychodzą, jak przychodziły – po trzech, czterech tygodniach. No i radość - ciągle ta sama.
* * *
Raz w tygodniu trzeba odkurzać. Szczoteczką przelecieć... Jak się plamy zagnieżdżą, to nie ma zmiłuj, trzeba dać do czyszczenia. A to kosztuje i... niszczy. Przecież w pralkę się nie wrzuci.
- Nie, nie przymierzam. Chociaż czasami tak, jak coś nowego przyjdzie, to czasami włożę na chwilę, ale żeby się przebierać w mundur, to nie. Ja chciałem zawsze być policjantem, ale nie przebieranym – prawdziwym.
Jest technikiem elektrykiem. Bezrobotnym. Nie będzie nosił munduru i nie będzie pracował w prewencji (ta go najbardziej pociąga).
- Byłem załamany. Kategoria – D – czyli niezdolny do służby wojskowej. Zbyt szczupła budowa ciała. To był prawdziwy cios, bo zdyskwalifikowało mnie też ze służby w policji.
Wiara, że marzenie w pewien sposób da się spełnić wróciła, gdy udało mu się załapać na staż w służbie cywilnej policji. I oto – jak marzył od dziecka – od lipca do listopada ubiegłego roku chodził do pracy, do kościańskiej komendy.
- Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął. Osiem godzin w pracy trwało tyle, co chwila. Mógłbym pracować dłużej. Gdy się robi to co się lubi, to jest inne życie.. Coś pięknego... - uśmiecha się. - Byłem na swoim miejscu...
Staż skończył się. Etatu na komendzie nie ma. Pan Konrad codziennie przegląda strony internetowe okolicznych komend, w nadziei, że gdzieś zwolni się etat pracownika cywilnego.
- Już wiem, że warto poczekać. Wiem, że w tej pracy mogę się spełnić. To bardzo ważne, by robić to, co się lubi. Mam nadzieję, że się uda...
A tymczasem kolekcja rośnie. Może trzeba będzie przeznaczyć na nią większy pokój? Mieć pełne umundurowanie policjanta państwowego - czasów II RP, chciałby bardzo. Mieć wszystkie mundury milicyjne – może się kiedyś uda. Zdobyć ubiory i wyposażenie współczesnych policjantów – kwestia czasu. W sprawie milicyjnej przeszłości o pomoc poprosił ostatnio stowarzyszenie emerytów i rencistów tej służby. Czeka na odpowiedź.
- Zagraniczne rzeczy cieszą, ale jednak stanowczo wolę skupić się na polskich funkcjonariuszach – wyjaśnia.
Wyjmuje grubą teczkę z wpiętymi listami od komendantów i policyjnych rzeczników prasowych. Jeden z pierwszych:
,,Serdecznie dziękuję ci za miły i niecodzienny list. Jest nam wszystkim bardzo przyjemnie, że twoje hobby dotyczy polskiej Policji (…). Niech Twoja pasja do policyjnego munduru będzie uznaniem dla pracy 100 000 polskich policjantów’’ - to z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.
Ta teczka to historia jego kolekcji, ale i dowód kontaktu ze światem, którego częścią tak bardzo chciałby być.
- Nie spieszy mi się. Pewnie mógłbym wszystko zebrać szybciej, ale przyjemność jest w tych oczekiwaniach i drobnych radościach, gdy uda się powiększyć kolekcję. Mieć wszystko? - to raczej smutne... - mówi pozując do zdjęcia z potężnym, wypchanym ZOMO-wcem.
ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA
PS. Zanim tekst trafił na łamy, kolekcja pana Konrad zwiększyła się o kolejną policyjną olimpijkę, marynarkę młodszego aspiranta wydziału prewencji i kurtkę z szalikiem. To dary od policyjnego emeryta. - Bardzo się cieszę – uśmiecha się kolekcjoner. Nowości zawisły nad telewizorem. Tak portret porucznika Borewicza trafił za szafę. Nie ma dla niego już miejsca. Kolekcja zajmuje kolejną ścianę.
GK 23/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Brawo Konrad! Życie właśnie wtedy jest piękne, nie łatwe i proste, ale piękne, gdy żyje się z pasją. A co do satysfakcji z pracy w KPP w Kościanie, wiem, wiem jak to było. Praca wśród wspaniałych ludzi - niezapomniany czas! Życzę wszystkiego dobrego :-)