Magazyn koscian.net

25 Gru 2024

Talerz opłatków w czerwonej opasce...

Bywa, że w świąteczny czas mamy więcej czasu na czytanie, dlatego przygotowaliśmy dla Was ciekawą lekturę sprzed lat. Fragment książki Adama Tomaszewskiego „Młodość została nad Obrą” opisujący Boże Narodzenie w Kościanie lat 30-tych XX wieku.

***

W kuchni dziś jakoś inaczej. W gorączkowej krzątaninie jest coś z namaszczenia z jakim alchemik chodzi koło swych tygli.

W nozdrza biją esencjonalne wonie, korzenne i drażniące. Oczy pasą kształtem, barwą, konsystencją produktów siekanych, krajanych, ubijanych. Bulgoce wrzątek pod pokrywą sagana, gdzie pod pokładami włoszczyzny gotuje się łeb szczupaka w asystencji kilku karasków. Na rybną zupę. W innym garnku dusi się karp, którego podadzą w szarym, winnym sosie z rodzynkami. Mak. Trzeba go wiercić koniecznie w kamiennej donicy. Kapusta z grzybami, kisiele, kompot. Teraz jak mistrz, który kończy arcydzieło. Tu i tam podkreśli, podretuszuje, podcieniuje. Zaprażka... posłodzić... soli, pieprzu. I wreszcie decyzje końcowe, ostateczne. Śmietana do zupy. Rzucać już ryby na patelnię! Dzieci, ubierać się do kolacji! Marynka, nakrywać stół!

Za oknami coraz głębsze cienie zwarły się w smolistą ciemność. W lodowej zasłonie na szybach dziecięce oddechy podrążyły małe otworki, okienka na świat. Młodziutkie oczy wypatrują pilnie, aż i znalazły. Mamusiu, mamusiu, jest Gwiazda! O tam, jak błyszczy... Wysoko wyszła prosto z nocy nad kamienicą pana Soborskiego. Gwiazda z gwiazd. Betlejemska.

Na obrusie pod którym pachnie siano, paruje świąteczna waza. Wokół stołu dziadek, rodzice, stryjowie i wujowie, ciocie, bracia i siostry, zięciowie, narzeczeni. I my - szkraby. Onieśmielone, podniecone, łypiące ukradkiem w stronę szczelnie zamkniętych drzwi do

Talerz opłatków w czerwonej opasce. Ojciec bierze okruch do ręki, podchodzi do matki. Dlaczego ręce matczyne tak drżą? „Oby nam Bóg pozwolił doczekać... w zdrowiu... w pomyślności... w gronie najbliższych". Całujemy pomarszczone dłonie rodziców, łamiemy opłatek z wszystkimi wokoło i wielki spokój i wielka szczęśliwość spływa na dziecinne serduszka. A równocześnie dławi coś w gardle i wzruszenie odbiera głos i kołacze się po głowinach, że nie zawsze będziemy mieć bliskich przy sobie i że nie zawsze będzie nam tak dobrze.

Ale to tylko chwila. Wokół stołu śmiechy, żarty, odprężenie. Potrawy po potrawach. Smakuje wszystko wybornie. Ale już przy smażonej rybie pojada się wolniej, stateczniej. Tyle jeszcze smakowitości przed nami, a tu po prawdzie, nie bardzo już się mieści.

Za oknami fala natarczywego dzwonienia. Starsi wymieniają znaczące spojrzenia, dziecięce serduszka uderzają na trwogę, na plecach rozpoczyna się korso mrówek. Gwiazdory, oj!
Tupania, przeraźliwe głosy. Drzwi otwierają się z trzaskiem i wkraczają dwie figury w maskach, w strojach z worków, z rózgami z brzozowych witek. ,,Gwiazdor" i „Gwiazdka". W okropną noc w czasie napadu lwów przerażony Kali szepce do Stasia: ,,Panie wielki, dwa! dwa"!

Dwa. Schowaliśmy się pod stół ale cóż to pomoże? Co prawda do rośli wydają się nie brać zbyt poważnie całej awantury. Siostry i brat podskakują zabawnie na krzesłach. Ale brat jest "duży", nie boi się za pewne i dziesięciu ,,gwiazdorów". Ogarnia nas na nowo przerażenie. Bo oto „Gwiazdka" domaga się stanowczo by pozwolono jej dobrać się do naszej skóry: „Gdzie te psie-norody" gdzie? Dejcie mi te wybij-okna, pod rózgę, pod rózgę!"

Biega przy tym po pokoju, próbuje wyciągnąć nas spod stołu, różdżka wsuwa się pod obrus i już, już zrobi nam straszliwe kęsim. W tej ostatniej toni, kiedy wydaje się, że nic nie wybroni nas od dotkliwych "wałów", robimy to, co robią wszystkie dzieci w podobnej sytuacji, uderzamy w ryk.

Na szczęście starsi zorientowali się, że nie można przeciągać struny, że to przecie święto dziecinnej radości. Para straszydeł udobruchana sutym datkiem już zmierza do wyjścia. Ale jeszcze od progu odwracają się złowrogie maski, jeszcze od progu grożą nam rózgami: ,,No, pamiętejcie!"

W trwodze tej a konfuzji nie dostrzegliśmy, że jedna z sióstr już dawno wymknęła się z pokoju. Drzwi saloniku otwierają się szeroko. Przed nami choinka. Ogromna, do sufitu. Rozmigotana złotymi i srebrnymi szychami, pełna łańcuchów, pawich oczek, pajaców z bibułek, szklanych kul, jarząca się świeczkami, tryskająca ,,zimnymi ogniami".

Znajdowało się pod choinką najpierw pluszowe niedźwiadki, pieski pokraczne, jaskrawe stwory jakieś skrzydlate. W popłochu cofała się ręka dziecka przed skokiem zielonej, blaszanej żabki.

Potem przyszła era koni na biegunach, drewnianego pałasza, korkowców", blaszanych i papierowych żołnierzy.

Mieliśmy całe armie husarskich, dragońskich, wołoskich, petyhorskich jeźdźców, zaporoskie ,,kurzenie", oddziały polskich łanowców. W jadalnym, na schodach w oficynie odbywały się ataki konnicy, manewry piechoty, bitwy pod Chocimiem i Beresteczkiem czy „pochód Nowowiejskiego w trzysta szabel przeciw całej sułtańskiej potędze."

Rekonstruowało się także często obronę Zbaraża, z ordre de bataille o jakim nie śniło się Sienkiewiczowi. Zdarzało się na przykład, że chorągwie Kuszla i Wołodyjowskiego zapędzały się zbyt daleko w głąb szyków kozacko-tatarskich i nawet dziecinny optymizm dostrzegał, że czerwonych koletów zbyt mało, że muszą wreszcie zginąć w czerniawie pułków zaporoskich. W takich ekstraordynaryjnych wypadkach wkraczała na widownię mała blaszana armatka, czyli pana Wurclowa artyleria. Strzelało się z niej grochem, który czynił ogromne spustoszenia w lilipucich armiach, kładąc bez wyboru wojska księcia Jeremiego i watahy kozackie. Ale przynajmniej ,,bitwa" pozostawała nierozstrzygnięta i chorągwie koronne dalej powiewały w oblężonym Zbarażu.

Wszystko to poszło od razu w kąt kiedy zjawił się zaczarowany drukowany świat. Zrazu były to drewniane klocki z literami, z których mozolnie składało się wyrazy. Od tego raczkowania prawie niedostrzegalnie przeszło się do składania całych zdań. No i awantura. Przeczytałem pierwszą stronę, pierwszą powiastkę, pierwszą książeczkę.

Pod choinką znalazła się teraz dziecinna ,,literatura" "O Pawełku który się dziwił", „Jak Janek wypędzał Niemców z Poznania" ( z rysunkami Leona Prauzińskiego), ,,Finek", ,,W winiarskim forcie".

To był początek. Dziś jeszcze gdy zamknąć oczy, pod powieką układają się winiety, tytuły, ryciny, jak na rewii suną autorzy. Dickens, Kipling, Defoe, Amicis, Gomulicki, Makuszyński. Przybywają do dziecinnego pokoju i rozkwaterowują się na stałe ,,Dwaj Rzymszowie", Rycerz” Czeskiej-Mączyńskiej, ,,Bitwa pod Raszynem" Walerego Przyborowskiego ,,,Huragan" i ,,Szwoleżerowie Gwardii" Wacława Gąsiorowskiego. Trzecia i czwarta gimnazjalne. W tych latach ,,Gwiazdor" układa nam pod drzewkiem Góry Skaliste, bawoły, tropicieli śladów, Komanczów i Siuksów - mądry był, wiedział co pakować do worka.

Aż po tych wszystkich radosnych świętach przyszła pierwsza Gwiazdka niewoli. Nie ogłoszono pokoju ludziom dobrej woli, nie by wilii, podarków, choinki. Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem pali wróg na jednym z placów miasteczka skonfiskowane polskie książki. Grudniowy wicher niósł ze sobą nie śniegowe płatki, ale biedne stratowane grubym buciorem kartki papieru, żałosne szczątki dzieł narodowej literatury. Podniosłem z ziemi zbrukaną kartkę i skurcz porwał za gardło. Tytułowa strona ,,Krzyżaków", książki, co kiedyś była moją własnością ,,Drogiemu Adasiowi na gwiazdkę od ojca. Kościan, 1934".


 

Fragment pochodzi z książki Adama Tomaszewskiego „Młodość została nad Obrą” wydanej w Londynie w roku 1969. Pierwsze wydanie krajowe: Kościan 1996.

Adam Tomaszewski (ur. 9 sierpnia 1918 w Kościanie, zm. 9 sierpnia 2002 tamże) – polski pisarz emigracyjny, prozaik i reportażysta.

Ukończył gimnazjum im. św. Stanisława Kostki, w którym działał w 3 Drużynie Harcerskiej. Ukończył kurs podharcmistrzowski w Baligrodzie, debiutował reportażami z obozów harcerskich na łamach ukazującej się w Kościanie "Gazety Polskiej". W 1938 rozpoczął studia w Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, które przerwał wybuch II wojny światowej.

Przedostał się do Warszawy, gdzie był zaangażowany w działalność konspiracyjną. Ukończył Podziemną Szkołę Podchorążych Piechoty, należał do Armii Krajowej. Podczas powstania warszawskiego walczył w Śródmieściu, został odznaczony Krzyżem Walecznych, po jego upadku dostał się do niewoli. Więziono go w obozach jenieckich Sandbostel i Westertimke. Po zakończeniu wojny pozostał w amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech, gdzie służył jako porucznik Oddziałów Wartowniczych.

W 1948 podjął decyzję o wyjeździe do Kanady, gdzie w 1950 ukończył studia slawistyczne na Uniwersytecie w Ottawie. W latach 50. XX wieku należał do Konfranterii Artystycznej "Smocza Jama". W 1951 poślubił Jadwigę Jurkszus, pisarkę i reporterkę, w latach 1961–1964 wspólnie redagowali "Dodatek Literacki Prąd". Był członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a po powrocie do kraju poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Adam Tomaszewski był laureatem wielu nagród, między innymi Związkowca i Głosu Polskiego, a także Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. W 1995 został uhonorowany Nagrodą Twórczą Miasta Kościana, a w roku 1997 otrzymał Honorowe Obywatelstwo Miasta Kościana. Od 2005 roku jego imię nosi Miejska Biblioteka Publiczna. 

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.216.237.210

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.