Magazyn koscian.net
2008-06-11Tesco przeprasza

Trzy tygodnie temu ukazał się na łamach „Gazety Kościańskiej” tekst Dariusza Łukaszewskiego „21 minut z życia mojego kurczaka”. Autor opisał w nim przygodę, jaka przytrafiła mu się w kościańskim Tesco, gdy próbował kupić kurczaka po kuszącej cenie 3,49 zł. Artykuł wzbudził duże zainteresowanie i wywołał liczne komentarze. O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy też rzecznika sieci Tesco.
Wielu czytelników „GK” zwracało uwagę na to, że klienci nie powinni za sytuacje podobne do opisanej w artykule obwiniać kasjerek. W komentarzach do tekstu na www.koscian.net przeczytać można m.in.:Pinokio:: nie róbcie z kasjerek kozłów ofiarnych one nie są niczemu winne a często mają podobne zdanie co klienci, ale tam zarabiają pieniądze i muszą robić i mówić co im każe GÓRA.
Daria:: Kasjerki są biedne naprawdę współczuję im, ale przecież można chyba coś z tym zrobić - grzecznie przeprosić, nie dyskutować z klientem i prosić kogoś wyższego rangą.
Także na forum „GK” od kilku miesięcy toczy się dyskusja na ten sam temat. Internauci opisali tam wiele sytuacji podobnych do tej, jaka przytrafiła się autorowi artykułu.
A jak komentuje sprawę przedstawicielstwo firmy? Przemysław Skory z biura prasowego Tesco Polska po zapoznaniu się z tekstem Dariusza Łukaszewskiego, napisał:
Bardzo przepraszam Klienta za kłopot, to nasz błąd. Dla Klientów organizujemy tysiące promocji, tak cenionych podczas zakupów. Jednak, jak zawsze, gdy mamy do czynienia z człowiekiem, zdarzają się pomyłki. W tym wypadku błąd polegał na tym, że w odpowiednim momencie nie została zmieniona etykieta cenowa produktu. Dlatego podczas uiszczania rachunku okazało się, że cena jest inna niż na półce. Jeśli Klient chciał kupić ten produkt, wystarczyło za niego zapłacić i – zgodnie z informacjami przekazanymi przez kasjerkę – zgłosić się do Punktu Obsługi Klienta po odbiór różnicy. Niestety nie ma technicznej możliwości naliczenia w kasie innej kwoty niż ta, którą widzi system kasowy. Taką sprawę załatwiono by w Punkcie Obsługi Klienta od ręki.
Jednak część klientów Tesco uważa, że podawanie na półkach zaniżonych cen produktów to nie zwykłe niedopatrzenie, tylko celowe działanie, mające na celu wprowadzenie potencjalnych nabywców w błąd. Dlatego też w mailu przedstawiliśmy Przemysławowi Skoremu historię innego klienta kościańskiego Tesco. Kupił on sos do spaghetti, cena na półce: 2,49 zł, i jeszcze kilka innych rzeczy. Po odejściu od kasy spojrzał na paragon i zorientował się, że zapłacił za sos 1,20 zł więcej, niż powinien. Zgłosił to i zwrócono mu różnicę przepraszając i tłumacząc pomyłkę tym, że nie zdążono jeszcze zmienić ceny na półce na aktualnie obowiązującą, wyższą. Jednak tenże klient był dwa dni później w pobliżu Tesco i postanowił sprawdzić, czy cena sosu została zmieniona. Okazało się, że nie - na etykietce na półce nadal widniała zaniżona cena produktu. Zasygnalizowaliśmy też rzecznikami, że mamy sygnały od byłych pracowników Tesco, że takie praktyki odbywają się co najmniej za zgodą, jeśli nie na polecenie kierowników działów.
Odpowiedź na tę wiadomość otrzymaliśmy po dziewięciu dniach i licznych ponagleniach. Pozostawiamy ją ocenie czytelników:
Zdarzające się różnice to wynik ludzkiego błędu lub zaniedbania. Jeśli pracownik nie dopilnuje zmiany, to cena będzie nieaktualna. Dlatego w każdym przypadku zwracamy różnicę. Takie pomyłki zdarzają się w obie strony, co potwierdzają kontrole Państwowej Inspekcji Handlowej. Sprawę klienta, którą Pani opisuje trudno zweryfikować, bo nie wiem kiedy miało mieć miejsce takie wydarzenie. Jeśli chodzi o wypowiedzi od byłych pracowników, to mogę tylko i wyłącznie zaprzeczyć – to nieprawda. (aw)
GK 24/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
to chyba jakiś cud. TESCO nigdy i nigdzie nie przyzna sie do winy nawet jeśli UOKIK nałoży gigantyczna karę. To prawdziwy wrzód na mapie marketów