Na sygnale
09 lipca 2020Zaczęło się od niedopałka...

Wracamy do tematu. Tym razem sobotni pożar w zakładzie recyklingu opisują strażacy.
Niedopałek papierosa wyrzucony z pociągu był prawdopodobnie przyczyną pożaru który powstał w sobotę 4 lipca w Przysiece Polskiej gm. Śmigiel w zakładzie zajmującym się recyklingiem odpadów.
Informację o pożarze Dyżurny SKKP w Kościanie otrzymał od osoby postronnej. Na miejsce natychmiast udali się strażacy z KP PSP w Kościanie a także jednostek OSP. Słup gęstego, czarnego dymu widoczny był z kilkunastu kilometrów i budził trwogę wśród okolicznych mieszkańców. Na szczęście południowo - zachodni wiatr oddalał zagrożenie od okolicznych domostw.
W czasie rozpoznania ustalono, że na wschodnim skraju placu składowego, w pobliżu torów kolejowych pali się sterta składowanych odpadów. Pożar rozprzestrzeniał się po powierzchni i początkowo obejmował sproszkowany metal i plastik. Później ogień trawił dalszą część tej samej pryzmy, w której dominowały „szarpane” elementy metalowe i tworzyw sztucznych. Swobodny rozwój pożaru stanowił zagrożenie dla sąsiednich składowisk, na których zgromadzono „wysegregowane” odpady przeznaczone do sprzedaży.
W pierwszej fazie działań podano prądy wody w obronie na część nieobjętą pożarem i równocześnie przeprowadzono rozpoznanie warunków zaopatrzenia wodnego ze zbiornika naturalnego i sieci hydrantowej. Przyjęto koncepcję działań, polegającą na tym, że sukcesywnie będą wprowadzane prądy gaśnicze piany w natarciu, a w obronie ratownicy będą operować prądami wody.
Teren akcji podzielono na 3 odcinki bojowe i utworzono punkt przyjęcia sił i środków. Początkowo wprowadzono prąd piany od strony torów kolejowych i z podnośnika SHD 24. W dalszej kolejności wprowadzono prąd piany na stertę od strony północnej. Efekt gaśniczy piany pozwolił na lokalizację pożaru o godz. 17.30. Ze względu na specyfikę materiału palnego gaszenie wodą nie przynosiło efektu, gdyż woda spływała po „skorupie” jaka wytworzyła się w wyniku topienia plastiku.
Po lokalizacji pożaru w uzgodnieniu z kierownictwem zakładu po stronie zachodniej wprowadzono koparkę, która rozpoczęła „obieranie” zewnętrznej, spalonej warstwy i jej przerzucanie. Na miejsce akcji przybył zastęp z JRG KM PSP Leszno ze środkiem pianotwórczym. Równocześnie materiał przelewano wodą. W miejscach, gdzie koparka nie miała zasięgu pracy strażacy przekopywali materiał i punktowo dogaszali pożar. Spowodowało to konieczność podmian strażaków pracujących w sprzęcie ochrony dróg oddechowych i podjęto decyzję o dyspozycji 5 kolejnych zastępów.
Intensywne działania na stercie przyniosły efekt i o godz. 19.30 podjęto decyzję o ograniczeniu działań, odesłaniu jednostek do bazy i dozorowaniu pogorzeliska przez 1 zastęp strażaków PSP i pracowników zakładu do godzin porannych dnia następnego. W godzinach nocnych strażacy gasili pojedyncze zarzewia ognia prądem piany oraz przekopywali zgromadzony materiał. W godzinach porannych po sprawdzeniu pożarzyska podjęto decyzję o zakończeniu działań.
Działania trwały ponad 14 godzin i ostatecznie zakończyły się o godz. 7.01. Łącznie w akcji brało udział 18 zastępów i niespełna 70 strażaków. Z pewnością na uwagę zasługuje bardzo dobra współpraca strażaków i służb zakładu.
To nie pierwszy pożar na terenie tej firmy. Zagrożeń w tego typu obiektach nie da się zniwelować całkowicie. Jednak sukcesywnie prowadzona analiza ryzyka powinna zmniejszać prawdopodobieństwo ich powstawania. Każda akcja kończy się podsumowaniem z kierownictwem zakładu wyciąganiem wniosków. Nie inaczej było i tym razem. Wspólnie przeanalizowaliśmy sobotnią akcję i powiedzieliśmy co jeszcze można poprawić nie tylko w zakresie warunków ochrony przeciwpożarowej ale także w elementach, które mogą mieć wpływ na prowadzenie akcji. Mamy nadzieję, że podobnie jak to było wcześniej, takie działania przyniosą dalszą poprawę sytuacji w zakładzie.
Opracowanie: st. kpt. Violetta Rybczyńska - KP PSP w Kościanie
Zdjęcia: archiwum KP PSP w Kościanie
Więcej zdjęć z akcji w sobotniej relacji z Przysieki Polskiej >>
Zgłaszasz poniższy komentarz:
To nie wygląda na zakład recyklingu tylko na SKŁADOWISKO odpadów. Dlaczego państwo nie kontruje takich miejsc?