Wiadomości
29 stycznia 2016Ratownicy bez etatów
Od kwietnia o bezpieczeństwo osób korzystających z kościańskiej pływalni ma zadbać zewnętrzna firma.
Obecnie kościański MOSiR zatrudnia pięciu ratowników w oparciu o umowę o pracę, a kilku pracuje na umowy zlecenia. Część ratowników dorabia jako instruktorzy nauki pływania w ramach prowadzonej działalności gospodarczej i umów zlecenia.
MOSiR chce zrezygnować z ratowników, którzy na co dzień obserwują użytkowników basenu. Na każdej zmianie pracują dwie osoby. Powód? Zdaniem dyrekcji przekazanie tego zadania firmie posiadającej uprawnienia wydane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poprawi stan bezpieczeństwa.
Od kwietnia MOSiR nie będzie odpowiadał za organizację pracy ratowników i ich wyposażenie. Firma zadba, żeby mieli odpowiednie szkolenia. Osoba, która chce pracować na pływalni lub kąpielisku musi ukończyć kurs ratownika i posiadać certyfikat z udzielania pierwszej pomocy medycznej. Musi także przynależeć do organizacji, która prowadzi kursy dla ratowników.
Przetarg dla kościańskiego basenu zostanie ogłoszony w lutym. Zgodnie z nowymi przepisami tego typu działalność mogą prowadzić tylko firmy posiadające osobowość prawną, które uzyskały uprawniania na podstawie decyzji administracyjnej wydanej przez MSW.
Pomysł MOSiRu był dyskutowany podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Wiceburmistrz Maciej Kasprzak zwrócił uwagę, że nie jest to nowe rozwiązanie, i że miasto korzysta już z usług zewnętrznych firm. Usługi są wykonywane sprawniej i taniej. Radny Wiktor Rudawski wskazał, że poza czynnikami organizacyjnymi i finansowymi miasto powinno brać pod uwagę sytuację osób wykonujących zleconą pracę.
- Nie możemy iść ciągle w tę stronę i zatrudniać ludzi z zewnątrz. To jest droga donikąd. Zatrudnienie na umowę o pracę to jest jakaś gwarancja. Zwalnianie jest przykre. Takie tematy trzeba gruntownie przemyśleć – ocenił Rudawski.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ni za tym, ni za tamtym, ale nareszcie skończył się czas naszych kościańskich ratowników. Niby do samych ratowników nie mam nic, nie widziałem ich w akcji ratowania kogokolwiek, ale miałem zawsze jedno zastrzeżenie mianowicie ich "sielankę w pracy". Bywałem na basenach w całym kraju jak i za granicami Polski, ale nigdzie powtarzam ... nigdzie... nie spotkałem ratowników siedzących na krzesełkach i pijących kawę czy herbatę na basenie, czy nawet bawić rozmową "gości basenowych". To mnie zawsze denerwowało. Ratownicy - jak nazwa wskazuje, są powołani do pilnowania bezpieczeństwa przebywających na basenie, a nie do spędzania swoich 8 godzin -siedzenia na dupie i patrzenia na zegarek.