Wiadomości
29 grudnia 2013Rocznica niezwykłej akcji skautów
95 lat temu, w nocy z 29 na 30 grudnia 1918 r., strzeżony przez tysiąc pruskich żołnierzy Kościan bez jednego wystrzału wyzwolili skauci. Uzbroili przy okazji kilka powstańczych oddziałów.
W Kościanie wiadomość o wybuchu powstania postawiła w stan gotowości bojowej harcerzy z Rezerwy Skautowej. Początkowo zamierzali pospieszyć na pomoc Poznaniowi, ale otrzymali telefoniczne polecenie działania na własnym terenie.
28 grudnia harcerze dowiedzieli się, że garnizon niemiecki zamierza 30 grudnia wywieźć z Kościana broń i amunicje. Dowództwo Rezerwy Skautowej przedstawiło Radzie Ludowej plan przejęcia broni. Ta jednak zdecydowanie odmówiła pomocy określając go „wybrykiem wyrzutków społeczeństwa”. Pomocy młodzieży nie udzielił też miejscowy „Sokół”. W tej sytuacji postanowili działać własnymi siłami.
Zbliżała się północ 29 grudnia 1918 roku. Miasto było ciche i ciemne (latarnie uliczne nie dawały światła, bo nie było gazu). Padał deszcz. Szli rozproszeni. Czterdziestu pięciu. Brama garnizonu, zgodnie z umową ze stróżem nocnym była otwarta. Drzwi do magazynu otwarli wytrychem, a potem otwarłszy okiennice i okna zaczęli przez nie podawać broń i po cichutku wynosić ją przez bramę od strony Placu Bernardyńskiego.
,,Każdy z naszych nosił po 6 do 8 karabinów (po 2 na każde ramię, 2 na szyję z przodu i po 1 w każdą rękę, a ciężkie cekaemy niosło dwóch. W ten sposób wynieśliśmy kilkaset (800) karabinów ręcznych, 12 lekkich i 6 c/k, kilkanaście tysięcy naboi karabinowych i do kulomiotów w skrzynkach oraz kilkanaście skrzyń granatów ręcznych’’ – pisał po latach Józef Kamiński, jeden z organizatorów akcji.
Przy bramie z nałożoną na ramię opaską kompanii: ,,Wacht- und Sicherheitsdienst’’ stał na czatach Janusz Czaplicki. Bramę otwierał na hasło: ,,Wolność’’. Niemcy spali. Miasto spało.
Broń składowali na placu przy Rzeźni Miejskiej. Już około drugiej w nocy jeden wóz z bronią pojechał do Krzywinia. Resztę zdobyczy skauci przewieźli do stodoły Władysława Wittiga, właściciela folwarku pod laskiem miejskim. Tak jak po cichu zeszli się, tak po cichu się rozstali. Znów szli ulicami miasta. Rozproszeni, zabłoceni, brudni i... szczęśliwi. W mniej więcej cztery godziny rozbroili niemiecki garnizon i zdobyli broń dla setek powstańców w regionie. To był jedyny tak duży garnizon w okolicy. Ta noc zdecydowała o wszystkim.
Następnego dnia w mieście aż huczało. Plotki głosiły co rusz co innego. Około godz. 10. harcerze opanowali transport broni wieziony na dworzec kolejowy i magazyny w Zakładzie Psychiatrycznym. Tym samym cała niemiecka broń dostała się w ręce skautów. 30 grudnia, w godzinach wieczornych Rada Ludowa oficjalnie przejęła władzę w mieście.
Zdobycie broni odbiło się głośnym echem. Oddziały, które tworzyły się w Kościanie i okolicy nie musiały zabiegać o broń w Poznaniu. Tym samym w odróżnieniu od oddziałów z sąsiednich powiatów, powstańcy kościańscy – jak na ówczesne możliwości – byli dobrze uzbrojeni w broń ręczną i maszynową.
Przez lata czyn harcerzy pozostawał w cieniu innych wydarzeń. Skautów nie doceniono ani w II RP, ani w Polsce Ludowej. Należne im miejsce w pamięci przywracane jest od kilkunastu lat. W 1993 roku na bramie szpitala neuropsychiatrycznego zamontowano tablicę pamiątkową, a od dwóch lat w lutym organizowana jest gra miejska poświęcona wydarzeniom z nocy z 29 na 30 grudnia 1918 roku.
Wykorzystano materiały Gazety Kościańskiej i serwisu UM Kościana.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Jak widać i wtedy Polacy byli skłóceni, a najmądrzej i odważnie zachowała się młodzież.