Śmigielskie obchody Święta Niepodległości

Takie imprezy jak ta, inne zresztą też, są mało autentyczne. Mocno kreowane w jakimś ściśle określonym celu. To dotyczy wielu miejscowości. Śmigiel nie jest odosobnieniem w tym zjawisku. Brak autentyzmu powoduje ,ze nie uczestniczą w tego typu imprezach ludzie, którzy nie chcą się temu podporządkować. Są ciągle te same osoby. Co to jest za czczenie patriotyzmu jeśli nie uczestniczy w tym happeningu 100%, może 90%, populacji danej gminy , danego miasta. Bo 1-2% popoulacji , którzy się określają jako "patrioci" to stanowczo za mało.

Jako miasto powiatowe wam zazdrościmy, u was było piękniej i bardziej biało czerwono, a u nas tylko kebaba było czuć.

Już lepsze były dawne święta narodowe, nawet te w czasach PRL-u i w czasach II Rzeczypospolitej . Uczestniczyło w nich prawdziwe wojsko . Bo wojsko ,prawdziwi żołnierze, to symbol niepodległości. Teraz coraz więcej udawanych ,żołnierzy, poprzerabianych w niekompletne mundury . Co nie znaczy, że święta narodowe powinno się kojarzyć z mundurem . Czekam jednak na takie święta niepodległości, w których nie będą uczestniczyć żadne władze. Będą to happeningi spontaniczne . Wychodzące od społeczeństwa. Na zasadzie festynów.

Dlaczego świętujemy zawsze niepodległość od Niemców. Wszystkie Nasze święta narodowe są anty niemieckie .Zarówno te nawiązujące do lat 1918 jak i te nawiązujące do roku 1939. Przecież Niemcy nie byli jedynymi zaborcami .Była Rosja ,były Austro-Wegry .W przeszłości był też potop szwedzki . Finansowo byliśmy też zależnie od Żydów. A do znudzenia na tych wszystkich świętach państwowych powiela się antyniemieckość.

W niepowtarzalnej, nieco teatralnej formie obchodziła Święto Niepodległości gmina Włoszakowice. Jak co roku uroczystości rozpoczęły się w Bukówcu Górnym przed remizą strażacką. Po złożeniu meldunku przez dowódce pododdziału ułanów Marszałkowi Piłsudskiemu oraz wciągnięciu flagi narodowej i odegraniu hymnu, goście wsiedli na bryczki a barwna kawalkada z ułanami na koniach ruszyła w kierunku Dłużyny. Organizatorzy śmigielscy. Dobrze się wybrać 11 listopada do Włoszakowic i nauczyć się jak można nie nudnie zorganizować imprezę. Bez wieńcy, bez zniczy. Na wesoło. Bez tych śmierdzących spalinami motocykli Bardziej historycznie Z ułanami na koniach.

W Kościanie serwowali grochówkę, że palce lizać. Przyjechaliśmy do Smigla z nadzieją ,że będzie kolejna porcja .A tu nic . Tylko smród od motorów. Ostatni raz tu jestem na tym święcie. W Kościanie to chociaż się najem .