Wiadomości
20 października 2022Uratował go przechodzień
Szczęście w nieszczęściu, tak można opisać wydarzenie, które miało miejsce przed wejściem do Wielkopolskiego Centrum Neuropsychiatrycznego w Kościanie.
W czwartek, 20 października, przy wejściu na teren Wielkopolskiego Centrum Neuropsychiatrycznego od strony al. Kościuszki zasłabł 40-letni mężczyzna. Wkrótce zgromadziło się wokół niego kilka osób. Jedna z kobiet zadzwoniła pod numer 112. Reszta przyglądała się mężczyźnie, który nie dawał żadnych oznak życia.
Nie wiadomo, czy czterdziestolatek dożyłby do przyjazdu ratowników, gdyby nie przechodzący tamtędy pielęgniarz Wielkopolskiego Centrum Neuropsychiatrycznego w Kościanie.
- Znalazłem się w tym miejscu ponieważ zadzwonił do mnie fryzjer z informacją, że mogę przyjść wcześniej na strzyżenie – mówi pielęgniarz. – Gdy zauważyłem co się dzieje, przystąpiłem do resuscytacji nieprzytomnego mężczyzny.
Przypadkowy ratownik przejął też rozmowę z numerem alarmowym, ponieważ wzywająca pomocy kobieta miała kłopoty z określeniem miejsca zdarzenia i stanu osoby poszkodowanej.
Dyspozytor numeru 112 przyjął zawiadomienie i szczegółowo omówił z pielęgniarzem stan nieprzytomnego mężczyzny. Spytał czy ma zmiennika, i jak długo da radę prowadzić resuscytację.
- Z doświadczenia wiedziałem, że mogę prowadzić akcję przez pół godziny. Tyle kiedyś przyszło mi ratować człowieka. Tym razem wystarczyło działać przez dziesięć minut. Po tym czasie nadjechało pogotowie i akcję przejęli ratownicy medyczni – mówi pielęgniarz.
Po przekazaniu poszkodowanego w dobre ręce, przypadkowy ratownik poszedł do fryzjera obciąć włosy. Gdy wracał resuscytacja nadal trwała. Ratownikom udało się przywrócić u czterdziestolatka funkcje życiowe. Karetką przewieziono go do szpitala.
Po pierwszych doniesieniach o przedpołudniowej akcji, w Internecie pojawiło się wiele surowych ocen osób, które stały nad nieprzytomnym mężczyzną i nie podjęły działania.
- Trudno powiedzieć dlaczego tak było. Być może nikt nie wiedział jak się do tego zabrać? Niektórych mógł blokować strach – mówi pielęgniarz. – Warto wiedzieć, że dzwoniąc pod numer alarmowy 112 zostaniemy poinstruowani, krok po kroku, co należy robić. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie ratowaliśmy człowieka, to z pomocą dyspozytora możemy pomóc mu dotrwać do przyjazdu profesjonalnej pomocy. Trzeba tylko przełamać strach.
Znany naszej redakcji pielęgniarz nie zgodził się na podanie swoich personaliów. Mówi, że zrobił co do niego należało, i co – na szczęście – potrafił.
- Zresztą najważniejszy w tej historii jest fryzjer – mówi z uśmiechem. – Gdyby nie zmienił godziny wizyty i nie zadzwonił do mnie w tym właśnie momencie, to by mnie tam nie było… (s)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Brawo! A ci wszyscy którzy piszą o znieczulicy "gapiów" ciekawe czy sami wiedzieliby co robić?