Magazyn koscian.net

16 października 2012

W drodze do Emaus

Ksiądz Maciej Karol Kubiak, pierwszy wikary kościańskiej parafii pod wezwaniem świętego brata Alberta, założył i prowadzi należące do archidiecezji poznańskiej Radio Emaus. - Co ważne w moim życiu, zaczęło się w Kościanie. Tu zaczynałem jako ksiądz i stąd jechałem na moją pierwszą audycję radiową – opowiada ksiądz redaktor

 


Kościan i ksiądz

   
Gdy przyjechał do Kościana miał za sobą zaledwie 45-dniowy ,,staż kapłański’’. Lubił pisać i wygłaszać kazania, i miał tyle zapału, że mógłby obdzielić nim kilka osób. Był lipiec 1991 roku. Na trawiastym placu budowy kościoła przy ulicy Wyzwolenia stały słupy, leżały materiały budowlane, a na ziemi widoczny był zaledwie obrys murów przyszłego kościoła.  
    - Miałem wielkie szczęście... Trafiłem do wyjątkowego proboszcza -  księdza Ireneusza Szwarca i w tak wyjątkowym momencie – tworzenia parafii i budowy kościoła.  Proboszcz jeszcze podsycał mój zapał... - uśmiecha się. - Ze zbiorowiska ludzi chcieliśmy stworzyć wspólnotę. Organizowaliśmy spotkania, rekolekcje dla grup zawodowych, na przykład specjalne dla nauczycieli, bo okazało się, że nie dość, że szkoła po drugiej stronie ulicy, to naprawdę wielu nauczycieli mieszkało wówczas w naszej parafii. A przychodzili z całego miasta. Jeździliśmy na pielgrzymki i oczywiście cały czas budowaliśmy kościół. Właściwie budował ksiądz proboszcz. Ja się przyglądałem, ale właśnie na tym polegał  fenomen księdza Szwarca, że potrafił tak współdziałać, że i mnie, i innym udzieliło się to uczucie, że to my budujemy. Że wszystko, co robimy, robimy razem...
   
Nauka religii w zespole szkół przy ulicy Wielichowskiej i przyjaźnie z tamtejszymi nauczycielami. Wycieczki rowerowe z ministrantami do Gryżyny, Dębca, Wonieścia. Wizyty w domach parafian, a potem kolędy w Kościanie, Czarkowie, Nacławiu i Poninie. Organizacja przeglądu piosenki religijnej w szkolnej świetlicy  itd., itd.
   
- To był niezwykle intensywny czas... Spędziłem w Kościanie tylko dwa lata, ale takie, że... Od księdza Szwarca nauczyłem się nawiązywania kontaktów z ludźmi, ufania im, współpracy... Podsycał mój zapał i wspierał w moich pomysłach. Cokolwiek robiliśmy w parafii, a zajmowaliśmy się różnymi rzeczami, parafianie wiedzieli, że wzajemnie się w nich wspieramy. I to się chyba i im udzieliło. Ta atmosfera wspólnej odpowiedzialności, przygody, dzieła...  Ksiądz Szwarc był bardzo życzliwym człowiekiem. I wobec mnie i wobec wszystkich.
   
Do zimy 1991 roku mury kościoła urosły do trzech metrów. Tam, gdzie miały być drzwi i okna, były po prostu  dziury, więc mur był nierówny. W grudniu ze zwykłych, nieheblowanych desek zbudowano podwyższenie, na którym w Wigilię Bożego Narodzenia ustawiono ołtarz z kaplicy. Był mróz. Siarczysty.     
   
- Wybiła północ – opowiada ks. Kubiak. - Nad nami gwieździste niebo, przed nami tłum wiernych... Mróz tej nocy był sążnisty, a mimo tego ludzi było bardzo, bardzo dużo. I  ,,wśród nocnej ciszy’’... . Ręce grabiały, w głowy zimno było okrutnie bo przecież na mszę nie sposób w czapce przyjść...  Ale ta atmosfera... Czuliśmy wszyscy,  że oto tworzymy coś wspólnie. Było rodzinnie. Ludzie poczuli się częścią tego budowanego kościoła. To było bardzo symboliczne. To była pierwsza msza w murach tego kościoła i najbardziej niezwykła pasterka w moim życiu. Jej wspomnienie noszę w sobie i chyba nigdy go nie zapomnę...
   
Gdy w 1993 roku ksiądz Maciej Karol Kubiak decyzją arcybiskupa przeniesiony został do parafii w Poznaniu, kościół pod wezwaniem św. Alberta w Kościanie miał już dach kryty dachówką.         
   
- Odchodziłem z wielkim żalem i wielokrotnie do Kościana wracałem. Dopóki proboszczem był ksiądz Szwarc, wiedziałem, że w każdej chwili mogę wpaść.  Wpadałem. Teraz też bywam. W zeszłym roku byłem  na obchodach dwudziestolecia parafii.  Podchodzili do mnie ludzie mówiąc – proszę księdza, tego chłopczyka, tę dziewczynę ksiądz chrzcił. A obok stał dwudziestoletni mężczyzna albo dorosła kobieta. Miło...


Ksiądz i radio
   
Jest poznaniakiem z dziada, pradziada. W Poznaniu się urodził, w Poznaniu kończył podstawówkę, liceum i seminarium. W Poznaniu z rąk arcybiskupa Jerzego Stroby przyjął święcenia kapłańskie  i do poznańskiej parafii trafił prosto z kościańskiego Alberta.
   
- W styczniu 1995 roku dowiedziałem się, że archidiecezja chce utworzyć radio i że to ja mam je stworzyć. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że zawsze lubiłem przemawiać - uśmiecha się.
   
- Plan był  ambitny. Radio ruszyć miało z dwugodzinnym programem w wielkim poście. Kłopoty techniczne przesuwały jednak datę rozruchu z tygodnia na tydzień.  Złośliwość rzeczy martwych – mówi ks. Maciej. - Kolejny ostateczny termin – poniedziałek i kolejne - nie uda się.
   
- A ja wcześniej umówiłem się na poprowadzenie wielkopostnych rekolekcji w kościańskiej szóstce w środę, czwartek i piątek. Przyjechałem do Kościana.  Cały kościół dzieci i ja. Kilka godzin. I po południu nagle telefon – radio gotowe. Jutro ruszamy! To pędem do Poznania. W nocy chyba wcale nie spałem... Rankiem znów do Kościana i znów kościół pełen dzieci... Nie wiem, jak sobie dałem radę. Trudno było mi się skupić. Mam nadzieje, że nie były to najgorsze rekolekcje w historii szkoły. Jeśli tak, przepraszam. O czternastej do malucha i pędem do radia.
   
Gdy ksiądz Maciej niezwykle poważnym  głosem powiedział: Oficjalnym chrześcijańskim pozdrowieniem - niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...  ksiądz Swarc w  Kościanie jeszcze radia nie słuchał. Wrócił właśnie z  wieczornej mszy. Pospiesznie wytargał aparat radiowy, rozwinął drut, który mu służył za antenę i...
   
- Chodził po całym mieszkaniu, wyginał się, wchodził na meble aż wreszcie gdzieś, tuż przed końcem audycji, udało mu się złapać falę. Mieliśmy wtedy tylko jeden nadajnik i słychać nas było tylko jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Poznania. Ksiądz Szwarc był jednym z pierwszych naszych słuchaczy... - uśmiecha się ks. Maciej.
Potem zadzwonił do ks. Macieja. Był wzruszony i bardzo dumny.
   
- Stres był straszny. Nigdy wcześniej nie mówiłem w radio. Bardzo dobrze czułem się przy mikrofonie i na ambonie, ale okazało się, że radio, to nie ambona. Mówi się zupełnie inaczej... - uśmiecha się.
   
Tak ruszyło radio i długo jeszcze działało tylko dzięki pracy wolontariuszy nadając od godziny 20. do 22. Ksiądz Maciej redaktorem naczelnym i dyrektorem  radia był dwa lata. Załapał bakcyla, postanowił uczyć się dziennikarstwa i poleciał do Rzymu na studia. Nie było go sześć lat.
   
-  Gdy wróciłem, radio było już normalną, profesjonalną stacją nadającą przez całą dobę. Prowadził je ksiądz Bogusz Lewandowski. Nie sądziłem, że kiedykolwiek wrócę przed mikrofon. Wybrałem zresztą na studiach specjalizację dziennikarstwa  prasowego, a nie radiowego. Podjąłem pracę w wydawnictwie i tak miało już być, ale zdarzyła się tragedia. Nagle, w nocy telefon, że ksiądz Bogusz zginął w wypadku. Rano kolejny – że jestem w radio potrzebny. Wróciłem na kilka dni i... zostałem.
   
Dziś głos księdza zna kilkadziesiąt  tysięcy radiosłuchaczy. Od czasu do czasu prowadzi serwisy informacyjne, audycje religijne, programy tematyczne,  a stale - muzyczne (dzieli się głównie włoskimi ,,kawałkami’’). Dla bezpieczeństwa radia władzą się podzielił. Jest teraz redaktorem naczelnym (księdzem redaktorem), dyrektorem jest ks. Sławomir Baraniak, a zastępcą naczelnego Katarzyna Zagórska.
   
- W podstawówce pisaliśmy wypracowanie – kim będę, jak dorosnę. I ja napisałem, że dziennikarzem. Potoczyło się inaczej. Zostałem księdzem i ani przypuszczałem, że dziecinne marzenie się ziści. Dziś radio to moja pasja. Jest wspaniałe. Ciepłe, ludzkie i pochłania zupełnie...

Radio i słuchacze
   
Ulica Zielona 2. Centrum Poznania. Obok  skwer z fontanną i ławeczkami. Pod oknami pędzą tramwaje, a z okna widać Urząd Miejski w Poznaniu.
    - Wszystko mamy na oku – uśmiecha się ks. Maciej.
   
Słychać też trochę. Radio zajmuje mieszkanie w starej kamienicy. Słychać czasem tupot małych stóp w mieszkaniu powyżej lub dzwonki tramwajów z ulicy. Radia nie słychać. Tu słucha się go ze słuchawkami na uszach. Jak wygląda radio od kuchni? Dosłownie – tak samo jak wszystkie kuchnie – są szafki, lodówka. Parzy się tam  kawę, kroi kanapki lub zajada zamówioną na mieście pizzę. Mniej dosłownie - radio przypomina ciepłe biuro z tym, że mikrofonów tam bardzo dużo, a w realizatorkach  ogromne konsole z setkami guzików i suwaków. Jest maleńki pokoik do odsłuchu historycznych nagrań (pierwsze zdanie księdza Macieja  też tam jest), duże (3m x 4 m) studio w którym nagrywa się słuchowiska, książki do słuchania a nawet spektakle radiowego teatru (bo nagrywa się – sic!) lub rejestruje na żywo spotkania z kilkorgiem gości, newsroom (przy komputerach sami mężczyźni), z którego wchodzi się do serca radia – maleńkiego pokoiku ze stolikiem, mikrofonami i wielką szybą przez którą widać realizatorkę. To tu, codziennie od nowa, na żywo tworzy się radio.  Są jeszcze dwa pomieszczenia do pracy z dźwiękiem – studio do szybkiego nagrywania materiałów  informacyjnych oraz miejsce gdzie materiały przygotowują wolontariusze. Wszędzie na ciepłych barwach ścian zegary i krzyże.  Tu czas i Bóg mają wielkie znaczenie.
   
- O tak, minuta w radio to coś innego niż w życiu. To czasem wieczność  – śmieje się Olga Paszkowska, sekretarz.
   
- Jesteśmy radiem diecezjalnym, religijnym – mówi ks. Maciej. - Staramy się jednak naszego słuchacza widzieć całościowo, nie tylko pod kontem religii. Oprócz programów ewangelizujących mamy normalne serwisy informacyjne, programy o podróżach, wychowywaniu dzieci, technice, motoryzacji, kulturze, sporcie, rozrywce i jak wszyscy - gramy dużo muzyki.  Życie religijne traktujemy jako życie osobiste człowieka. Nasze radio chce jedynie w nim towarzyszyć, zachęcić do refleksji.
   
Nie ma więc modlitw na antenie, ale w każdą niedzielę rozgłośnia transmituje mszę  z  Bazyliki Archikatedralnej w Poznaniu (godz. 10.00), a o godz. 17.15 swój kwadrans ma arcybiskup Stanisław Gądecki. Stacja nagrywa od czasu do czasu teatry radiowe i słuchowiska. W programie ma od lat unikatową audycję grup AA  (Światło w tunelu – w pierwszy piątek miesiąca po godz.  21.) i codzienny program wieczorynkowy dla dzieci (w Dobrym radio, dobra bajka - codziennie o godz.  19.30). Oprócz muzyki chrześcijańskiej stacja oferuje też wszelkie inne gatunki muzyki z rockiem, lekkim jazzem i muzyką poważną włącznie. Radio ,, towarzyszy’’ tygodniowo niespełna stu tysiącom  mieszkańców Poznania i okolic.  Nad zapełnieniem w eterze ponad dziesięciu tysięcy minut tygodniowo pracuje pięcioro dziennikarzy, czterech prezenterów i siedmiu realizatorów.  W  sumie stacja zatrudnia 18 osób, ale wspomaga ją dodatkowo spora rzesza wolontariuszy.
   
Nadajniki są już cztery. W Kościanie i okolicy by słyszeć Radio  Emaus od ponad dwóch lat nie trzeba już wspinać się z anteną na meble (nadajnik śremski - 106,2 FM), od kilku miesięcy słychać Emaus i w Lesznie (90,2 FM). Do roli korespondenta radiowego sposobi się właśnie ksiądz Marek Jański, wikary w parafii pod wezwaniem św. Alberta w Kościanie (sic!).  
   
- Nie wiem, czy naszego radia w Kościanie będzie kiedyś więcej. Chciałbym. Na pewno więcej w radio powinno być o Kościanie – uśmiecha się ksiądz redaktor i dodaje -  Dotrzeć do słuchaczy nie jest prosto. Wielu ludzi nie słucha nas, bo obawia się, że jesteśmy tacy jak Radio Maryja. Z kolei ci którzy wyrazistość Radia Maryja cenią najbardziej, nami są rozczarowani. I tak koło się zamyka...
   
Ksiądz Maciej przed mikrofonem regularnie zasiada w poniedziałki o godz. 22. i wprowadza słuchaczy w świat włoskiej kultury i muzyki (Mezz’ora con la musica Italiana). Czyta też  na antenie książki i prowadzi wywiady. Najbardziej lubi ,, żywe radio’’. Żywe radio pod niebiosa wychwala też charyzmatyczny Andrzej Błaszczak:
   
- Nie da się pracować w radio i go nie lubić. Tu trzeba dać coś z siebie. Siebie uruchomić. Nikt nam nie pisze, co mamy mówić i jak. Najlepsze radio jest wtedy, gdy coś idzie nie tak, coś się wali... To są najfajniejsze chwile... Wtedy radio naprawdę jest żywe.
   
Zakochać się w radio można łatwo i na długo. Troje pionierów, którzy jako wolontariusze tworzyli diecezjalną rozgłośnię, nadal w niej pracuje: Wojtek Kawalec, Bartek Gapiński i Maria Łączkowska.
   
- W marcu minie osiemnaście lat od mojego pierwszego zdania w radio – mówi ksiądz Maciej Kubiak. - Radio dorosło. Kilkakrotnie zmieniło nazwę i z amatorskiej przygody zmieniło się w profesjonalną, lokalną stację. Nasze hasło to: „Radio Emaus – dobre radio”, bo robimy dobre radio.  Ja przez te osiemnaście lat też się zmieniłem. Już nie jestem na antenie tak okropnie poważny - uśmiecha się i dodaje poważnie -  Radio to nie ambona. Pokusę, by je tak traktować mogą mieć i księża, i dziennikarze...

ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA

41-2012

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (10)

w dniu 17-10-2012 18:11:02 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

i bierzmowanie w murach kościoła bez dachu? :) było super wtedy...szkoda że nadal tak nie jest

i bierzmowanie w murach kościoła bez dachu? :) było super wtedy...szkoda że nadal tak nie jest

w dniu 17-10-2012 19:45:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

świetne czasy, spotkania, rozmowy i Biała :-)

świetne czasy, spotkania, rozmowy i Biała :-)

w dniu 17-10-2012 21:07:50 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Duży plus dla radia + Słucham czasami i jestem pozytywnie zaskoczony :)))))

Duży plus dla radia + Słucham czasami i jestem pozytywnie zaskoczony :)))))

w dniu 17-10-2012 22:21:35 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

oj Biała bezcenne :)

oj Biała bezcenne :)

w dniu 18-10-2012 10:54:15 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

I te przepełnione salki pełne gwaru dzieci i młodzieży... To były czasy..... :)

I te przepełnione salki pełne gwaru dzieci i młodzieży... To były czasy..... :)

w dniu 18-10-2012 19:01:29 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Oj tak, ksiądz Maciej to był ktoś... Pamiętam jak dziś, choć byłem wtedy jeszcze małym wypierdkiem. I proboszcz Szwarc... To była parafia, z przyjemnością się chodziło do kościoła. Potem jeszcze pamiętam księdza Marka, nie pamiętam nazwiska, ale wiem, że później wyjechał do Rzymu.

Oj tak, ksiądz Maciej to był ktoś... Pamiętam jak dziś, choć byłem wtedy jeszcze małym wypierdkiem. I proboszcz Szwarc... To była parafia, z przyjemnością się chodziło do kościoła. Potem jeszcze pamiętam księdza Marka, nie pamiętam nazwiska, ale wiem, że później wyjechał do Rzymu.

w dniu 18-10-2012 19:15:39 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Nie ma dobrych księży i nie ma dobrego kościoła. To wszystko manipulacja i ściema w wyrwać pieniądze i zapewnić sobie dobre życie.

Nie ma dobrych księży i nie ma dobrego kościoła. To wszystko manipulacja i ściema w wyrwać pieniądze i zapewnić sobie dobre życie.

w dniu 19-10-2012 12:04:22 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

:)

w dniu 24-10-2012 21:05:01 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

oj były za to za ks.Macieja i ks.Ireneusza super czasy ... :)

oj były za to za ks.Macieja i ks.Ireneusza super czasy ... :)

w dniu 04-12-2012 19:27:57 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Aż poszukałem w eterze stacji. Coś da się dla siebie znaleźć.

Aż poszukałem w eterze stacji. Coś da się dla siebie znaleźć.

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.138.120.55

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.