Wiadomości

06 Lis 2019

Weekend pod znakiem półmaratonu

W weekend trzeba się liczyć z trudnościami w przejechaniu przez Kościan. Organizatorzy XV kościańskiego półmaratonu przepraszają za utrudnienia i apelują o wyrozumiałość.

Biegowy weekend zainauguruje w sobotę Święto Biegania z Coccodrillo. Tego dnia od godz. 13.30 ulice w centrum miasta będą nieprzejezdne. Chodzi o ulice: Konopnickiej, Kilińskiego, Nadobrzańską, Plac Wolności, Strzelecką, Wrocławską i Wyszyńskiego. Po zakończeniu ostatniego biegu, tj. około godz. 16 ruch zostanie przywrócony. 

Na starcie sobotnich biegów staną przedszkolaki i uczniowie szkół podstawowych z powiatu kościańskiego. O godz. 14. na trasę ruszą przedszkolaki, które będą miały do pokonania dystans 150 m i uczestnicy marszu nordic walking. Dziesięć minut później ściganie na 300-metrowej trasie rozpoczną dziewczęta urodzone w roku 2012 i młodsze. Ten sam dystans pokonają chłopcy z rocznica 2012 i młodsi, a także dziewczęta i chłopcy z rocznika 2011. 600 metrów pokonają dziewczęta i chłopcy urodzeni w rocznikach 2010, 2009, 2008 i 2007. Najdłuższy dystans 1200 m będą mieli do przebiegnięcia uczniowie z roczników 2006 i 2005. Dekoracja zwycięzców rozpocznie się o godz. 15.40 w sali gimnastycznej ,,Konopnickiej’’.

W niedzielę, w godz. 11-15, gdy rozgrywany będzie półmaraton, należy spodziewać się utrudnień w ruchu obejmujących: Al. Kościuszki, ul. Bernardyńską, ul. Pileckiego, ul. Kaźmierczaka, ul. Kilińskiego, ul. Konopnickiej, ul. Kościelną, ul. Maya, ul. Marcinkowskiego, ul. Mickiewicza, ul. Koszewskiego, ul. Dąbrowskiego, ul. Moniuszki, ul. Mostową, ul. Nadobrzańską, Rynek, ul. Szewską, ul. Piłsudskiego, Plac Niezłomnych, Plac Paderewskiego, Plac Wolności, Plac Żołnierza Polskiego, ul. Sienkiewicza, ul. Sierakowskiego, ul. św. Ducha, ul. Strzelecką, ul. Surzyńskiego, ul. Traugutta, ul. Wyszyńskiego, a także ulice do nich przyległe.

Trasa, którą pokonają biegacze, ma atest Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Uczestnicy półmaratonu będą mieli do pokonania dystans 21,097 km, a towarzyszącego Biegu Coccodrillo 6,5 km. Sygnał do startu nastąpi o godz. 12. Start i meta znajdować się będą przy Zespole Szkół im. Marii Konopnickiej w Kościanie. Biegacze zrobią jedną małą pętlę i dwie duże. Obowiązuje 3-godzinny limit czasu. 

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (55)

w dniu 06-11-2019 08:13:52 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

kilku ludzi sie bawi a reszta cierpi...

kilku ludzi sie bawi a reszta cierpi...

w dniu 06-11-2019 08:20:55 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

No i gitara chociaż jeden dzień miasto będzie wolne od aut

No i gitara chociaż jeden dzień miasto będzie wolne od aut

w dniu 06-11-2019 08:21:28 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Dla mnie to nie problem, że kilka godzin będzie młyn. A jak kilku się bawi w Boże Ciało to nie problem? Bądź obiektywny

Dla mnie to nie problem, że kilka godzin będzie młyn. A jak kilku się bawi w Boże Ciało to nie problem? Bądź obiektywny

w dniu 06-11-2019 09:37:52 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Strażacy znowu za darmo będą stać bo ktoś nie potrafi sie postawić organizatorowi?

Strażacy znowu za darmo będą stać bo ktoś nie potrafi sie postawić organizatorowi?

w dniu 06-11-2019 09:46:32 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Trzeba by wprowadzić zakaz palenia w piecach w ten dzień bo się biedacy potrują ;)

Trzeba by wprowadzić zakaz palenia w piecach w ten dzień bo się biedacy potrują ;)

w dniu 06-11-2019 10:00:00 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

W...ć do lasu. Tam róbcie te swoje maratony.

W...ć do lasu. Tam róbcie te swoje maratony.

w dniu 06-11-2019 10:40:17 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

IWASZKIEWICZA NADAL JEST WYlaCZONA Z PLANU WIELKIEGO STRATEGA SPORTOWEGO. POD WlASNYM NOSEM TO NIE BO CHCE MIEC SPOKÓJ .CO MIASTO ZA USTAWICZNE COROCZNE UTRUDNIENIA WCIĄZ W JEDNYM REJONIE MIASTA ZAMIERZA ZROBIC ABY ZREKOMPENSOWAC TE UTRUDNIENIA,MOZE ZMNIEJSZYC PODATKI.GLOWNY ORGANIZATOR WUEFISTA CIESZY SIE ZE MA CHWIKE POSLUCHU A JA NIE MOGE WYJECHAC SAMOCHODEM KIEDY CHCE .ABY BYLO JASNE NIE MAM NIC PRZECIWKO BIEGACZOM.TYLKO DLACZEGO CO ROKU NIE ZMIENIA SIE TRASY POLMARATONU TAK ABY NIE POWODOWAC FLUSTRACJI TYLKO U JEDNEJ CZESCI MIESZKANCOW

IWASZKIEWICZA NADAL JEST WYlaCZONA Z PLANU WIELKIEGO STRATEGA SPORTOWEGO. POD WlASNYM NOSEM TO NIE BO CHCE MIEC SPOKÓJ .CO MIASTO ZA USTAWICZNE COROCZNE UTRUDNIENIA WCIĄZ W JEDNYM REJONIE MIASTA ZAMIERZA ZROBIC ABY ZREKOMPENSOWAC TE UTRUDNIENIA,MOZE ZMNIEJSZYC PODATKI.GLOWNY ORGANIZATOR WUEFISTA CIESZY SIE ZE MA CHWIKE POSLUCHU A JA NIE MOGE WYJECHAC SAMOCHODEM KIEDY CHCE .ABY BYLO JASNE NIE MAM NIC PRZECIWKO BIEGACZOM.TYLKO DLACZEGO CO ROKU NIE ZMIENIA SIE TRASY POLMARATONU TAK ABY NIE POWODOWAC FLUSTRACJI TYLKO U JEDNEJ CZESCI MIESZKANCOW

w dniu 06-11-2019 10:44:42 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

miasto rozkopane,bezhołowie totalne a tu banda x biegaczy zablokuje miasto,idźcie biegać do lasu,dajcie normalnie oddychać

miasto rozkopane,bezhołowie totalne a tu banda x biegaczy zablokuje miasto,idźcie biegać do lasu,dajcie normalnie oddychać

w dniu 06-11-2019 11:14:09 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Znowu straż bedzie stać? Poznań, Wolsztyn, grodzisk... Tam wszędzie sa firmy a u nas straż bo taniej

Znowu straż bedzie stać? Poznań, Wolsztyn, grodzisk... Tam wszędzie sa firmy a u nas straż bo taniej

w dniu 06-11-2019 11:20:18 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Czy trzeba zapisać dziecko - przedszkolaka wcześniej na liście startowej ? Jeśli tak, gdzie przyjmowane są zgłoszenia ? Czy wystarczy w dzień biegu jeśli zjawi sie na starcie ?

Czy trzeba zapisać dziecko - przedszkolaka wcześniej na liście startowej ? Jeśli tak, gdzie przyjmowane są zgłoszenia ? Czy wystarczy w dzień biegu jeśli zjawi sie na starcie ?

w dniu 06-11-2019 13:26:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A na koscianskim odcinku S-5 tyle miejsca.... auta nie jeżdżą, drogi zamykać nie trzeba, zero objazdów....

A na koscianskim odcinku S-5 tyle miejsca.... auta nie jeżdżą, drogi zamykać nie trzeba, zero objazdów....

w dniu 06-11-2019 14:51:49 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ale fajnie - dla narzekaczy proponuję termos meliski...

Ale fajnie - dla narzekaczy proponuję termos meliski...

w dniu 06-11-2019 17:11:15 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

koło mojego domu też biegną ale nie przeszkadza mi to bo w niedziele to przeważnie kaca lecze

koło mojego domu też biegną ale nie przeszkadza mi to bo w niedziele to przeważnie kaca lecze

w dniu 06-11-2019 17:14:49 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Kulawy na wózku inwalidzkim też może pojechać ?

Kulawy na wózku inwalidzkim też może pojechać ?

w dniu 06-11-2019 17:46:30 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

ksn-pewnie mieszkasz na bloniach i prawdopodobnie o od 12 do 14 sobie wyjedziesz i ci to cykliczne lamanie moich swobod obywatekskich nie przeszkadza.Sorry ale mysle,ze jestes dobrym znajomym wuefisty organizatora ze iwaszkiewicza w Koscianie

ksn-pewnie mieszkasz na bloniach i prawdopodobnie o od 12 do 14 sobie wyjedziesz i ci to cykliczne lamanie moich swobod obywatekskich nie przeszkadza.Sorry ale mysle,ze jestes dobrym znajomym wuefisty organizatora ze iwaszkiewicza w Koscianie

w dniu 06-11-2019 21:26:28 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Nowy York też organizuje takie maratony ale na zdecydowanie większą skalę i też jest zablokowana cześć miasta. Nikt tak nie marudzi jak nasze "Janusze".

Nowy York też organizuje takie maratony ale na zdecydowanie większą skalę i też jest zablokowana cześć miasta. Nikt tak nie marudzi jak nasze "Janusze".

w dniu 06-11-2019 21:43:32 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A wszystko po to by zarobić mógł ktoś taki jak w cytowanym artykule: Przeciętny biegacz z Kenii kosztuje cztery tysiące złotych. Zwraca się już po pierwszym biegu – oto kulisy kontrowersyjnego procederu z polskiego światka biegaczy. Czerwiec, mała gmina pod Białymstokiem. Do organizatora półmaratonu w Korycinie dzwoni telefon. - Co by państwo powiedzieli na dodatkową reklamę dla biegu? – słyszy. – Przywożę Kenijczyków, dodadzą kolorytu. Potrzeba kilkaset złotych: paliwo, nocleg itp. Organizator oferty nie przyjmuje, Kenijczycy przyjeżdżają i tak. I wygrywają w cuglach, zajmując wszystkie miejsca na podium. Żywej krowy – tradycyjnie głównej nagrody w korycińskim biegu – nie zabierają. Kasują za to ekwiwalent, w sumie 3 tys. zł z nagród. Materiał o krowie i Kenijczykach publikuje nawet "Fakt". Wszyscy trzej zawodnicy należą do Benedek Team. To nieformalna węgierska grupa sportowa, założona przez Zsoltana Benedeka. Od dwóch lat obstawia mniej prestiżowe biegi w Polsce. Wszędzie tam, gdzie jest do wygrania 1000 zł i bieg na 10 kilometrów czy półmaraton, są i oni. Jeśli są nagrody, a nie ma ekipy Benedeka, to znaczy, że przyjeżdża SKKS Dorcus, konkurencyjna grupa prowadzona przez Polaka. Na rynku jest jeszcze trzeci gracz - Sylwester Niebudek z Bydgoszczy. On i jego Kenijczycy specjalizują się jednak w zawodach bardziej elitarnych, obstawiając maratony. Biznes się kręci, bo z roku na rok nagrody w polskich biegach są coraz wyższe. Według wyliczeń biegacza Krzysztofa Bartkiewicza, związanego z Benedek Team, tylko w zeszłym roku było to ponad 2,2 mln zł. I to tylko w biegach, które płacą za zwycięstwo powyżej 1500 zł. Na dodatek pula cały czas rośnie. KENIJCZYK BIEGNIE NA ZMYWAKU Żeby sprowadzić zawodnika z Kenii, trzeba się nagimnastykować. Polska ambasada z Nairobi akceptuje jedynie wnioski wizowe co trzeciego biegacza. Resztę odrzuca. Z - jak twierdzą nasi rozmówcy - nie do końca jasnych powodów. - Ile kosztuje Kenijczyk? Niezbyt dużo. Za 4 tys. złotych można kupić mu bilety z Nairobi do Polski - przyznaje Piotr Szurowski, założyciel SKKS Dorcus. Zwraca się szybko. W sierpniu zawodnicy Benedek Team zarobili z nagród blisko 50 tys. zł. I to tylko w Polsce, a obstawiają też biegi od Chorwacji, przez Słowację, Czechy aż po Węgry. - Jeden zawodnik potrafi wystartować w tydzień w czterech zawodach. W weekend są to imprezy biegowe, a w dni powszednie mityngi – mówi Bartkiewicz. A tempo Kenijczycy narzucili w Polsce mordercze. 5 lipca 2014 r. Elias Maindi wygrywa siedomiokilometrowy Bieg 12 Mostów w Koszalinie, drugi na mecie jest Charles Toroitich. Wśród kobiet zwycięża Consalater Chemta Yadda, wyprzedzając Gladys Cerubo. Wszyscy to zawodnicy Benedek Team. Dzień później są już w Jarosławcu i uczestniczą w trudnym 15-kilometrowym biegu po plaży. Tu wyprzedza ich jedynie rodak Daniel Muteti, który biega dla Niebudka. Po tym weekendzie konto Benedek Team rośnie o kolejne kilka tysięcy złotych. Kolejny terminator: Abel Rop. Na początku września podczas prestiżowego Festiwalu Biegowego w Krynicy dzień po dniu wygrywa: najpierw bieg na 15 km, potem 10 km, w niedzielę kończąc z najlepszym czasem półmaraton. W tych samych biegach startują też koledzy i koleżanki z drużyny, za każdym razem zajmując miejsca na podium. W sumie drużyna w trzy dni zgarnia 36 tys. zł. Tydzień później zawodnicy są już na maratonie we Wrocławiu oraz mniejszych biegach w Tarczynie czy Płocku. Scenariusz się powtarza: wchodzą na podium. I nie ma znaczenia, że przez cały sierpień startowali co tydzień w dziesiątkach innych miejscowości, które - zachęcone boomem na bieganie - organizują zawody. Do Polski tak naprawdę przyjeżdża trzecia liga Kenijczyków. Na mistrzostwo świata, ani wygraną w dużym i wysokopłatnym maratonie szans nie mają. Ich przeciętność wystarcza jednak na nasze zawody i biegaczy z Polski czy krajów wschodnich jak Litwa czy Ukraina. - Ci zawodnicy przyjeżdżają do nas nie po to by uczestniczyć w sportowej rywalizacji, ale pracować. Dla nich jest to zwykła robota. Tak jak my jeździmy do Londynu na zmywak, tak oni przyjeżdżają do nas na zawody - mówi nam jeden z organizatorów biegów, chcąc jednak zachować anonimowość. Dla grup sportowych to świetny interes. Menedżer kasuje prowizję, najczęściej też wynajmuje swoim biegaczom mieszkanie, do niego należy też samochód, którym jeżdżą na zawody. Kenijczycy sami kupują tylko jedzenie. ILE SIĘ NA TYM ZARABIA? Piotr Szurowski twierdzi, że on sam swoim zawodnikom zabiera 15-20 proc. z nagród. Marek Tronina, który organizuje PZU Maraton Warszawski mówi, że stawki są wyższe i oscylują w granicach 20-30 proc. Czasem nawet więcej. - Mam wrażenie, że w przypadku menadżerów obstawiających te mniejsze zawody, rozliczenia wyglądają nieco inaczej - dodaje. Tronina przypomina głośną w branży anegdotę. Menadżer spytał swojego zawodnika czy za dwa tysiące złotych zrezygnuje z rywalizacji i pobiegnie jako zając, czyli będzie utrzymywał stałe, wysokie tempo do pewnego kilometra i pomoże najlepszym poprawić rekord trasy. Zawodnik się zgodził. Po maratonie organizator biegu podchodzi do menadżera i na oczach biegacza wręcza mu 10 tys. zł. Ten odlicza dla siebie osiem tysięcy. Resztę oddaje robiącemu wielkie oczy zawodnikowi, dodając, że nie ma się co burzyć, bo przecież po dżentelmeńsku umówili się na dwa tysiące. - Warunki współpracy na linii zawodnik-menadżer są dość okrutne. I to nie tylko w Polsce. Słyszałem o Polkach, które na Zachodzie mieszkały w barakach po 8-10 osób, a po mityngach ze względu na cięcia kosztów spały po dwie w jednym hotelowym łóżku. To jest sport, ale też gra rynkowa - stwierdza Tronina. Nie wszyscy tę grę wytrzymują. Podczas Półmaratonu Henrykowskiego zasłabła jedna z zawodniczek. - Skończyło się wizytą w szpitalu i podłączeniem pod kroplówkę - mówi nam Jacek Szpunt, organizator biegu. Zdaniem Krzysztofa Bartkiewicza, który czasami pomaga Benedek Team w organizowaniu startów w Polsce, zasłabnięcia to wynik skrajnej oszczędności zawodników z Afryki. Zamiast jeść, wolą przyoszczędzić i zawieźć pieniądze zimą do domu. TABLETKA NA 2:40 NA KILOMETR Kenijczycy budzą wiele kontrowersji. Polscy biegacze są przekonani, że używają niedozwolonych środków dopingujących. Ale też zespoły oskarżają się nawzajem o grę nie fair. - Postanowiłem walczyć z tym Węgrem. On formalnie nie ma pod sobą nic. Żadnej zarejestrowanej grupy, umowy z żadnym zawodnikiem. A jednak ci Kenijczycy startują na niego. On nawet nie jest menadżerem. On jest tylko egzekutorem - denerwuje się Szurowski. Założyciel SKKS Dorcus twierdzi, że jego zawodnicy są lepsi i mogą wygrać z Kenijczykami Węgra. Pod jednym warunkiem - muszą startować na świeżo. - Nie mam dowodów, ale moi zawodnicy mówią mi wprost, że kilka razy widzieli jak zawodnicy od Benedek Team brali na punkcie z wodą jakieś tabletki i zaczynali biegać w tempie 2:40 na kilometr. A to jest bieg na rekord świata! – mówi nam otwarcie polski menadżer. Zwraca też uwagę, że zawodnicy Węgra nie pocą się w trakcie biegu. A to nie jest normalne zachowanie organizmu. Dlaczego wygrywają? Radek Kłeczek, jeden z lepszych polskich biegaczy komentując zawody Festiwalu Biegowego w Krynicy pisał, że zawodnik od Benedeka "odkrył tajemniczą miksturę na wygrywanie". Dodał jednocześnie, że jest za kontrolą antydopingową podczas tej największej imprezy biegowej w kraju. - Podstawowe pytanie brzmi czy na małych imprezach są badania antydopingowe? Odpowiedź brzmi oczywiście nie. Po pierwsze są drogie, po drugie nikt nie chce by w razie wpadki przykleiła się do tych zawodów łatka "dopingu". I nie ma znaczenia, że organizator był jedynym uczciwym i wykrył doping. Jak w tym powiedzeniu: nieważne czy ciebie okradli, czy ty okradłeś, sprawa i tak jest śmierdząca - mówi Marek Tronina. Problem w tym, że nawet złapanie kenijskiego biegacza na dopingu niczego nie załatwia. Większość z nich startuje u nas jako amatorzy, czyli na takich samych warunkach jak Kowalski, który metę maratonu przekracza w pierwszej setce od końca. Dyskwalifikacja nie będzie więc na dwa lata, ale tylko na ten jeden, konkretny bieg. Następnego dnia biegacz zasadniczo może startować bez żadnych przeszkód. O samym Benedeku w branży mówi się, że był zawodnikiem, którego dwukrotnie przyłapano na dopingu. Bartkiewicz twierdzi jednak, że to plotki. - Narzekają ci, co nie mają menadżera. Ale żeby go mieć, trzeba reprezentować pewien poziom sportowy. Przecież nikt nie przygarnie do siebie zawodnika, na którym nie można zarobić - mówi wprost. Kenijczycy Węgra byli ostatnio kontrolowani na zawodach w Czechach i nie było żadnych problemów. Z samym Benedekiem – mimo prób – nie udało nam się skontaktować. A GDZIE BIEG PO ZDROWIE? Utrzymanie polskiego zawodnika to nawet 100 tys. zł rocznie. Najlepsi tacy jak Henryk Szost czy naturalizowany Yared Shegumo, wicemistrz Europy w maratonie, potrafią zarabiać nawet więcej. Oni z Kenijczykami problemu nie mają. Gorzej z polską młodzieżą. - Możemy dziś narzekać, że Kenijczycy zabierają nam nagrody w biegach. Pamiętam jednak czasy, gdy nasi najlepsi zawodnicy jeździli do Niemiec tylko po to, by dostać 100 dolarów. Ja mam pretensje do organizatorów. Można przecież ustalić, że jest jedna nagroda dla zwycięzcy i druga dla najlepszego Polaka. Taka dodatkowa klasyfikacja załatwi sprawę – mówi nam Marek Tronina. Na razie takich biegów w Polsce nie ma. Organizatorzy Półmaratonu Henrykowskiego po incydencie z mdlejącą Kenijką zdecydowali, że w przyszłym roku nagród finansowych nie będzie w ogóle. Nie zarobią ani Kenijczycy, ani Polacy, ani menadżerowie. Biegacze pobiegną bez pieniędzy. Po prostu po zdrowie.

A wszystko po to by zarobić mógł ktoś taki jak w cytowanym artykule: Przeciętny biegacz z Kenii kosztuje cztery tysiące złotych. Zwraca się już po pierwszym biegu – oto kulisy kontrowersyjnego procederu z polskiego światka biegaczy. Czerwiec, mała gmina pod Białymstokiem. Do organizatora półmaratonu w Korycinie dzwoni telefon. - Co by państwo powiedzieli na dodatkową reklamę dla biegu? – słyszy. – Przywożę Kenijczyków, dodadzą kolorytu. Potrzeba kilkaset złotych: paliwo, nocleg itp. Organizator oferty nie przyjmuje, Kenijczycy przyjeżdżają i tak. I wygrywają w cuglach, zajmując wszystkie miejsca na podium. Żywej krowy – tradycyjnie głównej nagrody w korycińskim biegu – nie zabierają. Kasują za to ekwiwalent, w sumie 3 tys. zł z nagród. Materiał o krowie i Kenijczykach publikuje nawet "Fakt". Wszyscy trzej zawodnicy należą do Benedek Team. To nieformalna węgierska grupa sportowa, założona przez Zsoltana Benedeka. Od dwóch lat obstawia mniej prestiżowe biegi w Polsce. Wszędzie tam, gdzie jest do wygrania 1000 zł i bieg na 10 kilometrów czy półmaraton, są i oni. Jeśli są nagrody, a nie ma ekipy Benedeka, to znaczy, że przyjeżdża SKKS Dorcus, konkurencyjna grupa prowadzona przez Polaka. Na rynku jest jeszcze trzeci gracz - Sylwester Niebudek z Bydgoszczy. On i jego Kenijczycy specjalizują się jednak w zawodach bardziej elitarnych, obstawiając maratony. Biznes się kręci, bo z roku na rok nagrody w polskich biegach są coraz wyższe. Według wyliczeń biegacza Krzysztofa Bartkiewicza, związanego z Benedek Team, tylko w zeszłym roku było to ponad 2,2 mln zł. I to tylko w biegach, które płacą za zwycięstwo powyżej 1500 zł. Na dodatek pula cały czas rośnie. KENIJCZYK BIEGNIE NA ZMYWAKU Żeby sprowadzić zawodnika z Kenii, trzeba się nagimnastykować. Polska ambasada z Nairobi akceptuje jedynie wnioski wizowe co trzeciego biegacza. Resztę odrzuca. Z - jak twierdzą nasi rozmówcy - nie do końca jasnych powodów. - Ile kosztuje Kenijczyk? Niezbyt dużo. Za 4 tys. złotych można kupić mu bilety z Nairobi do Polski - przyznaje Piotr Szurowski, założyciel SKKS Dorcus. Zwraca się szybko. W sierpniu zawodnicy Benedek Team zarobili z nagród blisko 50 tys. zł. I to tylko w Polsce, a obstawiają też biegi od Chorwacji, przez Słowację, Czechy aż po Węgry. - Jeden zawodnik potrafi wystartować w tydzień w czterech zawodach. W weekend są to imprezy biegowe, a w dni powszednie mityngi – mówi Bartkiewicz. A tempo Kenijczycy narzucili w Polsce mordercze. 5 lipca 2014 r. Elias Maindi wygrywa siedomiokilometrowy Bieg 12 Mostów w Koszalinie, drugi na mecie jest Charles Toroitich. Wśród kobiet zwycięża Consalater Chemta Yadda, wyprzedzając Gladys Cerubo. Wszyscy to zawodnicy Benedek Team. Dzień później są już w Jarosławcu i uczestniczą w trudnym 15-kilometrowym biegu po plaży. Tu wyprzedza ich jedynie rodak Daniel Muteti, który biega dla Niebudka. Po tym weekendzie konto Benedek Team rośnie o kolejne kilka tysięcy złotych. Kolejny terminator: Abel Rop. Na początku września podczas prestiżowego Festiwalu Biegowego w Krynicy dzień po dniu wygrywa: najpierw bieg na 15 km, potem 10 km, w niedzielę kończąc z najlepszym czasem półmaraton. W tych samych biegach startują też koledzy i koleżanki z drużyny, za każdym razem zajmując miejsca na podium. W sumie drużyna w trzy dni zgarnia 36 tys. zł. Tydzień później zawodnicy są już na maratonie we Wrocławiu oraz mniejszych biegach w Tarczynie czy Płocku. Scenariusz się powtarza: wchodzą na podium. I nie ma znaczenia, że przez cały sierpień startowali co tydzień w dziesiątkach innych miejscowości, które - zachęcone boomem na bieganie - organizują zawody. Do Polski tak naprawdę przyjeżdża trzecia liga Kenijczyków. Na mistrzostwo świata, ani wygraną w dużym i wysokopłatnym maratonie szans nie mają. Ich przeciętność wystarcza jednak na nasze zawody i biegaczy z Polski czy krajów wschodnich jak Litwa czy Ukraina. - Ci zawodnicy przyjeżdżają do nas nie po to by uczestniczyć w sportowej rywalizacji, ale pracować. Dla nich jest to zwykła robota. Tak jak my jeździmy do Londynu na zmywak, tak oni przyjeżdżają do nas na zawody - mówi nam jeden z organizatorów biegów, chcąc jednak zachować anonimowość. Dla grup sportowych to świetny interes. Menedżer kasuje prowizję, najczęściej też wynajmuje swoim biegaczom mieszkanie, do niego należy też samochód, którym jeżdżą na zawody. Kenijczycy sami kupują tylko jedzenie. ILE SIĘ NA TYM ZARABIA? Piotr Szurowski twierdzi, że on sam swoim zawodnikom zabiera 15-20 proc. z nagród. Marek Tronina, który organizuje PZU Maraton Warszawski mówi, że stawki są wyższe i oscylują w granicach 20-30 proc. Czasem nawet więcej. - Mam wrażenie, że w przypadku menadżerów obstawiających te mniejsze zawody, rozliczenia wyglądają nieco inaczej - dodaje. Tronina przypomina głośną w branży anegdotę. Menadżer spytał swojego zawodnika czy za dwa tysiące złotych zrezygnuje z rywalizacji i pobiegnie jako zając, czyli będzie utrzymywał stałe, wysokie tempo do pewnego kilometra i pomoże najlepszym poprawić rekord trasy. Zawodnik się zgodził. Po maratonie organizator biegu podchodzi do menadżera i na oczach biegacza wręcza mu 10 tys. zł. Ten odlicza dla siebie osiem tysięcy. Resztę oddaje robiącemu wielkie oczy zawodnikowi, dodając, że nie ma się co burzyć, bo przecież po dżentelmeńsku umówili się na dwa tysiące. - Warunki współpracy na linii zawodnik-menadżer są dość okrutne. I to nie tylko w Polsce. Słyszałem o Polkach, które na Zachodzie mieszkały w barakach po 8-10 osób, a po mityngach ze względu na cięcia kosztów spały po dwie w jednym hotelowym łóżku. To jest sport, ale też gra rynkowa - stwierdza Tronina. Nie wszyscy tę grę wytrzymują. Podczas Półmaratonu Henrykowskiego zasłabła jedna z zawodniczek. - Skończyło się wizytą w szpitalu i podłączeniem pod kroplówkę - mówi nam Jacek Szpunt, organizator biegu. Zdaniem Krzysztofa Bartkiewicza, który czasami pomaga Benedek Team w organizowaniu startów w Polsce, zasłabnięcia to wynik skrajnej oszczędności zawodników z Afryki. Zamiast jeść, wolą przyoszczędzić i zawieźć pieniądze zimą do domu. TABLETKA NA 2:40 NA KILOMETR Kenijczycy budzą wiele kontrowersji. Polscy biegacze są przekonani, że używają niedozwolonych środków dopingujących. Ale też zespoły oskarżają się nawzajem o grę nie fair. - Postanowiłem walczyć z tym Węgrem. On formalnie nie ma pod sobą nic. Żadnej zarejestrowanej grupy, umowy z żadnym zawodnikiem. A jednak ci Kenijczycy startują na niego. On nawet nie jest menadżerem. On jest tylko egzekutorem - denerwuje się Szurowski. Założyciel SKKS Dorcus twierdzi, że jego zawodnicy są lepsi i mogą wygrać z Kenijczykami Węgra. Pod jednym warunkiem - muszą startować na świeżo. - Nie mam dowodów, ale moi zawodnicy mówią mi wprost, że kilka razy widzieli jak zawodnicy od Benedek Team brali na punkcie z wodą jakieś tabletki i zaczynali biegać w tempie 2:40 na kilometr. A to jest bieg na rekord świata! – mówi nam otwarcie polski menadżer. Zwraca też uwagę, że zawodnicy Węgra nie pocą się w trakcie biegu. A to nie jest normalne zachowanie organizmu. Dlaczego wygrywają? Radek Kłeczek, jeden z lepszych polskich biegaczy komentując zawody Festiwalu Biegowego w Krynicy pisał, że zawodnik od Benedeka "odkrył tajemniczą miksturę na wygrywanie". Dodał jednocześnie, że jest za kontrolą antydopingową podczas tej największej imprezy biegowej w kraju. - Podstawowe pytanie brzmi czy na małych imprezach są badania antydopingowe? Odpowiedź brzmi oczywiście nie. Po pierwsze są drogie, po drugie nikt nie chce by w razie wpadki przykleiła się do tych zawodów łatka "dopingu". I nie ma znaczenia, że organizator był jedynym uczciwym i wykrył doping. Jak w tym powiedzeniu: nieważne czy ciebie okradli, czy ty okradłeś, sprawa i tak jest śmierdząca - mówi Marek Tronina. Problem w tym, że nawet złapanie kenijskiego biegacza na dopingu niczego nie załatwia. Większość z nich startuje u nas jako amatorzy, czyli na takich samych warunkach jak Kowalski, który metę maratonu przekracza w pierwszej setce od końca. Dyskwalifikacja nie będzie więc na dwa lata, ale tylko na ten jeden, konkretny bieg. Następnego dnia biegacz zasadniczo może startować bez żadnych przeszkód. O samym Benedeku w branży mówi się, że był zawodnikiem, którego dwukrotnie przyłapano na dopingu. Bartkiewicz twierdzi jednak, że to plotki. - Narzekają ci, co nie mają menadżera. Ale żeby go mieć, trzeba reprezentować pewien poziom sportowy. Przecież nikt nie przygarnie do siebie zawodnika, na którym nie można zarobić - mówi wprost. Kenijczycy Węgra byli ostatnio kontrolowani na zawodach w Czechach i nie było żadnych problemów. Z samym Benedekiem – mimo prób – nie udało nam się skontaktować. A GDZIE BIEG PO ZDROWIE? Utrzymanie polskiego zawodnika to nawet 100 tys. zł rocznie. Najlepsi tacy jak Henryk Szost czy naturalizowany Yared Shegumo, wicemistrz Europy w maratonie, potrafią zarabiać nawet więcej. Oni z Kenijczykami problemu nie mają. Gorzej z polską młodzieżą. - Możemy dziś narzekać, że Kenijczycy zabierają nam nagrody w biegach. Pamiętam jednak czasy, gdy nasi najlepsi zawodnicy jeździli do Niemiec tylko po to, by dostać 100 dolarów. Ja mam pretensje do organizatorów. Można przecież ustalić, że jest jedna nagroda dla zwycięzcy i druga dla najlepszego Polaka. Taka dodatkowa klasyfikacja załatwi sprawę – mówi nam Marek Tronina. Na razie takich biegów w Polsce nie ma. Organizatorzy Półmaratonu Henrykowskiego po incydencie z mdlejącą Kenijką zdecydowali, że w przyszłym roku nagród finansowych nie będzie w ogóle. Nie zarobią ani Kenijczycy, ani Polacy, ani menadżerowie. Biegacze pobiegną bez pieniędzy. Po prostu po zdrowie.

w dniu 07-11-2019 11:40:51 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

do lasu biegać

do lasu biegać

w dniu 07-11-2019 12:23:41 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

BIEGACZ TY TO JESTES Z PO,TYLKO TO CO TOBIE JEST WYGODNE JEST OK.MOZE POBIEGALBYM POD TWOIM OKNEM NOMOJORCZYKU INFORMATYKU POPRACUJ NAD ORTOGRAFIA

BIEGACZ TY TO JESTES Z PO,TYLKO TO CO TOBIE JEST WYGODNE JEST OK.MOZE POBIEGALBYM POD TWOIM OKNEM NOMOJORCZYKU INFORMATYKU POPRACUJ NAD ORTOGRAFIA

w dniu 07-11-2019 14:11:58 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ponawiam pytanko. Czy osoba na wózku inwalidzkim może uczestniczyć w kościańskim biegu?

Ponawiam pytanko. Czy osoba na wózku inwalidzkim może uczestniczyć w kościańskim biegu?

w dniu 07-11-2019 18:56:46 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

x

w dniu 07-11-2019 19:59:03 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Brawo Panie Burmistrzu. Więcej takich imprez biegowych w naszym mieście:) Promocja miasta dzięki takiemu wydarzeniu :) brawo

Brawo Panie Burmistrzu. Więcej takich imprez biegowych w naszym mieście:) Promocja miasta dzięki takiemu wydarzeniu :) brawo

w dniu 07-11-2019 21:08:24 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

pogratulować dobrego samopoczucia organizatorom. czekam aż wydarzy się wypadek i nie dojedzie karetka na czas bo będą biegali jacyś nawiedzeni

pogratulować dobrego samopoczucia organizatorom. czekam aż wydarzy się wypadek i nie dojedzie karetka na czas bo będą biegali jacyś nawiedzeni

w dniu 08-11-2019 02:31:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Naśladuja zachodnia modę na bieganie.. Zachowanie podobne do stada baranów na łące.

Naśladuja zachodnia modę na bieganie.. Zachowanie podobne do stada baranów na łące.

w dniu 08-11-2019 12:32:56 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

mam nadzieję, że będzie brzydko, zimno i będzie padać nawet śnieg i będzie mało biegaczy w tych śmiesznych leginsach

mam nadzieję, że będzie brzydko, zimno i będzie padać nawet śnieg i będzie mało biegaczy w tych śmiesznych leginsach

w dniu 08-11-2019 22:23:25 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wszystko pięknie ładnie, ale dlaczego jest zablokowany dojazd do szpitala? Kiedyś godzinę zajął mi dojazd do szpitala z chorym z kolką nerkową. Nie chciano mnie przepuścić, a jeden ze strażaków radził mi wezwać karetkę pogotowia na rondo Solidarności, bo tam mnie przyblokowano i nie chciano przepuścić do szpitala.

Wszystko pięknie ładnie, ale dlaczego jest zablokowany dojazd do szpitala? Kiedyś godzinę zajął mi dojazd do szpitala z chorym z kolką nerkową. Nie chciano mnie przepuścić, a jeden ze strażaków radził mi wezwać karetkę pogotowia na rondo Solidarności, bo tam mnie przyblokowano i nie chciano przepuścić do szpitala.

w dniu 09-11-2019 09:01:17 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Start i meta na ul.Nadobrzańskiej.Czy miasto nie myśli o odremontowaniu jedynej straszącej kamienicy?Wszystkie budynki ładne,a nr.5 szpeci całą Nadobrzańską

Start i meta na ul.Nadobrzańskiej.Czy miasto nie myśli o odremontowaniu jedynej straszącej kamienicy?Wszystkie budynki ładne,a nr.5 szpeci całą Nadobrzańską

w dniu 09-11-2019 12:10:03 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

No pada i mam nadzieję że tak będzie dziś i jutro :-)

No pada i mam nadzieję że tak będzie dziś i jutro :-)

w dniu 09-11-2019 18:29:33 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Oby padalo, wialo i orzeszlo tornado. Droga nr. 5 zakorkowana, miasto zakorkowane, jak zyc?

Oby padalo, wialo i orzeszlo tornado. Droga nr. 5 zakorkowana, miasto zakorkowane, jak zyc?

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.146.34.148

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.