Wiadomości
05 lipca 2011Wizerkaniuk wygrał w Strasburgu
Nie można karać dziennikarza za publikację nieautoryzowanego wywiadu, a przepisy polskiego prawa prasowego odbiegają od standardów obowiązujących w demokratycznym społeczeństwie – orzekł dziś Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrując skargę redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej”
Dziś, 5 lipca, Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał wyrok w sprawie skargi Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej, który podważał przepisy dotyczące autoryzacji wypowiedzi.
Sędziowie przyjęli argumenty Wizerkaniuka, którego polskie sądy uznały za winnego przestępstwa, jakim było – według sądów – opublikowanie rozmowy z posłem Tadeuszem Mylerem bez autoryzacji.
- Polska naruszyła swobodę wypowiedzi redaktora, czyli artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – czytamy w wyroku, jaki zapadł w Strasburgu. Trybunał podkreślił dodatkowo w uzasadnieniu, że przepisy polskiego prawa prasowego dotyczące autoryzacji nie zostały zmienione od roku 1984, czyli pochodzą z czasów państwa autorytarnego.
- Trybunał wprost stwierdził, iż przepisy o autoryzacji są nie do pogodzenia ze standardami państwa demokratycznego. Mimo więc, iż formalnie wyrok ten dotyczy tylko konkretnej sprawy tak naprawdę należy uznać, że przepisy o autoryzacji są już martwe – powiedział „GK” dr Michał Zaremba z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, autor skargi redaktora do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
– Warto też podkreślić różnice mentalności sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Europejskiego, bowiem ich oceny tej konstrukcji prawnej okazały się diametralnie inne. Polscy sędziowie uzasadnili swoje stanowisko tym, że instytucja autoryzacji ma gwarantować prawdziwość informacji, gdy tymczasem redaktor Wizerkaniuk został skazany właśnie za rozpowszechnienia prawdy. Mimo że w żadnym innym kraju europejskim nie ma przepisów o autoryzacji, Trybunał stwierdził że są one ,,konieczne w państwie demokratycznym’’. Całkiem odmiennego zdania jest Trybunał w Strasburgu - dodaje dr. Zaremba.
Przypomnijmy, że złożona w 2005 roku skarga dotyczyła artykułów 14 i 49 prawa prasowego z 1984 roku. Pierwszy z nich głosi, iż dziennikarz nie może odmówić osobie, z którą rozmawia autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile ta nie była wcześniej publikowana. Drugi głosi, że za naruszenie tej zasady grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności.
Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, że obowiązujące w Polsce przepisy dają rozmówcy dziennikarza praktycznie całkowicie wolną rękę, jeśli chce zablokować publikację wywiadu, bo może on odmawiać o jego autoryzacji albo odwlekać jej termin w nieskończoność.
- Nigdy nie miałem wątpliwości, że mieliśmy prawo wydrukować ten wywiad – mówi Jerzy Wizerkaniuk. - Przekonałem do swojej skargi Sejm, Rzecznika Praw Obywatelskich, Prokuratora Generalnego i jednego z sędziów Trybunału. Szkoda, że tak ważna kwestia dotycząca wolności wypowiedzi w Polsce musiała być rozstrzygana poza jej granicami. Mam nadzieję, że wczorajszy wyrok zmobilizuje w końcu polityków do zmiany kompromitującego prawa.
Nieco historii
Redaktor naczelny ,,Gazety Kościańskiej’’ został uznany za winnego opublikowania w maju 2003 roku nieautoryzowanych fragmentów stenogramu wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarki ,,GK” z posłem Tadeuszem Mylerem. Sąd warunkowo umorzył postępowanie przeciwko redaktorowi naczelnemu na rok uznając, że „wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne”. Wyrok poznańskiego sądu rejonowego podtrzymał sąd okręgowy.
Sąd uznał winę naczelnego pomimo pisemnego oświadczenia posła wysłanego do redakcji, w którym zrezygnował ze swego prawa do autoryzacji. Ponadto sąd uznał redaktora naczelnego winnym naruszenia prawa, jakiego miał się dopuścić publikując zdjęcia posła bez autoryzacji fotografii. Opublikowane zdjęcia wykonane zostały w biurze poselskim i przedstawiają posła udzielającego wywiadu.
- Tego nie przewiduje prawo prasowe. Nie ma mowy o autoryzacji zdjęć, zwłaszcza skoro dotyczy to osoby publicznej, jaką jest poseł – podkreśla w komentarzu dla „Rzeczpospolitej” dr Zaremba.
Maciej Zaremba przypomniał, że przed laty liczył, iż sprawę przepisów o autoryzacji rozstrzygnie polski Trybunał Konstytucyjny. Zwłaszcza, że skargę redaktora poparł rzecznik praw obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny we wrześniu 2008 roku orzekł jednak, że przepisy dotyczące autoryzacji są zgodne z ustawą zasadniczą, a redaktor „Gazety Kościańskiej" nie miał racji, publikując nieautoryzowany wywiad. Tylko sędzia Andrzej Rzepliński zasiadający w składzie orzekającym był wówczas innego zdania. Podkreślał, że gdyby w innych krajach istniał wymóg autoryzacji, nigdy nie ukazałyby się wywiad Oriany Fallaci z Chomeinim...
- ...w którym wykazała, że jest on barbarzyńcą, że jest głupcem, że nienawidzi ludzi, że jest psychopatą. Wyobrażam sobie, jakby zareagował wielki ajatollah gdyby Fallaci wysłała mu zgodnie z prawem tekst wywiadu do autoryzacji – mówił sędzia Andrzej Rzepiński. - Albo Arafat, albo wielki cesarz i lew pustyni Abisynii, którego opisał Kapuściński, albo Wańkowicz, który cytował Kliszkę lub Gomułkę. Jako obywatel chcę mieć pewność, że polityk podejmuje mądre decyzje w trudnych sytuacjach, jeżeli polityk nie jest pewny tego, co mówi, to jaką możemy mieć pewność, że podejmie dobre decyzje w trudnych sytuacjach?
- Okazuje się, że w Polsce pisząc prawdę, samą prawdę i tylko prawdę można zostać ukaranym – powiedział zaraz po posiedzeniu Trybunału Konstytucyjnego w wywiadzie radiowym redaktor Jerzy Wizerkaniuk. – Dla debaty publicznej ważna jest nie tylko treść wypowiedzi polityka, ale i forma w jakiej jej udzielił. To ona pozwala nam wyrobić sobie zdanie o polityku.
Co dalej z autoryzacją?
Choć wczorajszy wyrok dotyczy tylko jednostkowej sprawy redaktora Jerzego Wizerkaniuka, to z pewnością wpłynie na polskie prawo.
- Trybunał powiedział wyraźnie, że naruszenie Konwencji Praw Człowieka spowodowała nie tyle sankcja, co sam przepis z czasów PRL, który do niej uprawniał. Wniosek z dzisiejszego wyroku jest jednoznaczny: jeśli nie chcemy przegrywać kolejnych spraw dotyczących autoryzacji, pozbądźmy się z polskiego prawa tego przepisu – powiedział „Rzeczpospolitej” dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. (s)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ha, nawet z małego Kościana można wpływać na zmianę przepisów i cywilizowanie Polski