Zmarła poparzona pacjentka

Chciała odejść i odeszła :(

Na dyzurze dwie pielęgniarki na 40 pacjentek/pacjentów i weź każdego upilnuj, bo nie wiadomo, co w danym momencie komu odbije...

Polska - kraj magistrów inżynierów i specjalistów od spraw niepotrzebnych, robić nie chce się nikomu. A najlepsze na koniec że Ci udający że są potrzebni zarabiają więcej niż ten zapie....ący.

Patrząc na tak rozległe ślady po ogniu należy zadać pytanie: co robił w tym czasie personel medyczny, który ma obowiązek stałego doglądania pacjentów, zwłaszcza psychiatrycznych, gdyż wszystko wskazuje, iż od momentu powstania pożaru minęło bardzo dużo czasu, iż mógł się on tak bardzo rozprzestrzenić i spowodować tak ciężkie oparzenia u pacjentki. Moim zdaniem jest to znakomity przykład tego co się obecnie dzieje w szpitalach, gdzie nikt z zewnątrz nie ma wstępu i, co z tym związane, nie może zobaczyć co się tam wyprawia. A taka sytuacja stanowi doskonałą pożywkę do rozwoju wszelkiego rodzaju patologii oraz zaniedbań w opiece nad pacjentami, zwłaszcza tymi zniedołężniałymi lub, jak w przypadku właśnie pacjentów psychiatrycznych, wymagających szczególnego nadzoru.

kościaniak jakie tam widzisz rozległe ślady po ogniu? spaliła sie tylko część materaca, a ten bałagan i brud, to jest pozostałość po akcji gaśniczej.

Pielęgniarki niech się cieszą że to nie była noc bo poszedł by z dymem cały oddział pielęgniarki by oczywiście spały

Na poparzenia w kościanie nie ma szans nie ma lekarzy którzy cokolwiek umieją z wyjątkiem ortopedów

smutne , smutne , smutne - zginął człowiek! Przypadek. Ale należy przemyśleć zabezpieczenie pacjentów psychiatrycznych przed takimi zdarzeniami. Jak pomóc --zanim zginą??.Trzeba wymyśleć system ratowania upośledzonych lub chorych psychiatrycznie. Może błędy tkwią w rozlokowaniu chorych w budynku wg stopnia nasilenia schorzenia?? (stopnia ułomności??) Pozdrawiam.