Magazyn koscian.net
2003-04-24 15:44:06Jak nie pobito burmistrza ciąg dalszy...

- Nie rozumiem skąd, jak, kiedy i dlaczego, ja, taki dobry, spokojny człowiek miałbym być nie tylko pobity, ale nawet bity - mówił Mirosław Woźniak, burmistrz Kościana, podczas konferencji prasowej poświęconej swemu rzekomemu pobiciu. - Gdyby ktoś mnie pobił, zabił, to zapewniam, że będę straszył - żartował cały i zdrów Woźniak.
(GK nr 180 z 24.07.2002)
- Dlaczego nie chciałem udzielać informacji we wtorek, ani prasie, ani radio? A jeśli się zdarzy, że kolejnego dnia ktoś znowu dowcip sobie zrobi? To po prostu nie ma sensu. Trzeba raz na zawsze taką informację zdementować - tłumaczył Woźniak. - Postanowiłem się nie tłumaczyć, tylko poddać się oglądowi i powiedzieć, że tak naprawdę nic się nie stało.
Burmistrz zastrzegł śmiejąc się, że dla dowodu niestety na rękach nie stanie, bo nigdy tego nie potrafił zrobić.
- To co się stało jest po prostu elementem mego zawodu - stwierdził i ogłosił, że nie zamierza szukać winnych nieprawdziwej informacji.
- Jest natomiast prawdą, że zdarzają się telefony i ktoś zdenerwowany z różnego powodu nieraz próbuje wygłaszać różne inwektywy - przyznał burmistrz. - Nie reaguję na to. Jestem człowiekiem bardzo łagodnym. Zareagowałem tylko raz, kiedy zagrożono nie mi, ale moim dzieciom. Na to nie mogłem sobie pozwolić. Zresztą sprawa trafiła na policję i zakończyła się wyrokiem warunkowo zawieszonym.
Wreszcie sensacyjny galimatias wyjaśnili dziennikarze Radia ,,elka’’. Autorem informacji o pobiciu był jeden z sąsiadów burmistrza. Od kilku miesięcy telekomunikacja często pomyłkowo zamiast z policją łączyła z jego mieszkaniem. Zdenerwowany i nieświadomy tego, że informacja pójdzie w eter, przygotował zmyśloną historyjkę i udało mu się zmylić wyjątkowo szybko pracujących dziennikarzy radiowych. (Al)