Magazyn koscian.net
16 Sie 2015Dłubanie w fabryce

Lebioda, pokrzywy, czarny bez i topole zarastają puste działki po Fabryce Mebli Kościan. Właśnie mijają trzy lata od rozbiórki zakładu. - Serce się kraje, jak się to widzi - komentuje jeden z nielicznych przechodniów na ulicy Pogodnej w Kościanie.
Prawie trzy hektary ziemi, jaka została po fabryce z przedwojennymi tradycjami, leżą odłogiem. Najpierw we władanie wzięła to lebioda. Teraz w lebiodzie coraz więcej pokrzyw i krzewów czarnego bzu. W siłę rosną też topole samosiejki. Właścicielem jest Jacek Surdyk. Kupił fabrykę, by ją rozebrać, i rozebrał w kilka tygodni.
- Wszystko tu było w tragicznym stanie – mówił wówczas ,,GK’’ Piotr Woziwodzki, nadzorujący prace rozbiórkowe. - Budownictwo z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w przestarzałych technologiach, i od wielu lat zostawione same sobie. Popękane ściany, zaciekające dachy i grzyb na ścianach to tutaj był standard. Mam dwa kartony dokumentacji, ale nie wynika z niej nic. Jak fabrykę opuścili pracownicy, nikt już nie wiedział gdzie są kable, gdzie rury z wodą.
Z ziemi wydłubano fundamenty, wywieziono gruz i sprzedano złom. Z kilkunastu budynków została tylko stara willa, od której wszystko się zaczęło. Była kiedyś ustawiona w uroczym miejscu – frontem do ulicy Surzyńskiego, ale zastawiły ją bloki. Nie jest zabytkiem, ale konserwator zabytków nie zgodził się na jej rozbiórkę. Już trzy lata temu była w fatalnym stanie. Miała pecha. Dziurawy od lat dach miał być właśnie naprawiony, gdy nagle w Polskę gruchnęła wiadomość o upadku Swarzędz Meble S.A. To był definitywny koniec kościańskiej fabryki. Działała na krawędzi upadku od lat, ale ratowano ją zakładając coraz to nowe spółki. Jedna z nich do dziś dłużna jest pracownikom tysiące złotych zaległych wypłat. Ostatnia nazywała się: Fabryka Mebli Kościan. Miała wielkie plany na przyszłość. Kupiono nowe maszyny, zatrudniono 50 nowych pracowników i kupiono działkę pod budowę nowego, nowoczesnego zakładu. Miała być praca na trzy zmiany dla 300 osób. Co jest, widać: pole lebiody i willa bez dachu. Postoi jeszcze kilka miesięcy i nawet konserwator zabytków nie będzie miał już wątpliwości, że i ją trzeba wydłubać z ziemi po ostatni kamień.
- Przyjdzie dobra wichura, to to się samo przewróci – mówił Woziwodzki. - Może gdyby zwolnienia z podatku były, to by się chciało coś takiego ratować, ale inaczej to się nie opłaci.
Wichur było kilka, ale budynek wciąż wystaje z zielska. Jacek Surdyk nie ma wobec terenu po fabryce żadnych planów. Działki wystawił na sprzedaż. Planu zagospodarowania przestrzennego nie ma, ale prawie trzy hektary ziemi tak blisko centrum muszą kusić deweloperów. Rynek mieszkaniowy w mieście ciągle się rozwija, a dofinansowanie dla młodych, którzy chcą mieć swój własny kąt ożywia tę gałąź budownictwa. Lebioda chyba długo tu nie porośnie... (Al)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
A miało być tak pięknie! O ile pamiętam nawet panowie Jurga i Jęcz odtrąbili w mediach sukces i perspektywy nowych miejsc pracy w Kościanie. Może warto przypomnieć ten tekst, chyba właśnie w "Kościańskiej", bo wychodzi znowu na to, że porażka jest sierotą.