Historia
01 kwietnia 2023„Zawróćcie z waszych złych dróg”. Tajemnice kościańskiej fary (II)

Co pewien czas jak bumerang wracają pytania o podziemne przejścia w Kościanie. Ludzie snują różne domysły i w oparciu o opowieści przodków tworzą liczne hipotezy, kreślą na kartkach i przesyłają do redakcji szkice domniemanego przebiegu tunelu, który – wykopany w wiekach średnich – miał chronić od złego mieszkańców i skarby naszego zamożnego ongiś miasta.
Wiem z wiarygodnego źródła, że przy trwającej modernizacji Starego Miasta na wlocie do Rynku ulic Szpitalnej i Kościelnej natrafiono na podziemne przejście. Ale po cichu i szybko to zakopano, aby nie przedłużać prac pisze słuchaczka miejscowego Uniwersytetu III Wieku.
Do listu dołącza odręczny szkic, który znalazła w rzeczach swojej babci i pyta:
Co wy na to?
Na te i podobne pytania odpowiada wznowiony cykl „Tajemnice kościańskiej fary”. Dzięki uprzejmości redaktora Jerzego Zielonki przypominamy go także na łamach koscian.net. Publikowany poniżej fragment ukazał się w Gazecie Kościańskiej i portalu koscian.net w roku 2010.
O grobach i grobowcach, o cmentarzu farnym, o sekretnych inskrypcjach, o pobycie w Kościanie Juliana Ursyna Niemcewicza oraz o zapomnianych zapiskach „Kantorka” z dziennikarzem i regionalistą red. Jerzym Zielonką rozmawiają Teresa Masłowska i Katarzyna Żurek
5.
- Mówisz, że pod kościańską farą nie ma krypt z kaplicami. Jednocześnie twierdzisz, że skoro niektórych zmarłych chowano pod ołtarzami, to musiał być jakiś sposób, aby tam umieścić trumny, nie niszcząc ołtarzy. Tymczasem panuje powszechne przekonanie, że pod całym kościołem są ogromne krypty, do których prowadzi osobne wejście.
- W XIX wieku wielu ludzi zwiedzało kościół. W ich opisach nie ma ani słowa o kryptach, o zwiedzaniu podziemia fary itp. Pisze się jedynie o grobach w kościele. Trudno uwierzyć, żeby Julian Ursyn Niemcewicz, oglądając kościół w 1821 roku, nie zauważył krypt. Jeszcze trudniej uwierzyć, aby krypt nie dostrzegł historyk i archiwista poznański Józef Łukaszewicz, który w 1858 roku wydrukował dwutomowe dzieło pod przydługawym tytułem „Krótki opis kościołów parochialnych, kościołów, kaplic, klasztorów, szkółek parochialnych i innych zakładów w dawnej Dyecezyi Poznańskiej”, a nim zawarł m.in. opis naszej fary. Oni, a także późniejsi historycy, piszą wyłącznie o grobach w kościele. Może jednak lepiej określić, że w farze były groby i grobowce.
- Grobowiec rodzinny mieli zapewne Maciej i Jadwiga Opalińscy, którym poświęcony jest piękny późnorenesansowy nagrobek, wystawiony około 1590 roku przez ich syna Andrzeja - starostę generalnego Wielkopolski, a znajdujący się na ścianie po lewej stronie ołtarza głównego.
- Maciej Opaliński zmarł w 1541 roku, a jego żona Jadwiga osiemnaście lat później. Brat Macieja – Piotr Opaliński był starostą kościańskim, a ten znaczny ród - dobroczyńcą kościoła farnego, stąd grobowiec i piękny nagrobek. Okazałość tego nagrobka wzbudziła zainteresowanie Szwedów, więc wyciągnęli trumny, zbezcześcili i obrabowali szczątki zmarłych. Nie stało się to w czasie sławnego „potopu”, bo wtedy Opalińscy opowiedzieli się po stronie króla szwedzkiego, ale później – w 1704 roku, kiedy Szwedzi znów zajęli miasto. Klemens Koehler, charakteryzując w 1874 roku nagrobek Opalińskich, napisał tak: „Za nagrobkiem tym w tyle filaru zapewne były złożone zwłoki tych pobożnych przodków naszych, lecz je Szwedzi, szukając skarbów, poniszczyli i poburzyli, została tylko jama za filarem, a założona kamieniem polnym”.
- A jednak wielu kościaniaków twierdzi, że pod farą są katakumby, a prowadzi do nich jedno wejście, znajdujące się za głównym ołtarzem. Skąd się wzięło takie przekonanie?
- Przed II wojną światową o katakumbach, podziemnych kaplicach, kryptach pod całym kościołem było raczej cicho. W Kościanie od końca XIX wieku ukazywał się dziennik o nazwie „Gazeta Polska”. Wiele w nim artykułów o farze i jej zabytkach, ale o kryptach nikt nie wspominał. O katakumbach dowiedziałem się jako dziecko od rodziców, którzy co do ich istnienia byli absolutnie przekonani. Później, w 1963 roku nieodżałowanej pamięci dr med. Henryk Florkowski udostępnił mi notatki długoletniego organisty w kościele farnym śp. Stanisława Józefa Wojciechowskiego, powszechnie nazywanego w mieście „Kantorkiem”. Otóż „Kantorek” zajmował się nie tylko dyrygowaniem, komponowaniem i graniem w kościele na organach, ale też spisywał historię fary. Jego zapiski oparte są na starych aktach i dawnej kronice. Znalazłem w nich następującą wiadomość: „Pod całym kościołem farnym znajdują się krypty, w których grzebano zmarłych, wejście znajduje się przy ołtarzu głównym, naprzeciw zakrystii”.
- Nie uwierzyłeś?
- Raczej, nie uwierzyliśmy. Doktor Florkowski korespondował w tej sprawie z historykami kościoła i konserwatorami zabytków. Dodam, że ze skutkiem negatywnym. Z opinii zawartych w listach wynikało, że o podziemnych kaplicach, przejściach, kryptach pod farą mowy być nie może. Zdaje się, że cały ten problem powstał z powodu różnego rozumienia pojęć katakumby, krypty, grobowce itp. Stanisław Wojciechowski jest autorem wartościowej, dwutomowej „Kroniki parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej do 1956 roku”, którą spisał ręcznie i podarował ówczesnemu proboszczowi ks. prałatowi Tomaszowi Sworowskiemu.
- Są w tej kronice wzmianki o katakumbach?
- Słowo „katakumby” się w niej nie pojawia, ale autor kroniki napisał m.in. tak: „Obok Wielkiego Ołtarza po stronie ewangelii (strona lewa – dop. T.M. i K.Ż.) znajdowało się, jak akta wskazują, wejście do krypt podziemnych, jakie znajdowały się pod całym kościołem”. Prawdopodobnie miał na myśli wspomniane już, dawne wejście do grobowca Opalińskich.
- Czy Stanisław Józef Wojciechowski sam był w rzekomych podziemiach fary?
- Nie, nie był. Powtarzał, że wie o tych podziemiach z dokumentów, które czytał przed wojną, a które zaginęły. Grupa młodych historyków zajmuje się właśnie „tajemnicami fary”, więc można mieć nadzieję, że gruntowne kwerendy archiwalne dostarczą nowych informacji.
6.
- Julian Ursyn Niemcewicz w swoich „Podróżach historycznych” pod 1821 rokiem zapisał: „Zewnątrz widziałem wmurowany grobowy kamień XII wieku; postać na nim kapłańska, napis z proroka Ezechiela, lecz bez nazwiska. W kościele grób Jana Orzelskiego, starosty kościańskiego, z r. 1595; dwa groby z leżącemi figurami Macieja z Bnina Opalińskiego, marszałka wielkiego koronnego, i matki jego z Lubrańskich, z r. 1541. Jan Orzechowski, 1595; Petrus z Lignicy, faktor kapituły wyobrażony jest na czele dwudziestu czworga dzieci ze trzech żon spłodzonych”.
- Niemcewicz zmierzał wtedy z Rydzyny i Leszna do Poznania. U nas był przejazdem ze dwie godziny. Napisał też: „W Kościanie zaczyna się już prawdziwa Polska, mieszczanie prawie wszyscy Polacy. Jeden z wąsami, uczciwy bardzo i świadomy, pokazywał mi farę. Niemców niewiele, cisną się jednak Żydzi. Tu ustają już bogi domowe niemieckie…”. Relacja Niemcewicza z Kościana jest ważna, bo po pierwsze – nie ma w niej mowy o cmentarzu przykościelnym; po drugie – nie wspomina o podziemnych kryptach; po trzecie – wskazuje, że już wtedy na kościele znajdowała się tablica nagrobna z postacią kapłana, pewnie w tym samym miejscu, w którym mieści się obecnie, a więc po prawej stronie większego bocznego wejścia do fary od strony rynku.
- „Wmurowany grobowy kamień XII wieku; postać na nim kapłańska, napis z proroka Ezechiela, lecz bez nazwiska” – dostępne publikacje albo nie wspominają o tym nagrobku; albo stwierdzają, że jest tak zniszczony, że nie daje się go rozszyfrować.
- Nad tą płytą nagrobną „łamali sobie głowy” i regionaliści, i historycy. Niemcewicz twierdził, że ten „grobowy kamień” pochodzi z XII wieku, przedstawia kapłana i napis z proroka Ezechiela. Ponad pół wieku po Niemcewiczu, doktor Koehler napisał, że: jest to jedna z płyt nagrobnych, która ongiś była wpuszczona w posadzkę w kościele, a którą przeniesiono na zewnątrz; że przedstawia mężczyznę w staroświeckim stroju, trzymającego tarczę, a na niej wyryte dwa młotki i przypuszczał, że tablica jest z grobu „cieśli lub murarza, który farę budował”.
- Obiecałeś, że odczytasz „nieczytelny” napis. Odczytałeś?
- Odczytałem, a także domyślam się już kogo ta płyta nagrobna dotyczy. Na trop naprowadziły mnie ustalenia dwóch wybitnych znawczyń historii sztuki Teresy Ruszczyńskiej i Anieli Sławskiej z Poznania. W 1980 roku panie te opublikowały zeszyt nr 10 „Katalogu Zabytków Sztuki w Polsce”, poświęcony powiatowi kościańskiemu. Ustaliły, że płyta nagrobna jest renesansowa, powstała albo w XVI, albo w XVII wieku i dalej, że znajduje się na niej „postać duchownego, trzymającego krzyż i tarczę z nieodczytanym herbem, w otoku napis łaciński mało czytelny”. Z Teresą Ruszczyńską miałem okazję rozmawiać w 1977 roku – była wojewódzkim konserwatorem zabytków w Poznaniu i przygotowywała katalog do druku. Powiedziała mi, że nagrobek jest „zadeptany”, herbu nie da się odtworzyć tym bardziej, że ktoś próbował go po swojemu uzupełnić i spaprał robotę; że właściwie może to być każdy herb. Jednego była też pewna, że pod tą płytą, we wnętrzu kościoła, w końcu XVI lub w XVII wieku pochowano księdza.
- Powiedz wreszcie jak brzmi napis…
- Napis – jako się rzekło - jest łaciński. To prawie cały werset 11, rozdziału XXXI Księgi Ezechiela ze Starego Testamentu. W tłumaczeniu na język polski brzmi tak: „Powiedz im: Na moje życie! Wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze złej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg. Czemuż to chcecie zginąć domu Izraela”. Nie ulega wątpliwości, że inskrypcji o takiej treści nie zamieszczono by na grobie cieśli, murarza czy kowala.
- Kto więc i kiedy spoczywał pod tą tablicą?
- Cóż, o tym za tydzień (cdn).
Rozmawiały: TERESA MASŁOWSKA, KATARZYNA ŻUREK
Zdjęcie tytułowe: Patnac / Wimimedia
Link do I cześci tekstu: "Ziemia gromadzi prochy" >>>
Nagrobek Opalińskich Fot. Bogdan Ludowicz
: Płyta nagrobna z napisem z Księgi Ezechiela Fot. Bogdan Ludowicz
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Niech proboszcz przestanie urządzać parking wokół fary, tam był kiedyś cmentarz. Z szacunku dla zmarłych, żeby to zrobił.