Magazyn koscian.net

16 maja 2011

7 gołębi dla zamordowanej Honoraty

Podczas drugiej rozprawy w procesie Bogdana K. z Nietążkowa, który w lipcu ubiegłego roku zamordował swoją żonę, zeznawali najbliżsi zmarłej. Rodzice, brat, siostra...

Proces mężczyzny oskarżonego o zabójstwo Honoraty K. rozpoczął się 20 kwietnia przed poznańskim Sądem Okręgowym. 47-letni Bogdan K. przyznał się do winy. Nie chciał więcej mówić. Z jego wcześniejszych wyjaśnień wynikało, że zaplanował zabójstwo kobiety, która schroniła się przed nim w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Lesznie. Zaskoczył ją podczas odwiedzin u dzieci przebywających na obozie w Prusimiu pod Międzychodem...
    – Wyjechała na obóz, żeby odwiedzić synów. Pojechała z drugą córką i dwójką jej dzieci. Gdyby nie pojechały razem, nie wiadomo, jak by było z kwestią ujawnienia tego morderstwa. Tam przyjechał też... ten... ten morderca – powiedział ojciec Honoraty.
   
Sąd zwrócił mu uwagę, że nie powinien używać tego słowa, ale tata Honoraty nie był w stanie mówić o Bogdanie jako o swoim zięciu.
    – Proszę mówić: oskarżony – pomogła sędzia Izabela Pospieska.

Odwiedziny na koloniach
   
– Pojechałyśmy razem do Prusimia, rano, około siódmej jej samochodem. Może około dziewiątej poszłyśmy nad wodę razem z dziećmi. Siostra odebrała telefon – nie znała tego numeru, i powiedziała, że to Bogdan zadzwonił – mówiła Justyna, siostra Honoraty. Obie trochę się zdziwiły, bo wcześniej poinformował Honoratę, że jest chory i nie wybiera się do Prusimia.
   
– Ona się go tam w ogóle nie spodziewała – przyznała Justyna. – On z kolei nie spodziewał się, że ja przyjadę. Czekał przed wejściem do obozu i był zdziwiony, że idę za nią.
   
Ale jak się potem okazało, nie zmienił swojego planu. Namówił Honoratę na rozmowę podczas spaceru. Wyszli do lasu, otaczającego obóz.
   
– Wtedy ostatni raz ją widziałam...

Z nożem w piersi
   
Siostrę Honoraty zaniepokoiła jej przedłużająca się nieobecność. Tym bardziej, że wiedziała o rodzinnym piekle Honoraty. Poszła szukać jej nad jeziorem, gdzie wcześniej były z dziećmi. Ani śladu. Dzwoniła, ale Honorata nie odbierała telefonu. Zapytała siostrzeńców, czy mają kontakt z mamą. Nie mieli. Poprosiła ich, by zadzwonili do ojca, bo mama nie odbiera telefonów.
   
– Ciociu, tata był mocno zdenerwowany, ale powiedział, że mama zaraz wróci – tak Justyna zapamiętała relację dziecka. Ale wtedy była coraz bardziej niespokojna. Swoimi obawami podzieliła się z jedną z wychowawczyń obozu. Chciała u niej zostawić swoje kilkuletnie dzieci, bo już wtedy obawiała się, że nie powinny oglądać cioci po spotkaniu z mężem, który wcześniej się nad nią znęcał. Wychowawczyni nie zgodziła się. Nie znając relacji w małżeństwie rodziców kolonistów, doradzała spokój, zaproponowała kawę...
   
– Dłużej nie czekałam. Nie piłam tej kawy. Nie mogłam zostawić swoich dzieci w obozie, więc poszłam z nimi. Zauważyłam, że przed bramą nie ma już samochodu Bogdana. Idąc leśną drogą rozglądałam się na boki i wtedy zobaczyłam... ciało siostry – relacjonowała Justyna. – W pierwszym odruchu odwróciłam dzieci, żeby tego nie widziały. Biegłam w kierunku obozu ile sił, ciągnąc dzieci za sobą i krzyczałam: – Zabił ją! Zabił! Ratujcie ją, tam leży.
   
Justyna po odnalezieniu ciała Honoraty kilkakrotnie zemdlała. Gdy odzyskiwała przytomność, pytała, czy siostra żyje. Ale jej nie mogła już uratować pierwsza pomoc, udzielona przez obozową pielęgniarkę i ratownika.  Ani szybki przyjazd karetki pogotowia. Ran było 36, a morderca pozostawił w jej piersi bagnet.

Relacje z piekła
   
Honorata i Bogdan pobrali się w 1995 roku. Dla niego było to drugie małżeństwo. Dopiero kilka lat przed zabójstwem Honorata zaczęła mówić o swoim życiu w domu męża w Nietążkowie.
   
– Sytuacja w małżeństwie siostry już wtedy była niedobra, wręcz tragiczna. Może wcześniej było źle, ale siostra dusiła to w sobie, żeby nie martwić rodziców  – zeznał Robert, brat Honoraty. – Przyjeżdżała do rodziców albo do mnie do domu. Dzwoniła, że mąż z matką i siostrą znęcają się nad nią. Wielokrotnie się nam zwierzała, płakała. Raz mąż zadzwonił do niej, kiedy była u mnie. Sam słyszałem, jak odgrażał się, że przejedzie i spali mój dom, i moich rodziców.
   
Brat Honoraty nie złożył zawiadomienia o przestępstwie. O groźbach szwagra poinformował – jako policjant – swoich przełożonych. Pomagał też Honoracie pisać pisma do policji i odwołania do kościańskiego sądu po umorzeniach postępowań, dotyczących znęcania się nad siostrą. Namawiał ją, by doprowadziła do założenia Niebieskiej Karty.
   
– Ale policja w Śmiglu nic nie robiła – zeznał Robert. –  Podejrzewam, że problem polegał na tym, że siostra nie miała żadnego świadka, a jej mąż – matkę i siostrę.
   
Coś w tym było, bo sam Bogdan K. powiedział po zatrzymaniu, że namówił matkę, aby powiedziała wezwanym na interwencję policjantom, że żona krzyczała na niego i groziła. Jak również to, że podczas awantur niszczył, na przykład, meble, po czym wzywał funkcjonariuszy ze Śmigla, aby „pomogli jego żonie”, która wpadła w szał. Jadąc na obdukcję sam drapał się po twarzy i szyi, żeby uwiarygodnić agresję Honoraty. Udało mu się nawet wyprawić ją do szpitala psychiatrycznego w Kościanie.   
   
– Zadzwoniła do mnie sąsiadka córki, żebyśmy ratowali Honoratę, bo przyjechało pogotowie i w kaftanie ją zabierają – zeznała matka Honoraty. – Zadzwoniłam do niego. Powiedział: – Niech się pani nie wtrąca, ona jest chora. Co jeszcze pamiętam? Córka była bita przez Bogdana oraz jego matkę. Pierwsze takie pobicie było trzy – cztery lata temu. Podobno źle posadziła pomidory. On bardzo ją zbił, przyjechała policja i ten policjant, co zawsze przyjeżdżał, ale jego siostra powiedziała, że nic takiego nie było, drobne nieporozumienie... Zbił ją też, jak była dłużej na moich imieninach. Raz w nocy dzwoniła, żeby ją zabrać z przystanku w Nietążkowie. Czekała bosa, w piżamie, pobita, bo źle samochód przestawiła. Ale kochała oskarżonego.
   
Honorata zdecydowała się na wyjazd z Nietążkowa po opuszczeniu szpitala w Kościanie. Przeprowadziła się z dziećmi do rodziców, którzy pół roku później, wiosną ubiegłego roku, wynajęli dla niej mieszkanie w Lesznie. Bogdan nie znał adresu, ale gdy przypadkiem go zdobył, zaczął odwiedzać Honoratę i dzieci.
   
– Córka powiedziała wtedy, że wszystko będzie dobrze, że się pogodzili. Była szczęśliwa – wspominała matka Honoraty. – Namówił ją do powrotu do Nietążkowa i zaraz ją pobił. Kopał ją, żeby szła po kolanach do góry, do jego mamy, po rękach i nogach ją całować, za wszystko przeprosić i podziękować, że pozwoliła jej wrócić do Nietążkowa.
   
Wtedy Honorata po raz ostatni zabrała dzieci i ukryła się przed Bogdanem w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Lesznie.

On to planował?
   
Rodzice i rodzeństwo Honoraty podzielili się z poznańskim sądem podejrzeniami, że Bogdan dużo wcześniej zaczął planować zabójstwo żony. Bo dlaczego na początku maja wyrejestrował działalność gospodarczą, a po tygodniu zarejestrował, ale tylko na siebie? Przez takie działania męża Honorata w ogóle nie była ubezpieczona.
   
– Dlatego KRUS nie chciał wypłacić zasiłku pogrzebowego – wyjaśniał ojciec Honoraty.
   
– Ale córka pogrzeb miała piękny, z honorami. 37 białych gołąbków było wypuszczonych przy jej grobie – tyle, ile miała lat.

HANNA BENARCZYK

nr 18/2011

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (3)

w dniu 16-05-2011 15:44:53 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Tragiczna historia

Tragiczna historia

w dniu 17-05-2011 18:31:22 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Co znaczy "Nie powinien mówić morderca"? A kim niby jest tzw. oskarżony jak nie mordercą?!

Co znaczy "Nie powinien mówić morderca"? A kim niby jest tzw. oskarżony jak nie mordercą?!

w dniu 11-12-2011 21:26:58 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

bardzo współczuje rodzinie i dzieciom ;c

bardzo współczuje rodzinie i dzieciom ;c

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.145.44.22

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.