Magazyn koscian.net
29 Kwi 2020950-lecie klasztoru w Lubiniu
Jest to wyjątkowy obiekt nie tylko w skali regionalnej, ale i krajowej. Jako jedyny w kościańskim powiecie ma status Pomnika Historii, nadany przez Prezydenta RP. Jest częścią szlaku piastowskiego. Wielu historyków uznaje go za nekropolię Piastów. Klasztor Benedyktynów w Lubiniu gm. Krzywiń, bo to o nim mowa, jest jedną z niewielu instytucji w Polsce, która działa od ponad dziewięciu stuleci.
- W tym roku będziemy obchodzić 950-rocznicę powstania – informuje brat Efrem Michalski, bibliotekarz klasztorny, znawca historii klasztoru. – Uroczystości rozpoczną się 11 lipca odpustem św. Benedykta, naszego patrona. W następnych miesiącach odbędzie się sesja naukowa, nie zabraknie także okolicznościowych wystaw i publikacji. Jubileusz chcemy świętować przede wszystkimi wspólnotowo, a więc wewnątrz naszej wspólnoty, jak i we wspólnocie z naszymi przyjaciółmi, oblatami i medytującymi. Kolejne miesiące po inauguracji jubileuszu będą temu podporządkowane. Teraz jednak modlimy się gorliwie o ustanie pandemii.
Historia lubińskiej perły wśród niziny – jak o klasztorze pisał nieżyjący ojciec Mateusz Skibniewski - na pewno zaczyna się w XI w. Na temat jego początków do dziś trwają jednak dyskusje. Część naukowców na podstawie źródeł pisanych, uważa, że powstał on z inicjatywy możnego i wpływowego rodu Awdańców. Wymienia się często jako fundatora Michała z Góry. Badania archeologiczne przeprowadzone przez prof. Zofię Kurnatowską wskazują jednak, że przedsięwzięcie to miało tak ogromny rozmach, że mogło powstać tylko z inicjatywy samego władcy, czyli Bolesława Śmiałego. Do tej tezy przychyla też się brat Efrem Michalski.
- Pierwsza świątynia, której budowa nie została zakończona, miała być trzynawowa, o wymiarach 50 m na 34 m, i wielkością miała się równać z katedrami w Poznaniu i Gnieźnie – tłumaczy brat Efrem. – Jej budowa została przerwana prawdopodobnie najazdem Pomorzan, i związanym z tym wydarzeniem pożarem. Według tradycji pierwsza fundacja klasztoru miała miejsce około 1070 r. Zdaniem wielu historyków pierwsi zakonnicy z belgijskiego zgromadzenia w Leodium, dzisiejszy Liege, przybyli do Lubinia jednak kilka lat wcześniej. Idąc tym tropem można nawet pokusić się o stwierdzenie, że początki życia monastycznego mogą sięgać w Lubiniu lat 50-tych XI wieku.
Dziś Lubiń to mała wioska na trasie Kościan - Gostyń. Można sobie zadać pytanie dlaczego Awdańcy lub sam monarcha Bolesław Śmiały, w tym miejscu postanowił ufundować tak potężny obiekt. Według nieżyjącej już prof. Zofii Kurnatowskiej, która przez wiele lat prowadziła w Lubiniu badania archeologiczne, lubińscy mnisi mieli w akcji chrystianizacyjnej na tych terenach wspierać biskupa poznańskiego. Podobną rolę dla arcybiskupa gnieźnieńskiego odgrywał klasztor w Mogilnie, a dla biskupa krakowskiego benedyktyni w Tyńcu. Ponadto przebiegał tędy ważny szlak handlowy z Wielkopolski na Śląsk. Lubiń okazał się ważnym punktem na mapie religijnej, kulturalnej, ale i cywilizacyjnej także dla innych przedstawicieli dynastii Piastów. W XII w. nastąpiła druga jego fundacja, za którą stał Bolesław Krzywousty. Gościli w nim m.in. Mieszko Stary i Przemysł II.
- W XIII w. opactwo było silnie związane z Piastami wielkopolskimi – uważa prof. Magdalena Żurek. – Opaci lubińscy pełnili funkcję capellanorum curiae, czyli kapelanów książąt wielkopolskich. W 1231 r. w kaplicy po północnej stronie prezbiterium pochowany został książę Władysław Laskonogi. Założyć można, że planowano uczynić z opactwa lubińskiego nekropolię poznańskich Piastów, czego dowodem może być pochowanie w kościele opackim Władysława i być może jego brata Bolesława.
Średniowiecze to okres świetności i ogromnego znaczenia lubińskiej perły wśród niziny, także pod względem kultury. Według części historyków, ale i tradycji, z opactwem związany był nasz pierwszy kronikarz Gall Anonim. W jednym ze źródeł z tamtego okresu znajduje się notatka, iż otrzymał dochody ze wsi Kopaszewo, położonej niedaleko Lubinia. Ponadto swą kronikę pisał na życzenie jednego z Awdańców, Michała. Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, że w średniowiecznym lubińskim klasztorze istniało skryptorium. To w nim czarni mnisi, jak się określa benedyktynów, pisali dokumenty i przepisywali księgi. Niektóre z nich mają ogromne znaczenie dla naszego dorobku kulturalnego.
- W Lubiniu powstał najstarszy napisany na ziemiach polskich, zachowany w oryginale dokument, czyli dwustronicowy fragment „Rocznika lubińskiego”, który znajduje się obecnie w Berlinie – opowiada bibliotekarz br. Efrem Michalski. – Jeden z naszych zakonników, ojciec Maciej z Lubinia, będąc kancelistą na dworze Bolesława Pobożnego, jako pierwszy użył terminu Polonia Maior, czyli Wielkopolska. Natomiast ojciec Tomasz ze Zbrudzewa na język polski, jeszcze przed Jakubem Wujkiem, przetłumaczył część Biblii, między innymi pięcioksiąg czy Apokalipsę św. Jana.
Lubińscy benedyktyni na przestrzeni dziejów przeżywali też i cięższe chwile. Na pewno należał do nich potop szwedzki oraz zabory, podczas których w 1834 r. nastąpiła jego kasata przez władze pruskie. Powrót w to miejsce zakonników nastąpił w 1923 r. Niestety, kolejnym ciosem była II wojna światowa podczas której hitlerowcy w murach klasztornych utworzyli obóz przejściowy dla księży wysyłanych do Dachau. W ostatnich latach zgromadzenie przeżywa renesans. We wspólnocie żyje 13 mnichów, spośród których czterech posiada święcenia kapłańskie, a jeden diakońskie. Jeden z nich o. Maksymilian Nawara został jako pierwszy Polak wybrany na Opata Prezesa Kongregacji Najświętszej Marii Panny, zrzeszającej kilkadziesiąt klasztorów benedyktyńskich z całego świata. Klasztor w Lubiniu przeszedł w ostatnich miesiącach także ogromną zmianę infrastruktury.
- Dzięki wsparciu różnych podmiotów państwowych przeprowadziliśmy szereg remontów – mówi br. Efrem Michalski. – System grzewczy został zmieniony na ekologiczny. Naprawiona też została część muru okalającego opactwo i ogród. Wyremontowane także zostały, z własnych funduszy, pokoje, z których korzystają goście Ośrodka Medytacji Chrześcijańskiej, jaki u nas działa. W obliczu jubileuszu nie skupiamy się więc tylko na przeszłości, ale istotna jest też przyszłość, która oby pozwoliła nam mnichom, i wszystkim przyjaciołom klasztoru, w radości świętować tegoroczny jubileusz. (Przem)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
I tak pojawil sie na naszych ziemiach najgrozniejszy uzurpator.