Magazyn koscian.net
28 Kwi 2019Barista z Saskii znów najlepszy
Mariusz Bałut z Kawiarni Saskia z Kościana po raz drugi wygrał eliminacje do finału mistrzostw o tytuł Caffe Vergnano ,,Best Barista Challenge Polonia’’. Pierwsze z pięciu zawodów odbyły się pod koniec marca w Toruniu
Caffè Vergnano to jedna z najstarszych włoskich palarni, działających nieprzerwanie od 1882 r. W organizowanym przez tę firmę konkursie mogą wziąć udział tylko zaproszeni bariści, którzy w swej pracy korzystają z kaw Vergnano. Już w poprzedniej edycji konkursu właściciel Saskii wygrał eliminacje we Wrocławiu i zakwalifikował się do wielkiego finału w Krakowie.
Uczestnicy tego prestiżowego konkursu rywalizują w kilku konkurencjach, wykazując się umiejętnościami przygotowania ośmiu napojów na bazie kawy: perfekcyjnego espresso na bazie Caffe Vergnano, wyśmienitego capuccino z wylosowanym wzorem latte art z koła Caffe Vergnano i własnym oraz smacznego, kawowego drinka na bazie dowolnej kawy. Na to wszystko było 15 minut. Łącznie do zdobycia było 420 pkt. W Toruniu pracę baristów oceniało 3-osobowe jury, którzy zwracali uwagę m.in. na umiejętności techniczne, wiedzę na temat kawy, dobrą organizację i czystość, szybkość, znajomość klientów i serdeczność. Sędzią głównym był Carlo Pastore z Caffè Vergnano, sędzią sensorycznym Krzysztof Szkutnik, a sędzią technicznym Łukasz Jurkiewicz. Z każdej z pięciu eliminacji do finału awansuje po dwóch najlepszych baristów. Nagrodą główną jest tygodniowe szkolenie w Akademii Vergnano we Włoszech.
Mariusz Bałut wybrał pierwsze eliminacje w Toruniu. Kolejne odbędą się w Warszawie (17 kwietnia), w Poznaniu (12 września), w Tarnowskich Górach (4 października) i w Szczecinie (16 listopada). Zgłoszenie wysłał na tydzień przed zawodami. Decyzja zapadła spontanicznie. Czasu było tak niewiele, że nie zdołał przygotować i przećwiczyć swojej prezentacji. Barista z kościańskiej Saskii - jako jedyny w stawce - część wygłosił w języku angielskim, choć uczy się go zaledwie od kilku miesięcy. Pomogła mu nauczycielka. W Toruniu kościaniakowi towarzyszył mu brat Krystian. W eliminacjach o awans walczyło 7 zawodników, w tym Kuba Kalusiński z Poznania, z którym kościaniak wygrał eliminacje we Wrocławiu i Maciej Bożek z Ustki. Obaj zajęli miejsca na podium w finale 2018 r.
- W tym roku regulamin został dopracowany, dookreślono wygląd kaw i kryteria, którymi kierują się sędziowie przy ich ocenie, by ograniczyć dowolność. Zwracano uwagę na czystość pracy, czas jaki upłynął od zmielenia kawy do zamontowania kolby w ekspresie, czas parzenia kawy, smak, wygląd, grubość cremy i powtarzalność – wylicza Mariusz Bałut, dodając, że wcześniej zawodnicy poznali też sprzęt, na jakim będą pracowali. Ponieważ w tym roku do udziału w konkursie dopuszczono wszystkich pełnoletnich baristów pracujących w Polsce, konkurencja jest większa. - Start w konkursie jest stresujący, jurorzy cały czas patrzą na ręce i oceniają. W czasie zawodów widzę tylko młynek i ekspres. Jestem całkowicie skupiony na pracy i opowiadaniu co w danej chwili robię. W tym roku stresowałem się mniej. Nie nastawiałem się na wygraną, bo nigdy nie wiadomo co się stanie i z kim przyjdzie ci rywalizować. Gdy zobaczyłem Kubę i Macieja, już wiedziałem, że będzie ciężko, a poziom będzie wysoki. I to się potwierdziło. W mojej ocenie, poziom eliminacji w Toruniu był wyższy niż ubiegłorocznego finału w Krakowie. Ci, którzy tam przyjechali doskonale wiedzieli co chcą pokazać.
Kolejność prezentacji była losowa. Kościaniak przygotowywał kawę jako drugi. Startował po Kubie Kalusińskim. I po raz kolejny z nim wygrał. Po ogłoszeniu wyników Mariusz Bałut usłyszał od konkurenta: - Teraz będziesz miał dwa ekspresy do kawy (nagrodą główną w eliminacjach był domowy ekspres do kawy – przyp. red.). Właściciel Saskii wylosował jeden ze średniej trudności wzorów – serduszko na łańcuszku. W jednej z filiżanek rysunek był odwrócony do góry nogami, ten błąd mógł wiele kosztować, ale barista z pewnością siebie wytłumaczył, że to kawa dla leworęcznego klienta.
- Nie jechałem do Torunia wygrać. Sprawdziłem się już w ubiegłym roku, a w tym po niedosycie jaki pozostał mi po zeszłorocznym przegranym finale, szukałem odpowiedzi na pytanie czy moja wygrana w eliminacjach była przypadkiem, czy pomyłką sędziów. W końcu Kuba, który wyraźnie przegrał ze mną w eliminacjach, w finale konkursu był drugi – mówi kościaniak, przyznając, że doświadczenia sprzed roku bardzo się przydały, np. przygotowując kawę zwrócony był nie w stronę publiczności, ale jurorów. - Nie miałem niczego zaplanowanego, chciałem pojechać i zrobić swoje bez popełnienia głupich błędów. Trudno powiedzieć czy werdykt był dla mnie zaskoczeniem, bo kompletnie niczego się nie spodziewałem ani wygranej, ani przegranej. Przy werdykcie był uśmiech i radość. Sędziowie powiedzieli, że zdeklasowałem przeciwników. Przyjąłem to jako potwierdzenie moich umiejętności. Miłe jest, gdy klient chwali twoją kawę, ale tu ocenia ją ekspert i mówi, że pracujesz na przyzwoitym poziomie.
Mariusz Bałut często odbiera gratulacje od klientów kawiarni. Jest dumny, że dzięki jego pasji do parzenia kawy od ponad 11 lat w Kościanie jest klimatyczne miejsce, w którym można wypić dobrą kawę. Choć uważa, że w Polsce wciąż w tej materii jest wiele do zrobienia. Dyplom z konkursu Best Barista Vergnano zdobi korytarz przed wejściem, na tzw. ścianie chwały wiszą też certyfikaty.
Pod koniec roku Mariusz Bałut wystąpi w Krakowie, gdzie zmierzy się z najlepszą dziesiątką polskich baristów. Póki co nie myśli o finale. Czy tym razem uda mu się stanąć na podium. Wierzymy, że tak i trzymamy mocno kciuki! (kar)
Fot. AGK
Zgłaszasz poniższy komentarz:
brawo!