Magazyn koscian.net
08 Lis 2014Dworzec na makiecie
Maciej Rychter buduje makietę kościańskiego dworca z przełomu wieków. Wzorował się na kilku fotografiach z lat 1909/1916, które znalazł na historycznym forum internetowym fotopolska.eu. To – jak przekonuje – świetna zabawa i sposób na odstresowanie się
Pomysł narodził się kilka lat temu. Pan Maciej, jak każdy chłopiec w dzieciństwie, bawił się kolejką elektryczną. Gdy miał 4-5 lat, dostał ją od rodziców w prezencie.
- To był model z 1987 roku. Po latach się na nią natknąłem. Wspomniałem o tym żonie, która razem z córką Tosią sprezentowały mi na gwiazdkę model peronu do sklejania. Miałem już tory, kolejkę i peron, więc pomyślałem, żeby zrobić dworzec – opowiada Maciej Rychter z Kościana, na stałe mieszkający w Wilanowie koło Kamieńca. – Chciałem zrobić coś oryginalnego, a dworzec w Kościanie taki mi się wydał.
Początkowo chciał zbudować dworzec współczesny, ale po krótkim namyśle stwierdził, że lepiej zrobić coś czego już nie można zobaczyć. Jak wyglądał dworzec na przełomie XIX i XX wieku dowiedział się ze starych fotografii. Dotarł do zdjęć pochodzących z okresu międzywojennego. Ich zachowało się najwięcej.
- Sam budynek się niewiele zmienił, choć nie było dobudówki po lewej stronie, a od strony miasta wejście było po schodach. Dworzec z tamtych czasów był ładniejszy, bo było więcej zieleni, elewację porastał bluszcz – porównuje.
Pierwotnie makieta miała mieć 1 m x 40 cm i przedstawiać sam dworzec. Z czasem zaczęła się rozrastać. Dziś jej podstawa ma 1,5 m x 2 m. Stoi w piwnicy, w pomieszczeniu, które kiedyś było studiem fotograficznym. Główną część zajmuje budynek dworca, który już dwukrotnie był niszczony. Raz zrobił to pan Maciej, a za drugim razem córka Tosia.
- Chyba się jej nie podobał – stwierdza modelarz, przyznając, że dobrze się stało. – Użyłem złego kartonu, nieodpornego na wilgoć i jedna ze ścian zaczęła się wyginać.
Makieta powstaje w skali 1:87, czyli popularnej H0. Będą też perony, tory, wachlarzowa lokomotywownia z obrotnicą, wieża wodna, zwrotnica, żurawie wodne, miejsce do nawęglania parowozów. Nie wszystkie elementy w makiecie będą identyczne z historycznymi. Inny jest zegar umieszczony na budynku, który modelarz powiesił w nowym miejscu. Przesunął też wejścia do budynku, a plac przed dworcem wybrukował. Nie będzie 19 torów jak kiedyś, lecz symboliczne trzy. Po torach będą jeździły pociągi. Wszystko sterowane będzie cyfrowo.
- W Kościanie nie było lokomotywowni wachlarzowej z obrotnicą, ale ją umieszczę na makiecie. Wieżę wodną zrobiłem na wzór tej znajdującej się w Wolsztynie, ale obie powstały mniej więcej w tym samym czasie, więc prawdopodobieństwo, że tak właśnie wyglądała jest duże. Napis na dworcu nie będzie w języku niemieckim, lecz polskim – zdradza kościaniak.
Dworzec jest podświetlony, podobnie jak lokomotywownia. Makieta jest skończona już w 60%. Do zrobienia pozostało jeszcze wiele elementów, m.in. lampy, które także rozbłysną. Brakuje też podsypki, trawy, drzew, krzewów. Do wykończenia makiety przyda się mech. Większość pan Maciej zrobił własnoręcznie. Część skleił z gotowych modeli, a część zrobił z kartonu. W czasie pracy złamał już trzy skalpele. Początkowo zamierzał wydrukować potrzebne elementy w 3D. Tak powstały jedynie okna z parapetami. Po torach jeździć będzie lokomotywa towarowa z czasów pruskich. Ten model pan Maciej także złożył własnoręcznie. Potrzebne do budowy makiety elementy otrzymuje w prezencie od najbliższych z różnych okazji lub kupuje w sklepach modelarskich. Do budowy wykorzystuje też rzeczy codziennego użytku, które zdarza mu się podbierać... żonie. Czasem w pracy pomaga mu córka.
- Dałem jej kabelek, a ona pozwijała go tak, że powstał krzak – cieszy się.
Praca nad makietą to świetna zabawa i odskocznia od codziennych obowiązków. Najdłużej pracował nad samym projektem. Trzeba było zdobyć wymiary dworca, przeskalować, narysować na kartce, a następnie przenieść do komputera. Było to o tyle łatwiejsze, że pan Maciej jest grafikiem komputerowym.
- Najczęściej siadam nad nią wieczorami, gdy żona i córka już śpią. Nie pracuję nad nią codziennie, bo to ma być przyjemność, a nie obowiązek – przekonuje, przyznając, że jest dumny ze swojego dzieła. – Mam satysfakcję, bo od początku do końca robię wszystko sam, a nie składam z gotowych elementów. Potrzeba do tego wiele cierpliwości i precyzji. Wystarczy jeden błąd i trzeba zaczynać od początku.
Pracę pana Macieja oceniają najpierw żona i córka, a potem rodzice. Wszyscy wspierają go psychicznie, chwalą postępy i nie mogą się doczekać kiedy wreszcie makieta będzie gotowa. Do końca roku pan Maciej zamierza posadowić na makiecie budynek dworca, lokomotywownię, wieżę wodną i ,,posadzić’’ wokół zieleń. Całość ma być gotowa w przyszłym roku. Będzie wówczas cieszyć oczy samego twórcy, jego najbliższych i znajomych.
- Mam w rodzinie kilku kolejarzy, więc z pewnością zwrócą uwagę na detale. Z kolei mój tato jest murarzem, więc z pewnością zauważy krzywy mur. Zapewne codziennie będę schodził do piwnicy, zapalał światła i uruchamiał ciuchcię – zapowiada. (kar)
Gazeta Kościańska nr 43/2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Panie Macieju wspaniały pomysł sam jestem ciekaw efektu końcowego pozdrawiam