Magazyn koscian.net
28 października 2020Ile zyskaliśmy na remoncie E59?
Co Kościan zyskał dzięki modernizacji linii kolejowej E59? Zdaniem wykonawców więcej niż jakiekolwiek inne miasto na linii Poznań – Wrocław.
O tym co miasto mogło zyskać, i co zyskało podczas modernizacji linii kolejowej E59 z burmistrzem Kościana Piotrem Ruszkiewiczem rozmawia Paweł Sałacki.
- Przed nami ostatnie miesiące realizacji wielkiej kolejowej inwestycji, która odmieni, a właściwie już odmieniła miasto. Na ile mieliśmy wpływ na tę zmianę?
- Formalnie niewielki, ale w praktyce niemały. Przypomnę, że to nie my budujemy przejazdy pod wiaduktami kolejowymi na Młyńskiej i Gostyńskiej. Nie my remontujemy kładki pod mostami kolejowymi i nie my wybudowaliśmy przejście pieszo rowerowe łączące Gurostwo z ulicą Wyzwolenia. To wszystko, to elementy wielkiej kolejowej inwestycji, jaką jest przebudowa linii kolejowej od Poznania do Wrocławia. Inwestor, którym jest Spółka PKP PLK, jedynie konsultował z nami swój projekt. Dla inwestora najważniejszy jest ruch kolejowy, i to jemu podporządkowane są harmonogramy prac. Dla nas najważniejsze były skrzyżowania dróg z linią kolejową i otoczenie dworca. Myślę, że w tym zakresie zyskaliśmy więcej niż się było można spodziewać.
- Czyli dwa tunele i jedno przejście podziemne.
- Plus parking przy dworcu na sto dwadzieścia samochodów i blisko trzysta rowerów. Żadne inne miasto nie otrzymało tyle. Trzykrotnie większe Leszno zyskało tylko jeden wiadukt i jedno przejście podziemne.
- Powróćmy do wpływu miasta na projekt.
- I miasto, i mieszkańcy mieli możliwość zgłaszania swoich uwag do założeń projektowych, które PKP przedstawiło w 2011 roku. Samorząd naciskał wówczas na to, aby wszystkie skrzyżowania ulic z torami były bezkolizyjne. Przekonaliśmy też inwestora do budowy przejścia podziemnego na wysokości ul. Wyzwolenia. Sprawę omawiano na sesjach rady miejskiej, były też liczne spotkania z mieszkańcami. Najwięcej uwag zgłaszano do projektu budowy tunelu na ulicy Gostyńskiej. Założenia projektowe kilkukrotnie zmieniano na wniosek mieszkańców. Kilka osób do końca nie zgadzało się z przyjętymi rozwiązaniami. Pamiętam, jak na jednej z sesji ówczesny burmistrz Michał Jurga sugerował, że może to zagrozić realizacji inwestycji. Na szczęście górę wziął interes całego miasta, a nawet powiatu i województwa, bo rzecz dotyczyła przebudowy skrzyżowania drogi wojewódzkiej. Projekt powstał, i tunel jest budowany.
- Jeśli miasto miało tak duży wpływ na projekty, to dlaczego nie ma ścieżki rowerowej w tunelu na ulicy Młyńskiej?
- To pytanie do projektanta i inwestora. Ja mogę jedynie przypuszczać dlaczego nie ma ścieżki na podstawie wiedzy, jaką wyniosłem z licznych spotkań z wykonawcą. Prawdopodobnie nie było na nią miejsca. Projekty tuneli na Młyńskiej i Gostyńskiej wykonała ta sama firma. Na Gostyńskiej zaprojektowano ścieżkę pieszo-rowerową, a na Młyńskiej nie. Skoro ten sam projektant w jednym miejscu rezygnuje z tego rozwiązania, to znaczy że są przeszkody. Proszę zobaczyć jak blisko dużego budynku mieszkalnego jest tunel. Pod chodnikiem, który dzieli tunel od budynku, musiano umieścić wszystkie sieci i instalacje, które kiedyś były położone pod jezdnią. To było trudne zdania. Pan Adam Michalski, dyrektor projektu w firmie Torpol, powiedział mi, że tunel na ulicy Młyńskiej był najtrudniejszym zadaniem inżynieryjnym na całej linii kolejowej. W żadnym innym miejscu nie natrafiono na tyle utrudnień, błędów w dokumentacji projektowej i kolizji. Niemal do samego końca zmagano się z nieplanowanymi trudnościami. W ich rozwiązywaniu pomagała determinacja dyrektora Michalskiego, który jest rodowitym kościaniakiem, i czuł się dodatkowo zobowiązany, aby wykonać zadanie najlepiej jak to możliwe.
- Gdy rozpoczęto budowę tunelu na Młyńskiej opisywaliśmy w gazecie technologię, jaką zastosował Torpol właśnie z uwagi na bliskie sąsiedztwo budynku mieszkalnego.
- Tak, wykonawca zaproponował inwestorowi zmianę technologii, którą przewidywała dokumentacja, na technologię ścian szczelinowych, która pozwala na budowę w bezpośrednim sąsiedztwie istniejących budowli oraz jest mało uciążliwa dla otoczenia dzięki niskiemu poziomowi hałasu i brakowi wstrząsów. Gdyby inwestor nie przyjął tego rozwiązania, prace mogłyby się jeszcze bardziej opóźnić.
- Opóźnienia – to najczęściej pojawiające się słowo przy modernizacji linii E59. Byliście na bieżąco informowani o przyczynach opóźnień?
- Formalnie nikt nie musiał się nam tłumaczyć, ale dzięki stałej, bardzo dobrej współpracy z wykonawcą byliśmy na bieżąco. Jeśli mogliśmy, to pomagaliśmy rozwiązywać kłopoty Torpolu, bo przecież w interesie mieszkańców jest jak najszybsze zakończenie inwestycji.
- Wszystkie etapy prac były przesunięte w czasie. Jakie były główne przyczyny opóźnień?
- Torpol realizuje inwestycję w systemie „buduj”. Oznacza to, że wygrał przetarg na budowę, a wszelką dokumentację projektową, wymagane uzgodnienia i pozwolenia zgodnie z umową dostarcza mu inwestor, czyli kolej. I tu pojawiały się pierwsze kłopoty. Bywało, że w dokumentacji były braki lub, że stan zastany znacząco odbiegał od projektu. Weźmy przykład Młyńskiej. Ulicę zamknięto, a prace nie ruszyły ponieważ okazało się, że Torpol nie może przebudować biegnących przez plac budowy linii energetycznych. Musiał czekać kilka miesięcy aż kolej dokona niezbędnych uzgodnień z firmą energetyczną. Takich niespodzianek było bardzo dużo.
Na tempo prac w Kościanie wpływ miało też zejście z placu budowy włoskiej firmy Astaldi, która odpowiadała między innymi za odcinek sieci kolejowej między Bojanowem a Lesznem. Trzecim powodem opóźnień był koronawirus, przez który na placu budowy w marcu zabrakło połowy pracowników. Myślę, że dyrektor Michalski mógłby wymienić jeszcze kilkanaście innych, niezależnych od Torpolu, powodów wydłużania się prac, jak na przykład zabytkowa wiata peronowa.
- Na czym polegał probem z wiatą?
- Tuż przed jej zdemontowaniem, na wniosek Wielkopolskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków Kolejnictwa, została wpisana do rejestru zabytków. Prace stanęły na kilka tygodni. Trzeba było znaleźć firmę, która przygotuje projekt rozbiórki, transportu i ponownego montażu wiaty. Wszystko trzeba było uzgadniać z konserwatorem zabytków, co wydłużało cały proces. Trzeba było także znaleźć dla niej nowe miejsce, ponieważ na peronach zaprojektowano inne wiaty. Ostatecznie zdecydowano, że stanie przy planowanym parkingu samochodowym i będzie chronić przed deszczem stojaki na rowery. W ten sposób powstanie rowerowy parking na blisko trzysta jednośladów. Zaskakującą informacją dla mieszkańców może być koszt tego przedsięwzięcia. Rozbiórka, konserwacja i ponowny montaż kosztować będzie prawie dwa miliony złotych. Jak widać, to niemały problem dla wykonawcy.
- Na ile szacuje pan nakłady PKP w granicach miasta?
- Dowiemy się po zakończeniu inwestycji. Z moich notatek robionych na spotkaniach z wykonawcą wynika, że to pomiędzy czterdzieści a pięćdziesiąt milionów złotych, nie licząc prac torowych. Tunel na ulicy Młyńskiej kosztował blisko 20 milionów, tunel na Gostyńskiej to piętnaście milionów. Przejście podziemne na ulicy Wyzwolenia kosztowało 6 milionów zł . Do tego budowa parkingu przy dworcu, budowa oświetlenia przy parkingu, przeniesienie zabytkowej wiaty, przebudowa sieci w ciągu tuneli, nowe przejścia pod mostami kolejowymi. To ogromne nakłady, na które miasto nie mogłoby sobie pozwolić. Nie byłoby nas stać na budowę jednego tunelu, a miasto zyskało trzy. To radykalnie zmienia układ komunikacyjny miasta, które jest przedzielone linią kolejową.
- Wspominał pan o pomocy jakiej miasto udzielało inwestorowi i wykonawcy. Na czym polegała?
- Była różnorodna. Pomagaliśmy w prowadzeniu konsultacji z mieszkańcami, pomagaliśmy organizacyjnie przy wykupie gruntów, czy w kontaktach z innymi podmiotami. Weźmy taki przykład. Kiedy zgodnie z harmonogramem miała ruszyć budowa tunelu na Gostyńskiej, Torpol od tygodni nie mógł się doczekać zatwierdzenia tymczasowej organizacji ruchu przez Zarząd Dróg Wojewódzkich. Przypomnę, że domagaliśmy się aby na czas remontu wyprowadzić z Kościana ciężarowy ruch tranzytowy na drodze 308. Niestety zarządca drogi nie zatwierdzał tego projektu. Udało się nam wówczas zaaranżować spotkanie Torpolu z panem marszałkiem, podczas którego przedstawiliśmy problem. Po tym spotkaniu sprawa ruszyła w dobrym kierunku. Tego typu spotkań, telefonów, wzajemnych rad, czy próśb było i jest wiele. Z tego co mówią przedstawiciele Torpolu, to w żadnym innym mieście wzdłuż remontowanego odcinka linii kolejowej nie mają tak dobrej współpracy z samorządem. My spotykamy się regularnie, co przynosi korzyści obu stronom. Po prostu szybciej rozwiązujemy wspólne problemy. Udaje się to dzięki ogromnej przychylności dwóch dyrektorów projektu: Jarosława Szczepaniaka z PKP PLK i Adama Michalskiego z Torpolu. Ich zaangażowanie w rozwiązywanie „kościańskich problemów”, związanych z tą inwestycją, jest ogromne.
Dzięki remontowi linii kolejowej w Kościanie powstały:
- tunel na ulicy Młyńskiej
- tunel na ul. Gostyńskiej (w budowie)
- podziemne przejście z Gurostwa na ul. Wyzwolenia
- nowe przejścia pod mostami kolejowymi
- parking na ponad sto samochodów i trzysta rowerów (w budowie)
- nowe perony z windami
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Panie Burmistrzu. Tunel na ulicy Młyńskiej kosztował blisko 20 milionów... To mógł kosztować 21 mln zł, ale być użytecznym - posiadać przejazd dla rowerzystów. Nie wiem, jak można się było zgodzić na taki kształt inwestycji. To przykład typowej urzędniczej bezmyślności. Totalnej ignorancji potrzeb i wydawania pieniędzy bez sensu! Jeździ Pan tamtędy? Widzi pan te bezmyślne korki wlokące się za babcią albo uczniem na rowerze? Jazda pasem dla pieszych jest niebezpieczna. Typowa powiatowa Polska - ścieżka rowerowa urwana w najważniejszym miejscu, a burmistrz się chwali, że jest cudownie, a Kościan zyskał wiele. Kościan to wciąż dziura zabita dechami, Polska E, miasto bez charakteru, w którym nawet fontanna za miliony jest brzydka jak noc