Magazyn koscian.net
12 grudnia 2017Jestem fotograficzną pedantką
Uwielbiam to, co robię. To moja praca i pasja. W karierze zawodowej nie mogło spotkać mnie nic lepszego. Jestem spełniona w stu procentach – mówi Agata Hoszowska z Czempinia. Jako nastolatka założyła internetowy blog. Zainteresowanie modą i fotografią przekuła we własną firmę.
Hobby nastolatki
Jak typowa gimnazjalistka funkcjonowała w mediach społecznościowych. Idąc z duchem czasu i trendami, założyła swój pierwszy blog. Opowiadała o sobie. Jej poczynania śledzili rówieśnicy. Szybko dojrzała do tego, że zdjęciami łatwiej przykuć uwagę internautów. Postawiła na fotobloga.
- Nie skupiałam się na tym. Nie robiłam tego profesjonalnie, tylko dla przyjemności. Gdy miałam chwilę, dodawałam zdjęcie i krótki wpis. Zaczęły wówczas powstawać blogi poświęcone modzie. Znajomi zachęcali mnie, żebym również taki założyła. Mówili: „fajnie się ubierasz, zacznij pokazywać swoje stylizacje” - wspomina Agata Hoszowska z Czempinia.
Poszła za radą przyjaciół. 1 stycznia 2011 roku uruchomiła blog adancingueen.com.
- Sylwester nie był chyba zbyt huczny, skoro w Nowy Rok, w południe zakładałam blog – śmieje się blogerka. - Pamiętam swój pierwszy wpis. Był o mnie. To było coś zupełnie nowego i całkowicie innego od tego, co robiłam dotychczas. Moja siostra również uwielbia modę. Dziś ma swoją markę odzieżową. Wspólnie przygotowywałyśmy stylizacje i robiłyśmy sobie nawzajem zdjęcia. Nie były jakieś wyszukane. Grono naszych odbiorców zaczęło się rozszerzać. Z ankiet, które przeprowadzałam, wynikało że są to osoby w przedziale wiekowym od czternastu – piętnastu do trzydziestu pięciu lat.
Aparat w dłoni
Fotografia przyszła później, gdy w domu pojawiła się pierwsza lustrzanka cyfrowa.
- Aparat dostał się w moje ręce i zaczęłam kombinować. Początkowo były to proste zdjęcia: motylki, robaczki, drzewa, krajobrazy podczas wakacji czy modowe stylizacje. Zaczęło mi się to podobać. Tata wyczuł mój potencjał i zachęcał mnie, żebym poszła na jakiś kurs. Sam jako nastolatek bawił się fotografią ze swoim ojcem – mówi Agada Hoszowska. - Byłam wtedy w liceum. Chciałam skupić się na nauce, zdać maturę i dopiero wtedy pomyśleć, co dalej. Blog się rozwijał i w pewnym momencie fotografia zaczęła być mi potrzebna. Uznałam, że dobrze byłoby pokazywać stylizacje i urodę na fajnych zdjęciach.
Po maturze blogerka nie postawiła jednak na studia związane ze sztuką. Wybrała filologię angielską. Zrobiła licencjat i doszła do wniosku, że z językiem obcym nie chciałaby wiązać swojej zawodowej kariery. Żeby uporządkować wiedzę o fotografii wybrała się na indywidualny kurs. Prowadzący zajęcia wspomniał o studiach podyplomowych w Collegium da Vinci w Poznaniu.
- Następnego dnia byłam w szkole złożyć dokumenty. To była najlepsza decyzja, jaką podjęłam w życiu. Po raz pierwszy naprawdę pokochałam szkołę i nie chciałam opuścić żadnych zajęć. To było świetne doświadczenie. Gdy już musiałam, opuszczałam szkołę z ogromnym bólem – zdradza blogerka. - Na obronie dyplomu zaprezentowałam cykl autoportretów, coś czego na tych studiach jeszcze nikt nie prezentował. To był najlepszy rok w moim życiu. Całą sobą weszłam w fotografię, fotograficy mnie docenili, co sprawiło, że poczułam się w tym naprawdę dobra!
Firma podbita
Już podczas studiów myślała o własnej firmie fotograficznej. W domu zaczęła urządzać studio. Kupiła pierwszą lampę, pierwsze tło. Nie myślała jeszcze wówczas, że zajmie się fotografia produktową.
- Pamiętam jak wykładowca, fotograf Zbigniew Wielgosz uczył nas fotografii produktowej. Podczas zaliczenia przedmiotu stwierdził, że mam potencjał. Przekonywał mnie do tej dziedziny. Mówiłam, że nie mam do tego cierpliwości, że nigdy w życiu nie będą tego robić. A teraz głównie robię fotografię produktową – mówi Agata Hoszowska. - Wpadłam jak śliwka w kompot. Skupiam się głównie na tematach, które są mi bliskie: moda, uroda, produkty dekoracyjne. Wszystko co zmieści się w moim studio.
Firmę fotograficzną Queen Photo Studio prowadzi od trzech lat. Pierwsze zlecenia realizowała dla siostry i zaznajomionych firm. Przy okazji uczyła się obróbki zdjęć. Dziś na brak pracy nie narzeka. Wybiera zlecenia zgodne z zainteresowaniami i pasjami. Jak zdobywa klientów?
- Moja taktyka? Przekonać do siebie interesujące mnie firmy, prezentując ich produkty w moim ulubionym, fotograficznym stylu. – mówi fotografka.
Sama określa się jako fotograficzna pedantka. Nie potrafi zrobić zdjęcia byle jak. Każde musi być dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
- Oglądając swój blog, widzę jaką drogę przeszłam. Sama podnoszę sobie poprzeczkę. Przy każdym zdjęciu myślę o tym, żeby pokazać coś nowego – podkreśla Agata. - Muszę iść do przodu, inwestować w lepszy sprzęt, powiększać swoje studio, prezentować wciąż coś lepszego... Sama się boję, co jeszcze wymyślę, co zrodzi się w mojej głowie.
Radość z uznania
W październiku Agata Hoszowska przystąpiła do konkursu dla blogerów organizowanego przez firmę KIK. Ich zadaniem było przedstawienie swojej wizji na temat „Wyjdź naprzeciw jesieni”.
- Mój ulubiony okres to Święta Bożego Narodzenie, a zaraz po nim jesień. Mam wtedy najwięcej motywacji i weny. Jestem najbardziej kreatywna. Gdy spadają liście łapię za aparat - mówi Hoszowska. - Byłam pewna, że to jest temat, w którym będę miała coś do powiedzenia, a moje zdjęcia idealnie wpiszą się w klimat.
Laureatów wybierali internauci i jury. Największe uznanie tych pierwszy zdobyła osiemnastoletnia blogerka. Jurorom najbardziej spodobał się sposób, w jaki jesień przedstawiła Agata Hoszowska.
- Nie nastawiałam się na wygraną. Wiedziałam, że moje zgłoszenie jest dopracowane, ale kompletnie nie spodziewałam się, że ktoś na nie postawi. Cieszę się, że spośród wielu zgłoszeń jurorzy wybrali mnie. Musiałam ich czymś zainteresować. – zdradza blogerka. - Bardziej niż z nagrody pieniężnej cieszę się z uznania. W KIK-u jestem dwa – trzy razy w miesiącu. To jeden z moich ulubionych sklepów, jeżeli chodzi o dekoracje. Często kupuję tam rzeczy, które wykorzystuję do zdjęć.
Życiowa droga
Nie ma setek tysięcy osób obserwujących jej profile społecznościowe. Nie walczy o popularność i coraz większą rzeszę odbiorców. Do obecności w sieci podchodzi jednak bardzo poważnie. To dla niej sposób na zaprezentowanie artystycznych wizji.
- Rzeczywistość zostawiam dla siebie. Na profile społecznościowe dodaję tylko konkrety. Materiał zdjęciowy musi być na najwyższym poziomie. To sto procent mnie. Kreuję swój fotograficzny świat i zabieram do niego swoich obserwatorów. Chcę oderwać ich od szarej rzeczywistości, pokazać fajne kolory, przekazać pozytywne wibracje – mówi Agata Hoszowska. - Zaginam trochę rzeczywistość. Ludzie to we mnie lubią. Jeżeli trawa na moim zdjęciu jest niebieska, wiedzą że to moja kreacja. Pokazuję coś zupełnie innego. Nie zmuszam nikogo, żeby zaglądał do mojego, czasem trochę baśniowego, świata.
W natłoku obowiązków zawodowych nie zaniedbuje bloga. Pamięta, że dzięki niemu została fotografem.
- Niczego nie żałuję. Wszystko, co mnie spotkało, dodało mi nowych doświadczeń fotograficznych i życiowych. Robię wiele rzeczy naraz. Czasem aż trudno mi uwierzyć, że tak szybko udało mi się rozwinąć firmę – podkreśla blogerka. - Fotografia jest moją życiową drogą. Nie zamierzam z niej zboczyć.
Planuje dalszy rozwój. Myśli o specjalistycznych kursach fotografii produktowej. Cały czas pracuje nad swoim fotograficznym „ja”.
- Bardzo ciężko znaleźć swój własny styl w fotografii. To długa droga, ale mi się to udało! – dodaje. (h)
Gazeta Kościańska 49/2017
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Świetny artykuł pani Hani :) Gratuluję pani Agacie pasji i tego, że wie czego chce i że wie,że czuje się spełniona. Niewielu z nas to się udaje. Wspaniałe zdjęcia i ciekawe pokazanie mody, własnych pomysłów. Nie znałam tego bloga wcześniej ale jako gospodyni domowa chętnie teraz tam zaglądam :) Świat wydaje się tu jakiś magiczny... Jeszcze raz gratuluję pasji :)