Magazyn koscian.net
2008-03-19Judasz, czy wzór cnót?
,,Kierownik na złodziejstwie dorobił się fortuny’’, ,, X z domu Y z ul. Z 11 - to suka...’’, ,,sąsiad w garażu od drugiej wojny ukrywa niemieckich lotników’’ - to przykłady donosów do Urzędu Skarbowego, Ośrodka Pomocy Społecznej i Komendy Powiatowej Policji w Kościanie. Kto to czyta i co dalej dzieje się z takimi listami? Kim są donosiciele - zawistnymi frustratami czy przykładami obywatelskiej cnoty?
,,Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam». A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać’’ - ten fragment Ewangelii według Św. Mateusza (26,14-16) choć nie słowo w słowo, ale zna prawie każdy z nas. Za jego przyczyną imię Judasza stało się w naszej kulturze synonimem zdrajcy, człowieka fałszywego, podstępnego, obłudnego (,,Słownik Języka Polskiego’’ pod red. Prof. Mieczysława Szymczaka). Jego imieniem zwykło się określać wszystkich donosicieli i denuncjatorów. Czy jednak wszyscy to zdrajcy? Dla naszych sąsiadów - Niemców - donos obywatelski to obowiązek wobec kraju i porządku publicznego, oznaka moralności. W świadomości Niemca bowiem prawo służy obywatelom. Łamanie prawa jest więc zamachem na poczucie bezpieczeństwa wszystkich. Niemcy nie czują dyskomfortu, gdy informują stosowne władze, że ktoś zatrudnia pracowników na czarno, prowadzi nielegalny interes, parkuje w niedozwolonym miejscu, czy jeździ po pijaku.
W Polsce rzecz nie jest tak prosta. W ostatnich dwóch wiekach współpraca z organami państwa - najpierw zaborczego, potem okupanta, a w końcu komunistycznego - była postrzegana jako zdrada.
- Donos donosowi nie równy - stwierdza benedyktyn o. Jan Bereza. - W ocenie moralnej musimy brać pod uwagę: Czy prawo jest słuszne? Czy wydała je odpowiednia władza? Czy mamy autentyczne dowody? czy nasze dowody zdobyliśmy uczciwie, a może z naruszeniem prawa? Czy nie działamy pod wpływem emocji, z powodu gniewu czy złośliwości? Jakie są konsekwencje tego czynu dla nas czy dla innych? Oczywiście to kilka najważniejszych punktów. Trzeba też dodać, że przestrzeganie prawa, moralność i grzech to nie zawsze to samo. Sprawa Judasza jakkolwiek symboliczna ukazuje nam, że oskarżenie było fałszywe a jego konsekwencją była śmierć niewinnego. Ale i tu możemy powiedzieć, że ostatecznie to sąd wydał wyrok, ale z drugiej strony, że Judasz mógł się spodziewać takiego wyroku. Sprawa nie wydaje się być tak bardzo jednoznaczna jak symbol.
Urząd Miejski
W Urzędzie Miejskim w Kościanie wiceburmistrz Maciej Kasprzak na pytanie o donosy odpowiada cytując ustawę:,,Skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska (nazwy) oraz adresu wnoszącego pozostawia się bez rozpoznania’’.
- Większość donosów to anonimy, więc nawet gdyby takie do burmistrza trafiały, do niczego by nie prowadziły. Zdaje się jednak, że klasyczny donos już nie funkcjonuje. Ja pracuję tu krótko, więc spytałem burmistrza Jurgę, czy i jakie donosy trafiają do niego. On najpierw zdziwił się pytaniem, a potem odpowiedzią. Nie otrzymał żadnego donosu. Mieszkańcy owszem piszą do burmistrza czasem listy, ale z prośbami o remont chodnika, wycięcie drzewa, ustawienie znaku drogowego itd. I tych listów jednak jest stosunkowo mało, bo w Kościanie jest bardzo mocno rozbudowany system konsultacji społecznej. Na każdej radzie osiedla jest radny i stara się być burmistrz. Mieszkańcy, którzy mają jakieś uwagi, prośby przekazują je na tych zebraniach. To niezwykle cenne - ocenia burmistrz Kasprzak.
Policja
Otrzymuje kilkanaście donosów rocznie, z czego 99% - jak ocenia oficer prasowy - wynika z czystej chęci pomówienia kogoś i nie dotyczy przestępstw w rozumieniu prawa. Takie informacje mogły być bezcenne dla Służby Bezpieczeństwa, ale dla współczesnej policji już nie.
- W głowie tych, którzy takie listy piszą, zbrodnią jest, że ktoś z kimś się spotyka, źle się prowadzi... Większość dotyczy sąsiedzkich złośliwości. Zdarzają się jednak i bardziej absurdalne, jak na przykład, że trochę przerysuję: ,,mój sąsiad brał udział w zamachu na Kenedy’ego’’, że sąsiad w garażu ukrywa niemieckich lotników, czy że ,,pani X kontaktuje się z duchami’’. Podpisane są ,,życzliwy’’, albo pozostawione bez podpisu - wyjaśnia oficer prasowy kościańskiej komendy Mateusz Marszewski.
Rzetelnych informacji na temat przestępstw rzecznik policji donosami nazywać nie chce. Słowo to ma bardzo pejoratywne znaczenie, a reagowanie na łamanie prawa to jak najbardziej pożądane zachowanie - dowodzi.
- Czytałem kiedyś w ,,Gazecie Wyborczej’’ donosy szmalcowników na tych, którzy ukrywali Żydów w czasie wojny i moje pierwsze skojarzenie wówczas było takie, że w tej materii nic się nie zmieniło. Donosy, które trafiają na policję, w większości przypominają tamte sprzed ponad sześćdziesięciu lat. Nawet forma została prawie taka sama i co charakterystyczne - większość z tych pism obarczona jest poważnymi błędami ortograficznymi. Zdarza się, że niektóre wyrazy, a nawet zdania pisane są fonetycznie. Sporo tam inwektyw pod adresem tych, na których - nie ukrywajmy - autor donosu chciałby sprowadzić natychmiast jednostkę antyterrorystyczną w kominiarkach. Większość takich listów powodowana jest zwykłym pieniactwem - opowiada Marszewski.
Jednostka antyterrorystyczna z powodu donosu jeszcze nie interweniowała. Każdy list przesłany do komendy, a więc i donos, trafia albo do komendanta, albo do jego zastępcy. Anonimowe donosy, w których mowa o przestępstwach, trafiają do sekcji kryminalnej, ale nie powodują wszczęcia żadnego postępowania. Policjanci dyskretnie jednak (tak, by osób, których dotyczy sprawa nie niepokoić) sprawdzają, czy mogło dojść do przestępstwa. Jeśli znajdą dowody na to, że tak, rusza śledztwo. Listy donoszące o sąsiedzkich złośliwościach zwykle trafiają do wiadomości dzielnicowych, a te informujące na przykład o kontaktach z duchami razem z inną korespondencją trafiają do teczek i na półkę sekretariatu. Po dwóch latach są niszczone.
- Zdarzają się i donosy na policjantów. Te też są niepodpisane i zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego i rozporządzeniem Rady Ministrów jako takie nie muszą być rozpatrywane, ale mamy zasadę, że każdą taką skargę dyskretnie sprawdzamy. W Kościanie żadna z kilku takich skarg nie potwierdziła się, a już po pierwszych czynnościach można było ustalić autora anonimu. Zwykle był to ktoś, kto chciał zemścić się za to, że funkcjonariusz sumiennie go potraktował: odebrał prawo jazdy, albo ukarał mandatem.
Anonimów pisanych ręcznie jest coraz mniej. Jeszcze kilkanaście lat temu było ich rocznie 20-30, a teraz tylko kilka. W tym roku policjanci nie odebrali jeszcze żadnego. Coraz więcej informacji dociera do policji Internetem, a najwięcej poprzez nagrania w telefonie zaufania. Wszystkie sposoby komunikacji nadają się do wyrażania nie tylko negatywnych, ale i pozytywnych emocji. Raz na jakiś czas trafia się list z wyznaniem miłosnym...
- Wszystkie, o których wiem, dotyczyły akurat żonatych funkcjonariuszy - uśmiecha się rzecznik.
Urząd Skarbowy
Urząd Skarbowy donosy czytuje wnikliwie, bo ze statystyk wynika, że wiele z przedstawionych tam faktów potwierdza się. Autorzy donosów do skarbówki doskonale wiedzą do kogo piszą i jasno określają kto i jak oszukuje w swoich oświadczeniach. Są zwykle albo członkami rodziny, albo sąsiadami, albo pracownikami, albo konkurentami oskarżonego w donosie. Podają często takie informacje, jakich nikt obcy posiadać nie powinien.
- Motywy bardzo trudno oceniać, ale myślę, że są mieszane. Zwykle autorzy donosów fakt, że piszą do nas argumentują uczciwością, troską o wpływy z podatków dla państwa, ale jednocześnie, jak czasem przeczytać można między wierszami, powoduje nimi zwykła zawiść - argumentuje Krzysztof Cugier, zastępca naczelnika kościańskiego US.
Na sto oskarżeń przesłanych do urzędu, jeden jest podpisany prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Większość albo jest w ogóle pozbawiona podpisu, albo podpisana jest dziwnymi imionami i nazwiskami, albo po prostu: Życzliwy, Uczciwy, Mieszkaniec itd. Część z nich pisana jest dla niepoznaki drukowanymi literami, a coraz częściej zdarzają się takie, które pisane są na komputerze.
,,Pracownicy z X to złodzieje, oszuści i fałszerze. Wszystko, czego się dorobili pochodzi ze sprzedaży na lewo - z magazynu. Fałszują dokumenty, żeby wszystko pasowało (...) Ile jeden z drugim zarobił zgodnie z PIT-em, a ile wydaje? Dużo. Skąd to miał? Z kradzieży’’ ,,Proszę o sprawdzenie X. Pobiera zasiłek przedemerytalny, a w 2005 roku pracował na czarno u pana Y. Nie opłacał podatków’’ ,,X prowadzi działalność nielegalną od 10 lat’’
Służby kontrolne urzędu sprawdzają każdy donos, a jeśli na potwierdzenie przedstawionych w anonimie listów nie znajdują odpowiedzi wśród zebranych już danych, wykorzystują je przy najbliższej kontroli podatnika. Donosy w US niszczone są dopiero po 10 latach (sic!). W tym roku do kościańskiego Urzędu wpłynęły dotychczas trzy takie pisma, w ubiegłym było 19, w 2005 - 16, a w 2004 - 10. Najwięcej donosów mieszkańcy powiatu napisali do skarbówki w 2006 roku - aż 27.
Ośrodek Pomocy Społecznej
OPS to prawdziwa oaza. Tu donosy zwykle powodowane są chęcią pomocy.
- Pozytywnych reakcji, bo aż trudno mi nazwać tego typu informacje donosem, tych pozytywnych reakcji, wypływających z potrzeby naprawy świata, jest więcej. Do nas ludzie zgłaszają się, by przekazać co zaobserwowali raczej nie dlatego, że ktoś czyni źle, ale że podejrzewają iż to co robi, krzywdzi kogoś bezbronnego. Najczęściej dotyczy to dzieci, którymi ktoś się nie opiekuje, są bite... Podejrzewają, że komuś dzieje się źle i powiadamiają nas o tym. To bardzo pomocne. Nie jesteśmy w stanie być wszędzie. Mieszkańcy miasta są tak naprawdę naszymi współpracownikami w niesieniu pomocy - wyjaśnia Mirosława Lubińska, dyrektor OPS w Kościanie.
Większość informacji trafiających do OPS dociera nie drogą listowną, ale telefoniczną. List szedłby zbyt długo. Zdarzają się jednak i listy. Może donosów podyktowanych zawiścią jest tam mniej, bo i czego zazdrościć podopiecznym OPS? Są ubodzy... (Al)
Gazeta Kościańska nr 12/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Co obrazuje wynik sondy. Niby obywatelski obowiązek, ale i świństwo. Generalnej zasady nie da się ułozyć - to nie Niemcy. Zawsze musi to być studium danego przypadku, i oczywiście ważne sa intencje. Ja jak dotąd żadnego donosu w zyciu nie złożyłem, choc nie wiem czy zawsze była to dobra decyzja