Wiadomości
2009-03-11Koniec imperium, Swarzędz na sprzedaż

Akcjonariusze spółki Swarzędz Meble przegłosowali wczoraj na walnym zgromadzeniu uchwałę o likwidacji spółki. Robotnicy swarzędzkich fabryk przyjdą dziś do pracy. Ale wczoraj dostali tylko część lutowej pensji
Źródło: Gazeta WyborczaLikwidacja oznacza sprzedanie znaku firmowego i majątku, spłacenie wierzycieli - i jeśli coś zostanie - akcjonariuszy. Zajmie się tym obecny wiceprezes Swarzędz Meble Marek Kamiński, którego nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy wybrało na likwidatora.
Z wielkiego imperium meblarskiej firmy Swarzędz Meble SA zostały dwa małe zakłady: mebli skrzyniowych w Kościanie w Wielkopolsce (110 osób) i tapicerowanych w Nysie na Opolszczyźnie (90).
Załoga obu fabryk przyjdzie dziś do pracy, by dokończyć zlecenia. Ale robotnicy w Kościanie dostali wczoraj tylko część wypłaty. - Spółka przelała nam za mało pieniędzy. Co dalej? Nie wiem - mówił wczoraj prezes zakładów w Kościanie Paweł Zugaj.
NWZA odbyło się w Swarzędzu w hotelu, bo słynne Swarzędzkie Fabryki Mebli już nie istnieją. Za likwidacją głosował największy inwestor spółki poznański fundusz BZ WBK AIB Asset Management. Fundusz przekonywał, że Swarzędz nie jest wystarczająco silny finansowo, aby przetrwać kryzys.
Przeciwko było Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, które reprezentuje giełdowych graczy (boją się, że wierzyciele i bank zgarną wszystko). SII proponowało, by powołać niezależny zarząd złożony z ekspertów z branży, który miałby ocenić zasadność likwidacji i przygotować plan restrukturyzacji. - Zebraliśmy za mało głosów. Szkoda, bo spółkę można było uratować - mówi Piotr Cieślak z SII.
Zainteresowanym ratowaniem Swarzędza był też m.in. giełdowy inwestor Mariusz Patrowicz (ma akacje Atlantis, Fon, Holiday Planet), który bez skutku próbował odkupić od banku akcje spółki. Natychmiast wartość akcji na giełdzie podskoczyła wczoraj z pięciu do sześciu groszy.
Włodzimierz Ehrenhalt, były prezes Swarzędz Meble, uważa, że likwidacja spółki to błąd: - Wystarczyłoby pozbyć się Kościana, który generuje straty, i dopasować produkcję do polskiego rynku. Swarzędz robi meble w najwyższym segmencie, ale to produkty archaiczne w zbyt wysokich cenach. Trzeba było celować w mniej zamożnego klienta, a mebli nie robić samemu, lecz pod marką w różnych fabrykach w Polsce. Ten plan był możliwy do wykonania. Na emisji akcji w 2007 r. spółka zarobiła ponad 50 milionów. Niestety, wygląda na to, że wszystko zmarnotrawiła - uważa Ehrenhalt.
Gdy w 1991 r. spółka, znana jako Swarzędzkie Fabryki Mebli, debiutowała na giełdzie, miała osiem zakładów i zatrudniała prawie 3 tysięcy ludzi.
W ciągu 18 lat aż dziewięć razy podwyższa kapitał zakładowy, w sumie wyemitowała 170 milionów akcji. Zarobione na emisjach 200 mln zł wydawała na spłatę wierzycieli albo topiła w chybionych inwestycjach. Na przykład w Jarocińskich Fabrykach Mebli, które na początku tej dekady generowały prawie połowę strat Swarzędza (drogie meble w krótkich seriach i przerost zatrudnienia). Kolejne zarządy wyprzedawały majątek spółki.
- Przejęcie zakładów w Jarocinie i Bialskich Fabryki Mebli uważam za swój największy błąd. Powinniśmy się skupić się na własnych spółkach córkach - mówi Julian Nuckowski, w latach 1996-2005 prezes spółki, i przyznaje: - Za późno zabraliśmy się za restrukturyzację.
Sylwia Sałwacka / Gazeta Wyborcza
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Nie no to rzeczywiscie musi byc kapitalny giełdowy gracz z tego Mariusza Patrowicza, posiadać akcje FONu - bezcenne...;P Jak gosciu tak sobie dobiera inwestycje to ja dziekuje, nawet Orlen by z nim nie przetrwal...;P