Magazyn koscian.net
29 stycznia 2013Kryminał z głową jelenia w tle
Trzech mieszkańców powiatu kościańskiego odpowie za złamanie przepisów prawa łowieckiego. Dwóch z nich „wpadło” w maju ubiegłego roku podczas rutynowej kontroli drogowej. W samochodzie, którym jechali policjanci znaleźli głowę i kończyny jelenia. W swoich zeznaniach mężczyźni wskazali osobę, która zwierzę ustrzeliła
Głowa i nogi w samochodzie
Mieszkańcy gminy Kościan Janusz D. i Waldemar D. w ręce policji wpadli podczas rutynowej kontroli w nocy z 7 na 8 maja 2012 roku. Zostali zatrzymani w okolicy Gniewowa. W ich samochodzie, w plastykowej skrzynce funkcjonariusze znaleźli głowę jelenia wraz z porożem i cztery odcięte kończyny. Mężczyźni tłumaczyli, że są wędkarzami, a części zwierzęcego ciała znaleźli tuż po zmroku przy drodze prowadzącej do Chełkowa w gminie Śmigiel. Na miejsce wezwano grupę dochodzeniowo-śledczą z Komendy Powiatowej Policji w Kościanie. Mieszkańcy gminy Kościan zostali zatrzymani i trafili do policyjnej celi.
8 maja o opinię na temat nocnego znaleziska poproszono strażnika leśnego pracującego w Nadleśnictwie Kościan. Uznał on, że głowa zwierzęcia została odcięta w sposób fachowy za pomocą ostrego narzędzia. Natomiast kończyny odcięto w stawie kolanowym. Ze względu na niewyczuwalną woń i krew kapiącą z głowy biegły uznał, że mogła ona zostać odcięta w ciągu minionych 24 godzin. Podkreślił, że od 1 marca do 21 sierpnia obowiązuje okres ochronny dla jelenia.
T
ego samego dnia policja przeszukała pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze należące do Janusza D. i Waldemara D. Funkcjonariusze znaleźli tam blisko 40 sztuk mięsa i wędlin z dziczyzny, piłę ze śladami sierści i kawałkami tkanek oraz dwie sztuki poroża. Mięso i wędliny ważyły ponad 27 kg. Właścicielom posesji postawiono zarzuty bezprawnego pozyskania trofeum zwierzyny łownej w postaci głowy jelenia z porożem w scypule w trakcie obowiązywania okresu ochronnego (art. 52 pkt. 2 ustawy Prawo łowieckie).
Zatrzymani pogrążają myśliwego
Waldemar D. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Po zatrzymaniu zeznał, że od kilku lat interesuje się myślistwem. Na polowaniu był dwukrotnie jako osoba towarzysząca. Ostatni raz 7 maja 2012 roku wraz z bratem Januszem D. i mieszkańcem gminy Śmigiel Henrykiem K. Cała trójka około godziny 22 miała wybrać się w okolice Chełkowa. Myśliwy Henryk K. miał zabrać ze sobą broń myśliwską, lampę typu szperacz i lornetkę. W pobliżu lasu myśliwy miał wypalić dwukrotnie, czego efektem było ustrzelenie jelenia. Pierwszy z oskarżonych zeznał, że zwierzę zostało oprawione w pomieszczeniach należących do Henryka K. Głowy i nóg bracia mieli się pozbyć w drodze powrotnej do domu.
- Nie znam się na przepisach łowieckich i nie wiem kiedy na jaką zwierzynę można polować. K. później powiedział nam, że obecnie jest zakaz strzelania do jeleni – zeznawał Waldemar D. - Żałuję, że tak się stało.
Waldemar D. chciał skorzystać z możliwości dobrowolnego poddanie się karze.
Przebieg zdarzeń z wieczoru 7 maja podobnie opisał Janusz D. Stwierdził, że z Henrykiem K. wiedział do jakiej zwierzyny strzelał. Miało to być stado saren i jeleni. Głowę jelenia planował oprawić, a nogi zabrać dla psa. Mężczyzna zeznał także, że na polowaniu ze znajomym myśliwym był już wcześniej, w styczniu 2012 roku.
- Nigdy nie zajmowałem się kłusownictwem, nie posiadam broni palnej. Oprócz tych dwóch przypadków, kiedy byłem na polowaniu razem z K. i bratem W. z nikim innym na polowaniu nie byłem. Nie znam innych myśliwych – wyjaśniał na policji Janusz D. - Nie znam się na przepisach dotyczących polowania i nie mam wiedzy na temat tego, czy K. mógł 7 maja strzelać do jelenia.
Nie widział też, że posiadanie głowy jelenia wraz z rogami jest karalne. Janusz D. przyznał się do winy i chciał skorzystać z możliwości dobrowolnego poddania się karze.
8 maja 2012 roku policja przeszukała także posesję Henryka K. w gminie Śmigiel. Mundurowi znaleźli tam niewielkie ilości dziczyzny, głowy sarnie z porożem oraz broń myśliwską i amunicję.
Działanie na szeroką skalę?
- Jeżeli prowadzę polowanie, to zawsze robię to zgodnie z przepisami – zapewniał podczas przesłuchania Henryk K.
Zeznał, że strzela tylko do zwierzyny, na którą ma pozwolenie. Zaprzeczył jakoby kiedykolwiek dawał komuś trofeum w postaci głowy. Przyznał, że ostatni raz na polowaniu był 7 maja, tyle że próbował wówczas ustrzelić dzika. Głowy saren, które znaleziono na jego posesji miały pochodzić od zwierząt potrąconych. Ich resztki przerabiał na karmę dla psów lub zakopywał. Nigdy nie sporządzał protokołu z tych czynności. Zamrożone mięso, które u niego znaleziono miał otrzymać w prezencie.
Mężczyzna zeznał, że nigdy nie był na polowaniu z Januszem D. i Waldemarem D. W związku ze sprzecznymi zeznaniami, funkcjonariusze policji przeprowadzili konfrontacje. Każdy z panów obstawał przy swojej wersji zdarzeń.
Z książki ewidencyjnej udostępnionej przez prezesa koła łowieckiego, do którego należy Henryk K. wynika, że ostatni raz wybrał się on na polowanie nie 7 a 2 maja 2012 roku. Do szefa koła nie dotarły sygnały o niewłaściwym zachowaniu myśliwego. Nie przypomniał sobie także, żeby Henryk K. utylizował kiedyś padłą zwierzynę. Również łowczy stwierdził, że myśliwy nigdy nie zgłaszał mu faktu ujawnienia padłej zwierzyny.
Po medialnych doniesieniach o zatrzymaniu kłusowników, w Komendzie Powiatowej Policji w Kościanie pojawił się myśliwy Tomasz T. Zeznał, że Henryka K. odwiedził w lutym 2012 roku. Był na terenie posesji w miejscu, gdzie znajdowały się klatki dla psów i woliery.
- To co wtedy zobaczyłem przeraziło mnie – wyjaśniał funkcjonariuszom 25 maja 2012 roku.
Miał tam zobaczyć szczątki zwierząt łownych oraz odstrzelone lisy i zająca. W końcowej części zagrody miały leżeć skóry dzików, jeleni i saren.
- Pod wiatą wisiała czaszka z rogami byka jelenia. Z góry wiedziałem, że byk ten był pozyskany nielegalnie, dlatego że był to byk młody obustronnie koronny, czyli byk przeznaczony do dalszej hodowli, a nie do odstrzału. Czaszka była źle spreparowana. Były na niej jeszcze fragmenty zaschniętego mięsa – opisywał Tomasz T. W chłodniach widział głowy rogaczy, które jego zdaniem również pochodziły z nielegalnego odstrzału. - Miejsce nie przypominało hodowli psów czy gołębi a ubojnię,czy przetwórnię mięsa. Mężczyzna sam zgłosił się na komendę, gdy usłyszał, że zatrzymano kłusownika.
25 maja ubiegłego roku Prokuratura Rejonowa w Kościanie postawiła Henrykowi K. cztery zarzuty. Dwa z nich dotyczyły odstrzału zwierzyny łownej w okresie ochronnym (art 52 pkt. 1 ustawy Prawo łowieckie). Mężczyzna miał dokonać odstrzału kozła sarny w styczniu 2012 roku i byka jelenia 7 maja 2012 roku. Myśliwy odpowie także za wejście w posiadanie bezprawnie pozyskanego trofeum zwierzyny łownej – ośmiu sztuk głów sarny z porożem - w okresie obowiązywania okresu ochronnego tego gatunku (art. 52 pkt. 2 ustawy Prawo łowieckie) oraz posiadanie ponad stu sztuk amunicji bez wymaganego pozwolenia (art. 236 § 2 kodeksu karnego).
Obrót o 180 stopni
Akt oskarżenia przeciwko Januszowi D., Waldemarowi D. i Henrykowi K. Prokuratura Rejonowa w Kościanie sformułowała 3 października ubiegłego roku. Niespełna dwa miesiące wcześniej mieszkańcy gminy Kościan zmienili wcześniejsze zeznania. Obaj stwierdzili, że 7 maja 2012 roku w stawie położonym w gminie Śmigiel zanęcali karpia. Wracając do domu zauważyli stojącą przy drodze skrzynkę, w której znajdowały się głowa i nogi jelenie. Zebrali je do samochodu i chcieli zawieść do domu. Później zostali zatrzymani do kontroli drogowej i przewiezieni na komisariat policji w Kościanie.
Waldemar D. wyjaśnił, że to policjanci wymusili na nim zeznanie, że szczątki jelenia pochodzą od Henryka K. Potwierdził tę wersję, gdyż miało to przyspieszyć jego wyjście z celi i pozwolić na uniknięcie grzywny. Czy sąd da wiarę tym zeznaniom dowiemy się w przyszłym miesiącu. Cała trójka na ławie oskarżonych zasiądzie 5 lutego br. (h)
4/2013
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ukarać przykładnie.