Magazyn koscian.net
30 kwietnia 2012Kup sobie kawałek cukrowni
Osiem hektarów pod działalność gospodarczą i pięć pod budownictwo mieszkaniowe w centrum Kościana ciągle stoją odłogiem. Dziura po cukrowni zabliźnia się wolno. - Zapytania są, ale dużego ruchu nie ma – mówi Robert Malinowski, specjalista do spraw zagospodarowania majątku Pfeifer & Langen Polska S.A. W najbliższych dniach rusza tam jednak pierwsza duża budowa
Na sprzedaż
Fabrykę zamknięto w 2004 roku. Zostało po niej kilka budynków i ponad dwadzieścia hektarów ziemi. Plan zagospodarowania przestrzennego pocukrowniczego odłogu gotowy jest od pięciu lat, a wybudowano tam w tym czasie tylko dwa domy. Robert Malinowski z Pfeifer & Langen Polska S.A. dogląda majątku po sześciu zlikwidowanych cukrowniach: kościańskiej, gnieźnieńskiej, głogowskiej, konińskiej, witaszyckiej i tej, która kiedyś działała w Górze Śląskiej.
- Każda ma swoją specyfikę – mówi. - Kościańska cukrownia znajdowała się bardzo blisko centrum miasta, więc teoretycznie tereny po niej powinny się sprzedać szybko. Jest inaczej. Spore opóźnienia mamy w związku z planowaną przebudową linii kolejowej. Od ponad roku nie możemy wydzielić działek przeznaczonych pod działalność handlową, usługową i produkcyjną na terenach graniczących z torowiskiem. Był poważny inwestor, czekał, czekał, kolej nie podejmowała decyzji, aż inwestor stracił cierpliwość. Dziś czas to pieniądz...
Na sprzedaż wystawione są: 63 działki przeznaczone pod budownictwo jednorodzinne (90 zł za metr kwadratowy), reprezentacyjny biurowiec (559 metrów kwadratowych - 850 tys. zł), przepompownia (600 metrów kwadratowych – 250 tys zł) i dwukondygnacyjny magazyn z rampą (686 metrów kwadratowych – 700 tys. zł).
- Drugi magazyn cukru bywa jeszcze doraźnie wykorzystywany – wyjaśnia Malinowski.
Sporadycznie więc coś się tam jeszcze skłąduje, ale i on jest w ofercie sprzedaży (2394 metry kwadratowe - 1 271 500 zł). Każdy z budynków oferowany jest na sporej działce.
- Ciągle prowadzimy rozmowy z konserwatorem zabytków w sprawie rozbiórki suszarni. Prowadzimy też rozmowy w sprawie kotłowni. Chcielibyśmy zostawić charakterystyczną fasadę, a resztę obiektu też rozebrać. Chętnych na kupno starej kotłowni w tym kształcie i suszarni nie ma – stwierdza zarządca majątku po cukrowni.
Do decyzji konserwatora Pfeifer & Langen Polska S.A. czeka z rozbiórką ostatnich przeznaczonych do burzenia budynków za betonowym murem. Chce to załatwić za jednym zamachem.
Z działek przeznaczonych pod budownictwo jednorodzinne sprzedano zaledwie kilkanaście. Ugór chwilowo nie wygląda zachęcająco, a część działek ma wadę – słabą nośność gruntów. Nakreślono je bowiem w miejscu zasypanych osadników. Cena działek z roku na rok spada. Pięć lat temu za metr ziemi pod domek koncern żądał 150, a dziś już tylko 90 złotych.
- Nie planujemy zagęszczania gruntów. Już minęło pięć lat, a za kolejne pięć – myślę – ziemia sama się zagęści. Problem z gęstością ma zresztą tylko część działek. Można na planach zobaczyć które to i wybrać sobie taką, której rzecz nie dotyczy – stwierdza Malinowski.
Budowa
Od kilku tygodni na pocukrowniczym ugorze przy ulicy Nacławskiej stoi płot, a zanim mobilne biuro za szkłem. Na ścianach widać plany działek, budynków. Prawie każdy przechodzień zagląda za szybę.
- W grudniu sprzedaliśmy trzynaście i pół tysiąca metrów ziemi - dwie duże działki przeznaczone pod budownictwo wielorodzinne. Myślę, że ta inwestycja ożywi tę część miasta - stwierdza Malinowski z Pfeifer & Langen Polska S.A.
Ziemię kupił deweloper z Wrześni – firma Art-Bud. Od kilkunastu dni ma pozwolenie na budowę i już sprzedaje mieszkania.
- Powstanie tam osiem budynków mieszkalnych, w których będzie po osiemnaście mieszkań – wyjaśnia Aleksandra Ogrodowczyk prowadząca biuro sprzedaży w Kościanie. Urzędować w Kościanie zacznie lada dzień.
Projekt zakłada też budowę dróg osiedlowych, parkingów i placu zabaw. Ogrodzony teren, to przestrzeń na jakiej staną trzy budynki. Pierwszy ma być oddany do użytku w czerwcu przyszłego roku. Ostatni z ośmiu gotowy ma być za pięć lat. Stać będą po lewej stronie jezdni (dla jadących od ronda) i tuż za dawnym budynkiem banku cukrownictwa, i za jedynym stojącym wśród pustej przestrzeni kilkaset metrów dalej domem. Osiedle wpisuje się w przewidzianą w tym miejscu w wizji strategicznej dla Kościana miejską zabudowę.
Plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje na obecnych ugorach ponadto: spore osiedle domków jednorodzinnych (za osiedlem Art-Budu - 63 działki w sprzedaży) i - bliżej osiedla Jagielońskiego - bloki. Po drugiej stronie ulicy Nacławskiej zaplanowano małą strefą usługowo-przemysłową. Całość przetnie sieć dróg i ścieżek rowerowych. Powstać mają aleje drzew, skwery. Szlakiem bocznicy kolejowej nakreślono drogę przelotową prowadzącą do dworców PKP i PKS. Plac, na którym składowane były kiedyś buraki przeznaczono na działalność usługową, produkcję, magazyny i ośrodki badawcze. Bliżej kotłowni mają być punkty usługowe i biurowce. Bloki mieszkalne mają też stanąć przy bloku, w którym był kiedyś hotel cukrowni.
Historia
Przypomnijmy, cukrownia obchodziłaby w tym roku 131 rocznicę działalności. Była jednym z kół zamachowych rozwoju gospodarczego Kościana i wprowadziła go najpierw w dwudziesty, a potem weszła z nim jeszcze w dwudziesty pierwszy wiek. W tym czasie dała utrzymanie tysiącom rodzin. Zamknięto ją w 2004 roku. Jeszcze na początku tego wieku zatrudniała 260 osób, a jej obroty sięgały 60 milionów złotych. Buraki dostarczało jej kilkuset okolicznych plantatorów. W ostatniej kampanii buraczanej 2003/2004 przerobiono w Kościanie ponad dwieście tysięcy ton buraków cukrowych z których wyprodukowano 40 tys. ton cukru. Pod koniec 2004 roku pracowników było już tylko 40. Oprócz magazynów działała pakownia. Część maszyn pojechała do innych cukrowni koncernu Pfeifer & Langen Polska S.A., część wystawiono na sprzedaż, a resztę pocięto na złom. We wrześniu 2005 roku na ogromnym placu, na którym zwykle o tej porze zalegały stosy buraków, ciężki sprzęt budowlany usypał hałdy gruzu. Zaczęło się burzenie. Rozbierano budynki, drogi, tory a nawet betonowy plac. W dwa lata fabrykę zamieniono w parędziesiąt tysięcy ton gruzu i pięć tysięcy ton złomu i sprzedano. Zostały dwadzieścia cztery hektary ziemi i kilka budynków. Do jednych z najbardziej spektakularnych rozbiórek należał demontaż ,,wiszącego autobusu’’ nad ulicą Nacławską, czyli taśmy dostarczającej węgiel do kotłowni (15 kwietnia 2008 roku). Do połowy 2010 roku ,,pracował’’ jeszcze dla koncernu mały magazyn cukru, którego doglądała ostatnia pracownica kościańskiej cukrowni - Bernadeta Konieczna. Czynna była też jeszcze wielotonowa waga położona na dawnym placu buraczanym. Dziś waga jest rozebrana, a magazyn stoi pusty. W ogromnym reprezentacyjnym biurowcu wielkiej fabryki odłączone są telefony. Oprócz pracowników firmy ochroniarskiej nie ma tam już nikogo.
Nowi właściciele hotel cukrowniczy przerobili na mieszkania. Na mieszkania przerobiono także duży magazyn cukru (mieszkania ciągle w sprzedaży). W dawnej siedzibie Banku Cukrownictwa dziś działają gabinety lekarskie, a przedszkole jest właśnie przebudowywane
W dawnej siedzibie Banku Cukrownictwa dziś działają gabinety lekarskie, a w przedszkolnym ogrodzie stoją maszyny budowlane.
- Do końca prac daleko - wyjaśnia Ryszard Kozak, nowy właściciel nieruchomości. - Powstać ma tam nieduży hotel z restauracją.
Nieczynna fabryka stała się modnym tłem niebanalnych ślubnych sesji zdjęciowych. Od kilku dni to, co z niej zostało, oferowane jest też w internecie jako ciekawy teren eksploracji dla miłośników opuszczonych budynków. Atrakcyjność określono jako dużą, a dostępność jako łatwą.
- Na pewno obiekt przeznaczony do rozbiórki nie jest bezpieczny – zastrzega Malinowski. - Mieliśmy do niedawna spory problem ze złodziejami złomu, którzy wycinali, co popadnie nie zważając na linie wysokiego napięcia i zagrożenie załamania się konstrukcji. Dlatego zabiliśmy deskami każdy otwór do wysokości dwóch i pół metra. Pracownicy ochrony czuwają, ale nie oszukujmy się, jak ktoś postanowi złamać zakazy – w końcu wejdzie. Obok biegnie droga publiczna. Każdy może nią iść...
Hektary ugoru porośnięte mniszkiem lekarskim i lebiodą stały się w ostatnich latach namiastką krakowskich Błoni – wielką łąką w środku miasta. Miejscem spacerów z psami, porannych przebieżek, schadzek kilkunastoletnich zakochanych, spotkań młodzieży i niestety - towarzystwa od flaszki. Wydeptano ścieżki a nawet wyjeżdżono uliczki, skracające dotarcie do osiedla Jagiellońskiego. Krajobraz lada miesiąc zacznie się zmieniać. Na ugór wkracza miasto.
ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA
17/2012 25.04.2012
Zgłaszasz poniższy komentarz:
wcale sie nie dziwie ze nikt nie chce tego kupic cena 90zł /m2 to jak na koscian stanowczo za dużo wole kupic działke w Wilkowicach pod Lesznem za 60zł/m2 Leszno 100Razzyy Lepsze od kosciana koscian z roku na rok jest coraz wieksza dziura a te inwestycje i tych inwestorów smiechu warte