Magazyn koscian.net
01 kwietnia 2014Lekkoatletyczny talent
Marta Dajewska ze Starych Oborzysk od dziecka pasjonuje się sportem. W gimnazjum zaczęła próbować swych sił w różnych dyscyplinach lekkoatletycznych. Spodobało jej się na tyle, że postanowiła kontynuować naukę w klasie sportowej o profilu lekkoatletycznym w Liceum Ogólnokształcącym. Wówczas przygoda z bieganiem zaczęła się na dobre. Wielokrotnie reprezentowała Polskę na mistrzostwach, Europy i świata kolejarzy. W swojej kolekcji ma już ponad 70 trofeów.
Pierwszy start na zawodach wojewódzkich w biegach przełajowych zaliczyła jeszcze w gimnazjum. Mimo że do Żerkowa pojechała bez przygotowania, zajęła dobre miejsce. Dwukrotnie była wyróżniana nagrodą dla najlepszej sportsmenki szkoły.
- Zawsze najlepiej czułam się na dłuższych dystansach, biegach średnio- i długodystansowych, i do tej grupy trafiłam. Od rana szkoła, po lekcjach treningi w klubie MKS Juvenia, który działa przy szkole, a potem powrót do domu – wspomina Marta Dajewska, dziś studentka studiów magisterskich wychowania fizycznego na poznańskim AWF-ie. Licencjat robiła na PWSZ w Lesznie. Po obronie pracy magisterskiej chciałaby pracować z dziećmi.
Rodzice zawsze ją wspierali. Jeździli razem na różnego rodzaju zawody, by dopingować córkę. Tata Marty pracuje na kolei, gdy dowiedział się, że odbywają się ogólnopolskie lekkoatletyczne zawody kolejarzy, zaproponował córce start. Był to rok 2007. Marta wystartowała w biegach na dwóch dystansach, a jej młodsza siostra Agnieszka w pchnięciu kulą. W finale biegu na 400 m Marta była druga, a na 1000 m wygrała, zostawiając rywalki daleko w tyle. Okrzyknięto ją wówczas lekkoatletycznym talentem. Ten sukces zaowocował propozycją startu w kolejowych zawodach europejskich. Pierwszy zagraniczny start zaliczyła w Szwajcarii, gdzie wywalczyła trzecie miejsce na 800 m.
- To był intensywny czas, bo oprócz zawodów kolejowych startowałam też w imprezach klubowych. Sumiennie chodziłam na treningi, które odbywały się po lekcjach od poniedziałku do piątku. W soboty natomiast trzeba było przebiec dystans zadany przez trenerkę. Naprawdę się przykładałam do tych treningów, dzięki czemu na pierwszych zawodach kolejowych miałam najlepszą formę – podkreśla biegaczka. – Pierwsze sukcesy spowodowały, że chciałam jeszcze więcej.
W 2009 r. wyjechała na mistrzostwa świata kolejarzy do Indii. W Puna nieopodal Bombaju rywalizowała 19-osobowa reprezentacja Polski. Kościanianka wystartowała indywidualnie w biegach na 400 m i 800 m, a także w dwóch sztafetach. Indywidualnie nie udało się zdobyć medalu, natomiast w sztafecie 4 x 100 m wywalczyła brąz. Ostatecznie polska ekipa zajęła drużynowo 4 miejsce.
- Indie zrobiły na mnie wrażenie. Ubóstwo miesza się tam z bogactwem. Pomiędzy startami mieliśmy czas na zwiedzanie, spacery po okolicy i zakupy. Byłam zdziwiona, gdy w świątyni kazali nam zdejmować buty i maszerować na bosaka – dzieli się wrażeniami z dotychczas najdalszej podróży w życiu.
Rok później na mistrzostwach Europy kolejarzy w Belgii Marta Dajewska zdobyła złoto. Na ostatniej prostej biegu na 800 m wyprzedziła prowadzącą przez cały dystans Czeszkę. Była to przemyślana taktyczna zagrywka.
- Takiej końcówki nigdy wcześniej nie miałam – przyznaje, dodając, że podczas kolejnych zawodów rozgrywanych w Czechach sytuacja powtórzyła się. – W samej końcówce wyprzedziłam tę samą zawodniczkę. Koledzy śmiali się, że Czeszka ma mnie już pewnie dosyć.
Medale zdobywała nie tylko indywidualnie. W sztafecie 4 x 100 m zawsze były w czołówce, choć nie miały okazji, by razem trenować, bo każda z nich mieszka w innej części Polski.
- Przed startem ustalałyśmy która biegnie na której zmianie i ćwiczyłyśmy przekazywanie pałeczki – zdradza.
Podczas XXXII Otwartych Mistrzostw Polski Kolejarzy w kategorii pań do lat 30 Marta Dajewska zwyciężyła na 2-kilometrowym dystansie, broniąc mistrzowskiego tytułu. Na mecie wyprzedziła utalentowaną Alicję Strączek.
W 2010 r. po raz pierwszy stanęła na stracie najstarszego biegu ulicznego w Czechach Bechovice - Praha. Ponad 10-kilometrowa trasa nie należy do najłatwiejszych, bo jest dużo podbiegów pod górę i zbiegów, a ostatnie 2,5 km biegnie się cały czas pod górę. Ten start okupiła ogromnym zmęczeniem, ale okazała się być najlepsza wśród kobiet. Rok później powtórzyła ten sukces, poprawiając też czas. Polska reprezentacja kolejarzy wywalczyła w Czechach zwycięski puchar drużynowy i 6 medali indywidualnych.
- W zawodach klubowych startowałam przede wszystkim na 1500 metrów. W trzeciej klasie liceum zdarzyło mi się biegać na stadionie nawet 5000 metrów. W Biegu Coccodrillo na 7 kilometrów zdarzyło mi się przybiec jako pierwszej, ale gdy do rywalizacji dołączyły Ukrainki i Kenijki było ciężej stanąć na podium. Bieg na 10 kilometrów nauczył mnie większej wytrwałości – stwierdza biegaczka, zdradzając, że w tym roku planuje przebiec Międzynarodowy Kościański Półmaraton. W kwietniu br. wystartuje w półmaratonie w Poznaniu i z pewnością stanie na starcie biegu Bechovice - Praha. – Już zaczęłam przygotowania. Biegam jak najwięcej kilometrów, ale nie mam czasu, żeby robić to codziennie. Gdy tylko mam czas, trenuję. Średnio przebiegam na treningu około 10 kilometrów, ale zdarzało się robić 15 i 16 kilometrów. Nie jestem w stanie powiedzieć ile kilometrów przebiegłam na treningach, choć kiedyś prowadziłam dzienniczek treningowy.
Na co dzień Marta nie ćwiczy pod okiem trenera. Nad jej przygotowaniami przed ważnymi startami czuwa Darek, biegacz ze Śląska, którego poznała kilka lat temu na zawodach kolejowych. Treningi biegowe przeplata jazdą na rowerze i rolkach.
- Dziś nikogo nie dziwi taki widok, ale gdy byłam w liceum i wychodziłam na trening, ludzie dziwnie na mnie patrzyli – porównuje.
W maju 2013 r. wraz ze znajomymi zadebiutowała w 24-godzinnym biegu w Rawiczu. Stworzyli 10-osobową drużynę. 5 osób biegało przez pierwsze 12 godzin, a kolejna piątka przez kolejne 12 godzin. Marta była w drugiej grupie, w której – ze względu na upał - każdy pokonywał jedno okrążenie. W tym roku z pewnością znów spróbuje swych sił w tym ulicznym biegu.
Dwukrotnie prezentowała swój dotychczasowy dorobek na Dniach Hobbysty, organizowanych w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Starych Oborzyskach. Dzięki temu wiele osób dowiedziało się o jej sportowych sukcesach. W swojej kolekcji biegaczka ma ponad 70 medali, pucharów, statuetek i dyplomów. Wszystkie są wyeksponowane w jednym z pokoi. Dba o to mama sportsmenki.
Dwa razy w tygodniu Marta prowadzi w Starych Oborzyskach wieczorne zajęcia aerobiku dla pań. W ramach Akademii św. Mikołaja trenuje też grupę czirliderek. Na zajęcia przychodzą dziewczynki w wieku 10-13 lat. Chciałby również prowadzić grupę nordic walking dla osób starszych, bo ma papiery instruktorskie.
- Bieganie to dla mnie przyjemność. Wygrywanie też, ale nie zawsze to się udaje. Satysfakcję daje już samo pokonanie trasy. Przez ruch wydzielają się endorfiny, więc jestem ciągle uśmiechającą się optymistką – nie kryje lekkoatletka z Oborzysk, przyznając, że bieganie czasem wymaga wyrzeczeń, m.in. trzeba zrezygnować z imprez z przyjaciółmi czy towarzyskich wyjazdów. – W liceum wolałam iść pobiegać lub się wyspać, niż iść ze znajomymi na imprezę. Nie miałam więc ciekawego życia prywatnego. Na studiach już udało mi się to jakoś połączyć.
Przed zawodami nie je ciężkostrawnych potraw. Jak przyznaje, tylko raz w liceum próbowała stosować dietę. Był to pierwszy i ostatni raz.
- Diety są do niczego i nie ma co się męczyć. Życie ma się jedno i trzeba z niego korzystać. Można wszystko, ale z umiarem – kwituje, przyznając, że nie odmawia sobie nawet słodyczy. – Zawsze zazdrościłam innym dziewczynom figury, bo moja nigdy nie była idealna. Dopiero, gdy kończyłam trzecią klasę liceum trenerka powiedziała mi, że gdy mnie zobaczyła po raz pierwszy myślała, że przyszłam do miotaczy.
Podczas niedawnych Halowych Mistrzostw Świata w Lekkiej Atletyce w Sopocie Marta Dajewska wraz z grupą kibiców z Racotu zasiadła na trybunach Ergo Areny. Miała tam okazję dopingować swoją licealną koleżankę Annę Jagaciak, aktualną rekordzistkę Polski juniorów oraz młodzieżowców w trójskoku i skoku w dal.
W tym roku biegaczka ze Starych Oborzysk planuje przebiec swój pierwszy półmaraton. Na pewno będzie startowała też w biegach ulicznych. Nie wyklucza, że kiedyś stanie na starcie maratonu i spróbuje się w Biegu Katorżnika.
KARINA JANKOWSKA
GK 12/2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Nie wiedziałam że Taki Talent mamy w Oborzyskach!!! Brawo p.Marto i powodzenia!!