Magazyn koscian.net
01 lutego 2019Milicjant wyrywa telefon...
Czy policjanta można nazwać milicjantem i zarzucić mu, że staje ponad prawem?
W maju 2017 roku na facebookowym profilu prowadzonym przez kościaniaka Patryka Tomaszewskiego pojawiło się nagranie z interwencji, jaką patrol policji przeprowadził kilka miesięcy wcześniej w Pruszkowie.
Trwający niecałą minutę film zatytułowany „Milicjant wyrywa telefon” stał się popularny. W ciągu dwóch lat odtworzono go ponad 937 tysięcy razy i opatrzono tysiącem komentarzy. Sfilmowany policjant uznał, że udostępnione w sieci nagranie jest zmanipulowane, a zamieszczony pod nim komentarz narusza jego dobre imię i naraża go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu. Wniósł więc do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko właścicielowi profilu, na którym opublikowano film.
Film
Nagranie z interwencji dostępne jest w internecie do dziś. Tak opisano je w wyroku wydanym przez Sąd Rejonowy w Kościanie:
„Na nagraniu widać dwóch umundurowanych funkcjonariuszy policji, z których jeden dokonuje przeszukania torby, następnie podchodzi do osoby nagrywającej i dwukrotnie wzywa do odłożenia telefonu, gdyż może on stanowić broń. Głos zza kadru prowadzi z tym funkcjonariuszem rozmowę, pyta czy zostanie użyta wobec niego przemoc, w reakcji na co [policjant] sięga szybko ręką w kierunku telefonu. W tym momencie nagranie się urywa.”
Pod filmem Patryk Tomaszewski umieścił komentarz: „Milicjant ponad prawem wyrywa telefon. Taki szeryf czuje, że mu wszystko wolno. Osobiście złożę zawiadomienie do Biura Spraw Wewnętrznych, za takie zachowanie koniec kariery w policji”.
Policjant
O nagraniu, które pojawiło się w sieci, policjant dowiedział się od kolegów. Sfilmowane 53 sekundy z trwającej ponad dwadzieścia minut interwencji nie oddają – jego zdaniem - prawdziwego przebiegu zdarzeń.
- Powodem legitymowania było to, że osoba ta wcześniej wysikała się na przystanku. Od początku ten człowiek był wobec nas roszczeniowy i agresywny, a to jak przypuszczam było spowodowane tym, że był pod wpływem alkoholu - zeznawał policjant przed kościańskim sądem. - Ponieważ kolejna moja prośba o odłożenie telefonu została zignorowana, odebrałem ten telefon i nie wyłączając go odłożyłem na przystanek. Nagranie kończy się w momencie kiedy sięgam ręką w kierunku kamery, czyli nie widać, że dalej odkładam telefon, który cały czas nagrywa i można to tak odebrać, że ten człowiek został przeze mnie pobity.
Policjant uznał, że jego wizerunek został bezprawnie upubliczniony, a umieszczony pod nim komentarz naraził go na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu.
- Uważam określenie „milicjant” oraz to, że miałem uważać się za osobę ponad prawem, za godzące w moje dobre imię. Określenie „milicjant” zostało użyte celowo i to nie jest przejęzyczenie. Może dla kogoś to jest błahe, ale ja codziennie narażam życie – mówił oskarżyciel.
Ponieważ funkcjonariusz stał się rozpoznawalny, zmuszony był zapuścić brodę i wąsy, aby unikać złośliwych komentarzy pod swoim adresem.
Chcąc odzyskać dobre imię wniósł akt oskarżenia do sądu, w którym domagał się przeprosin, usunięcia filmu z sieci, odszkodowania za szkody moralne w wysokości 10 tysięcy złotych oraz 5 tysięcy złotych za bezprawne wykorzystanie wizerunku.
Wyrok
Sprawa toczyła się przed Sądem Rejonowym w Kościanie. Wyrok zapadł 23 października ubiegłego roku i jest już prawomocny. Sąd uniewinnił Patryka Tomaszewskiego od zarzucanego mu czynu zniesławienia, czyli przestępstwa z art. 212 § 1 kodeksu karnego.
- Słowa użyte przez oskarżonego do skomentowania widocznego na filmie zachowania oskarżyciela prywatnego można uznać za bardzo krytyczne, ostre nawet, jednak w ocenie sądu nie przekraczają one granic dopuszczalnej krytyki – uzasadnia sędzia Joanna Nyczka. - Oskarżyciel nie został obrażony i dotyczy to również sformułowania „milicjant” użytego przez oskarżonego. Funkcjonuje ono jako pejoratywne dotąd w polskiej obyczajowości, jednak tutaj zostało użyte dla wzmocnienia ujemnej oceny gwałtownej postawy funkcjonariusza, kojarzącej się z dawnymi, negatywnymi standardami w organach ścigania. Określenie „szeryf” z kolei ma wydźwięk szyderczy aniżeli obelżywy.
Sąd podkreślił, że komentarz Tomaszewskiego odnosi się do zarejestrowanego na filmie przebiegu zdarzeń. Na nagraniu widać jak policjant zamachnął się na filmującego.
- To zachowanie miał na myśli oskarżony pisząc „myśli, że mu wszystko wolno”. I znowu – trudno kwestionować, że skoro zarejestrowano takie, a nie inne zachowanie policjanta, to – nie będąc przecież atakowanym fizycznie przez osobę poddaną interwencji – być może wykracza poza przyznane mu uprawnienia – czytamy w uzasadnieniu wyroku. - Rację przyznać trzeba także obrońcy wskazującemu, że osobom pełniącym służbę, np. policjantom, stawiamy wyższe wymagania co do zachowania w trakcie czynności zawodowych. Ostrzej oceniamy zachowania nieodpowiednie, utratę panowania nad sobą. Jesteśmy mniej skłonni wykazywać co do nich zrozumienie, oparte na przekonaniu, że - jak wszyscy - są oni poddani presji, często sfrustrowani, przemęczeni. (s)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Czyli milicjant:patryk 0:2