Magazyn koscian.net
22 kwietnia 2014Perełka Rąbinia
- Widać, że ten kościół odetchnął – mówi ks. Ryszard Jankowski, proboszcz rąbińskiej parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Blisko cztery lata temu zabytkowej świątyni groziło zawalenie. Dzięki wzmocnieniu fundamentów i rozwiązaniom, które osuszyły mury kościoła uniknięto budowlanej katastrofy
Kościół pod kluczem
1556 rok to data konsekracji kościoła w Rąbiniu. Badania archeologiczne wskazują jednak, że powstał ona na podwalinie wcześniejszego kościoła romańskiego. Jego obecna bryła różni się od tej z połowy XVI wieku. W wieku XVII kościół został rozbudowany. Powstały dwie boczne kaplice. Na początku XX wieku dobudowano jeszcze prezbiterium oraz zakrystię i kruchtę z ciemnicą.
Gdy w lipcu 2009 roku ks. Ryszard Jankowski przejmował parafię pw. św. Apostołów Piotra i Pawła wiedział, że kościół wymaga remontu. Nie spodziewał się jednak, że zacznie się on zapadać na jego oczach. W maju 2010 ogłoszono stan katastrofy budowlanej. Świątynia została zamknięta. Realna była groźba jej zawalenia. Aby uratować zabytek konieczne były natychmiastowe działania zakrojone na szeroką skalę.
Początkowo jako przyczynę takiego stanu rzeczy wskazywano „dobudówki”. Kaplice miały zostać posadowione na zbyt płytkich fundamentach. Sytuację pogarszały jeszcze zniszczone belki podtrzymujące dach kościoła. Wskazywano także na lipy rosnące blisko kościelnych murów.
- Proces osiadania murów i pękania ścian musiał dawać się we znaki już co najmniej sto lat temu. Wtedy bowiem postawiono dodatkowe przypory na zewnątrz kościoła. W miejscach pęknięć kaplic znaleźliśmy zaszpachlowane kawałki gazet z początku ubiegłego wieku, którymi zatykano szczeliny. Oznacza to, że już wówczas kościół musiał być niestabilny – mówił w 2010 roku na łamach „GK” ks. Ryszard Jankowski, rąbiński proboszcz.
Po blisko czterech latach od zamknięcia kościoła niemal pewne jest, że głównym czynnikiem wpływającym na jego degradację była woda, z którą nie potrafiono sobie poradzić.
Cegła po cegle
Rąbiński kościół przed zawaleniem uratowało podchwycenie fundamentów wstrzykniętym pod ciśnieniem betonem. Budynek spięto także metalowym drutem o średnicy trzech centymetrów. Kolejnym etapem prac było profesjonalnie wykonane stemplowanie kaplic.
Już w 2012 roku zakończono remont dachu nad nawą kościoła. Nowe pokrycie dachowe zyskały także kaplice Świętego Józefa i Matki Bożej. Później okazało się, że konieczna była również naprawa części dachu znajdującej się nad prezbiterium.
W kolejnych etapach prace remontowe prowadzono dwutorowo, wewnątrz, i na zewnątrz świątyni. - Wewnątrz kościoła największym problemem była wilgoć. Okazało się, że wokół kościoła nie ma żadnych odprowadzeń wody z rynien. Woda dostawała się wprost pod kościół. Gdy wykonywaliśmy prace związane z fundamentem, otworzyliśmy kilka grobowców znajdujących się wokół kościoła. Przez cały sezon stało tam od pół do półtora metra wody. Nie miała gdzie odpływać, a niektóre grobowce dochodzą bezpośrednio do murów świątyni – wyjaśnia ks. Ryszard Jankowski, proboszcz parafii w Rąbiniu. - Następowało przesiąkanie i podciąganie kapilarne do góry.
Problem rozwiązano wykonując przy murach wewnątrz kościoła kanały o głębokości około 70 – 80 centymetrów oraz system nadmuchowy. Dzięki temu wilgoć z kościoła jest wyciągana i wyrzucana na zewnątrz.
- To była misterna praca. Nie można było wejść za głęboko, żeby nie uszkodzić fundamentów. Opłacało się. Różnica jest niesamowita. Najlepiej widać to było zimą po kruchcie. To pomieszczenie służy jako magazynek. Stwierdziliśmy, że skoro jest nieużywane, to system odprowadzania wilgoci nie będzie tam potrzebny – tłumaczy proboszcz parafii w Rąbiniu. - Po zimie musieliśmy skuć ściany do wysokości dwóch metrów i położyć tynk renowacyjny.
System sprawdził się na tyle, że już w 2013 roku można było przystąpić do malowania wnętrza kościoła. Początkowo zakładano, że osuszanie murów potrwa nawet dwa lata.
Dla przyspieszenia procesu osuszania nie bez znaczenia były także dreny wykonane wokół zabytku. System ułożono przy okazji budowy drogi procesyjnej i oświetlenia wokół kościoła. Okazało się, że takie rozwiązanie nie jest niczym nowym.
- Wybudowaliśmy przepompownię i wykopaliśmy staw, żeby wodę można było magazynować. W trakcie wykonywania prac, na głębokości około dwóch i pół metra natrafiliśmy na stare dreny. Prawdopodobnie w XIX i XX wieku odprowadzały one wodę do znajdującego się w pobliżu rowu. Dziś jest on dużo płytszy – mówi ks. Ryszard. - W ostatnich latach budynek był ciągle zawilgocony. Teraz przepompownia zbiera wodę do głębokości dwóch i pól metra. Widać, że ten kościół odetchnął.
Półtora roku trwały prace związane z elewacją kościoła. Frontową ścianę, najbardziej narażoną na działanie czynników atmosferycznych, porastały mchy i porosty. W murach świątyni wymieniono blisko jedną trzecią cegieł.
- Z Kraśnika przyjechał do nas cały tir ręcznie wypalanych cegieł. Było ich około dwa tysiące sztuk – dodaje ks. Jankowski.
Kolejnym krokiem było pokrycie ceglanych murów specjalnym preparatem zabezpieczającym przed wodą. Takie właściwości ma również tynk położony na ścianach bocznych kaplic. Remont elewacji obejmował także witraże. We wszystkich wymieniono elementy ołowiane i dołożono szyby bezpieczeństwa. Naprawione zostały także mechanizmy służące do ich otwierania. Dzięki temu kościół może być wietrzony.
Odkryta historia
W ubiegłym roku, na uroczystość Bożego Ciała, wymienione zostały drzwi kościoła. Sosnę zastąpiono solidniejszym dębem. Konstrukcję wykonano na wzór tej sprzed dwustu lat, bez użycia gwoździ. Wykorzystano wiekowe już okucia.
Główne drzwi do kościoła to nie jedyny element nawiązujący do historii.
- W ubiegłym roku, gdy ściągnęliśmy posadzkę, przez cztery miesiące pracowali tutaj archeolodzy. Znaleźli fundamenty kościoła romańskiego z przełomu jedenastego i dwunastego wieku – zdradza proboszcz rąbińskiej parafii. - Okazało się też, że grobowce Jana Rąbińskiego i jego syna były w innym miejscu niż sądzono.
Elementy kościoła romańskiego i gotyckiego celowo wyeksponowano. Historię tego miejsca będzie można odczytać nie tylko ze ścian, ale również... z podłogi. W jednej z kaplic pozostaną płyty wykonane na początku XX wieku. W drugiej będą te pochodzące z XVII wieku. Natomiast w pozostałej części położono posadzkę nawiązującą do stylu gotyckiego. Na podłodze wyrysowany zostanie także zarys murów pierwotnego kościoła.
- W kaplicy Świętego Józefa znaleźliśmy drewnianą tablicę, na której umieszczono datę ostatniego kapitalnego remontu kościoła. Przeprowadzono go sto pięćdziesiąt lat temu w 1864 roku. Proboszczem parafii był wówczas ksiądz Hertmanowski – mówi ks. Ryszard. - Podobny napis znaleźliśmy wykonując prace przy emporze.
Nowymi elementami wystroju kościoła są dwa ręcznie robione żyrandole. Każdy z nich ma osiemnaście źródeł światła. W tym samym stylu wykonanych zostało dziesięć dodatkowych kinkietów.
W budynku poprowadzono nową sieć elektryczną i system przeciwpożarowy.
Bezcenna pomoc
Dziś po katastrofie budowlanej sprzed czterech lat praktycznie nie ma śladu. Mogą o niej świadczyć tylko fragmenty ceglanego muru otaczającego kościół, podparte deskami.
- Tak wyglądał cały kościół. Dzisiaj ludzie, którzy tutaj przyjeżdżają, pytają gdzie tak katastrofa budowlana? – stwierdza ks. Jankowski.
W samo południe daje znać o sobie jeden z dzwonów w bramie przed kościołem. W ubiegłym roku milczał. Był pęknięty. Udało się go wyremontować dzięki zbiórce pieniędzy zorganizowanej przy okazji dożynek. Pozostałe dwa czekają na renowację.
Kościół powoli odzyskuje dawny blask. Trwa jego „dopieszczanie”. Chodzi już praktycznie o detale typu nagłośnienie, czy rzutnik multimedialny. Parafia nie planuje na razie remontów ołtarzy. Renowację konserwatorską dwóch bocznych znajdujących się w kaplicach wyceniono na około czterysta tysięcy złotych. Główny ołtarz został wyczyszczony. Wzmocniono także jego konstrukcję.
Kiedy wierni będą mogli wejść do świątyni? Na pewno w czasie odpustu w czerwcu br. Być może będzie to mniej odległy termin.
- Chcielibyśmy rozpocząć tutaj obchody Zmartwychwstania Pańskiego – zdradza duszpasterz z parafii w Rąbiniu. Podkreśla, że remont kościoła nie byłby możliwy bez zaangażowania lokalnej społeczności. - Wiele prac wykonali parafianie. Wykorzystali swoje talenty i zdolności. Użyczali także własnego sprzętu. Podczas zebrania wiejskiego zadecydowali o użyczeniu na potrzeby parafii sali wiejskiej. Wówczas zakładaliśmy, że remont potrwa około półtora roku. Dzięki temu możliwe było scementowanie wspólnoty. Parafia cały czas funkcjonowała. Odbywały się gorzkie żale, roraty, procesje...
Z pomocą przyszła także Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna. Udostępniła salę i magazyn. W pomieszczeniach przechowywane są elementy wystroju i wyposażenia kościoła.
- Cieszę się, że ten zabytek nabrał takiego blasku. W nocy, gdy włączone jest oświetlenie zewnętrzne, kościół wygląda jak bazylika – mówi ks. Ryszard. - Myślę, że warto wydać album, żeby pokazać potomnym, co zostało tutaj zrobione. (h)
GK 15/2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
już odbywają się nabożeństwa w kościele!!