Magazyn koscian.net
2009-05-06Po co nam Turcja?
Jakie korzyści przyniosą miastu kontakty z Turcją zastanawiał się podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej Kościana radny Bronisław Frąckowiak. Pytanie związane było z wyjazdem do Turcji parlamentarzystów, samorządowców oraz przedsiębiorców z powiatu kościańskiego.
Przypomnijmy, że pięć dni w Turcji spędziła kilkuosobowa delegacja. W jej skład weszli: senator Małgorzata Adamczak, poseł Wojciech Ziemniak, starosta Andrzej Jęcz, zastępca wójta gminy Kościan Andrzej Przybyła, przewodniczący Rady Miejskiej Kościana Piotr Ruszkiewicz oraz sześciu przedsiębiorców. Delegacja wyjechała na zaproszenie Aziza Sahina – prezesa Stowarzyszenia Tureckich Biznesmenów, który w marcu gościł w Kościanie. Stowarzyszenie zajmuje się wspieraniem polsko-tureckich kontaktów gospodarczo-handlowych.- Turcja bardzo chce wejść do Unii. Nawiązuje szereg kontaktów z miastami w Polsce – wyjaśnił przewodniczący Rady Miejskiej Kościana, Piotr Ruszkiewicz. - Współpracując z Turcją mamy szansę sięgnąć po środki przedakcesyjne.
Podczas wyjazdu wicewójt gminy Kościan Andrzej Przybyła podpisał umowę o przyjacielskiej wymianie i współpracy z miastem Pursaklar koło Ankary. Gminy będą współpracować w takich dziedzinach jak: gospodarka, handel, nauka, kultura, edukacja, turystyka. Podobny list podpisał przewodniczący Ruszkiewicz z władzami Bagcilar pod Stambułem.
- Środki przedakcesyjne, to środki, którymi również dysponowała Polska do 2004 roku. Nam zależy na tym, żeby zawierać przyjazne kontakty z różnymi środowiskami także za granicą – wyjaśnił wiceburmistrz Kościana Maciej Kasprzak. Podkreślił, że głównym celem nawiązania kontaktów z Turcją jest możliwość sięgnięcia po środki unijne. - Dla przykładu miasto Krotoszyn otrzymało dwieście tysięcy euro właśnie dlatego, że podpisało umowę o współpracy partnerskiej. Wygląda to w ten sposób, że są to środki, z których korzysta i jedna i druga strona. Początkiem formalnym, który umożliwia sięgnięcie po te środki jest umowa partnerska. Przykładem wykorzystania tych środków jest wyjazd naszych samorządowców, który był niemal w całości sfinansowany ze środków europejskich. Nie obciążył budżetu miejskiego. W związku z tym mamy nadzieję, że ta współpraca będzie bardzo owocna. (h)
W numerze z 6 maja 2009 roku Turcją ,,zajął się'' także felietonista ,,GK'', który skomentował informację o wizycie nad Bosforem kościańskich samorządowców i parlamentarzystów, która ukazała się w "GK" 29 kwietnia....
Na tureckim kazaniu
Jedną z cech charakteryzujących nasze ciekawe czasy jest przemijalność rzeczy i ludzi z pozoru nieprzemijających. Wiele gwiazd i "gwiazd" naszego życia politycznego (i nie tylko) pojawia się i ginie w tempie, jakbyśmy pędzili superszybkim włoskim Pendolino lub francuskim TGV*. Któż pamięta niejaką Alicję Grześkowiak? A jeszcze kilka lat temu była trzecią osobą w państwie. Żeby nie było wątpliwości dodam, że w naszym państwie. Tą trzecią osobą jest według Konstytucji, po prezydencie i marszałku sejmu, marszałek senatu. Choć funkcję marszałka pani Grześkowiak pełniła nie w czasach prehistorycznych a w latach 1997-2001, mało kto ją dziś pamięta. A jeśli już pamięta, to jako uczestniczkę feralnego lotu na Bliski Wschód, podczas którego rządowy samolot musiał awaryjnie lądować na pustyni. Lot ten, a właściwie wizyta z nim związana, jest o tyle ciekawy, że celem była Arabia Saudyjska, jedno z niewielu współczesnych państw, którego ustrój bez cienia przesady można nazwać monarchią absolutną. Jeszcze dziś można się dokopać w archiwum sejmowym lub w Internecie do informacji, że celem wizyty pani marszałek w tym na wpół feudalnym królestwie była "troska o rozwój kontaktów parlamentarnych i gospodarczych". Jako ciekawostkę, być może nawet drobiazg ale chyba nie bez znaczenia, można dodać, że w państwie tym nie istnieje parlament.
Osoba pani senator Grześkowiak i jej wizyty przyszła mi do głowy nie bez powodu. Przeczytałem mianowicie niedawno o wizycie kościańskich samorządowców w Turcji, którzy (cytuję) "są gotowi na współpracę z Turcją". Jeśli ktoś myśli, że włodarze naszego powiatu oraz miasta i gminy Kościan pojechali sobie do Turcji na wycieczkę za (jak można przypuszczać) publiczne pieniądze to jest oczywiście w błędzie. Sugestia taka jest niczym innym jak podłą insynuacją. Wizyta miała charakter jak najbardziej roboczy a jej efekty mogą w istotny sposób wpłynąć na losy, jeśli nie świata, to przynajmniej powiatu kościańskiego.
Samorządowcy podpisali listy intencyjne (dobrych intencji czyli chęci nigdy nie za wiele, przydadzą się choćby do wybrukowania piekła), z których wynika na przykład, że wysokie układające się strony chcą rozwijać współpracę w dziedzinie gospodarki, nauki, kultury i edukacji. Przekładając to na język praktyki może to wiele znaczyć. Jeśli chodzi o gospodarkę, to myślę, że słynne tureckie bazary wiele zyskałyby po zwiedzeniu przez rewizytujących Turków Czacza.
W pozostałych dziedzinach wszystkie korzyści są po stronie polskiej. I tak na przykład w ramach współpracy naukowej w Pelikanie może powstać Instytut Badań nad Islamem, a w zakresie popularyzacji kultury w Kiełczewie zespół pieśni i tańca Turczynki. Szczególną rolę może jednak spełnić współpraca w zakresie edukacji. Właśnie jesteśmy na etapie wprowadzania drugiego obowiązkowego języka nauczanego w gimnazjach. Przypuszczam, że intencją naszych samorządowców jest, aby tym językiem był turecki. Dzięki czemu straci sens stare powiedzenie "Siedzieć jak na tureckim kazaniu."
* Uwaga dla zwolenników zaglądania do kuchni, w której powstają gazetowe teksty: W pierwszej wersji tekstu napisałem "pociągiem pośpiesznym" ale zostałem obśmiany nawet przez zaglądającą mi przez ramię sukę Dorę, że nie powiem już o reszcie domowników. Kulając się ze śmiechu moja psica przypomniała mi, że pośpieszny pociąg z Kościana do Poznania jedzie niemal trzy kwadranse, a więc ze średnią niezbyt chyba zawrotną prędkością ok. 60 km/h.
Teksty z cyklu "Na stronie" mają charakter autorski i nie należy ich utożsamiać z poglądami Redakcji
Zgłaszasz poniższy komentarz:
no oczywiscie złośliwy komentator był tak inteligentny, ze przeczytał wszystko poza tym co jest istotne w samym tekście. Czyli o możliwości wyciągnięcia środków przedakcesyjnych. Tyle że gdyby to zauważył to nie mógłby się ynteligentnie powymądrzać. A przeciez nie chodzi o to żeby zauważać pozytywne strony tylko żeby się popisać. Gratuluje