Wiadomości
26 czerwca 2012Podawała piłkę Tytoniowi
Natalia Kaźmierczak, uczennica kościańskiego gimnazjum nr 4, podczas ostatniego meczu fazy grupowej EURO 2012 pomiędzy Polską a Czechami podawała zawodnikom piłki. Bliżej piłkarzy podczas Mistrzostw Europy być się nie dało
Wszystko dzięki kuzynowi Danielowi z Leszna, który choć wygrał konkurs fotograficzny, w którym nagrodą był udział w meczu w roli podawcza piłek, to nie mógł odebrać nagrody z powodu zbyt młodego wieku. Warunkiem było ukończenie 14 lat i nie przekroczenie 19 lat. Daniel ma 11 lat, dlatego oddał miejsce swojej kuzynce. Wiadomość o tym rodzina Kaźmierczaków otrzymała niespełna miesiąc przed meczem.
- Nie zapomnę tego nigdy! To niesamowite doświadczenie – kwituje krótko Natalia Kaźmierczak z Kiełczewa, która znalazła się w 11-osobowej grupie osób podających piłki zawodnikom podczas meczu. – Niesamowite było usłyszeć polski hymn wykonywany przez pełen ludzi stadion, zobaczyć uniesione nad głowami biało-czerwone szaliki i olbrzymią polską flagę. Ciarki były – przyznaje nastolatka, dodając, że murawa stadionu aż drżała od tego tumultu. - Przed telewizorem nie czuje się takich emocji, a mecz wydaje się monotonny. Bycie na trybunach to zupełnie co innego.
Natalia stała tuż za bramką. Najpierw bronionej przez Petra Cecha, a potem Przemysława Tytonia. Niestety, nie mogła zbytnio skupić się na śledzeniu akcji, bo piłki często lądowały poza boiskiem i trzeba było je gonić. Podającym piłki nie wolno było okazywać żadnych emocji, dopingować, ani śpiewać hymnu.
- To było bardzo trudne. Hymn śpiewałam w duchu – przyznaje gimnazjalistka, nie kryjąc, że emocje kibiców i im się udzielały. – Musieliśmy być skupieni na piłkach. Gdy dwie piłki znalazły się na boisku, trzeba było szybko wbiegać i jedną z nich zabrać, i zrobić to tak, by nie przeszkadzać kamerzystom, czyli na czworakach. W przerwie meczu musieliśmy poczekać aż wszyscy opuszczą murawę i zejdą rezerwowi, potem oddać piłki wolontariuszom przy wejściu głównym i dopiero mogliśmy zejść do szatni, by coś zjeść i załatwić swoje potrzeby.
Młodzież miała też zakaz rozmawiania z piłkarzami, zbierania autografów i fotografowania się z nimi. Nad tym ubolewali najbardziej.
- Podczas meczu podawałam piłki Tytoniowi. Ja do niego się nie odzywałam, ale on czasem krzyczał do mnie. Po nim było najbardziej widać, że mu zależy na wygranej. Dobrze bronił, ale nie udało się wygrać. Nie powtórzę, co powiedział gdy wpuścił bramkę…
Więcej w jutrzejszym wydaniu GK
Zgłaszasz poniższy komentarz:
WoW !!! Niech sobie wpisze w CV jako doswiadczenie : podwalam pilke Tytoniowi ;)