Magazyn koscian.net
27 Cze 2017Polsko-czeska miłość do traktorów
IV Nadmorski Zlot Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych w Łazach był celem podróży Martina Havelki. Czech swoim Zetorem 25 H Sadar już po raz drugi na kołach pokonał blisko osiemset kilometrów. We wtorek odwiedził pasjonata traktorów Jarosława Chojnackiego. Panowie poznali się przez internet. Połączyła ich miłość do Zetorów
W ubiegłym roku Martin Havelka był gościem specjalnym zlotu w Łazach koło Mielna. Informację o imprezie znalazł w internecie. Zafascynowała go możliwość jeżdżenia traktorem po plaży. Jego żona Lenka chciała sfotografować zabytkowe maszyny w nadmorskiej scenerii.
- Do organizatora imprezy wysłałem zapytanie, czy mógłbym przyjechać z traktorem na lawecie i uczestniczyć w zlocie. Zapytał mnie, czy nie podjąłbym się przejechania ośmiuset kilometrów na kołach. Wcześniej siedemset kilometrów z Bielska-Białej jechały lanz bulldog i ursus – mówi Martin Havelka.
Pasjonat traktorów z Czech podjął wyzwanie. Wsiadł na swojego Zetora 25 H Sadar z 1954 roku, którego remont zakończył w 2014 roku. Z prędkością 36 km/h ruszył ze Skrdlovic do Łazów. W Polsce nie miał wówczas przyjaciół. Wieść o Czechu podróżującym przez Polskę szybko obiegła środowisko pasjonatów starych ciągników. Zgotowali mu oni ciepłe przyjęci i służyli pomocą.
- Poznaliśmy się przez Facebooka. Połączyły nas traktory. Ja mam Zetory i on ma Zetory. Gdy w ubiegłym roku Martin jechał na Łazy, wyjechałem po niego na obwodnicę Kościana i przyprowadziłem do domu – wspomina Jarosław Chojnacki, pasjonat Zetorów z podkościańskiego Sierakowa. - Wypiliśmy kawę, a później odprowadziłem go ciągnikiem do nieczynnej stacji paliw na obwodnicy. Ja wjechałem na lawetę, a on pojechał dalej. Zanim ja ruszyłem był już w Stęszewie. Zdziwienie na drodze było. Dzwonili do mnie znajomi i mówili, że taki mój traktor na czeskich blachach jedzie.
W tym roku Martin Havelka ponownie wybrał się na zlot do Łazów na kołach. Ze Skrdlovic wyjechał w poniedziałek. Za nim busem ruszyła żona Lenka z synek Martinem. We wtorek rozpoczął podróż przez Polskę. Najtrudniejszym odcinkiem była dla niego Legnica. Nie mógł skorzystać z obwodnicy. Musiał przejechać przez centrum miasta, w którym i tak obowiązuje zakaz jazdy traktorami. Na polskich drogach spotkał się z sympatią kierowców. Sierakowo było obowiązkowym przystankiem na jego trasie nad morze.
- Rozpoznaję już dźwięki, jakie wydają wszystkie traktory we wsi. Mąż chciał wyjechać po Martina. Nie wierzył mi, gdy powiedziałem, że już wjechał do Sierakowa – śmieje się Joanna Chojnacka.
Po krótkiej przerwie i spotkaniu z dziennikarzami, Martin Havelka ruszył w dalszą podróż. Jarosław Chojnacki z żoną podążył za nim busem ze swoim Zetorem na lawecie. We wtorkowy wieczór pasjonaci byli już w Łazach. Od piątku bawili się na zlocie. (h)