Magazyn koscian.net
2010-03-31Polsko-węgierskie prężenie muskułów (foto)

Areną walki strongmenów była w sobotnie popołudnie hala sportowa Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Nietążkowie. Pojedynek stoczyły ze sobą trzyosobowe reprezentacje Polski i Węgier. Pokaz siły z uwagę śledziła publiczność
Tuż po piątej zawodnicy zaprezentowali się w pełnej okazałości. Trzech Polaków i trzech Węgrów. Jedno spojrzenie wystarczyło, żeby stwierdzić, że każdy z nich waży grubo ponad sto kilogramów. Potwierdził to przedstawiający zawodników Grzegorz Peksa. Jeżeli punkty byłyby przyznawane za wagę zawodników, Polacy już na wstępie mieliby przewagę. Polska ekipa ważyła łącznie 405 kilogramów. Węgierska o 26 kilogramów mniej. Biało-czerwonych reprezentowali: Damian Sierpowski (160 kg), Leszek Nocek (120 kg) i Artur Walczak (125 kg). Po stronie węgierskiej stanęli: Riczi Danisz (120 kg), Gabor Forgasc (129 kg) i Gabor Aranyoszi (130 kg).Tłumu kibiców nie było. Trybuny pustakami nie świeciły, ale o znalezienie wolnego miejsca trudno nie było. Przeważali panowie. Najbliżej siłaczy ulokowała się grupka dzieci. Pierwsza ławka pomieściła ich kilkanaścioro. Przeważali chłopcy. Pomiędzy nimi usiadło kilku mężczyzn.
Na początek przeciąganie liny i pierwsza wygrana Polaków. Większe emocje wzbudziła jednak rywalizacja mieszkańcy Nietążkowa kontra przyjezdni. Zawodników wybrano spośród kibiców. Zwyciężyli miejscowi. Kibice, tak jak zawodnicy, zmierzyli się także w konkurencji wypychania z koła. Te potyczki pobudziły publiczność do dopingu. Był to dobry wstęp przed następną konkurencją. Siłacze na czas przerzucali ogromnej wielkości opony. Kibicom oszczędzono tej przyjemności. Po sprawdzianie dla panów przyszła pora na panie. Cztery ochotniczki miały za zadanie jak najdłużej utrzymać w wyciągniętych rękach dziesięciokilogramowy „krążek”.
- Myślałem, że przyjdzie więcej ludzi, ale podoba mi się. Dziewczyna namówiła mnie, żeby tu przyjechać. Konkurencje są ciekawe – mówił obserwujący poczynania strongmanów Marcin z Wielichowa.
- Czekam na wyciskanie – dodał jego kolega, również Marcin.
W wyciskaniu belki nad głowę lepsi okazali się Węgrzy. Z każdą kolejną konkurencją zmniejszał się dystans między zawodnikami a kibicami. Ci najmłodsi podczas rozgrywania ostatnich konkurencji siedzieli przy macie, na której toczono boje. Ostatecznie z rywalizacji zwycięsko wyszli Polacy.
- Pokazaliście nam co znaczy strongman – stwierdził występujący w imieniu starosty kościańskiego, radny powiatowy i trójboista, Karol Kopienka.
I zwycięzcy, i przegrani otrzymali statuetki i medale. Po zakończeniu meczu arenę rywalizacji opanowali kibice. Tłumnie ruszyli w kierunku zawodników. Siłacze pozowali do pamiątkowych zdjęć.
- To było bardzo sympatyczne. Umiałam się wyłączyć i na tym chyba polegał mój sukces – oceniła zwyciężczyni konkurencji dla kobiet, Arleta Linke z Kościana. Sport nie jest jej obcy. Jeździ na nartach i rowerze - Mąż wypatrzył gdzieś plakat o tym meczu. Synowie mieli z nami przyjechać, ale wybrali się do Poznania.
I pani Arleta, i jej mąż zapewniali, że dobrze się bawili.
- To najlepiej wydane dziesięć złotych w tym tygodniu – stwierdził pan Janusz.
Zawody przygotowała Atletiks Strong Peksa. Patronat nad imprezą sprawowali starosta kościański Andrzej Jęcz i burmistrz Śmigla Wiktor Snela. (h)
Fot. Bogdan Ludowicz
GK 13/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ja tam od dźwigania opon wolę filatelistykę :)