Magazyn koscian.net

2007-12-05 08:31:44

Przez ocean jak po sznurku

W ciągu 21 dni pokonali 1698 mil morskich. Żeglowali przez 328 godzin

Na Atlantyk wypłynęli z Wysp Zielonego Przylądka. Mieli dotrzeć jachtem do Salwadoru. Czwórce kościaniaków planu nie udało się w pełni zrealizować, ale i tak z najdłuższej dotychczasowej wyprawy wrócili zadowoleni  - Udało nam się zrealizować plan w dziewięćdziesięciu pięciu procentach. Pokonaliśmy Atlantyk i przekroczyliśmy równik – mówi o odbytym w październiku rejsie jeden z żeglarzy, Krzysztof Witkowski.

 Na rejs po Oceanie Atlantyckim 11 października wyruszyła czwórka żeglarzy z Kościana: Krzysztof Witkowski, Przemysław Nowak, Krzysztof Fórmanowicz i Stanisław Jałkiewicz. Wszyscy są członkami Kościańskiego Klubu Żeglarskiego. Pokonanie Atlantyku było jednym z ich marzeń. Poważnie zaczęli się nad tym zastanawiać, gdy w marcu podczas rejsu po Wyspach Kanaryjskich natknęli się na jacht Selma Expedition należący do trójki Polaków.

 - Zostaliśmy zaproszeni na pokład. Okazało się, że  jacht jest własnością trójki kolegów, organizują rejsy komercyjne. Pływają od bieguna do bieguna. Jest to dla nich sposób na zarabianie pieniędzy i jednocześnie na życie – wspomina Krzysztof Witkowski.

 Po powrocie z Kanarów zajrzeli na stronę internetową jachtu. Znaleźli ofertę rejsu – Atlantyk z przekroczeniem równika. Całość w 21 dni. Wszystko pasowało. Pozostało tylko zgrać urlopy i wykupić bilety na przeloty samolotem.

 - Rejs, na którym byliśmy wcześniej, był dosyć kosztowny. Nie przypuszczaliśmy, że jeszcze raz w tym roku wybierzemy się w tak daleką wyprawę – dodaje Przemysław Nowak.

 Załoga liczyła dziewięć osób. Szybko okazało się, że zabrali ze sobą za dużo rzeczy. Średnia temperatura powietrza wynosiła 29 stopni Celcjusza. Podobna temperaturę miała woda.

 - Zabraliśmy wszystko, łącznie z grubymi kurtkami, a wystarczyłyby kąpielówki – śmieje się Witkowski. - Na pewno  nie przydały nam się śpiwory.
 - Uprzedzano nas, że będzie ciepło. Pływamy głównie po Bałtyku i trudno było nam sobie to wyobrazić – stwierdza Nowak.

 O prowiant żeglarze nie musieli się już martwić. Przed wypłynięciem kościaniacy zostali tylko wysłani na targ po ryby. Pomimo kłopotów językowych zakupy się udały.

 Wyruszyli z Palmery. Pierwsza doba upłynęła im na żeglowaniu pomiędzy wyspami. Na Atlantyk wypłynęli z miejscowości Praia. Trudno było mówić o tłoku.

 - Spotkaliśmy się już z tym wcześniej. Pierwsze wrażenia jak spojrzy się na ocean jest takie, że woda jest turkusowa – mówi Przemysław Nowak.

 Pogoda im sprzyjała. Było  pochmurnie i wiał słaby wiatr. Na oceanie było pusto. W tym samym czasie na trasie ich rejsu rozgrywane były regaty samotników. W ciągu kilku dni minęli więc około dziesięciu jachtów.

 - Jak się widzi taki statek, to trochę otuchy człowiek nabiera. Ma się te przyrządy nawigacyjne, ale wtedy jest pewność, że dobrze się płynie – dodaje Nowak.  

 Na pełnym oceanie spędzili 11 dni. 21 października o godz. 4,59 przekroczyli równik. Planowali zahaczyć o wyspy Świętego Piotra i Pawła, ale okazało się, że zabraknie im czasu.

 - Grupa desantowa była gotowa do zejścia na ląd, żeby zatknąć banderę. To jest atrakcja  niedostępna dla turystów podróżujących samolotami czy większymi statkami - zaznacza Nowak -  Stracilibyśmy jednak dzień. Bylibyśmy tam najprawdopodobniej w nocy. Musieliśmy sobie odpuścić te wysepki. 

 A czasu zaczęło brakować, bo jacht poruszał się z dużo mniejszą prędkością niż zakładano. Pierwszego dnia podróży udało się pokonać spory docinek. Później było to średnio 70 – 80 mil na dobę.

 - Spodziewaliśmy się, że będzie to około 200 mil. Potem trochę się poprawiło. Płynęliśmy stosunkowo ostro do wiatru. Czyli na trzytygodniowym rejsie wykonaliśmy dwa  takie typowe zwroty jachtu przez sztag. Cały czas płynęliśmy jednym kursem jak po sznurku – wspomina Krzysztof Witkowski. - Rejs był trochę monotonny. Wszyscy się zrywali, gdy tylko było coś do zrobienia przy żaglach. Gdy pływa się po Bałtyku, to trzeba cały czas uważać, żeby się nie zderzyć z inną jednostką. A na Atlantyku wystarczy dwa razy dziennie rozejrzeć się wokoło.

 Jednym z obowiązków członków załogi było przygotowanie posiłków. Dyżur w kuchni wypadał co cztery dni. Gotowanie w małej kuchni było nie lada wyzwaniem, tym bardziej, że poszczególne wachty rywalizowały ze sobą. Stawiano na urozmaicone menu. Już po trzech dniach skończyło się typowe pieczywo. Kapitan dwukrotnie sam piekł chleb.

 Żeglarzom szkoda było też czasu na kąpiele.
 - Szkoda było się zatrzymywać – stwierdza Krzysztof Fórmanowicz. - Chociaż woda była przejrzysta na jakieś piętnaście metrów. Jest jednak tak słona, że trzeba mieć okulary.

 Codzienna toaleta była możliwa gdy padał deszcz, a to z uwagi na konieczność racjonalnego gospodarowania wodą pitną.  Z jachtu mogli za to obserwować delfiny i latające ryby. Nie powiodły sie próby złowienie ryb. Dużym zaskoczeniem na środku oceanu był motyl, który najprawdopodobniej na jacht trafił z owocami. 

 Rejs Salmą kościańscy żeglarze zakończyli w porcie Recife. Do Salwadoru dotarli drogą lądową. Wcześniej w jednym z portów osiedli jeszcze na dnie. W ostatniej chwili udało im się zacumować. Godzinę później zobaczyli jacht leżący na piaszczystej plaży. Pływy w tym miejscu sięgały bowiem dwóch metrów.

 Kościańscy żeglarze deklarują, że w samotny rejs przez ocen nie chcieliby się wybrać. Ale w kolejny przez Atlantyk owszem, tylko o kilka dni dłuższy.
 - Sytuacji zapalnych na pokładzie nie było. Każdy z tych ludzi już wcześniej pływał.  To był dla nas jeden z dłuższych rejsów. Byliśmy skazani na siebie – stwierdza Nowak. - Następnym razem mile widziane będą kobiety.
 - To nasze prywatne przedsięwzięcie, ale możemy dopisać je do dorobku klubu –   zaznacza Krzysztof Witkowski.  (h)

49/2007

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.188.183.21

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.