Magazyn koscian.net
2010-06-29Rozmównica z Jerzym Zielonką
W kawiarni Saskia w Kościanie odbyła się druga „Rozmównica publiczna”. Do udziału w spotkaniu zaproszony został red. Jerzy Zielonka, dziennikarz i regionalista znany z setek artykułów i książek o historii Kościana. Tematem dyskusji było pytanie: „Kościan? Kogo to obchodzi?”. Rozmównicę prowadził Paweł Sałacki, zastępca redaktora naczelnego Gazety Kościańskiej, współorganizator i pomysłodawca spotkań
- Chcieliśmy stworzyć w Kościanie miejsce, w którym można swobodnie i bez skrępowania porozmawiać. Mam nadzieję, że z czasem coraz więcej osób dojdzie do przekonania, że warto przyjść, zadać pytania albo zaprotestować – zaczął Paweł Sałacki. – Po pierwszej rozmównicy zadaliśmy sobie pytanie, kogo właściwie ten Kościan obchodzi. O odpowiedź poprosiliśmy redaktora Zielonkę, który od lat bardzo aktywnie działa i realizuje swoją pasję. Robiąc sobie dobrze, robi przy okazji dobrze innym.Dyskusja rozpoczęła się od zdań, które często pojawiają się na forach internetowych, że Kościan to durne i nudne miasto, że tu nie warto i nie da się nic zrobić.
- Do liceum chodziłem w Kościanie w latach 1957 – 1961, wtedy opinia o Kościanie była taka sama. Ja zaczynałem od zespołu muzycznego i kabaretu licealnego. Działaliśmy też poza szkołą, przy farze był klub szermierki, graliśmy w Obrze w piłkę nożną. Na studiach założyliśmy pierwszą w Polsce grupę kolekcjonerów broni. Nie było czasu wolnego i nie narzekaliśmy na brak zajęć. Takich nieformalnych grupek w Kościanie było wiele. Sami działaliśmy, władza nie była nam potrzebna. Były oczywiście też trole, które mówiły, że nie da się nic zrobić – mówił red. Zielonka.
Red. Jerzy Zielonka uważa, że teraz jest podobnie. Przeglądając fora internetowe, doszedł do wniosku, że nieformalnych grupek zainteresowań jest w Kościanie koło 200. Żeby się zaktywizowały trzeba zacząć od realizowania siebie, najlepiej w grupie ludzi o takich samych zainteresowaniach i nie chcieć przy tym zarabiać. Młodych ludzi, którzy mają pomysły nie jest w Kościanie mało, ale większość woli siedzieć przed komputerem i narzekać.
- Osób przychodzących do ośrodka kultury nie jest dużo i w większości mają roszczeniowy stosunek oraz zero wyobraźni o organizowaniu imprez. Nie odżegnuję się od niczego, ale nie zejdę poniżej pewnego poziomu. Nie interesuje mnie promowanie kultury na poziomie pani Dody – powiedział Janusz Dodot, dyrektor Kościańskiego Ośrodka Kultury.
Uczestnicy spotkania byli zgodni, że nie da się zadowolić gustów wszystkich. Red. Zielonka przyznał, że jest zwolennikiem kultury elitarnej.
- Na kulturze nikt nigdy nie zarobił. Ja się cieszę, że przychodzi do muzeum 15 – 20 osób i mówi, że jest fajnie. Nic nie jest dla wszystkich – mówiła Magdalena Lajszner, dyrektor muzeum.
Paweł Sałacki do odpowiedzi na temat imprez kulturalnych w Kościanie wywołał też przedstawicieli władz.
- Nie chodzi o to żeby wydać dużo kasy, ale spróbować wielu różnych rzeczy i sprawdzać, co się przyjmie. Na przykład koncert noworoczny, kiedyś ktoś to zaczął, a teraz przychodzi na niego tak dużo ludzi, że trzeba ustawiać krzesła na korytarzu. To nie do końca mają być imprezy masowe. Naszym celem jest dostarczanie kultury, a nie rozrywki – stwierdził Maciej Kasprzak, zastępca burmistrza Kościana.
Rozmównicę podsumował dr Cezary Trosiak z UAM w Poznaniu i prezes stowarzyszenia oświatowego im. Dezyderego Chłapowskiego.
- Świat się zmienił, kiedyś ludzie przychodzili na imprezy tutaj, bo nie mieli gdzie indziej. Po 1989 roku społeczeństwo dzieli się na sfrustrowanych i tych co zarabiają pieniądze. Fenomenem jest Kościański Uniwersytet Trzeciego Wieku, na który chętnych jest wielu. To wskazówka, że dopiero w tym wieku ludzie mają czas na to, by się angażować – powiedział dr Trosiak. (blud)
GK 25/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Trzymaj się Juras. Jesteś temu miastu po prostu potrzebny. Pozdrawiam.