Magazyn koscian.net
2008-01-02Skąd ta wrzawa?
O zacieraniu granic, poszerzaniu Kościana i przykładach współpracy z Henrykiem Bartoszewskim, wójtem gminy Kościan, rozmawia Paweł Sałacki
- Sam jestem ciekaw (śmiech). To prawda, że mówi się o tym dużo, ale my niczego nie robimy w tej materii z myślą o autoreklamie. Po prostu rozpoczęliśmy normalizację stosunków między miastem i gminą.
- Relację ze spotkania wójta i burmistrza z przedsiębiorcami zatytułowaliśmy ,,Zaręczyny’’. Trafny tytuł?
- Coś w tym jest, choć zaskakuje mnie wrzawa wokół naszych spotkań i wspólnych pomysłów. To z pewnością reakcja na minione osiemnastolecie. Lista zaprzepaszczonych przez te lata szans jest o wiele dłuższa od listy problemów, które wspólnie rozwiązaliśmy.
- O ociepleniu stosunków między gminami napisano już chyba wszystko. Wolałbym zobaczyć efekty.
- Jak wspomniałem nie chodzi nam o wydźwięk medialny, ale codzienną współpracę, której efektem będzie zacieranie granic między miastem i gminą. Dotychczas gołym okiem można było zauważyć, gdzie te granice przebiegają.
- I jak je zacieracie?
- Prosty przykład: ulica Czempińska w Kościanie. Gmina utwardziła gruzem drogę do Pianowa i oczywiście zatrzymaliśmy się na granicy, a dalej wertepy. Pożyczyłem miastu 500 ton gruzu, aby utwardziło również swój odcinek. Gruzu wystarczyło jeszcze na utwardzenie ulicy Kruczkowskiego. Podobnie na ulicy Rolnej. Po stronie gminy droga – w mieście bagno. Tu również pomogliśmy. Takie inwestycje trzeba wykonywać razem, aby granice nie utrudniały ludziom życia.
- Podczas ostatniej rozmowy wskazaliśmy na konieczność współpracy instytucjonalnej, niezależnej od tego czy włodarze się lubią, czy nie...
- I szukamy takich rozwiązań. Rozmawiam z burmistrzem na przykład o wspólnej firmie wodno-ściekowej. To trudne rozmowy i potrwają długo, nie wiem nawet jak się skończą. Po prostu szukamy rozwiązań, które mogą być korzystne dla mieszkańców miasta i gminy. Jeśli taki model wypracujemy, to powołamy spółkę, jeśli nie, to pozostaniemy na swoim. Dowiemy się tego wspólnie badając taki projekt.
Najważniejsze dla rozwoju obu gmin jest skoordynowanie prac nad planami zagospodarowania przestrzennego. Potrzebna jest miejsko-gminna wizja rozwoju – i mam wrażanie, że taka właśnie powstaje.
- Wspólnie doceniacie korzyści jakie przyniesie budowa drogi ekspresowej. Pomiędzy miastem, a węzłem ekspresówki jest blisko 500 hektarów ziemi. Gminnej ziemi...
- Dokładniej: prywatnej ziemi, leżącej na terenie gminy Kościan. Nasze plany rozwoju zakładają, że to tam lokować się będą nowe przedsięwzięcia gospodarcze. I ten fakt musi znaleźć odzwierciedlenie w planie zagospodarowania przestrzennego. Musimy tę ziemię przygotować pod inwestycje.
- Oświadczył pan ostatnio, że działania te nie zmierzają do połączenia miasta i gminy.
- Bo nie zmierzają. Ich celem jest zrównoważony rozwój obu gmin. Czy za kilkanaście lat nasi następcy nie dojdą do wniosku, że gminy warto połączyć – tego nie wiem. Może tak, a może wystarczą wspólne związki celowe, spółki miejsko-gminne i koordynowane planowanie przestrzenne. Nie wiem. Na razie jesteśmy na początku drogi. Mam nadzieję, że owoce współpracy będą większe, niż zainteresowanie mediów jakie wywołało normalizowanie stosunków między sąsiadami.