Magazyn koscian.net
22 lipca 2020Urodziny żelaznej damy
Śmigielska Kolej Wąskotorowa obchodzi w tym roku 120 urodziny! Przetrwała dwie wojny światowe, PRL i trudne czasy transformacji. Śmigielacy pożyczali jej pieniądze, gotowi byli się o nią bić, rezygnowali dla niej z wypłaty i marzyli by wygrać w Totolotka i ją uratować. – To kawał historii. Nasze korzenie. Bez nich, kim jesteśmy? - pyta Tomasz Pawlak, zarządzający kolejką prezes Zakładu Komunalnego w Śmiglu. Jubilatka stoi.
Jest w niej coś takiego, że mieszkańcy Śmigla i okolic gotowi są dla niej do wielu poświęceń. Jakby częścią śmigielskiej duszy była. Może dlatego, że powstała z marzenia? Marzenia o dogonieniu reszty świata, braniu spraw w swoje ręce i rozwoju. Marzenia o samodzielności. Rzecz w tym, że w połowie XIX wieku rajcy Śmigla popełnili błąd i nie zgodzili się, by kolej otarła się o ich miasto. Tak linia Poznań -Wrocław ominęła Śmigiel. Szybko się okazało, że Kościan i Leszno przy szynach zaczęły kwitnąć, a Śmigiel stanął w rozwoju na lata. Pomysł na własną kolej pół wieku później miał niejako naprawić błąd dziadków. Decyzja o budowie zapadła w 1897 roku, a już w 1900 – dokładnie 4 sierpnia - kolejka otrzymała koncesję. Za kilkanaście dni więc kolejkę czeka pierwsza rocznica. Druga wypada 17 września, kiedy w pierwszy kurs ruszyły pierwsze – na razie tylko towarowe – pociągi, na pierwszej trasie: ze Starego Bojanowa do Krzywinia. Ruch osobowy również zaczął się 120 lat temu - 30 października. Tego samego dnia otwarto też linię ze Starego Bojanowa przez Śmigiel do Wielichowa (23 kilometry). Rok później oddano do użytku kolejny odcinek Wielichowo-Ujazd, a w 1910 roku dołożono do tego trasę z Wielichowa do Rakoniewic (prawie 8 kilometrów). Po wysiłku I wojny światowej, kolejka była zdewastowana. Wojewoda zdecydował o jej natychmiastowym zamknięciu. Nie pomogły kredyty, ale pomogli mieszkańcy powiatu udzielając pożyczki w wysokości 98 milionów marek. To mieszkańcy więc po raz pierwszy uratowali kolejkę. Przed II wojną kolejkę doinwestowano, zmodernizował ją nawet hitlerowski okupant, a w 1949 przejęło PKP. By dostosować ją do innych wąskotorówek, pod swoim zarządem w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku PKP zdecydowało o przebudowie torów z 1000 mm na 750. Koniec ery parowozów wyznacza się na początek lat siedemdziesiątych XX wieku i wtedy też zaczęto zamykać pierwsze linie kolejowe Śmigielskiej Kolei Dojazdowej. JNajpierw zamknięto linię Wielichowo-Rakoniewice (1973 roku), sześć lat później odcinek Zgliniec-Krzywiń, a u progu XIX wieku linię Stare Bojanowo-Zgliniec.
W najlepszych czasach na kolejce w Śmiglu pracowało ponad sto osób. Było 20 maszynistów, a ponad 40 pracowników zajmowało się tylko torami. Już w latach dziewięćdziesiątych XX wieku próbowano kolejkę zamknąć, i to ponoć nawet kilka razy, ale szczęśliwie bez skutku. PKP zawiesiło przewozy z końcem roku szkolnego w 2001 roku. Dzięki staraniom lokalnych władz i miłośników kolejki już w styczniu trafiła ona pod zarząd Stowarzyszenia Kolejowych Przewozów Lokalnych, które prowadziły regularne kursy pasażerskie i towarowe do 2010 roku. To było dziewięć lat heroicznej walki o dotacje, koncesje, pasażerów i zlecenia na kursy towarowe. Kolejka kilkakrotnie zawieszała przewozy, by po kolejnym zrywie znów je wznawiać. Sponsorami staruszki byli też pracujący na niej kolejarze, którzy miesiącami pracowali bez wypłaty. Wit Kreuschner – ówczesny naczelnik kolejki, by nie musieć nikogo zwalniać, zwolnił siebie. Kilka miesięcy spędzał na kolejce całe dnie, choć nie był tam w ogóle zatrudniony. Umęczeni kolejarze, którzy śmigielskiej wąskotorówce poświęcili połowę życia, marzyli wtedy o wygranej w Totolotka, by móc staruszkę doinwestować.
Pilnujcie! Brońcie jak niepodległości! - niemal krzyczał do słuchawki burmistrz Józef Cieśla, gdy kolejarze zawiadomili go, że PKP pozwoliła na cięcie torów w Starym Bojanowie. Bronili. Kilka godzin okupowali tory nie pozwalając uciąć już ani kawałka. W tym czasie burmistrz postawił na nogi komendę policji, wojewodę i generalną dyrekcję PKP.
Jak można ciąć na złom dobre szyny! Nikt nas o tym nie zawiadomił. Zapowiedzieli, że i tak to wezmą i tak przyjadą i zabiorą. To my nie damy. Narobimy takiego hałasu, że zobaczą. Ile tak można? Całymi latami będą tu przyjeżdżać i wywozić? – pytał dramatycznie Kreuschner
Dziś kolejka jest pod zarządem Zakładu Komunalnego w Śmiglu. Dzięki kilkuletnim staraniom władz gminy cały majątek kolejki jest teraz w jej wieczystym użytkowaniu. Śmigielska kolejka była jedną z najdłużej prowadzących regularne przejazdy kolejowe w Polsce, ale od 10 lat funkcjonuje już tylko w trybie doraźnych kursów turystycznych. Bar na stacyjce zamieniono na posterunek policji. Torowiska są wykoszone i wygrabione. Naprawiono dach na maszynowni. Od ulicy ustawiono elegancki płot. W ostatnich miesiącach wyremontowano oba mosty na trasie do Starego Bojanowa. Od 15 lat staruszkę wspiera Stowarzyszenie Przyjaciół Śmigielskiej Kolejki Wąskotorowej.
Jesteśmy gotowi. Sprzęt jest gotowy... Możemy świętować 120-lecie choćby jutro, ale czy będziemy? Nie odbyły się doroczne kolejkowe pikniki w weekend pierwszomajowy, nie było przejazdów z wielkanocnym zającem, nie było szkolnych i przedszkolnych czerwcowych wycieczek, i nie ma kursów wakacyjnych. Na 18 lipca mamy zarezerwowany jeden kurs. Czy się odbędzie? – pyta smutno Mieczysław Łupicki. - A jeszcze w mikołajki to siedemset dzieci przewieźliśmy! 15 pociągów!
Z Mieczysławem Łupickim rozmawialiśmy 1 lipca. To dla niego wyjątkowy dzień – równo 43 lata wcześniej zaczął pracę na wąskotorówce. Jest dziś ostatnim i jedynym kolejarzem na kolejce. Od roku na emeryturze. Następcy brak. W opiece nad kolejką pomaga mu Grzegorz Wower. Wspiera ją też doraźnie cały zespół Zakładu Komunalnego.
- To nasze zbiorowe dobro. Wszyscy wiedzą, jaka jest sytuacja i nawet firmy, które wykonują na kolejce drobne prace, których my nie potrafimy, robią to po kosztach. Wiadomo, że na kolejce nie można zarobić. Ją trzeba wspierać. Wspierają. To żywa historia tych okolic. Cieszymy się każdym rokiem, który udało nam się przetrwać, choć naprawdę nie jest łatwo. Marszałek przyznaje nam co roku dotację za prowadzenie przewozów, ale w tym roku nie wykonaliśmy jeszcze ani jednego. Nie wiemy, czy gmina dostanie dotacje na prace remontowe – mówi Tomasz Pawlak, prezes Zakładu Komunalnego w Śmiglu.
ZK czeka z decyzją o obchodach urodzin jubilatki do końca lipca. Jubileusz żelaznej damy planowany był z przytupem. Miał być piknik rodzinny, ogniska, promocja zdrowego żywienia.
Paradoksalnie po raz pierwszy organizatorów martwi duża liczba gości jubilatki. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nie możemy narazić naszych mieszkańców.
Jak rysuje się przyszłość staruszki?
- Całe 120 lat kolejki to balansowanie na krawędzi. Teraz też – uśmiecha się Pawlak. - Nie jesteśmy w stanie być konkurencyjni w przewozach towarowych wobec samochodów. Przewozy osobowe też już nie dla nas. Zrobiliśmy sondę wśród uczniów szkoły w Nietążkowie. Taka wielka szkoła i tylko sześcioro uczniów było zainteresowanych codziennymi dojazdami. Turystyczne przejazdy, to jedyne, co możemy zaoferować. Jeśli jednak nie zmienią się przepisy, i z nimi będzie bardzo trudno. Kolejki turystyczne obowiązują te same wymogi co regularną kolej. To dla nas ogromne koszty. Jednocześnie choć kolejka jest zabytkiem, wszelkie pomysły na jej renowację zostają odrzucane. Nie udaje się zdobyć dotacji. Trudno gminie utrzymać taki majątek. Nikt jednak sobie nie wyobraża, by w ogóle miała przestać jeździć...
Przez ponad sto lat była częścią życia tysięcy ludzi. Była jak krwiobieg. Dostarczała szkołom uczniów, zakładom pracy pracowników, jubilatom gości, dziewczętom chłopaków i chłopakom dziewczyny na randkę. Kolejką jeździło się na targ, do lekarza, a nawet na grzyby. Jest we wspomnieniach tysięcy ludzi. Pozostaje życzyć jej: dwieście lat! (Ac)