Magazyn koscian.net

2009-09-02

W krainie drzew i kwiatów

„Gazeta Kościańska” zgłosiła inicjatywę nazwania bezimiennych mostów w mieście („GK” nr 31 z 2 VIII 2009r.). Most przy ul. Karola Marcinkowskiego proponuje się nazwać imieniem Franciszka Wawrzyniaka. O dawnym ogrodniku miejskim z Jerzym Zielonką rozmawia Teresa Masłowska

- Franciszek Wawrzyniak, ogrodnik miejski w Kościanie: 44 lata pracy w krainie drzew i kwiatów, nieprzerwanej dbałości o tak zwany lasek, planty, place i skwery. Kto o nim dzisiaj pamięta?
 - Są tacy, którzy pamiętają, bo go znali. Ale pamięć nie podsycana staje się zawodna, więc warto go przypomnieć i utrwalić w świadomości mieszkańców. Tym bardziej, że był to człowiek skromny, niepozorny, trochę skryty. O własne zaszczyty nigdy nie zabiegał. Dzisiaj byśmy powiedzieli o nim, że to „pracuś”.

- Mówisz tak, jakbyś go dobrze znał…
- Bo też znałem go, rozmawiałem wiele razy. On chciał, żeby Kościan był miastem zieleni i w dużej mierze udało mu się to osiągnąć, zaś tym co po nim przyszli nie udało się jeszcze jego dorobku zniszczyć.

- Kiedy ta historia bierze początek? 
- Wyobraź sobie, że w 1925 roku burmistrz Kościana, wtedy Stanisław Koszewski, dochodzi do wniosku, że należy rozbudować miejskie ogrodnictwo. Wiadomo – ktoś musi zająć się opieką nad zielenią, zaprowadzeniem szkółek pod zalesienia, hodowlą kwiatów, a przy okazji także produkcją owoców i warzyw na zaopatrzenie instytucji podległych miastu. Utworzone zostaje stanowisko ogrodnika miejskiego, a spośród licznych kandydatów burmistrz wybiera 20-letniego, ambitnego ogrodnika Franciszka Wawrzyniaka.

- Wybiera go z konkursu?
 - Nie, w lokalnej prasie ogłasza, że poszukuje kandydata, zgłaszają się ochotnicy z referencjami. Burmistrz wzywa ich na rozmowy i sam podejmuje decyzję. Wawrzyniak wyrastał dosłownie wśród kwiatów. Jego matka – Zofia Ściesińska była córką znanego właściciela dużego ogrodnictwa w Kościanie. Franciszek uczył się zawodu także w ogrodnictwie Ciszaków, w przyfabrycznym ogrodzie Cukrowni „Kościan”, który uważano wtedy za wzorcowo prowadzony. Jeździł po Wielkopolsce, podglądał najlepszych i tak się kształcił.

- Słowem: ogrodnik praktyk.
 - Tak właśnie można powiedzieć, tyle tylko, że szybko okazać się miało, że to artysta w swoim fachu. Jeden z nielicznych wtedy nad Obrą, który nie tylko kochał pojedyncze kwiatek i drzewo, ale miał wizję uporządkowania i zwiększenia obszarów zielonych w mieście. Na dodatek wiedział, co należy zrobić, aby tanim kosztem, wizję tę realizować.

- Czyżby Prusacy pozostawili po sobie pustynię?
 - Nie, niemieckie władze na przełomie XVIII i XIX wieku nie szczędziły środków na zieleń i – nazwijmy to – pierwotny ogólny plan zazielenienia miasta był ich dziełem. Wawrzyniak oparł się na nim, ale tak go rozbudował, że właściwie stworzył nowy. Nie niszcząc tego co zastał, wybierając pozytywne elementy pruskie, zdołał wypracować własną koncepcję. W tamtym 1925 roku park, planty, obiekty zieleni znajdowały się w opłakanym stanie. Swoje piętno odcisnęła wojna – od 1915 roku w mieście w ogóle przestano dbać o zieleń, a w pierwszych latach po wojnie niewiele zrobiono, bo władze Kościana miały ważniejsze problemy na głowie.   

- Jaka była wizja zieleni według Franciszka Wawrzyniaka?
- Zwykł mawiać, że Obra i tereny do niej przyległe, lasek miejski i planty – to wielki skarb Kościana, więc pierwszy punkt w jego planie stanowiła dbałość o drzewostan, a także o powiększenie  lasku i nadodrzańskich promenad. Na jego poczynania spoglądano z rezerwą, często ze złością, ale w krótkim czasie uzyskał poparcie lobby ogrodniczego we władzach miejskich, a było to lobby bardzo silne. Lasek otoczony był miejskimi łąkami. Wawrzyniak przekonał władze, że łąki te trzeba zalesić. Do 1934 roku nowe partie zalesień powstały między obecną Aleją Koszewskiego i stadionem, między mleczarnią, a nowym cmentarzem parafialnym, a także na łąkach za tak zwanym starym laskiem.               

- Czy to znaczy Wawrzyniak ze „starego lasku” uczynił park?
- Nie, ścieżki parkowe w „starym lasku” powstały wcześniej - w latach 1906 – 1907. Wtedy to zaczęto spacerować wśród drzew całymi rodzinami; wtedy posadzono alejkę od mostu przy. ul. Karola Marcinkowskiego, wzdłuż Obry, równolegle do starego cmentarza katolickiego, wtedy też - tam gdzie dzisiaj są ogródki działkowe - funkcjonował ogród botaniczny, oblegany przez dzieci i młodzież.  Franciszek Wawrzyniak parku nie stworzył – on spowodował, że powierzchnia lasku wzrosła z 4 do 11 hektarów. I to jest jego wielka zasługa.

- A urocze kościańskie planty?
- Prusacy je zaczęli, Polak dokończył. Wierzby płaczące nad Obrą od mostu kolejowego do mostków za Kaplicą Pana Jezusa zaczęli sadzić Niemcy. W chwili, w której pan Franciszek objął stanowisko przedstawiały sobą obraz nędzy i rozpaczy. Wysadził więc nowe i stale o nie dbał, do końca życia się nimi zachwycał. Jego dziełem jest zadrzewienie Łazienek. A tak w ogóle to dbał o systematyczne dosadzanie „padłych” drzew. Rowerkiem objeżdżał planty po każdej burzy czy wichurze – widział co się stało i reagował natychmiast, dodam, że z pozytywnym skutkiem.

- Czy myśl Franciszka Wawrzyniaka przetrwała w Kościanie?
- Technokraci, którzy decydowali o klimacie miasta wyrządzili zieleni wiele szkód albo przez bezmyślne działanie, albo przez zaniechanie niezbędnych działań. Jaki jest teraz park, jakie planty – każdy widzi. Ale – mam nadzieję – że sposób myślenia mistrza Franciszka przetrwał nad Obrą. Zresztą przetrwały jego dzieła nie tylko w parku, i nie tylko na planach. Według jego układu utrzymuje się zagospodarowanie Placu Wolności, gdzie w 1928 roku po raz pierwszy pojawiły się rabaty z kwiatami i ławeczki. Gdyby tak jeszcze udało się zlikwidować architektoniczny potworek, ów pawilon, który zbudowano tam w amoku radosnej twórczości jako restaurację „Magnolia”. To właśnie Wawrzyniak wymyślił i urządził skwery: przy Placu Paderewskiego, przed budynkiem liceum, w miejscu starej mleczarni przed obecną szkołą muzyczną, przed siedzibą straży pożarnej. To on „odsłaniał” w 1930 roku drewniany grzyb w lasku. Aktualna jest jego koncepcja obsadzania ulic drzewami…

- Łatwo mu to przychodziło?
- A skąd. Jego pomysły – tak to zwykle bywa – miały silną opozycję. Krytyków ci u nas nie brakuje. Kiedy zdecydował o zerwaniu bruku na Placu Paderewskiego i zastąpienie go tak zwanym zieleńcem, posypały się gromy, bo woźnice tracili „miejsce parkowania”, kiedy wystąpił o zazielenienie terenów przed dworcem kolejowym zderzył się z ludźmi interesu, którzy chcieli wykupić plac po starej mleczarni, aby urządzić hurtownie. A że był cierpliwy i konsekwentny, to przeczekiwał burze i sobie znanym sposobem doprowadzał sprawę do końca. Poza tym odnosił sukcesy poza Kościanem, stał się autorytetem w Wielkopolsce, posypały się nagrody i wyróżnienia. W rankingu Głównego Komitetu Plantacyjnego Rzeczypospolitej Kościan w 1935 roku (w grupie do 20 000 mieszkańców) pod względem dbałości o piękno miasta znalazł się na trzecim miejscu w kraju.    

- Urodził się w Kościanie w 1905 roku. Ożenił się w 1937 roku z Ireną Szczerbacką. Z tego związku urodziły się dwie córki Maria i Irena oraz syn Roman. Od 1925 do przejścia na emeryturę w 1969 roku nieprzerwanie pracował w ogrodnictwie miejskim w Kościanie…
- Tak, ale jego działalność znacznie wykraczała poza obowiązki zawodowe. Od 1925 roku był członkiem Starszoharcerskiej Drużyny im. Jana III Sobieskiego w Kościanie, działaczem Ligi Obrony Przyrody, Polskiego Związku Ogrodników, Polskiego Czerwonego Krzyża, po 1961 roku także Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej. Napisał wspomnienia, pozostały po nim teksty referatów na temat zieleni miejskiej, wygłaszanych przy różnych okazjach. Zmarł w Kościanie 17 lipca 1984 roku i spoczywa w grobowcu rodzinnym na cmentarzu parafialnym.   

- I most przy ul. Karola Marcinkowskiego przy wejściu do obecnego parku miejskiego powinien mieć jego imię…
- Tak, bo Franciszek Wawrzyniak tym co dla Kościana uczynił bardzo się zasłużył i nasze miasto powinno o nim w szczególny sposób pamiętać.   

TERESA MASŁOWSKA

GK 35/2009

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.145.40.121

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.