Magazyn koscian.net
2009-12-10Do Poznania... kajakami

Ponad sześćdziesiąt kilometrów kajakami pokonała w poprzedni weekend czteroosobowa grupa złożona z dwóch kościaniaków i dwóch poznaniaków. Miłośnicy sportów wodnych kajaki zwodowali na Kanale Obry na ul. Łąkowej w Kościanie. Dwa dni zajęło im dotarcie do Poznania. - Kanał pozytywnie nas zadziwił – stwierdza organizator spływu Przemysław Otto. Były jednak pewne „ale”...
W kajakowym spływie uczestniczyli: członkowie Kościańskiego Klubu Żeglarskiego – Przemysław Otto i Sebastian Pawlicki oraz poznaniacy – Maciej Buliński i Leszek Kubiak.- Pomysł zrodził się dość dawno, ale były inne spływy. Tym razem przyszedł czas na okolice zamieszkania – wyjaśnia organizator wyprawy, Przemysław Otto. - Z kolegami z Poznania dużo jeździmy po Polsce. Dla Sebastiana był to pierwszy spływ.
Wyruszyli z Kościana. Cztery kajaki spuścili na wodę na ul. Łąkowej, w pobliżu „świńskiego” mostu. Pierwszego dnia dopłynęli za Mosinę. Plany trochę się pokrzyżowały, bo jeden z kajaków został przedziurawiony. Nocowali w pobliżu Warty.
- Odcinek kanałami pokonaliśmy dość szybko. Było dużo prostych odcinków – relacjonuje Przemysław Otto. - Kanał pozytywnie nas zadziwił pod względem krajobrazu. Ekologicznie było gorzej. Woda była brudna, czasami wręcz śmierdziała. A po drodze minęliśmy cztery telewizory, stary monitor do komputera i dwie lodówki. A to tylko te większe śmieci. Gdyby nie to, trasa byłaby bardzo fajna.
Drugiego dnia było już trochę trudniej. Za Mosiną kajakarze natknęli się na powalone przez bobry drzewa. Zdarzało się, że musieli przenosić kajaki. Wartą przepłynęli praktycznie cały Poznań. Spływ zakończyli na ul. Szelągowskiej. Pogoda im dopisała. Przez dwa dni świeciło słońce i wiał południowy wiatr.
- To bardzo dobra trasa na dwudniowy spływ. Nie potrzeba dużego zaangażowania logistycznego. Można się skrzyknąć w ciągu jednego dnia, wypłynąć i trochę się zrelaksować - ocenia Przemysław Otto. - Chętnie bym to powtórzył. (h)
GK 49/2009
Zgłaszasz poniższy komentarz:
super pomysł, chętnie spróbuję, ale stanowczo latem :)