Magazyn koscian.net
2008-09-304:1 dla autoryzacji
Przepisy prawa prasowego, przewidujące karę grzywny lub ograniczenia wolności za publikacje wypowiedzi bez autoryzacji są zgodne z konstytucją - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Konstytucyjność tych zapisów kwestionował redaktor naczelny ,,Gazety Kościańskiej’’, a wspierał go w tym poglądzie Rzecznik Praw Obywatelskich, Sejm RP i Prokurator Generalny. Z sentencją wyroku nie zgodził się także jeden z pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego
W miniony poniedziałek (29 września) Trybunał Konstytucyjny rozpatrzył skargę konstytucyjną Jerzego Wizerkaniuka na artykuły 14 i 29 Prawa prasowego przewidujące instytucję autoryzacji i karę grzywny lub ograniczenia wolności za publikację wypowiedzi bez autoryzacji. Skarga czekała na rozpatrzenie od 2005 roku, a została złożona po wyroku Sądu Rejonowego w Poznaniu, który w październiku 2004 roku uznał redaktora naczelnego ,,GK’’ winnego opublikowania nieautoryzowanych fragmentów stenogramu wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarki ,,GK’’ z ówczesnym posłem Tadeuszem Mylerem. Sąd uznał winę pomimo pisemnego oświadczenia posła wysłanego do redakcji, w którym zrezygnował on ze swego prawa do autoryzacji. Sąd uznał tę rezygnację jedynie za ,,niezręczność językową’’ posła.Wyrok
Prawnicy przygotowujący skargę przedstawili szereg powodów, dla których należy znieść chronione sankcjami karnymi zapisy o autoryzacji. Dowodzili, że instytucja autoryzacji jest ograniczeniem wolności obywatelskiej, której nie można określić jako „koniecznej w państwie demokratycznym”. W swoim twierdzeniu redaktor Wizerkaniuk nie był odosobniony. Jego skargę poparli pozostali uczestnicy postępowania. O stwierdzenie sprzeczności z Konstytucją RP skarżonych przepisów wnosił także Sejm RP, Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny. Trybunał – choć nie jednogłośnie- nie podzielił tych opinii.
- Autoryzacja gwarantuje precyzję i pewność debaty publicznej oraz służy podnoszeniu wiarygodności tej debaty - orzekł Trybunał. - Dzięki autoryzacji odbiorca ma przeświadczenie, że autor wypowiedzi utożsamia się z nią i nie będzie usiłował jej zmienić, prostować czy dystansować się od niej.
Trybunał podkreślił, że ,,prawo do autoryzacji odnosi się jedynie do wypowiedzi dosłownie cytowanych, a zatem nie ogranicza ono prawa dziennikarza do opisowego traktowania myśli, a tym samym prawa do informowania’’.
Zdanie odrębne
Trybunał nie był jednak jednomyślny. Votum separatum od sentencji wyroku złożył sędzia Andrzej Rzepliński, który uznał skarżone przepisy za niezgodne z Konstytucją RP. W uzasadnieniu swego stanowiska podkreślił, że gdyby w innych krajach istniał wymóg autoryzacji taki jak w Polsce, to nigdy nie ukazałyby się ważny dla świata wywiad Oriany Fallaci z Chomeinim.
- W którym wykazała, że jest on barbarzyńcą, że jest głupcem, że nienawidzi ludzi, że jest psychopatą. Wyobrażam sobie, jakby zareagował wielki ajatollah gdyby Fallaci wysłała mu zgodnie z prawem tekst wywiadu do autoryzacji – mówił sędzia Andrzej Rzepiński. - Albo Arafat, albo wielki cesarz i lew pustyni Abisynii, którego opisał Kapuściński, albo Wańkowicz, który cytował Kliszkę lub Gomułkę.
Rzepliński dowodził, że ten zakorzeniony w stanie wojennym przepis był niezgodny z konstytucja nawet w PRL i nie był potrzebny już w momencie jego uchwalenia.
- Państwową autoryzacją była wówczas cenzura – mówił sędzia Rzepliński. – Przepis ten stanowił dodatkowe zabezpieczenie nomenklatury partyjnej, aby nic się nie prześlizgnęło do opinii publicznej.
Sędzia dowodził, że wymóg autoryzacji wypowiedzi osób publicznych wcale nie ,,gwarantuje precyzji i pewności debaty publicznej’’ lecz zaciemnia obraz polityków i utrudnia opinii publicznej poznanie ich prawdziwego oblicza.
- Jako obywatel chcę mieć pewność, że polityk podejmuje mądre decyzje w trudnych sytuacjach, jeżeli polityk nie jest pewny tego, co mówi, to jaką możemy mieć pewność, że podejmie dobre decyzje w trudnych sytuacjach? - powiedział Rzepliński.
Opinie
Zdania o niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów nie zmienił ani Rzecznik Praw Obywatelskich, ani przedstawiciel Sejmu RP, ani redaktor naczelny ,,Gazety Kościańskiej’’
- Okazuje się, że w Polsce pisząc prawdę, samą prawdę i tylko prawdę można zostać ukaranym – powiedział zaraz po posiedzeniu Trybunału w wywiadzie radiowym redaktor Jerzy Wizerkaniuk. – Dla debaty publicznej ważna jest nie tylko treść wypowiedzi polityka, ale i forma w jakiej jej udzielił. To ona pozwala nam wyrobić sobie zdanie o polityku.
Zdaniem redaktora naczelnego instytucja autoryzacji jest groźna właśnie dlatego, że pozbawia opinię publiczną wiedzy o stylu wypowiedzi osób publicznych. Gdyby posłanka Anita Błochowiak wygłosiła swoją bulwersującą uwagę o „pedałach noszących czerwone skarpetki” w wywiadzie, a nie w audycji transmitowanej „na żywo” dziennikarz miałby wielki problem, żeby zacytować tę wypowiedź w taki sposób, by oddać jej specyfikę. Im bardziej ten cytat byłby wierny, tym większe zachodziłoby ryzyko, że sąd stwierdzi popełnienie przestępstwa z art. 49 w zw. z art. 14 ust. 2 Prawa prasowego.
- Szacunek budzi stanowisko Sejmu w tej sprawie. Politycy, których ma bronić autoryzacja, sami orzekli, że nie chcą takiej ochrony i że z natury pełnionej funkcji są oni zobowiązani do precyzyjnego formułowania myśli i ponoszenia odpowiedzialności za swoje wypowiedzi – dodaje redaktor Wizerkaniuk.
Trybunał Europejski
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakończył postępowanie krajowe w sprawie autoryzacji, lecz sprawa wyroku skazującego wydanego w oparciu o przepisy prawa prasowego będzie jeszcze rozpatrywana przez Trybunał Europejski w Strasburgu. Skarga w tej sprawie została złożona, tak jak skarga polska, w roku 2005.
- Niestety, dotyczy już ona tylko mojego, jednostkowego przypadku, a skarga konstytucyjna służyła całemu środowisku dziennikarskiemu i wolności słowa w Polsce – mówi Jerzy Wizerkaniuk. – Liczę jednak, że w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia w Strasburgu polskie sądy nie będą już skazywać w oparciu o zaskarżone przeze mnie przepisy.
Na sukces przed europejskim trybunałem liczy także współautor skargi konstytucyjnej dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Rozstrzygniecie Trybunału Konstytucyjnego może rozczarowywać, zwłaszcza że sędziowie uzasadnili swoje stanowisko tym, że instytucja autoryzacji ma gwarantować prawdziwość informacji, gdy tymczasem redaktor Wizerkaniuk został skazany właśnie za rozpowszechnienia prawdy. Mimo że w żadnym innym kraju europejskim nie ma przepisów o autoryzacji, Trybunał stwierdził że są one ,,konieczne w państwie demokratycznym’’. Pozostaje mieć nadzieję, że inaczej na tę kwestię spojrzy Trybunał Europejski w Strasburgu. Znając przychylne prasie podejście tego organu, jestem optymistą – mówi dr Zaremba.
Optymistą pozostaje także redaktor naczelny ,,Gazety Kościańskiej.’’
- Przekonałem do swojej skargi Sejm, Rzecznika Praw Obywatelskich, Prokuratora Generalnego i jednego z sędziów Trybunału. Mam nadzieję, że w Strasburgu przekonam większą liczbę sędziów – dodaje z uśmiechem, zastrzegając jednak, że niezbadane są wyroki Temidy. (s)
GK nr 40/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Co do osób publicznych podzielam opinie gazety i sejmu, ale ochronie powinni podlegać tzw zwykli ludzie. Prawo na pewno trzeba zmienić bo ma się nijak do XXI wieku. Podoba mi się, że przegrany nie obraża się na trybunał - bo tak robi większość Polaków po przegranej sprawie. O tym, że sprawa nie jest prosta świadczy podział zdań pomiędzy prawnikami. zobaczymy co powie na te uregulowania trybunał praw człowieka.