Magazyn koscian.net
2004-08-03 14:28:31A modlitwy nie ustają...
- Kochani moi! Zgromadziliśmy się na tej niedzielnej eucharystii pogrążeni w bólu, nieotrząśnięci jeszcze z szoku, aby spotkać się z Jezusem Eucharystycznym i Jego Matką w naszym parafialnym Wieczerniku, w którym w ostatnim czasie popełniono straszliwą zbrodnię kradzieży i profanacji - mówił do swoich parafian podczas niedzielnych mszy św. (25 lipca) ksiądz Jarosław Olejniczak, proboszcz parafii w Starym Białczu (gmina Śmigiel), gdzie włamano się niedawno do zabytkowego kościoła.
Złodzieje ukradli cenne zabytkowe wota, liturgiczne precjoza i inne przedmioty służące liturgii mszalnej (pisaliśmy o tym w ,,GK’’ przed dwoma tygodniami w tekście pt. ,,Zuchwałe włamanie w Starym Białczu’’).
Tydzień po włamaniu, podczas kolejnego już niedzielnego nabożeństwa parafianie z Białcza i okolicznych wsi nadal z wielkimi emocjami odnosili się do tego wydarzenia. Pytani o tę niepojętą dla nich zbrodnię nie ukrywali smutku, zakłopotania i bólu.
- To było tyleż przerażające, co kompletnie dla mnie niespodziewane - mówi Teresa Szulc z Kobylnik, której na ten właśnie dzień przypadł porządkowy dyżur w białeckiej świątyni. - Kiedy rankiem razem z panią Bogumiłą Karwatką i naszymi synami, weszliśmy do kościoła nic nie zapowiadało tego, co się miało okazać.
Boczne drzwi od frontu kościoła, którymi weszła Teresa Szulc, podobnie jak inne wejścia do świątyni, a także zachodnia część kościoła, pozostały nietknięte.
- Dopiero, kiedy zbliżyliśmy się do ołtarza zastanowiło mnie dlaczego duży kosz z różami zdobiący obraz Matki Boskiej leży u jego dołu, a nie jak zwykle pod obrazem - relacjonuje mieszkanka Kobylnik. - Pomyślałam jednak, że ktoś go zdjął z jakichś zwyczajnych powodów i zapomniał włożyć na swoje miejsce.
Niestety, nie tylko kosz z bukietem kwiatów został przestawiony.
- Wówczas podeszłam do bocznego ołtarza i zobaczyłam, że zwinięto też leżący na nim obrus. A później spojrzałam w górę i już wiedziałam co się stało - wspomina Teresa Szulc.
Teresa Szulc z Bogumiłą Karwatką i synami bez zwłoki udały się do księdza proboszcza Jarosława Olejniczaka. Ten podjął szybką interwencję. Starał się uspokoić wiernych, naprędce próbował określić straty i co bardzo ważne, natychmiast zawiadomił biskupa i policję.
- W pierwszym momencie byłem bardzo zaskoczony, wręcz sparaliżowany tą nieoczekiwaną wiadomością - zwierza się ksiądz proboszcz. - Najpierw pojawiła się potrzeba modlitwy przebłagalnej. Następnie próbowałem ogarnąć rozmiary nieszczęścia, które nas dotknęło. To bardzo bolesne, ale jak zawsze powiadam, co nas nie zabije to nas wzmocni...
Na wezwanie, interwencję podjęli funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Kościane. Na miejscu pojawił się też policyjny pies. Ustalono, że włamano się przez okienko zakrystii. Skradzione przedmioty umieszczono w samochodzie. Po czym sprawcy oddalili się z miejsca kradzieży.
Z kościoła zniknęły: dwie puszki (w tym jedna zabytkowa) z pokrywkami, barokowy kielich z 1700 roku z pozłacaną pateną mszalną, pozłacana patena do komunikowania, srebrne sukienki z obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem (1641 r.) z głównego ołtarza, srebrna korona wysadzana kamieniami z cudownego obrazu Matki Boskiej Bolesnej z bocznego (południowego) ołtarza. Zniszczono czerwone sukno, którym wybity był obraz. Zrabowano też ponad sto cennych wot. Poza tym, w skutek włamania, z kościoła zniknęło sześć wazoników z mosiądzu, bezprzewodowa aparatura nagłaśniająca, metalowa lampka z uchwytem z ambonki, biały obrus plamoodoporny z zakrystii, dwie zapalarki do świec i... wino mszalne. Zaginął też klucz do chóru. Klucz ten znaleziono w niedzielę w kropielnicy.
- To był dla nas wielki ból - mówi Michał Hryc, nestor białeckiej Rady Parafialnej, od 20 lat kościelny. - Zostałem wezwany przez księdza telefonicznie. Kiedy przyjechałem na miejsce był tam już ksiądz proboszcz, panie które tego dnia sprzątały i inni ludzie z parafii. Czekaliśmy na policję. Wtedy zaczęło się dochodzenie. Policyjny pies badał drogę, którą wyniesiono ukradzione rzeczy. Pod kościelnym murem była wydeptana trawa. Złodzieje odjechali samochodem i ślad po nich się urwał.
Wśród powiadomionych przez księdza osób byli też członkowie Parafialnej Rady Ekonomicznej. Oni to na co dzień służą radą księdzu proboszczowi w sprawach materialnych.
- Czuję żal, wściekłość i bezradność... wszystkiego po trochu... - wyznaje Kazimierz Bota, członek Parafialnej Rady Ekonomicznej - To wciąż żywa rana. Niemniej, postaramy się jakoś dalej działać. Zbierzemy się, ustalimy co by tu kupić, jak pomóc. Na tyle ile będziemy mogli...
Kiedy 18 lipca, podczas niedzielnej mszy ksiądz Jarosław Olejniczak powiadomił parafian o włamaniu, jak sam mówi, miał problemy z opanowaniem emocji. Wielu parafian nie kryło łez. Po pierwszym szoku wróciła jednak świadomość, że trzeba nadal działać. Że parafia musi normalnie funkcjonować.
- Pocieszające jest to, iż pojawiają się sygnały świadczące o tym, że duch w parafii nie upadł - mówi ksiądz Jarosław Olejniczak. - Ludzie przekazują ofiary na zakup niezbędnych liturgicznych paramentów. Wielkie i serdeczne podziękowania należą się Henrykowi i Irenie Dalaszyńskim z Kiełczewa, właścicielom firmy DALTRANS, którzy zechcieli zasponsorować zakup najbardziej potrzebnych naczyń liturgicznych.
Proste, podręczne naczynie do udzielania komunii zakupił też ksiądz proboszcz.
W parafii w Starym Białczu nie myśli się jedynie o sprawach materialnych. Nie zapomniano o kwestiach duchowych. Parafianie wraz ze swym proboszczem modlą się o nawrócenie sprawców włamania, wspomożenie dla działań policji i odnalezienie skradzionych przedmiotów. W tej intencji parafianie modlą się podczas mszy świętych. Ponieważ w kościele dokonano świętokradztwa i profanacji Najświętszego Sakramentu – ksiądz proboszcz zapowiedział nabożeństwo wynagradzające, które odbędzie się w najbliższy piątek o godz. 16:30 po adoracji i mszy św. pierwszopiątkowej. Modlitwy będą też zanoszone do Boga podczas Apeli Maryjnych.
- Tego co się stało, nie waham się porównać do morderstwa. To taka bezsensowna zbrodnia. Trzeba jednak jakoś się z tego otrząsnąć przecież trwamy tu dalej. I tak pozostanie - zwierza się Alina Bajsztok, nauczycielka Szkoły Podstawowej w Kiełczewie, z siedzibą w Kobylnikach.
I modlitwy w Starym Białczu nie ustają...
ROBERT GORCZYŃSKI
PS Osoby skłonne wspomóc finansowo parafię w Starym Białczu mogą się kontaktować dzwoniąc pod numer tel. (65) 511-78-95, kom. 601 93 77 40, e-mail: [email protected].
GK nr 31/2004